Opublikowany
w październiku post gościnny Hani – Maliny M* odniósł
oszałamiający wprost sukces. Postanowiłem pójść za ciosem i
podjąłem decyzję, że w każdym miesiącu na tym blogu będą
harcowali goście. Tak jak za poprzednim razem przybliżę sylwetkę
aurora, przeprowadzając z nim wywiad.
Dziś zaprosiłem blogera z
Gdańska – Leszka Kowalikowskiego
Wraz
ze swym kumplem o nicku Piotr Opolski prowadzą wspólny blog (kliknij w link poniżej):
Wielkim
atutem tej strony blogowej jest jej różnorodność. Znajdziemy tam
między innymi rozważania historyczne, przepisy kulinarne oraz
wnikliwe felietony o tematyce społeczno – politycznej.
Domeną
Leszka jest na tym blogu wspaniała zabawa, prawie rymowany czat, na
który składają się limeryki i inne drobiazgi satyryczne. Pora
przejść do meritum czyli obszernego wywiadu z Leszkiem:
Pytanie
pierwsze będzie stereotypowe: wykształcenie, wykonywane zawody i
osobiste pasje?
Posiadam
wykształcenie wyższe, techniczne w specjalności - budowa i
eksploatacja maszyn i pojazdów roboczych. W praktyce całe niemal
życie zawodowe przepracowałem jako konstruktor urządzeń i
zbiorników ciśnieniowych. Pod koniec mej kariery zawodowej
"przesiadłem się" na lżejszy kaliber. Projektowałem
obudowy do urządzeń elektrycznych, energetycznych i
elektronicznych. I jeszcze czasami, będąc już na emeryturze, w tej
ostatniej branży nadal się udzielam.
Wśród
wykonywanych zawodów znalazłbym jeszcze kilka barwnych epizodów.
Takich jak: frezer, sprzedawca czy dyrektor. Bardzo barwnym epizodem,
choć nie bardzo pasującym do kategorii "wykonywane zawody"
było zaangażowanie w pierwszej "Solidarności". Jednak
choć nazwałem je barwnym, wcale nie było śmiesznym. I z szacunku
dla tamtych czasów, wymagałoby to raczej osobnego poważnego tekstu
- a nie skrótowej wzmianki.
Osobiste
pasje? Może końcowy fragment poprzedniego akapitu wskazywałby na
jakiś rodzaj pasji? Chyba zawsze byłem wrażliwy na tzw. sprawy
społeczne. Tak, można to zapisać do rubryki pasje. Ale jak sięgnę
pamięcią daleko wstecz, to taką pasją, którą "uprawiałem
pasjami" - to książki. Czytałem wszystko i wszędzie. Rodzice
bywali wzywani do szkoły gdyż "syn na lekcji matematyki czyta
"pod ławką" książki". Nie pomagało tłumaczenie,
że matematyka jest tak prosta, że z nudów muszę coś robić. Z
tamtego okresu pozostała mi wiedza tyleż rozległa co płytka. Nie
mogłem poświęcać zbyt wiele czasu na zgłębianie jakiejś
kategorii, skoro tyle ich jeszcze nie liznąłem nawet!
Jednak
miało to również swoje dobre strony - stałem się mistrzem
krzyżówek! Jeszcze wiele lat później, często w pracy kilka razy
dziennie odbierałem telefony z całego biura projektów, np. takich
- "Leszek, kobieta lekkich obyczajów na "k", ale na
dziewięć liter?".
Nie
wiem co by jeszcze do tych pasji dodać. Czy coś, co chyba ciekawi
każdego chłopca (niezależnie od wieku) można nazwać pasją? I
żeby nie było tu żadnych wątpliwości - chodzi mi o dręczące
pytanie: jak to jest zrobione i co to ma w środku? Choć przyznać
muszę, że nie jestem obojętny również i na pierwsze skojarzenie.
O
pozostałych pasjach dowiesz się Andrzeju - i wszyscy, którym
będzie się chciało ten wywiad przeczytać - przy odpowiedziach na
kolejne pytania.
Jakie
Twoim zdaniem są przyczyny i źródła wszelkiego oszołomstwa w
polskim życiu politycznym, a może jednak np. ksenofobia jest
uleczalna?!
Andrzeju
- wszelka głupota z ciemnoty pochodzi. A więc wg mnie przyczyną
"wszelkiego oszołomstwa" jest brak wykształcenia. I wcale
mi nie chodzi o tytuły, fakultety czy inne bzdety. Bowiem zawsze
powtarzam (niektórzy sądzą, że za często), iż lepiej jest mieć
rozum bez wykształcenia, niż odwrotnie.
