K L I K
Zamiast wstępu:
W tę najmilszą dla mnie godzinę przedwieczorną, gdy rozkoszowałem się lekturą rubasznych acz finezyjnych ballad François de Montcorbier – Villon'a, popijając pinot noir demi sec, bez żadnego stuk – puk, rozwarły się drzwi na oścież i...
Wpadła do mnie niespodzianie, po dłuższej nieobecności w mych, nierzadko ubogich duchem, progach.
Od razu poczuła się jak u siebie, tak jakby tylko na chwilę zeszła do sklepiku, po chleb, mleko czy naszą ulubioną gazetę.
Prześliczna, wytworna i eteryczna:
Mademoiselle Veine, la Princesse d'Ascension
(panna Wena, Księżniczka Uniesień; przyp. A.K.)
Przegadaliśmy ze sobą cały długi dzień i
niezmiennie za krótką noc, tak, jak to zwykły czynić dwie bratnie
dusze, zadurzone w sobie nałogowo, notorycznie i bezprzykładnie.
Na jej cudownym obliczu przemykały niczym spłoszone sarny, blaski i cienie. Smutek, zaduma, błyski kokieterii, woalki melancholii, oraz refleksy ukojenia, od przyzwalającego uśmiechu do ekstazy zasłużonego spełnienia...
Rankiem spojrzała na mnie , spod swych cudownych rzęs, niezwykle poważnie i oświadczyła:
- Jestem przy nadziei...
Na jej cudownym obliczu przemykały niczym spłoszone sarny, blaski i cienie. Smutek, zaduma, błyski kokieterii, woalki melancholii, oraz refleksy ukojenia, od przyzwalającego uśmiechu do ekstazy zasłużonego spełnienia...
Rankiem spojrzała na mnie , spod swych cudownych rzęs, niezwykle poważnie i oświadczyła:
- Jestem przy nadziei...
Rasowy
poeta jest nadwrażliwcem. Z rzeczy banalnych potrafi zrobić
prawdziwy klejnot, a szarość życia, niemal bezwiednie, ubarwi
siedmiobarwną tęczą.
W moim pojęciu ta właśnie tęcza stanowi
symbole nadziei i niepowtarzalnego piękna, tej specyficznej urody
ulotnych i niepowtarzalnych chwil, które, niestety, nie mogą trwać
wiecznie. Mogą jedynie odradzać się w nowych postaciach, równie
pięknych i ulotnych.
Poeta to notoryczny młodzieniec:
ty
nad poziomy
sny
o potędze pranie na sucho
w
pochodzie odwrocie sięgając
bruku
po
zapał na nędzę
mikrofon
ekran disco szpan
kariera
budujemy
trzecią troskę
za
chyba kredyt na teraz
serca
myśli czyny
odleżyny
koń
robak slogan skrzydlaty
zasłuży
na słomę
młodości
ty
nad poziomy
ratuj
(1982)
Gdzie
i jak rodzi się zatem poeta i jego poezja? Na styku dwóch
antagonistycznych bytowych sfer – natury i cywilizacji.
Poeta
drzemie w każdym z nas, w jego wyobraźni, marzeniach i przeżytych
zdarzeniach, a także w refleksjach nad nimi. Maszyny proste, w tym,
na przykład pług, wynaleziono po to, aby zaspokoić głód chleba.
Tkwiąca zaś w nas, od chwili naszych narodzin, poezja potrafi
zaspokoić głód miłości i piękna, bowiem te fenomeny są ze sobą
nierozłączne:
Przypadłość
poeta
Poetę nauczyli mądrym być
a to jak zbawiać świat
Poetę nauczyli mądrym być
a to jak zbawiać świat
co mieć na myśli
u źródła
by między jednym a drugim łykiem
prostować prostego człowiek
by między jednym a drugim łykiem
prostować prostego człowiek
Poetę
wkurzają detale
że szewc bez butów krawiec kraje choć nie staje
i że bez pracy nie ma ni kołaczy
że szewc bez butów krawiec kraje choć nie staje
i że bez pracy nie ma ni kołaczy
ni pracy
Pewnie
istnieje księga
mędrcy o niej milczą
gdzie precyzyjnie opisano
co robić kiedy nie da się już nic zrobić
Poeta wie
gdzie precyzyjnie opisano
co robić kiedy nie da się już nic zrobić
Poeta wie
szybuje
tam
gdzie szkiełko nie mami oka
rozum nie drażni upiorów
odwala kawał dobrej
co nikomu nie wadzi
roboty
gdzie szkiełko nie mami oka
rozum nie drażni upiorów
odwala kawał dobrej
co nikomu nie wadzi
roboty
(2000)
Przychodzi
w życiu artysty taki moment, że musi podjąć decyzję: swobodne
amatorstwo czy rygorystyczny profesjonalizm. Wybrałem to
drugie.
Skłoniły mnie do tego trzy przypadki życiowe. Po pierwsze: właśnie ukończyłem trzydziestkę czyli ten pierwszy, przekroczony, bardzo ważny próg męskiej dojrzałości.
Po drugie: dopadła mnie wredna zima stanu wojennego. Ogólnonarodowa trauma...
Po trzecie: zaczęło mi sypać pierwsze małżeństwo, a to stanowiło poważną osobistą klęskę.
Już wtedy byłem chyba porządnie pokopany, bo te dołujące sytuacje zaczęły mnie budować, zamiast destrukcyjnie demontować. Mechanizm wyparcia?! Możliwe...
Skłoniły mnie do tego trzy przypadki życiowe. Po pierwsze: właśnie ukończyłem trzydziestkę czyli ten pierwszy, przekroczony, bardzo ważny próg męskiej dojrzałości.
Po drugie: dopadła mnie wredna zima stanu wojennego. Ogólnonarodowa trauma...
Po trzecie: zaczęło mi sypać pierwsze małżeństwo, a to stanowiło poważną osobistą klęskę.
Już wtedy byłem chyba porządnie pokopany, bo te dołujące sytuacje zaczęły mnie budować, zamiast destrukcyjnie demontować. Mechanizm wyparcia?! Możliwe...
iluminacja
narodziłem
sie na nowo
widzę
ostrzej
słyszę
głośniej
smakuję
zachłanniej
oddech
coraz płytszy
w
tym zdumieniu
a
chwila piękna
urodziłem
się na moment
znów
utonę w niepamięci
rzeczy
i dłoni
weź
mnie natychmiast
(2015)
Erato, Muza poezji miłosnej
Całe
moje dorosłe życie zajmowałem się pisaniem tekstów na potrzeby
estrady, filmu i teatru. Tworzenie poezji lirycznej, to były,
niestety tylko incydenty. Spod mego pióra wyszły trzy cykle: „Ulica
gawędziarzy” (1982), „Sprawy mają się dobrze” (2000) oraz
„Upadłość” (2015).
Odstępy
czasowe między tymi właśnie incydentami są dość duże.
Sprawdziło się zatem stwierdzenie wybitnego polskiego liryka Juliana Przybosia, że poetą jedynie się
b y w a !!!
Może
dzięki Wam będę bywał częściej...