sobota, 25 marca 2017

Okrągły tydzień - post gościnny Piotra

     Nim przejdziemy do lektury postu gościnnego Piotra, to kilka mych uwag. Tematyka jego tekstu może być potraktowana jako "było, minęło" i przez niektórych postrzegana za niewartą czasu czy uwagi.
     Być może znajdę się w milczącej mniejszości i nie będę traktował postów jako supermarketu, gdzie centrum uwagi stanowią półki z napisem "NOWOŚĆ"
Toteż powspominajmy czule i przeżyjmy z Piotrem to jeszcze raz.

                                                                           

                                                  mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
                  
               Z pamiętnika EUROSZEFA 

Dzień 1.


Wydawało mi się, że zmiana władzy nie może pociągać za sobą aż tak wielkich problemów. W USA całą państwowość budowała dewiza „W wielości jedność”, tzn, że odmienne poglądy wcale nie muszą być przeszkodą w budowaniu jedności i potęgi Ojczyzny.

Wyszukiwanie sobie wroga, którego niewybaczalną wadą jest inność, to chyba cecha wielu z nas, niestety, uwarunkowana historycznie. Do tego niektórzy zbyt serio biorą słowa o trzymaniu za mordę Narodu. Jeżeli oni to też naród, to być może mam za słaby chwyt. Na razie walić to!

Toteż skoncentruję się na mej strategii w tym castingu na Szefa.. Europa dalej da się lubić, przypuszczam, że z wzajemnością.

                                                                           

           Dzień 2.


W niedzielę mają się odbyć głosowania, niby czasu jest trochę, ale nie mam poparcia największych. Na moje nieszczęście niektórzy grają na pianinie tamtych, to nie wróży za dobrze na przyszłość. Szkoda by było wracać, polubiłem już te frytki sprzedawane z samochodów.

          Po południu

          Mam już conajmniej 10 głosów za mną. Jeszcze dziś spotkam się z dwoma albo trzema ważnymi osobami. Do jutra powinienem mieć już pod 15 głosów poparcia. Ciągle czekam na głos z mojej ojczyzny. Jedźmy, nikt nie woła...

                                                                                

         
            Dzień 3



Niektórzy politycy powinni wziąć się ostro do nauki języków. Tak jak nie chwaląc się ja uczyniłem. Nie zawsze mogę mieć ze sobą swoich zaufanych ludzi. Muszę mieć europejskie gadane, bo jakże inaczej?! Patrzeć pod nogi i udawać, że w pokoju nikogo nie ma? A może wstać i opuścić towarzystwo. Mam już 16 głosów za moją kandydaturą.

A z kraju nadal zero wiadomości. Może napiszę list do rządu, przecież ugaszenie kryzysu jest takie proste.



Po południu.


Kiedyś w ogóle wszystko wydawało mi się prostsze. Jak miałem ochotę ubierałem koszulkę, spodenki, trampki i biegałem za gałą po boisku.

A teraz nie wypada, w końcu Szef to nie byle kto. Drażnią mnie niektóre spotkania przy herbatce czy nie tylko z ważnymi ludźmi. Trudno, wszystko ma swoje plusy i minusy. A bycie Szefem to jest jednak coś.

Najwyżej będę wysyłał asystentów do błahych spraw. Sam zajmę się tylko tymi najważniejszymi jeśli chodzi o ojczyznę czy dobro całej Strefy.

Co ważne mam już 18 głosów za sobą. Jutro, skoro świt, wybiorę się z ciotką Angelą na kaczki. Grunt to rodzina, przecież miałem dziadka w Wehrmachcie!

                                                                                  
.
Dzień 4.

Coś niedobrego dzieje się w kraju. Wódz nakazał milczenie w sprawie wyborów na Szefa. A to wróży bardzo źle. Łącznie z tym, że nie odezwą się do mnie ani słowem, gdy wygram. Dobre, stałe czasy już nie powrócą, z Donkiem, bratem – łatą.... A mogło być tak pięknie! Nie ma się co na zapas martwić. Poza tym mam już 20 głosów na mnie. 