Oczywiście,
wszystkie te "oszołomstwa", w tym ksenofobia również, są
wg mnie uleczalne. Bardzo dobrze, że w pytaniu użyłeś słowa
"uleczalne" a nie "wyleczalne". Wyleczyć, tak by
nie pozostało śladu - tego nie da się zrobić. Natomiast uleczyć
tak, by nie bolało, nie przeszkadzało i (dla niektórych
najważniejsze) by nie było widać - to można zrobić.
A
jak to zrobić?
Moim zdaniem, jedną z największych zbrodni
dokonanych przez miniony ustrój na społeczeństwie, było wycofanie
z programu szkół średnich filozofii. Zresztą do dzisiaj tego nie
naprawiono. Nauka filozofii nie da żadnych gotowych odpowiedzi na
dręczące społeczeństwo pytania i wątpliwości. Może natomiast
nauczyć jak i jakie pytania zadawać, by tą odpowiedź uzyskać.
W
minionych czasach społeczeństwo zadające kłopotliwe dla władzy
pytania, było społeczeństwem niebezpiecznym dla ustroju. Więc nie
dziwię się, że wyrugowano ze szkól filozofię. A dzisiaj -
odpowiedzmy sobie sami.
Ksenofobia
i inne "oszołomstwa" jest nie do obronienia przy mądrych
sensownych pytaniach. Oczywiście, nie zapobiegłoby to istnieniu i
pojawianiu się coraz to nowych "oszołomów". Jednak przy
tak "wykształconym" społeczeństwie, byliby oni tylko
specyficznym folklorem.
Jak
się chyba już domyśliłeś to też jest jedną z moich pasji. Od
dawna również opierając się na takiej "filozofii"
postuluję zmiany w kodeksie karnym. Należałoby tam dodać zapis,
że każde przestępstwo czy wykroczenie, dokonane z "głupoty"
jest karane z 50% bonusem. O ile bowiem mogę zrozumieć (absolutnie
nie akceptując tego), że ktoś "spragniony" wybija szybę
w samochodzie i kradnie radio, by się napić - o tyle nie rozumiem w
żaden sposób kogoś, kto bez powodu idąc ulicą obrywa i
pozostawia wiszące lusterka boczne. Jak bardzo mnie to wkurza, może
świadczyć fakt iż powtarzam tą tezę gdziekolwiek i kiedykolwiek
nadarzy sie okazja.
Felieton gościnny, który łaskawie zgodziłeś
się opublikować, jest tego dowodem. Pisałem go dużo wcześniej,
ale tam też znajduje się wzmianka o tym problemie. Obawiam się, że
z powodu powtarzania bez przerwy tego postulatu, wyjdę na nudziarza
i już nikt nigdy nie będzie chciał ze mną rozmawiać.
Z
kim z naszych celebrytów napiłbyś się chętnie wódki, a komu od
razu należałoby spuścić powitalny wpierdol?!
Wbrew
pozorom - pytanie trudne. Mam bowiem taką naturę, że u ludzi
najpierw staram sie dostrzec jakieś dobre strony. Dopiero później
weryfikuję mój osąd danej osoby. W związku z tym jestem gotów
napić się z każdym. No, prawie z każdym.
Zacznę
więc od końca. Na pewno "spuściłbym powitalny wpierdol"
(pozwalam cenzorowi nieco złagodzić to określenie) członkom
Smoleńskiej sekty. Z powodów wyżej wyłuszczonych. Na pewno też
nie przyjąłbym zaproszenia od ich sympatyków, czy wszystkich tych,
którzy w sekcie tej dopatrują się jakichś elementów
racjonalizmu. Również odmówiłbym spokrewnionemu z nimi
"moherowemu towarzystwu". To bowiem jest siedliskiem
wspomnianej przez Ciebie ksenofobii i innych "oszołomstw".
Co
do reszty, to muszę uwzględnić różne "okoliczności
towarzyszące". Podstawowym jest pytanie - kto i co stawia.
Bowiem przednią whisky skusiłoby mnie wielu. W innym wypadku byłbym
bardziej wybredny. Na przykład nie wiem, czy pan Gowin byłby w
stanie skusić mnie nawet 18-to letnią "Chivas Regal".
