Mój
pierwszy tom wierszy zebranych dojrzewa już niczym mój ulubiony ser
cammembert. Trzytomową edycję rozpoczną utwory, w szerokim
znaczeniu, satryczne. Tu ostrzegam, nie zawsze będzie do śmiechu,
bo odronina jadu też tu jest niezbędna.
Archiwizację
i redakcję rozrzuconych po szpargałach tekstów rozpocząłem już
ponad dwadzieścia lat temu:
Gotowy
jest projekt okładki, gdzie oprócz ilustracji, umieszczona będzie
krótka, skromna informacja:
Andrzej
Skupiński
Diagnoza:
poeta
tom
pierwszy: satyrycznie
Kompozycja
tomu zawarta będzie w następujących rozdziałach:
I. Epigramaty
II. Fraszki
III. Pastisze, parodie, aluzje
IV. Limeryki
V. Moskaliki
VI. Ballady i niuanse
Zgromadziłem
już ponad sto tekstów, ale ciągle piszę nowe i samego mnie to
dziwi. Za mniej więcej miesiąc materiał będzie już gotowy do
druku.
Pozwalam
sobie zatem przedstawić Wam, Kochani Moi, próbki tych, he, he,
ARCYDZIEŁ wg wymienionych powyżej rozdziałów, gdzie ponadto
będzie przewijał się, niczym strumyk, co płynie z wolna, mój
ulubiony i niebanalny wątek erotyczny:
I.
Gdy
w łóżku ujrzałem cię rano,
To
nawet zegarek mi stanął.
Fizyka,
chemia to czy canzona,
Gdy para... nienasycona.?!
Czerwiec
pardziernik czy grudzień
Udo przy udzie przeciwko nudzie.
II.
Och,
doloż ma, pokręcona,
Rzekł
Modliszek, chodząca niewinność,
Niedawno
rzuciła mnie żona,
Bo
kocha zdrową żywność!
Wiatr
w kominie, a za nim świerszcz,
Przy skrzypcach, przy winie, ze
świecą.
Co zatem wyraża ten wiersz,
Męski banał czy
fantazję kobiecą?
W
lustrze ćwiczyłem ars amandi
Tak
jak te miny mądre i srogie,
Król,
oczywiście, musiał być nagi,
Jaś
Wędrowniczek błądził niebogi...
A
te głupie chamy, nie dziwota wcale,
Wolą
gumowe lale!
III.
(wiersze
dla dzieci)
Zaćmienie
Księżyc ściemnił Słonko złote
Chmurka chmurce dała w pysk.
Niebo z
Ziemią wciąż drą koty -
Czy o władzę, czy o zysk?!
Co na
to dzieci?!
Oczami świecić?!
(„Pan
Tadeusz”)
St.
posterunkowy Dzięcielin
Och,
cudowne wzloty poetyckiej weny,
Gdzie bursztynowy świerzop, gryka
jak śnieg biała.
Na cnotę Pana Tadzia wdzięki Telimeny,
Na
panieński rumieniec DZIĘCIELINA PAŁA!
(Julian
Tuwim -”Całujcie wy mnie...”)
Piśki,
peowce, kukiziory,
Petruki, rydziuki i korwinmikkory,
Mohercie,
lewicje i prawiczki,
Feministuśki i sodaliczki,
Gminni
prorocy, miastowe gizdy ,
Śledziennikarze i żurnalglisty,
Wieczni
wszechpolscy pozoranci -
Bodnijcie wy mnie wszyscy w kancik!!!
IV.
dla
łomżynianki Elusi Gruszfeld dedykacja sedeczna
Młodego
żołnierza, na plaży w Łomży,
Olało
słoneczko i dżdż go omżył.
Podeszła
ku niemu
Łomżyńska
Wenus
I
po tym łomżingu ledwo co odżył!
Rdzenny
hanys – A. Toluś z Chorzowa
Lubi sobie, ot tak pofolgować.