                                                                     


Po południu.



Niedobrze... Pół apokalipsy i ćwiartka armagedonu. Wódz namaścił kontrkandydata. Znam go, aż za dobrze nawet. Niby zebranie wymaganej liczby głosów w tak krótkim czasie graniczy z cudem, jednak nic nie jest przesądzone. . Nic to, nie takie burze przetrwałem. 

                                                                  

        Dzień 5.


Mam 24 głosy za mną. Brakuje mi paru, w tym najważniejszego, z kraju. Tam, niestety jestem już chyba na przegranej pozycji.

W co oni, kurdebalans, grają?! W wojnę czy w... 
Puszczanie Kaczek ?!

                                                                  



Dzień 6.



Mam za sobą 25 głosów, jeśli o kraj chodzi, brak wieści. Znowu czeka mnie zabawa w ,,głuchy telefon”, gdy będę coś chciał ugrać dla Ojczyzny.

Ciekawe, ile będzie trwało ustalanie co i kiedy jest nam potrzebne. Jak dotąd nie było z tym problemu, nawet będąc daleko od biurka i biura mogłem w dwie godziny załatwić dość poważne sprawy. Dobrze, że mam przy sobie moich Ludzi.

                                                                      

                                                                                   
        Dzień 7.



Myślałem, że spalę się ze wstydu, kiedy na salę obrad próbował wtargnąć mój nieoczekiwany rywal.

Moja ciemna strona mocy podpowiadała mi różne „filmowe” triki. Czy uraczyć mego rywala środkiem na przeczyszczenie w napoju lub posiłku?! Spędziłby w toalecie całe głosowanie i odszedłby w unijny niebyt....

Szefowi wszystkich Szefów nie wypada przecież tak postępować. Tym bardziej, że tamten nie został wpuszczony na „unijne pokoje” i czekał w hallu, przy ekspresie do kawy. Po co ci to, Jacku, było?!!!

                                                                    



Po południu.



W głosowaniu dostałem 27 głosów za i jeden przeciwko mnie.

Otóż rząd mojej Ojczyzny uznał mnie za niegodnego bycia Szefem. Moje obawy co do możliwości współpracy z krajem stają się coraz bardziej rzeczywiste. A „pucz” przeciwko mnie okazał się żałosną kompromitacją.

.Kogo?! Wolę zamilczeć!
                                                                      



Może z moimi doradcami wymyślimy jakąś nową teraz strategię wobec tych milczących, bądź wrogo nastawionych... suwerenów?!

Na razie idę uczcić to zwycięstwo porcją frytek z samochodu, a wieczorem może uda mi się wyrwać jakieś pół godziny na... gałę (futbol; przyp.A.K.). 

                                                                      




     Tyle Piotr. Podobnie jak w swoich blogowych postach przyjął tu formę pamiętnika. Całość zaś ujął zgrabnie w konwencji political fiction, co jemu i Wam ułatwiło pewnie utrzymanie dystansu do treści, przekazanej w tym poście.
    Kiedy powrócicie do poprzedniego postu (wywiady poprzednich gości), to dla porównania będzieście mieli okazje przeczytać (w postach po wywiadach) teksty poprzednich mych Gości.
Jak sądzicie, chyba warto ten mój blogowy obyczaj kontynuować?!






                                                                      


60 komentarzy:

  1. WARTO KLATERKU, WARTO ...
    wprawdzie nie wypada mi tego mówić bo mam za sobą post gościnny ale i tak powiedziałam
    Przyznam, że wywiad, pomimo strachu, że się skompromituję, sprawił mi dużo przyjemności a nawet mały dreszczyk emocji.
    Powtórzyłam nawet u siebie na blogu ten wywiad, może waro bu Goście u siebie pokazywali ??? może Piotr pokaże ?
    --------------
    Brawo Piotrze, dobrze się czyta i na prawdę interesująca forma ... no i poglądy polityczne odkryłeś. Ciekawy jest dla mnie świat polityczny widziany oczami tak młodego człowieka.