Zawsze bowiem z podejrzliwością patrzę na ludzi "gładkich",
starannie ukrywających swe przywary, za to perfekcyjnie
przedstawiających swoje "oblicze Boga". Akceptuję tylko
człowieka "pełnego". Taki wydaje mi się prawdziwy.
Pozostaje
ostatnia grupa - ludzie którym chętnie bym sam postawił niejedną
kolejkę. Listę otwiera Art-Klater (trochę wazeliny na początek
nigdy nie zaszkodzi!). Kolejnym miłym gościem byłby prof.
Bartoszewski. W kręgach moich znajomych znany jestem z tego, że po
paru procentach lubię "gawędzić". Wyobrażam sobie taką
"gawędziarską" ucztę z udziałem profesora!!!
Tak
naprawdę, znalazłoby się sporo ludzi spełniających kryteria
wyłożone w poprzednim pytaniu, z którymi mógłbym spożyć
"kieliszek chleba".
Domyślam
się, że jednak chodziło Ci głównie o celebrytów z politycznej
łączki.
Tu niestety więcej jest takich, których nie akceptuję. I
nie chodzi mi o ich "światopogląd". Mam dalekiego
krewnego, z którym kiedyś spotykałem się bardzo często. Jego
światopogląd był bardzo lewicowy. Moje dzieci mówiły nawet, że
bolszewicki. Więc i nasze spotkania owocowały ostrymi bardzo
dyskusjami. Jednak rozchodząc się, zawsze mu dziękowałem - z
nikim mi się tak dobrze nie kłóciło, jak z Tobą.
On bowiem
pozostając nie przekonany, wysłuchiwał jednak z uwagą moich
argumentów. Odpowiadał na nie również argumentami. I zawsze te
nasze argumenty dotyczyły meritum sporu. I nie były odrzucane przez
żadną ze stron tylko z powodu, że głosi je człowiek myślący
inaczej.
Teraz,
choć nie wymieniałem nazwisk, chyba wiesz z kim bym się napił, a
kto zasłużyłby na "powitalny wpierdol".
Skąd wzięło się Twoje
zamiłowanie do limeryków, masz swego mistrza, który Cię do tego
popchnął?
Właściwie
to nie wiem. Mówiłem, że w młodości "pochłaniałem"
książki. Ale poza naszymi wieszczami i może Shakespeare'm, jakoś
stroniłem od poezji. Owszem, limeryki były jakimś wyjątkiem. Nie,
żebym ich specjalnie szukał, ale jak jakaś perełka wpadła mi w
oko - byłem zachwycony.
Dzisiaj
sprowokowany Twoim pytaniem myślę, że było to nieuniknione iż
kiedyś, tak dla rozrywki będę się tym gatunkiem bawił. Będąc
"mistrzem krzyżówkowym" i fanem różnego rodzaju
łamigłówek, nie mogłem ominąć i zostawić w spokoju limeryków.
Nie wiem ile jest w moich limerykach poezji. Jednak łamanie głowy,
by w tak krótkiej formie i ze sztywnymi regułami zawrzeć cos
sensownego, jest wystarczającym dla mnie powodem, by zaryzykować
ostre recenzje "literatów".
Jak
już wspomniałem, cechą mojego charakteru jest by wiedzieć
możliwie wiele. Niestety, przeszkadza to w zgłębianiu jakiegoś
wybranego tematu. Dlatego też nie mam swego mistrza. Z pisarzami, w
tym szczególnie z poetami jest tak jak z innymi artystami. Zazwyczaj
stają sie znani, ich dzieła zostają docenione dopiero po śmierci.
Dopiero więc śmierć Wisławy Szymborskiej była tym zapalnikiem w
przygodzie z limerykami. Może ta przygoda szybko by się skończyła
(Szymborska nie żyje, więc i niczym nowym by nie mogła mnie
"kopnąć") gdyby nie Twoja wizyta na moim blogu.
Dziękuję
Andrzeju za te wizyty. Być może, kiedyś ktoś zada mi to samo
pytanie - czy masz swego mistrza? Wtedy odpowiem - Andrzej Art
Klater!
Ostatnie
pytanie zahacza, pardon, o Twą sferę intymną: jak rozwinąłbyś
wyrażenie: „kobieta rodzaju kobiecego” w opozycji do babsztyli,
babiszonów, babonów i babiszczy?
Dobrze jest mieć blog, gdzie "dla każdego coś dobrego", bo na samej polityce to się człek nie upasie, a na wodzionce i owszem, chociaż brzmi chudo. :D
OdpowiedzUsuńNa wodzionce, Kneziu, b yłoby cięż, chyba, że z... podwójnym chlebem (autentycznie usłyszałem takie zamówienie)!
