piątek, 28 grudnia 2012

Do Siego Roku!








                                                                        KLIK

      Jako, że Nowy Rok 2013 nieuchronnie nadchodzi, toteż z całego mego chamskiego Klaterowego serducha życzę Wam, Najdrożsi:


                        3 kwartały solidnych zysków
                     12 miesięcy kwitnącego zdrowia
                     52 tygodnie wilczego apetytu na życie
                  365 dni niewiarygodnego szczęścia
               8760 godzin fascynujących niespodzianek
          34 640 kwadransów radości z byle czego
       525 600 minut niesamowitych miłosnych przypadków
31 536 000 sekund nieugiętej pogody ducha

                                                        KLIK


      Do Siego Roku

Andrzej Skupiński – Art Klater

sobota, 22 grudnia 2012

Wesołych Świąt!





                                          KLIK

Pisząc ten świąteczny post chciałbym uniknąć banału, zwyczajowej sztampy i zbędnych, mym zdaniem, cukierkowych klimatów. Oddaję zatem głos najwybitniejszym polskim poetom:

Opłatek

Jest w moim kraju zwyczaj, że w dzień wigilijny,
Przy wzejściu pierwszej gwiazdy wieczornej na niebie,
Ludzie gniazda wspólnego łamią chleb biblijny
Najtkliwsze przekazując uczucia w tym chlebie.
C. K. Norwid




Jest cicho. Choinka płonie.
Na szczycie cherubin fruwa.
Na oknach pelargonie,
blask świeczek złotem zasnuwa,
a z kąta, z ust brata płynie
kolęda na okarynie:
Lulajże, Jezuniu...

Konstanty Ildefons Gałczyński


                                                

                                                 KLIK


Aniołowie, aniołowie biali, 
na coście to tak u żłobka czekali, 
pocoście tak skrzydełkami trzepocąc 
płatki śniegu rozsypali czarną nocą?

Czyście blaskiem drogę chcieli zmylić 
tym przeklętym, co krwią ręce zbrudzili?
Czyście kwiaty, srebrne liście posiali 
na mogiłach tych rycerzy ze stali, 
na mogiłach tych rycerzy pochodów, 
co od bata poginęli i głodu?

Ciemne noce, aniołowie, w naszej ziemi,
ciemne gwiazdy i śnieg ciemny, i miłość, 
i pod tymi obłokami ciemnymi 
nasze serce w ciemność się zmieniło.

Aniołowie, aniołowie biali,
O! poświećcie blaskiem skrzydeł swoich,
by do Pana trafił ten zgubiony
i ten, co się oczu podnieść boi,
i ten, który bez nadziei czeka,
i ten rycerz w rozszarpanej zbroi
by jak człowiek szedł do Boga-Człowieka,
aniołowie, aniołowie biali.

K. K. Baczyński

                                    
                                             
                                        KLIK


Modlitwa Wigilijna

Maryjo czysta, błogosław tej, 
Co w miłosierdzie nie wierzy. 
Niech jasna twoja strudzona dłoń 
Smutki jej wszystkie uśmierzy. 
Pod twoją ręką niechaj płacze lżej.

Na wigilijny ześlij jej stół
Zielone drzewko magiczne,
Niech, gdy go dotknie, słyszy gwar pszczół,
Niech jabłka sypią się śliczne.
A zamiast świec daj gwiazdę mroźnych pól.

Przyprowadź blisko pochód białych gór, 
Niechaj w jej okno świecą. 
Astrologowie z Chaldei, z Ur, 
Pamięć złych lat niech uleczą. 
Zmarli poeci niechaj dotkną strun 
Samotnej zanucą kolędę.

Czesław Miłosz


                                                    

                                         KLIK


Choinka

Ziemio, ziemiątko, 
Nocą nad łóżkiem 
Świecisz i krążysz 
Różowym jabłuszkiem. 
Sny wyogromniały, 
Ziemio, zieminko, 
Wszechświat stał w pokoju 
Świąteczną choinką. 
Ziemio, ziemeczko, 
Dróżki gwiaździste 
Po gałązkach błyskały 
Mlekiem wieczystem. 
Trzaskały świeczki, 
Świerkowe świerszcze, 
Anioł zaniemówił 
Najpiękniejszym wierszem. 