    Powiem Ci, że też Budkę bardzo lubię, jest taki pozbierany i konkretny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a po cichu jeszcze dodam, że ze mnie fanka "Donaldka"

      Usuń
    2. Dziękuję Malino za uznanie. Osobiście uważam pana Donalda Tuska za jednego z ciekawszych polityków, a jego sukces w postaci reelekcji na tak ważną funkcję należy uznać za coś wartego zapamiętania. O tak, pan Borys Budka jak się wypowiada robi to w sposób mega spokojny i rzeczowy. Chciałoby się słuchać i słuchać.

      Szczerze mówiąc bliżej mi do lewicy, choć nie powiem, dawniej byłem za PO.

      Pozdrawiam!

      Usuń
    3. Mnie też, Piotrze, o wiele bliżej do lewicy. Szkoda tylko, że rozproszona, faktycznie nie istnieje na naszej scenie politycznej. A to dla państa demokratycznego nie tylko wielki problem, ale chyba nawet wypaczenie!

      Usuń
  2. Z tego postu bije młodzieńczą świeżością. Choć fakty znane i "obgadane" już z każdej strony to czyta się z przyjemnością.
    Co młodość to młodość... Konstatuję to z uśmiechem i radością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie za słowa uznania. :)

      Starałem się właśnie przedstawić całość, z ,,drugiej strony". Nie wiem czy tak mogło być, ale też nie można w całości zaprzeczyć według mnie.

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. @Bet
      (...) to nic, chodzi o to, by młodym być, więcej nic..."

      Usuń
  3. Zreguły nie komentuję postów dot. polityki ale dla Piotra zrobię wyjątek (wiadomo, Pilipiuk, dystans i te sprawy). Podoba mi się ta kartka z pamiętnika Donalda. A i on sam z pewnością uśmiałby się serdecznie czytając ten post. :) Prywatnie, równy z niego gość no i nie przynosi nam wstydu, odkąd obiął ważne funkcje w kraju i zagranicą.

    Pozdrawiam obu Panów, Piotra i Andrzeja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie Wilmo za wyjątek od swej reguły. :)

      Wydaje mi się, że pan Donald Tusk jest postacią na tyle pozytywnie nastawioną do świata, że pewnie uśmiałby się tak jak piszesz z tej mojej fikcji. W końcu z poczynań pana Górskiego w kabarecie też się śmiał z tego co wiem.

      Należy go szanować, nawet jak się z nim nie do końca zgadzamy. W końcu nie wiadomo kiedy Polak znów obejmie tak wysokie stanowisko.

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Pan Tusk jako premier Rzplitej był kontrowersyjny, lecz jako Euroszefowi to właściwie nie można mu nic zarzucić!

      Usuń
  4. Coraz częściej budzi się we mnie nadzieja, że może większość dotąd milczących "suwerenów" to ludzie pokroju Piotra, potrafiący samodzielnie myśleć i analizować rzeczywistość. Bardzo dobry tekst przypominający, że wielka polityka w zasadzie niczym się nie różni od zabawy w piaskownicy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Andrzeju za uznanie. Staram się nie poddawać się politycznym ,,naganiaczom", mediom, gazetom. Próbuję z każdego wydarzenia wysnuwać swoje własne wnioski.

      Pisząc te kartki z pamiętnika polityka miałem z tyłu głowy ,,wojnę" o reelekcję pana Donalda Tuska. Pewnie w rzeczywistości też musiał zabiegać różnymi drogami o poparcie. A pojawienie się pana Wolskiego tylko skomplikowało całą sytuację.

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Sadzę nieco inaczej. Pojawienie się "czarnego konia" jacka S. - W. ostatecznie sytuację wyjaśniło.

      Usuń
  5. Klik dobry:)

    To jest przeokrągły przetydzień i przepost. Prześwieży jak wiosna z przeszczypiorkiem, przerządkiewką, przewiaterkiem przelekkim...

    Piotrze, idź w pisarstwie w tym przekierunku. A przepost zapisz na niezniszczalnych dyskach, o!

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie za pochwały dla mojej dyńki. :) Starałem się napisać coś, co pokaże zawartość w/w, ale też pewien mój dystans do niektórych spraw jakie miały niedawno miejsce.