Usuńpozdrawiam
I żeby tustego było w sam raz! :D
UsuńZdecydowanie lepiej wychodzi pasienie się wodzionką niż polityką - od polityki ubywa - nooo, chyba że się jest politykiem. :)
Przyznaję Kneziu, że gdy trochę polityka w dołek mnie wpędzi - pędzę na Twego bloga by odpocząć. A reguły są u Ciebie rygorystycznie przestrzegane - wiadomo kto pilnuje, Kneź Okrutnik!
UsuńSam zostałem zdrowo obsztorcowany, gdy z przyzwyczajenia wkleiłem coś co pachniało polityką.
Ja postawiłem sobie ambitniejsze zadanie - takie wash &go. Jednak nie wychodzi to tak jak bym chciał. Chyba dlatego, że na początku pozwoliłem sobie przykleić gębę "politykiera blogowego".
Ale staram się. Wielką zachętą dla mnie stał się Klaterek właśnie, zauważając moje zmagania z limerykami. Zapraszam do wspólnej zabawy! To nie takie trudne!
Zresztą - jak mawiał poeta (nie ważne który!) - lepiej napisać nieudany limeryk, niż nie napisać wcale!
No, nie całkiem tak jest jak mówisz, Leszku. Reguł pilnuje kilka osób i ja jestem może bardziej eksponowaną, ale tylko jedną z nich. Akurat polityka jest u nas omawiana, nawet jest na nią specjalna podkategoria w dziale "Społeczeństwo", ale to ledwie podkategoria, a nie wiodący dział. Natomiast jesteśmy przewrażliwieni wręcz na punkcie partyjnych agitek i zbędnego konfliktowania. Opowiadając się u nas w sposób zanadto zaangażowany można poczuć duży dystans i chłód, to prawda, ale też nie dotyczyło to Twojego tekstu, a ledwie przez Ciebie przedstawionego. Jego autor wykazał brak umiaru w ocenach i stąd taka chłodna reakcja. Jeden z komentatorów wytknął to wprost - materiał konfliktował i obrażał.
UsuńA limeryki i fraszki też u nas są, ale to nie moja dziedzina, za to lubię czytać.
Atencja - to pierwsze słowo, jakie nasunęło mi się po przeczytaniu wywiadu, zarówno w stosunku do zadającego pytania, jak i odpowiadającego na nie.
OdpowiedzUsuńSądzę, że Leszek już Cię lubi!
Usuńukłony
Różo - aż takiej przychylnej recenzji jednak się nie spodziewałem.
UsuńNie jestem pewien co przeważyło - czy szacunek do pytającego, czy spodobały się odpowiedzi.
Niezależnie od powyższego - serdecznie dziękuję!
Podpinam się pod tę lakoniczną wypowiedź, bo nic bardziej odpowiedniego nie mógłbym wymienić.
UsuńPiękne, wyważone i co najważniejsze - również zgodne z moimi poglądami.
Pozdrawiam
Klik dobry:)
UsuńTo i ja się podepnę :)
Pozdrawiam serdecznie.
Ellu - również pozdrawiam. Dawno Cie nie było w moim limerykowym pokoiku. Chętnie bym sobie z Tobą "polimeryczył", "pomoskaluiczył" czy "poklateryczył"!!!
UsuńOstatnio bowiem Andrzej powrócił do pisania klateryków. Wymyślił sobie piekielnie "cudne" zasady - sam sobie z nimi nie dam rady!
Czesław Brudek - dziękuję za słowa "piękne, wyważone....".
Jednak nie byłbym sobą gdybym nie nadmienił, że jeszcze bardziej bym się z nich cieszył, gdybyśmynie mieli takich samych poglądów. No, ale to już nie Pana wina!
Pozdrawiam serdecznie.
Leszku, bo... to... tak... jakoś... jest tak, że jak raz, drugi, setny nie ma odpowiedzi na komentarz, to człowiek się zniechęca także do limeryków, bo wcześniej straci dużo czasu na klikanie po kilkaset razy, by znależć odpowedż /ltórej nie ma/ na swój komentarz. A... i... ignorowany się czuje...