Julian Tuwim


                                            

                                                KLIK

P. S. Podejrzewam, że obracacie się teraz w najgorszym przedświątecznym młynie, toteż serwuję Wam małe co nieco dla poprawy nastroju:

                                                

czwartek, 20 grudnia 2012

Przedświątecznie in the mood...




Coraz bliżej Święta, coraz bliżej… Zakupowa gonitwa, wysyłanie kartek, następnie pichcenie świątecznych smakołyków. Na ten okres powstrzymam swój temperament choleryka i prześmiewcy i pomogę Wam , Najdrożsi Moi, w zbudowaniu Tego, co cudowne, ale i nie najłatwiejsze – świątecznego nastroju. Tytuł tego postu też nie jest przypadkowy. „In the mood” oznacza po prostu „nastrojowo”, a jest to tytuł wspaniałego standardu swingowego autorstwa giganta tego stylu -  Glenna Millera.

                                                     KLIK

Ponadto podaruję Wam małą porcję poezji świątecznej  Tadeusza Borowskiego, Ernesta Brylla i Sergiusza Jesienina, którego cudowny i poruszający wiersz dość swobodnie, a mam nadzieję, że i subtelnie przełożyłem z rosyjskiego oryginału.
Na początku wiersz Tadeusza Borowskiego. Napisany prawdopodobnie w 1943 r., Kiedy był on więźniem KZ „Auschwitz”. Mnie porusza w nim to, co nazwałbym uczenie -  ludzkim wymiarem Boskości :




Kolęda zatroskana

W żłobku leży na sianie?
marznie dziecko i ziębnie?
Ach, rzućcie to śpiewanie
anielskie i podniebne!

Chuchajcie mu w paluszki,
przynieście mu pieluszki,
otulcie w siano głębiej,
bo dziecko się przeziębi!

Anieli, archanieli
gdzie żeście się podzieli?
Zdejmijcie z dziecka diadem,
dajcie mu czekolady!

Wypędźcie lud natrętny,
zgaście skrzydeł blask święty, 
uciszcie rajskie pieśni, 
niechaj się dziecko prześpi!

Niech idą króle z progu, 
matka dziecku da mleka.
Nim dziecko będzie Bogiem,
dajcie mu być człowiekiem
.

W wierszu Brylla natomiast na świąteczny kolędowy nastrój położył się cień ponurej i koszmarnej przyszłości Bohatera Wszech Czasów:

Kiedy dziecko się rodzi i na świat przychodzi 
Jest jak Bóg, co powietrzem nagle się zakrztusił 
I poczuł, że ma ciało, że w ciemnościach brodzi 
Że boi się człowiekiem być. I że być musi 
Wokół radość. Kolędy szeleszczące złotko 
Najbliżsi jak pasterze wpatrują się w Niego 
I śmiech matki – bo dziecko przeciąga się słodko 
A ono się układa do krzyża swojego

Na koniec najcudowniejsza poetycka perełka. Już przekładając ten tekst z rosyjskiego oryginału już miałem mokre oczy, a gdy niekiedy powracam do tego wiersza, to zawsze owo coś ściska mi gardło:




Kołacz

To nie wichura nieba sinego
Gładź pomarszczyła,
To Matka Boska dla synka swego
Ciasto miesiła.
Ciasto pachnące w dobroć wszelaką syte nad miarę,
Dla Dzieciąteczka Boskiego smaku
Pyszny podarek!

Cieszy się dziecię, cudnie wydyma
Buźkę pyzatą,
A już po chwili sen je przydybał
I oczka zamknął.
Zroniło kołacz niebaczne dziecię
Z rączek malusich
I zapłakało na to nieszczęście,
Na ból Mamusi!

Już Matka Boża tuli syneczka,
Łzy zmywa z noska –
Nie płacz, złociutki, nie warta świeczki
Taka błahostka!
A smutni ludzie w ostatniej biedzie
Grosiki liczą,
Tyś podarował im ku pociesze
Zabawkę śliczną!