      :) Już co nieco piszę, choć z dłuższych form to jeszcze mało mam na koncie.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Proszę, jeden post i tyle wiemy o Tobie, Piotrze. Nie tylko znamy poglądy, ale i sposób odczuwania, przeżywania i analizowania otaczających zjawisk. Ciekawa forma wywiadu i język świadczy o kulturze piszącego. Dobrze czytać, że są młodzi ludzie, którym nie jest wszystko jedno. Po ironiczno - sarkastycznym dystansie poznaje się talent. W tym poście pokazałeś pazurek, ale to pewnie kwestia czasu, kiedy osiągniesz lwi pazur Szanownego Art Klatera.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... w sumie masz rację, choć na dobrą sprawę moje poglądy teraz są bliższe lewicy, co nie znaczy, że PO obecnie jest mi obojętna. Nie mówiąc o panu Donaldzie Tusku.

      Dziękuję za słowa uznania. Staram się poszerzać swoją wiedzę, umiejętności, a blog traktuję jako kanał wypowiadania się na różne tematy, choć u siebie preferuję jednak opis wydarzeń z danego dnia.

      O, to prawda. Ale zwróć uwagę, że Andrzej ma nade mną przewagę w postaci doświadczenia wszelkiej maści. A to w pisaniu nie jest bez znaczenia. :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Z racji różnych przejść, Ultro, lwi pazur mam już nieco stępiony, a kosmate myśli niepokojąco mi łysieją!

      Usuń
  7. Lekko,konkretnie z dowcipem. I wszyscy wiemy, o co chodzi. Brawo :)
    Dla Autora i Gospodarza pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie za uznanie dla mojego tekstu. :)

      Pomysł wpadł mi do głowy ze względu na wybory przewodniczącego Rady Europejskiej i zawirowania wokół niego.

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Gosp[odarz kłania się, An-Ulo, uniżenie!

      Usuń
  8. .. napisałam, że zajrzę i.. jestem ;) .. niecierpię polityki ale
    Twój post przeczytałam z przyjemnością .. podoba mi się ciekawa forma w jakiej to przedstawiłeś..

    - pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym miejscu muszę się podpisać wszystkimi kończynami: polityka śmiertelnie mnie nudzi, nuży i obrzydza. Ale jestem na posterunku!

      Usuń
    2. :) Dzięki wielkie Mgiełko. Cóż polityka jest niewdzięcznym tematem, ja to rozumiem. Jednak starałem się wszystko tak przedstawić, by ,,grało" niemal każdemu.

      Dzięki za uznanie dla mojego tekstu.

      Pozdrawiam!

      Usuń
    3. Witaj!

      Przybywam z bloga Andrzeja (Klateracje), gdzie mam przyjemność swój gościnny wpis prezentować.

      Polityka, szczególnie nasza wewnętrzna faktycznie bywa nudna i prowadzi do niemiłych odruchów nawet. Jednak już ta globalna w niektórych aspektach może budzić zainteresowanie. Ten mój tekst to połączenie obydwu i mam nadzieję, że wyszło mi całkiem udanie.

      Pozdrawiam!

      Usuń
    4. Wyszło nadspodziewanie udanie.

      Usuń
    5. @AnSa
      Polityka, AnSo, to nie jest ciastko z kremem, by je lubić czy nie. To bestia, której to my jestesmy przedmiotem manipulacji, a nierzadko i agresji.
      Stąd też pozorna splendid isolation, wyrażana w słowach: "Mnie polityka nie interesuje...", jest dla nas szkodliwa.
      całuski

      Usuń
    6. Andrzej - Art Klater :
      ..z pewnością masz (swoją) rację Andrzeju, jednak pozwolę sobie zauważyć, iż każdy człowiek jest inny i ma swoje postrzeganie na świat i .. politykę ;)
      ..tak wiele rzeczy się dzieje (czy tego chcemy, czy nie)
      na które niestety nie mamy wpływu ;)

      - pozdrawiam Cię najserdeczniej i przesyłam wiosenny uśmiech :)