UsuńZ zaproszenia do sekretnego pokoiku skorzystałam i poświntuszyłam :) ;)
Ellu - przykro mi bardzo, że takie odniosłaś wrażenie. Jednak chyba sama dobrze wiesz, że gdyby człowiek chciał regularnie pisać posty, natychmiast odpisywać wyczerpująco na każdy komentarz, czytać nie tylko zaprzyjaźnione blogi, ale i przeglądać inne, wszędzie tam zostawiać ślad swojej bytności i reagować na reakcję innych, nie ograniczać czasu należnego wnukom, od czasu do czasu udzielać się jeszcze zawodowo i to wszystko robić tak, by żona nie poczuła się odtrącona - doba musiałaby mieć minimum ze 30 godzin.
UsuńJednak wcale mnie to nie usprawiedliwia. zasada wzajemności, w dodatku wobec kobiet jest wpisana w dekalog. Nie pamiętam w którym miejscu - ale jest.
Zgrzeszyłem więc. Oczekuję pokuty i obiecuję poprawę!
to i ja się podepnę :-)
UsuńO, tak! Obaj Panowie pokazali klasę! Pełen szacunek i gratulacje.
OdpowiedzUsuńSzczególnie podoba mi się uznanie pożytecznej roli "babsztyli" w społeczeństwie.
A jakże, bababmi ,rodzaju byle jakiego, to przynajmniej można dzieci straszyć!
Usuńściskam
Droga Bet! Jak zwykle przeceniasz mnie. Moją dewizą jest - wiem, że nic nie wiem. Co ja mogę powiedzieć o kobietach w ich różnych wydaniach?
UsuńTak naprawdę, to organoleptycznie poznałem kilka z nich. Nie chcę więc iść w banały i o całej reszcie powtarzać to co gdzieś usłyszałem.
Zresztą, co my ludzie możemy powiedzieć o przydatności dla przyrody, całego naszego ekosystemu takich na przykład kleszczy? Dla nas są bardzo nieprzyjemne. Ale czy nie mają jakiejś roli do spełnienia w przyrodzie? Nie wiem.
Och, mężczyźni... Ja tu wychwalam, a Leszek porównuje nas do kleszczy:)))
UsuńBet - to nie żadne porównanie, lecz smutne wyznanie.
Usuńjeżeli chodzi o kobiety, to podobnie jak w temacie "kleszcze" moja wiedza kończy się na "instrukcji użytkowania". Reszta jest wielką tajemnicą i ciągłym zaskoczeniem.
Może dlatego kobiety tak nas pociągają? Chociaż nieraz, jak kleszcze, potrafią wyssać całkiem sporo krwi! I jeszcze potrafią udowodnić, że to nasza wina!!!
pewien inżynier z miasta Gdańska
OdpowiedzUsuńpoznał co zacz fantazja ułańska
bara, bara, fiku, mik
Polityczny limeryk
Hej Leszku, księżycówka bezpańska!
*
księżycówka, malinówka albo i co innego - Wasze zdrowie Klaterku i Leszku . Wywiad fsntastyczny BRAWO
Cna Malina, a dla nas Haneczka'
UsuńWcześnie stawała ze swego łóżeczka.
Rwała sie do roboty,
Że brały ją siódme poty...
Toć należy się każda wódeczka...
w dłonie Twoje, Malinko, perswaduję...
Słodka Malina z krainy zabytków,
UsuńMa również talenta do słownych zbytków!
Limeryki polityczne,
Czy jej zdjęcia jakże śliczne
Zachęcają wprost do różnych napitków!
Leszek pozazdrościł Malinie wywiadu,
UsuńCała blogosfera o tym gadu-gadu.
Zwarty stanął w szranki
Na rozmowy - wychwalanki.
Gloryfikują się w sławie od rana do obiadu!
Ellu brawo! I dziękuję za sprowadzenie na ziemię. :)
UsuńNie wiem jak mojej poprzedniczce, Malinie - ale mnie się te pięć minut "sławy" podoba. A Twoim zadaniem jest pilnować, by mi tak nie zostało!!!
To z zazdrości uczyniłam,
UsuńNigdy sławna wszak nie byłam.
O!
:)
Zazdrość, Ello, to przywara, co ciąży,
UsuńBurzy miast budować, od Przemyśla do Łomży,
Truje, molestuje,
Uwag nie przyjmuje
I świętego skutecznie pogrąży!
Ejże Ellu - dla mnie i tak jesteś sławna.
UsuńA kto wie, jeżeli Andrzej zapozna się z Twoimi dziełkami, którymi próbujesz mnie "zdeprawować" na moim blogu - dalibóg, ani się obejrzysz jak będziesz sławna!
no popatrz! a ja całe życie marzyłam, żeby być kobietą bluszczem.....