Złocisty kołacz w niebie zagościł,
Płoną mu lica…
Niech ma dla ludzi, dla ich radości
Imię Księżyca!!!




Aby klamra kompozycyjna tego postu  elegancko i fachowo się zamknęła, wysłuchajcie wiązanki kolęd w subtelnej i finezyjnej swingowej wersji.

                                                       KLIK

         Zapraszam Was zatem za te parę dni do specjalnej świątecznej notki…


poniedziałek, 17 grudnia 2012

Bilans kwartalny...





Jestem bydlęciem towarzyskich, rzekomo sympatycznym, a w porywach podobno nawet ujmującym. Minęły trzy miesiące jak opuściłem onetblogi, gdzie harcowałem siedem lat. Wprawdzie nie skasowałem starego bloga, teraz już po przeróbce, bo trochę mi żal!
Niezmiernie cieszę się, że mnie odwiedzacie i komentujecie, bardzo sobie cenię Waszą życzliwość, rzeczowość i sympatię, na którą być może nie zawsze zasługuję! Nie narzucam sobie żadnego tematycznego profilu, w redagowaniu postów kieruję się intuicją, nierzadko też zdarza mi się drwić, i świntuszyć! No cóż, Lubię!
Być może czegoś Wam w tych moich tekstach brakuje, macie jakieś oczekiwania, które ewentualnie mógłbym spełnić, czegoś tu może za dużo, a czegoś za mało?!
Jako motyw do przemyśleń przedstawiam trzy, durne, ofkors egzakli, dowcipasy, niestety, z mym ulubionym i niebanalnym wątkiem erotycznym:



Dwie psiapsiółki o swych mężach:
- Mój stary dostał awans. Na okresie próbnym rzetelnie wykonywał swe obowiązki przez te 8 godzin dziennie, więc góra go doceniła. Zrobili go kierownikiem i teraz tyra po 16 godzin dziennie!
- A mój został wiceprezesem  poważnej stabilnej firmy i też strasznie haruje… Gdy wraca do domu pod wieczór, to nie czuje ani rąk, ani nóg, ani…  r o g ó w

Złapał wędkarz złotą rybkę. Nie miał żadnego pomysłu na swoje szczęście, toteż palnął z głupia frant:
- Chcę zawsze dochodzić równocześnie z moją żoną!
Nim te dwadzieścia kilometrów dojechał do domu, to miał w samochodzie trzy niesamowite... wytryski!!!

Wraca mąż z porannej zmiany do domu i zastaje żonę pitraszącą coś przy kuchennym stole. Ledwo go ujrzała:
- Kochany, dobrze, że jesteś! Ja już nie wytrzymam! Choćby tu na kuchennym stole!
Mężuś stanął na wysokości zadania, a żona znów założyła fartuszek i dalej pitrasi. Nie dawało mu to jednak spokoju:
- A cóż tak cię nagle wzięło?!!!
- Ech, nic takiego. Po prostu zepsuł mi się... minutnik!


Czekam na Wasze uwagi, wskazówki i życzenia…





piątek, 14 grudnia 2012

Yesterday...

Jakiż to chłopak piękny i młody?!

Jaka to przy nim dziewica?



Na wszystkich mają mocne dowody...



A to chyba ich rocznica?!!!




    To, co działo się wczoraj było żałosne, bezdennie głupie i chyba szkodliwe dla osobników płci obojga i środowiska naturalnego. Słowo "patriotyzm? znów zostało zawłaszczone przez głupców i oszołomów oraz wyświechtane jak... 
Słów mi brak, toteż musiałem powyżej odreagować!

środa, 12 grudnia 2012

czwartek, 29 listopada 2012

Tajm turimember, partfor




Post ten dedykuję Haneczce, za wdzięk, prostotę i… kobiecość przy wspieraniu mnie w mej niepokornej tożsamości.