      Usuń
  9. W płaszczyźnie polityczno-kulturowej... Jak taki szczwany polityk [że zarozumiały powyżej wysokości Mt Everestu, kabotyn, że ręce czyste jak...u polityka... to inna sprawa] jak Saryusz-Wolski mógł tak zrobić z siebie durnia??? Haki? "Kwity"?
    W płaszczyźnie osobistej... Tych kilku znanych mi osobiście w dawnych latach ludzi teatru [oj, niewielutko ich, bardzo niewiele...] to z reguły optymiści, a tu nagle czytam -"Myślę, może jutro mnie nie będzie"!
    To co ja mam napisać - sporo starszy??? A przecież pragnę przeczekać "dojną zmianę"!
    Mając nadzieję, że jutro, pojutrze i ad infinitum mimo wszystko obaj będziemy...
    Czego serdecznie życzę...

    OdpowiedzUsuń
  10. Co do pierwszej kwestii, Sir, jedynym powodem pomroczności niejasnej Jacka S. - W. może być... andropauza.
    Człowiekiem teatru nie bardzo mogę się okeślić, bo zagrałem jedynie w dwóch musicalach:
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Skupiński
    Aktorstwo chwilowo zawiesiłem z powodów zdrowotnych. Teraz koncentruję się na pisaniu, kolejnym moim zalegalizowanym zawodzie.
    W latch osiemdziesiątym zostałem namaszczony na literata - satyryka, toteż objawiam się w publikacjach jako kpiarz i prześmiewca.
    Stąd też trafiłem na Twój blog. Metrykami nie musimy się licytować, bo chyba należymy do tego samego pokolenia.
    Hasło mego bloga nie traktuję aż tak poważnie, chociaż oprócz śmierci fizycznej istnieje śmierć zawodowa, mentalna itp.
    pozdrawiam i bezterminowo zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  11. 1. Andropauza aż tak dewastuje politykowi mózg?
    2. Literat - satyryk... To brzmi zachęcająco i optymistycznie... Odnoszę jednak wrażenie [także z własnych doświadczeń], że w obecnej "alternatywnej" rzeczywistości nie jest to najzdrowsze zajęcie...
    3. Dziękuję za wybór.
    4. To nie była metrykalna licytacja.

    Pozdrawiam słonecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. ad 1. Chyba tak, andropauza to wściekłe bydlę. Tak poważnie, to miałem niedawno robioną tomografię mózgu. Nie jest aż tak tragicznie, ale może to być, brrr, rozwojowe. Z tego powodu musiałem odstawić alkohol (szkoda, bo lubię!). Jest to jednak dla mnie tylko korekta diety, a nie nowe wspaniałe życie. To stare ciągle mi się podoba.
    ad 2. Pierwszym signum temporis nowych czasów czyli naszego kapitalizmu łupanego było zniknięcie z rynku pism satyrycznych takich jak "Szpilki" czy bardziej plebejska łódzka "Karuzela". Podobnież upadek polskiego kabaretu, który wbrew parysko - berlińskich korzeni stał się z elitarnej rozrywką masową, nie mówiąc już o bolesnym przypadku J. Pietrzaka czy M. Wolskiego.
    Mnie wypada, za Arcymistrzem, robić swoje.
    ad 3. Oby nam się...
    ad 4. Przy naszej, Sir, mentalnej młodości metryki to tylko rechot losu.
    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  13. przeważnie, co nie znaczy, że zawsze, teksty z gatunku "fikcyjny pamiętnik znanej osoby" przesiąknięte są satyrą aż do przesady, niczym arabskie słodycze syropem daktylowym... tu Autor wykazał się wyjątkową powściągliwością, dodał jedynie odrobinkę soli, odrobinkę pieprzu i zamiast przesłodzonego bakaliami ciacha wyszedł nader smaczny kawałek razowego chlebka...
    /taka bajka była o królewnie, która obiecała oddać rękę, i nie tylko, temu, kto upiecze najsmaczniejsze ciasto... zalotnicy piekli coraz słodsze gnioty, królewna już chciała odwołać całe zawody, bo była bliska popadnięcia w bulimię, ale w ostatniej chwili pojawił się posiadacz dzikiej karty, który rozwiązał jej problem... tak mi się jakoś skojarzyło to wszystko/...
    bulba :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też, Piotrze, spodobało mi się to, co Twój młodszy imiennik i ziomek przysłał mu do publikacji. Przez właśnie tę lekkość i chyba... szczerość.
      Co do księżniczek. Najbardziej uznanymi specjalistami są bracia Jacob i Wilhelm Grimm. Gdyby tak Roszponkę, Śpiącą Królewnę, Śnieżkę, Kapturka stopić w jedną powalającą kobiecość, to mielibyśmy kolejną Panią Premier.
      pacisko