OdpowiedzUsuńczasem podczytuje blog obu panów.
zabrzmi może niezbyt wyszukanie, ale podoba mi się tam.
Tobie, Ewuniu, blogowej urody też nie można odmówić!
Usuńbuziule
Ewo - podejrzewam, że tak naprawdę to nie marzysz by być "bluszczem".
UsuńRaczej pociągają Cię profity płynące z takiej postawy i to tylko tak przy okazji, gdzieś obok prawdziwego życia.
Beutelratten sind Fleisch- oder Allesfresser; kleinere Arten leben von Insekten, größere auch von kleineren Säugetieren und Vögeln. Auch Aas und pflanzliche Nahrung wie Früchte, Samen und Blätter stehen auf ihrem Speiseplan. Nie dało mi to spokoju i musiałam sprawdzić. To nie kangury przecież hehe. Kusiolki
OdpowiedzUsuńPost, gdzie nabijałem się z języka niemieckiego miał się nurzać w oparach absurdu! Beutelratten to opos...
Usuńbuzinki
Ciekaw jestem, czy zrobiłeś już taki wywiad z dr Brunetem?
OdpowiedzUsuńW razie czego proszę o link :)
Kłaniam się :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńW realu z dr. Brunciem łączy nas, Smurfie, przyjaźń. Wprawdzie wiekowo dzieli nas 20 lat różnicy (za niecałe 3 miesiące kończę 62), ale o wiele więcej nas łączy. Jego pasje (artystyczne) są moim zawodem, Bruncio, podobnie jak Klater, jest rdzennym hanysem, co tym bardziej nas zbliżyło! Nieraz proponowałem mu, gdy jeszcze buszowałem w onecie, post gościnny, byc może tutaj mi się uda. Poprzednią odpowiedź skasowałem ze względu na fatalne literówki!
Usuńukłony
Leszku, mimo wszystko nie wierzę w to, że chciałbyś spuścić powitalny wpierdol (nawet wirtualny) "członkom Smoleńskiej sekty". Myślę, że jesteś ponad to, i doskonale wiesz, że jest to tylko polityczny pijar - co z tego, że niesłychanie szkodliwy dla państwa - w którym możemy brać udział, albo i nie. Tak, a propos, to myślę, że znacznie większe szkody przynosi obecna sekta pseudoliberałów przygarniająca pod swoje skrzydła ortodoksów prawo i lewoskrętnych.
OdpowiedzUsuńCzołem Panowie!
Czołem telu niku! Leszek na pewno udzieli wyczerpującej odpowiedzi na Twój komentarz, Andrzeju.
Usuńserdeczności
p.s. uważnie czytam Twego historycznego bloga o Legionach wraz z konotacjami. Nie komentuję, bo na tej dziedzinie po prostu sie nie znam. Historia, szczególnie, ta w miare współczesna zazwyczaj była moją słaba stroną, toteż lekturę Twych postów traktuję przede wszystkim jako edukację.
serdeczności
Andrzeju - ja też nie wierzę! Ale wiesz ilu jest "wierzących i nie praktykujących"? Moje słowa oddają mój nastrój na blogu, a tam jak piszę polityczną notkę to dlatego, że coś na prawdę mnie poruszyło. A w takim stanie wszystko jest możliwe. Tym bardziej w wirtualnym świecie!
UsuńCo do "sekty pseudoliberałów" - moja odpowiedź musiała by być czymś w rodzaju właśnie notki politycznej. A nastrój tej stronki, absolutnie nie nadaje się do tego. Pozwól więc, że swoje zdanie wyrażę może kiedyś na moim blogu.
Nie mniej dziękuję za dobre mniemanie o moim charakterze! Nigdy specjalnie nie wysilałem się, by przekonywać czytelników iż "niespotykanie spokojny ze mnie człowiek". Teraz widzę, że nie musiałem!!!
Z ogromną przyjemnością przeczytałam ten wywiad (prawda, że miło posłuchać kogo mądrego) i poznałam jeszcze jednego blogera. Po lince udam się na bloga Leszka. Pozdrawiam obydwu panów.))))))))
OdpowiedzUsuńMadanko - zapraszam do komentowania na moim blogu. Dzisiaj możesz być troche rozczarowana, gdyż od chyba trzech tygodni mam problemy z internetem. Rzadko więc udaje mi się nie tylko coś napisać ale nawet zajrzeć na mojego bloga. Ponadto Piotr zrobił sobie przerwę na poprawienie kondycji zdrowotnej. A z sanatorium, wszystko wygląda inaczej. Mam nadzieję, że niedługo będę znowu aktywny i wtedy będziemy mieli okazje do szerszej wymiany poglądów.