Gdy
na obiad ma kluski,
Chleje po nich jak ruski -
Każda mu się
kobieta podoba!
W
Dobrodzieniu ksiądz dziekan dobrodziej,
Marzył święcie, by
chodzić po wodzie.
Na przekór psalmom,
O dno się walnął,
Bo
był glupi i chyba na głodzie!
V.
Gdyby
cud – miód, cna panienka
Rzekła:
bądź mi jeno druhem,
Niech
z rozpaczy szlocha, stęka,
W
mieście Ełku, pod eunuchem.
Kto
mi wmówi, ze dożyję,
Nim
z Europy przyjdzie renta,
Z
tym ochoczo się upiję
W
Kielcach, w Klubie Abstynenta.
Gdy
przeminie mi, znienacka,,
Siedemdziesiąt
lat jak w kinie,
Ku
uciesze mego wacka
Burdel
kupię se w Pekinie.
VI.
Ballada
o wartościach ch...
Pół tony książek zżarłem jak
mól,
Miłość, nadzieja, chandra i ból.
Znam to od dziecka -
wiara i znój,
A ja na to: taaaki...
Za smugą cienia czai
się strach,
Piąć się i spadać, sukces i krach,
A może
chociaż w ostatni bój,
Po kielichu, no i...
Miło zabawić
się aż po świt,
Sikor zastawić, powciskać kit,
A przy
goleniu w mordę se pluj,
Niech to wszystko
strzeli...
Pokombinować można by cóś,
Szajs dla
obciachów, a ty się rusz,
Bryka, muzyka, lansowy strój
I co
z tego?! Damski...
Prawo, porządek, spokój i ład,
Czegóż,
braciszku, jeszcze ci brak?!
Na nic nadzieja, wiara i znój,
Gdy
u steru znowu stanie...
Ballada
na trzeci oddech
Gdy mi czort nie postawi pasjansa,
Dobra
wróżka da tylko na piwo,
To uśmiechnę się z rannego
rańca
Chyba krzywo…
Krople słów przelatują przez
palce,
Pióro także oporne, o dziwo,
Więc uśmiecham się z
rannego rańca
Chyba krzywo…
Gdy mi wena poskąpi
natchnienia
I sflekuje jak młodego Wertera,
Czy mi warto się
będzie rozmieniać,
Czy umierać?!
Los to ślepiec, a strzela
tak celnie
I ofiary swe na oślep wybiera,
Czy mi każe na
drobne się zmieniać,
Czy umierać?!
Gdy kobieta na żywca
mnie zdradzi,
Ze szczeniackich ograbi mnie złudzeń,
Przyjdzie
mi się troskami zaczadzić,
Tak na dłużej.
Wszystkie psy
opuszczone przygarnę,
Z kotem zagram w Czarnego Piotrusia,
By
nie sczezła zupełnie na marne
Moja dusza...
Kiedy zejdę
z boiska na przerwę,
Czy nie zgnoi mnie gwizdek ostatni,
Czy
mnie poślą na ławkę rezerwy,
Czy do szatni?!
Przyjdzie
wtedy mi wzlecieć czy spadać,
Będzie stypa czy bój mój
ostatni,
Czy na ławce rezerwy mam siadać,
Czy chlać w
szatni?!
con
amore
decyzja z pieczątką
punkt południe z trąbką
przy
organach chór
na mur
komża z koloratką
rendez –
vous z herbatką
panna robi sztos
per os
temat z
wariacjami
grafoman z rymami
pszczółka zbiera miód
na
cud
ekspres z opóźnieniem
przedwiośnie z
marzeniem
dziecko robi błąd
na sąd
prosektor z
lancetem
nadzieja z gazetą
stróż wysypał sól
na
ból
(luty 1982)
To
na razie tyle, takie pars pro toto... Do zobaczenia na spotkaniach
autorskich...