      Usuń
    2. jest jeszcze królewna, którą hasając napotkał Koń Rafał:
      https://youtu.be/MMmvgtKcxpw
      zaś w kwestii kobiecości na poziomie politycznym, to od czasu, gdy blondynka w zielonym garniturku /tak ma w papierach/ okazała się być "blondynką" bezdyskusyjnie, ideałem powalającym wydaje się być obecnie Plugawy Krystyn... tu chyba korzeni nie warto szukać u Braci Grimm, lecz u Mistrza Lema... oczywiście nie mam na myśli Królewny Oktopiny Ośmiornie Pieszczotnej, lecz zmutowanego kurdla płci gender straszącego w Labiryncie Słodkiej Nieskończoności... ewentualnie, w wersji lite, małżonki Knezia Dreptaka:
      http://www.waligorski.art.pl/liryka.php?litera=u&nazwa=267
      bulba :)...

      Usuń
    3. Akurat znam, Piotrze, song Andrzeja Waligórskiego w wykonaniu nieodżałowanego Tadeusza Chyły. Plugawy babochłop Krystyn też dyskomfortowo działa mi na zmysły.
      Co do księżniczki - królewny glossa profetyczna:
      "Był sobie król(...)
      Lecz, żeby ci nie było żal,
      Dziecinko ma pryszczata,
      Z cukru był król,
      Z piernika paź,
      Królewna z... Trzeciego Świata!"

      Usuń
    4. gdy pod moją rodzinną strzechą pojawił się pierwszy adapter /zwany też gramofonem, a czasem patefonem/, bynajmniej nie Bambino, lecz jakiś radziecki wytwór podłączany do radia, mus było kupić jakieś płyty... pierwszą była właśnie płyta T.Chyły... z kultowym "Cysorzem", którego mogę odśpiewać z pamięci obudzony w środku nocy...

      Usuń
    5. Na moje 16 urodziny (1968) tatuś podarował mi właśnie adapter "Bambino". Pierwszym zakupem były pocztówki dżwiękowe (kartonowe i plastikowe).
      Później dopiero zacząłem kolekcjonować winyle, gdzie first place stanowił czteropłytowy album Louisa Armstronga.

      Usuń
  14. Piotrze, jesteś młody. Masz wspaniały lekki warsztat pisarski. Wszyscy komentatorzy cię komplementują.

    Myślę, że to już wystarczające powody by Cie nie lubić!
    Ale choć się staram - to mi to "nielubienie" nie wychodzi. No dobrze, powiem wprost - lubię Cię.
    Za logiczne myślenie, za dystans, za poglądy.
    Przeczytałem Twój gościnny post i odetchnąłem - jest jeszcze nadzieja dla kraju, bo wiem, że nawet jak już przyjdzie to "jutro gdy mnie nie będzie" będziesz Ty i Tobie podobni.
    Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Leszku za uznanie, jednak muszę nieco zaprotestować. W porównaniu z Autorem tego bloga moje doświadczenie pisarskie jest jeszcze niewielkie. Nie mniej cieszę się, że podoba Ci się to, co stworzyłem.

      :) Mam nadzieję na to, że przyszłość nasza będzie rysowała się w nieco jaśniejszych barwach. Bo jednak ludzie zaczynają myśleć o tym według mnie.