Przełom  listopada i grudnia to sezon na tradycyjne imprezy górnicze, które trwają aż do Barbó(u)rki czyli tradycyjnego święta górniczego, dziś już obejmującego cały krajowy przemysł wydobywczy. Pokusiłem się za to o kolejny tekst archiwalny, który przybliży Wam mój ukochany Śląsk.  Na rozgrzewkę parę dowcipasów:



Chop prziszoł do dóm po manewrach. Żoneczka pyto:
-  Kajżeś to się smykoł?
-  Na weselu u kolegi z roboty. Ale my popili, wierzysz mi?!
- …
- Niy wierzisz?!
-  Wierza, już ci, wierza! Ino seblyc już gibko Tyn bioły klajd łod pani modyj…

Baba powadziła się ze chopym. Co by te nerwy ji minęły, poszła pod brauza (prysznic). Przeglondo się blank po nagu we zdrzadle i wszystko tak ji się niy podobo, co ino te zdrzadło strzaskać! Narozki zebrało ji się na śmiych:
- Dobrze mu tak, tymu rzadnymu gupielokowi!

Prziłazi chop do monopolowego:
- Suchejcie, mom we sobota strzybne wesele (25 lat pożycia małżeńskiego – przyp. Klater), tó z, frelko, poradźcie, co mom na to kupić i za wiela?!
- A to zależy…
-  Ałod czego?!
- Eli wy chcecie świyntować, Eli blank zapomnieć!
Pyto się mały synek fatra policmajstra:
- Tato, kaj jest ta Afryka?!
- Tóż chyba blisko… U nos, na komisariacie robi taki jedyn czorny i do roboty jeździ na kole.

Mały cygonek znod we chasioku tako gryfno strzybno łyżeczka . Leci z tym do mamy.
- Mamo, co to jest?!
- Jo tam niy wiym, idź się zapytać taty…
- Tato, co to jest?!
- Synek, gibko to wyciepnij w pieróny, bo nóm wszyjskim prziniesie srogiego pecha! To jest… NASIONKO  ŁOPATY !!!



A tu notka z archiwum:


21 stycznia 2009
http://artklater.blog.onet.pl/0
    Parę razy już nadmieniałem, że jestem rodowitym Ślązakiem z krwi, kości i miłości! Mało tego jestem, rzekomo, jakoby, circa ebałt, pionierem i klasykiem twórczości estradowej po śląsku. Niektórzy przezywają mnie jeszcze śląskim bardem, ale chyba mają "ała"!!!
    Wice śląskie są Wam, oczywiście znane, niedawno zaś nastała moda na tzw. wyliczanki czyli mini słowniczki śląsko - polskie. Pokusiłem się o to, aby też upichcić taki kawałeczek...
Voila':

Parę lat temu, pewnego poranka
Powstała mi śląska ta wyliczanka:
Apfal – odpadek, śmieć, rupieć tudzież
Bryle – ócz oręż, co zdobi nam buzie
Cufal – łut szczęścia i spoko… na luzie
Dekiel – to głowa obita u głupka
Epa – sklepowa to jest reklamówka
Fufciś – dojrzały już wiek Abrahama
Geltag – od taty kasuje to mama
Hilfka – uczelnia dla słabszych rozumków
Ipi – to kuku na muniu od trunków
Jakla – cud-wdzianko z tylnego regału
Kyjza – królowa krainy nabiału
Łożyrok – opija mordeczkę, aż parzy
Macha – facjata, to jest: wyraz twarzy
Nynać – to słodko pokimać w łóżeczkach
Oły – to nóżki ćwiczone na beczkach
Piyrwyj – to starych tak cieszy najmocniej
Raja – kolejka za śmieciem z promocji
Szmary – represje organoleptyczne
Topek – podręczny to sracz turystyczny
Ujek – brat mamy lub mamy kolega
Wuszt – mięsny dodatek do bułki lub chleba
Ynta – kaczuszka, królowa to błota
Zadek – to tylna cielesna sromota
Ku chwale karlusów, uciesze zaś frelek
To spisoł pierzyński pan Arcik Klaterek

    Tóż trzimcie sie eli puszczejcie i patrzcie tam jako!!!