UsuńW odpowiednim czasie się zjawię.)))
Usuńja też kiedyś czytałam wszystko i wszędzie, i też byłam "konsultantem" krzyżówkowym ;) pozdrawiam niedzielnie, ciepło choć pochmurnie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam "krzyżówkowicza"!
UsuńJak miło,że są ludzie na świecie, którzy potrafią mówić, bez nienawiści, o różnych ludziach i sprawach. Pozdrawiam, Jaśmi
OdpowiedzUsuńDrogi Anonimie. W tym miejscu powinienem zaprotestować! To nie powinno być miłe! Raczej niemiłe powinny być inne postawy.
UsuńJednak z wdzięczności, że mnie rozumiesz, protestować nie będę.
Masz rację, dziwne to,że normalność zaskakuje. Można, a nawet trzeba się różnić, ale nie wolno dorzynać./ choć dla porządku, warto czasem spuścić komuś łomot , zwłaszcza metaforycznie lub raczej limerycznie:)/. Jaśmi
UsuńKlaterku - obu panow znam Leszka jak i Piotra. Wywiad mi sie bardzo podobal. Idea przeprowadzania wywiadow z blogierami ,ktorzy sluza swoja wiedza nam wszystkim ,skromnym zjadaczom chleba - przednia. Tak blizej zaznajomilam sie z Malina , Leszka czytuje regularnie - to od niego trafilam do Ciebie:)) Wasze blogi sa dla mnie i nauka i jakby to powiedziec - poszerzaniem horyzontow. A przy tym - bawie sie przednie...
OdpowiedzUsuńAndrzeju - mam u Ciebie duże piwo!
UsuńA może i nawet coś więcej? Bo Renia jest na pewno tego warta!
Z Renią, Leszku, gdy odwiedziła stare smieci zdążyłem już, Leszku, pogawędzić przez telefon, Byc moze wreszcie uda nam się spotkać. A co do piwa - kiedy wreszcie napadnę dr. Bruneta w Rumi, to nie ma przeszkód, bym nie zahaczył o Gdańsk, do którego mam wielki sentyment!
Usuń[url=http://fotozrzut.pl/][img]http://fotozrzut.pl/zdjecia/5389a79cf0.gif[/img][/url]
OdpowiedzUsuńJaśmi - wybacz, ale trochę pomogę! Nie wiem czy się uda. Sam ma problemy z wstawianiem grafiki do komentarzy
OdpowiedzUsuńPoooszło????
I nic nie widać!! :) :)) :))
UsuńW tym poście jak i w następnym gościnnym Głównym Interlokutorem do Waszych komentarzy jest właśnie Leszek. Wcinał się będę tylko wtedy, gdy komentarz będzie się również odnosił do mojej skromnej osoby...
OdpowiedzUsuńthanks from the mountain ( z góry dziekuję)
No, no, no..., bardzo ciekawy wywiad i Leszek w nim... też.
OdpowiedzUsuńNo i zastanawiam się, dlaczego u Leszka na blogu,
nie było jeszcze mnie. Klaterku z polecenia Twego,
lecę na Lecha blog, dokładniej temu wszystkiemu,
ja muszę przyjrzeć się....
Pozdrawiam cieplutko obydwu Was.
I nie zawiedziesz się, JaGo! Tam też znajdziesz przepisy kulinarne, których autorem jest blogowy partner Leszka, Piotr Opolski..
Usuńtulę niezmiennie.
Niestety JaGo i Andrzeju!
UsuńZarówno ja jak i Piotr cierpimy na pewną nieuleczalną chorobę. A właściwie dwie - obaj jesteśmy homo politicus i obaj jesteśmy trochę leniwi. Ponadto może wzięliśmy sobie na barki zbyt wiele (uwzględniają wspomniane lenistwo.
Tak więc zarówno KUCHNIA, HISTORIA jak i LIMERYKI - odżywają co jakiś czas, by potem dłużej sobie pospać. Potrzebujemy bodźców, nawet prowokacji - a to już zadanie dla Was i innych czytelników.
Tak więc proszę o częste, mogą być nawet bolesne szpile.
Pozdrawiam.
