Coraz bliżej Święta,
coraz bliżej… Zakupowa gonitwa, wysyłanie kartek, następnie pichcenie
świątecznych smakołyków. Na ten okres powstrzymam swój temperament choleryka i
prześmiewcy i pomogę Wam , Najdrożsi Moi, w zbudowaniu Tego, co cudowne, ale i
nie najłatwiejsze – świątecznego nastroju. Tytuł tego postu też nie jest
przypadkowy. „In the mood” oznacza po prostu „nastrojowo”, a jest to tytuł
wspaniałego standardu swingowego autorstwa giganta tego stylu - Glenna Millera.
Ponadto podaruję Wam
małą porcję poezji świątecznej Tadeusza
Borowskiego, Ernesta Brylla i Sergiusza
Jesienina, którego cudowny i poruszający wiersz dość swobodnie, a mam nadzieję,
że i subtelnie przełożyłem z rosyjskiego oryginału.
Na początku wiersz
Tadeusza Borowskiego. Napisany prawdopodobnie w 1943 r., Kiedy był on więźniem
KZ „Auschwitz”. Mnie porusza w nim to, co nazwałbym uczenie - ludzkim wymiarem Boskości
:
Kolęda
zatroskana
W żłobku
leży na sianie?
marznie dziecko i ziębnie?
Ach, rzućcie to śpiewanie
anielskie i podniebne!
Chuchajcie mu w paluszki,
przynieście mu pieluszki,
otulcie w siano głębiej,
bo dziecko się przeziębi!
Anieli, archanieli
gdzie żeście się podzieli?
Zdejmijcie z dziecka diadem,
dajcie mu czekolady!
Wypędźcie lud natrętny,
zgaście skrzydeł blask święty,
uciszcie rajskie pieśni,
niechaj się dziecko prześpi!
Niech idą króle z progu,
matka dziecku da mleka.
Nim dziecko będzie Bogiem,
dajcie mu być człowiekiem.
W wierszu Brylla
natomiast na świąteczny kolędowy nastrój położył się cień ponurej i koszmarnej
przyszłości Bohatera Wszech Czasów:
Kiedy
dziecko się rodzi i na świat przychodzi
Jest jak Bóg, co powietrzem nagle się zakrztusił
I poczuł, że ma ciało, że w ciemnościach brodzi
Że boi się człowiekiem być. I że być musi
Wokół radość. Kolędy szeleszczące złotko
Najbliżsi jak pasterze wpatrują się w Niego
I śmiech matki – bo dziecko przeciąga się słodko
A ono się układa do krzyża swojego
Na koniec
najcudowniejsza poetycka perełka. Już przekładając ten tekst z rosyjskiego
oryginału już miałem mokre oczy, a gdy niekiedy powracam do tego wiersza, to
zawsze owo coś ściska mi gardło:
Kołacz
To nie
wichura nieba sinego
Gładź
pomarszczyła,
To
Matka Boska dla synka swego
Ciasto
miesiła.
Ciasto
pachnące w dobroć wszelaką syte nad miarę,
Dla
Dzieciąteczka Boskiego smaku
Pyszny
podarek!
Cieszy
się dziecię, cudnie wydyma
Buźkę
pyzatą,
A już
po chwili sen je przydybał
I oczka
zamknął.
Zroniło
kołacz niebaczne dziecię
Z
rączek malusich
I zapłakało
na to nieszczęście,
Na ból
Mamusi!
Już
Matka Boża tuli syneczka,
Łzy
zmywa z noska –
Nie
płacz, złociutki, nie warta świeczki
Taka
błahostka!
A
smutni ludzie w ostatniej biedzie
Grosiki
liczą,
Tyś
podarował im ku pociesze
Zabawkę
śliczną!
Złocisty
kołacz w niebie zagościł,
Płoną
mu lica…
Niech
ma dla ludzi, dla ich radości
Imię
Księżyca!!!
Aby klamra
kompozycyjna tego postu elegancko i
fachowo się zamknęła, wysłuchajcie wiązanki kolęd w subtelnej i finezyjnej
swingowej wersji.
Zapraszam Was zatem za te parę dni do specjalnej
świątecznej notki…