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Myślę, Leszku), że my też jeszcze bardziej się polubimy, bo następny mój post (w poniedziałek,3.04.br.) będzie specjalną dedykacją dla Ciebie.

      Usuń
  15. Masz w jakiejś mierze rację Andrzeju. Chodzi o to, by wyróżniać się, a jednocześnie się nie wyróżniać. Bo jak wszyscy mają dajmy na to irokezy, to jak się wobec siebie wyróżniają? Tylko względem otoczenia, bez takich stylizacji.

    :) Chętny jestem na poznanie tych tekstów. Bo klimaty tego typu lubię.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu może wyjaśnię, że Piotr nawiązał do mej propozycji, umieszczonej na jego blogu (adres pod zdjęciem), aby mu przesłać kilka moich tekstów postpunkowych, które mniej więcej 20 lat temu popełniłem Niektóre z nich już tutaj publikowałem.

      Usuń
  16. Aktualne czy nie - jest tak świetnie napisane, że przeczytałam z przyjemnością, gratulacje dla autora!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie za pochwały. :)
      Starałem się mimo pewnego ,,przerobienia" tematu w mediach ukazać pewne szczegóły, a może raczej moje domysły jak to mogło z drugiej strony wyglądać.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  17. Ciekawe spojrzenie na politykę, niekonwencjonalne.
    Bedę czytać :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie za uznanie. :)

      Starałem się stworzyć coś, co można dopasować do innych sytuacji politycznych (w tej ,,wielkiej polityce"). Bowiem każdy przypuszcza jak to jest, ale tylko niektórzy wiedzą na pewno.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  18. Nie przejmowałam się wyborami do Rady Europejskiej, bo wiedziałam, że Donald Tusk zostanie wybrany na drugą kadencję, a Saryusz- Wolski narobi tylko sobie wstydu. Jednak nie spodziewałam się, że ta przegrana PiS-u okaże się aż tak wielką WYGRANĄ.
    Konwencja, w jakiej prowadzisz swego bloga, to wyłącznie Twoja sprawa.
    Wiosenne serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie też byłem niemal pewny wyniku. Wstyd tylko, że przeciw była tylko Polska.

      Zgadzam się z Anną. Sam wybierasz Andrzeju swoją ścieżkę na blogu, a tą jaką idziesz należy uznać za bardzo ciekawą.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  19. Andrzeju, wydaje mi się, że to ucho akurat jest jednym z mniej dostępnych w Polsce. Dlatego jego zbadanie jest niemal niemożliwe. Poza tym wiadomo mniej więcej na co to ucho jest nastawione. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. To nawiązanie do mej propozycji, aby przeprowadzić dokładną audiometrię Ucha Prezesa na blogu Piotra (adres bloga pod zdjęciem).

    OdpowiedzUsuń
  21. Przeczytałam z przyjemnością. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. A co to? Żadnych figli tu nie widzę.. Czyżby Prima Aprilis zapomniany?
    Wszystkie moje dzisiejsze kłamstewka mało udane były więc tu tylko się uśmiechnę od ucha do ucha :)))))))))))))))
    Może być?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba Piotr, Bet Kochana, coś tu wymyśli...
      A na razie stary Klater:
      "Słońce jutro w ogóle nie wzejdzie. Z pierwszą prędkością zostaje na Zachodzie, w Unii"
      Piotrze, Twoja kolej.

      Usuń
  23. Świetnie napisane;) Przyjemnie się czyta i chociaż wiadomo jak było, to z zaciekawieniem co będzie dalej? Poczucie humoru zawsze bezcenne;) Gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  24. Z tego miejsca serdecznie dziękuję Piotrowi za publikację, a także całemu Szanownemu Komentariatowi za merytorykę oraz życzliwość w zamieszczonych publikacjach.
    Nie znaczy to, abym zamykał komentowanie postu Gościa, mimo, że pod wieczór ukaże sie już mój nowy post.
    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andrzeju, robisz dobrą robotę;) Dziękuję także. Uściski;)

      Usuń
    2. Dziękuję, Mario. Za mniej więcej godzinę ukaże się mój nowy post - dedykacja
      uściski

      Usuń