No fakt, coraz bardziej głodno u Was, wodzionki nie ma, barszczu zabrakło, pustki w komorze, wszędzie tylko jakieś głodomorowate paskudztwa wyłażą - wyglądają na dobrze odpasione, ale gęby paskudne i nic tylko frazesami rzucają - politycy- brrrr!!!! :)
UsuńWychodząc na przeciw Twych potrzeb podam Ci najprostszy sposób na ciasto bananowe:
UsuńNajsamprzód bierzemy banana i ściągamy skórkę... wiadomym ruchem. Dalej na pewno sobie poradzisz...
bananowe powiadacie ... hmmmmm
Usuńa malinowe ???
I nie omieszkam wstąpić do Leszka""")))).....Świetny wywiad...leniwcem jestem w czytaniu ,ale dobre posty szybko się czyta::))To taka moja mała wada::)) że często książki odkładam::*Może z wiekiem zabija mnie ćwiekiem ,że nie dla mnie szum samochodów ::)) tylko rykowiska widzę je z bliska::)))...Ale na dobrym blogu, nawet próg przy nosie ,nie przeszkodzi wejść takiej kobiecie ,babsztylowi jak Ja::)))))Pozdrawiam Panów Serdecznie ,Pozdrawiam Gospodarza::)))i Gości...
OdpowiedzUsuń♪♪♪♪ danka z mchem na nosie::)))
U mnie ten mech, Danko, jest umiejscowiony dwa piętra niżej i raczej w mansardzie...
OdpowiedzUsuńcałuski
Przeczytałam... hm....
OdpowiedzUsuńMuszę zajrzeć pod wskazany adres bloga, aby móc coś więcej wyrazić. A teraz pozdrawiam Was Panowie bardzo serdecznie.
Pozdrowienia ochoczo odwzajemniam...
OdpowiedzUsuńWspaniały wywiad, ze wspaniałym człowiekiem. Okazuje się, że ma podobny sposób patrzenia na świat do mojego, więc zapałałam do tego człowieka natychmiastową sympatią. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTylko napisz mi skąd bierzesz szyki indycze, lub gęsie, nie mogę zdobyć grubego flaka do ziemniaczków tartych, a szyjka doskonale by się do tego dania nadawała.
By może na targach cos takiego zdobędziesz, pewniejszy jest jednak hodowca tych ptaków, który prowadzi hurtowy ubój.
Usuńcałuski
zastanawiałem się nad tym pytaniem o celebrytów... strasznie trudne, jak się okazuje... rzecz jasna rozumiem, że ta wódka byłą metaforą?... bo ja jednak wolę piwo lub wariant ekologiczny /czyli aromatyczny, zielony wkład do faji/...
OdpowiedzUsuńcelebrytkę to mam taką jedną... chętnie bym z nią nawet gorzały się napił, gotów jestem nawet jej do drinka pigułkę gwałtu wrzucić, gdyby spotkanie poszło nie po mojej myśli :D... ale nie ujawnię kto to...
a tak poważniej, to może rzeczywiście idąc za sugestią Leszka uprośćmy temat i ograniczmy się do polityków... tłukł bym prawie wszystkich /kobiety rzecz jasna kwiatem, doniczkowym wraz z doniczką, najlepiej sukulentem typu kaktus lub agawa/... drobny problem byłby ze wspomnianą Pawłowicz, bo nie wiadomo, czy to kobieta w ogóle, więc kompromisowo proponuję od razu dół z wapnem niegaszonym...
zaś kogo na "tak"?... mam intuicję, że Puszysty Rysio byłby sympatycznym kompanem do faji pod godny porterek... chętnie bym też poznał Wielebnego Ojca Jonasza Kotlińskiego, bo to chyba jedyny polityk, którego słowa traktuję poważniej... tylko problem w tym, że on nie jest celebrytą, bo media boją się jego poglądów niezgodnych z oficjalną linią Komitetu Centralnego czyli Epidiaskopu...
bulba :D...
Leszkowi nie za bardzo podoba się termin "celebryta"... Układając pytania posłużyłem się tym słowem jako wytrychem, bo nic lepszego nie przyszło mi na myśl!
UsuńTak, nie lubię tego słowa. Dla mnie ma ono wyłącznie wydźwięk pejoratywny. Dla mnie celebryta, to osoba, która celebruje swoje mniemanie o sobie.
UsuńA więc na pytanie Klaterka, powinienem odpowiedzieć, że każdemu celebrycie "spuściłbym powitalny wpierdol".
Jednak - ja się okazało słusznie - zrozumiałe Klaterka, że chce ode mnie wyciągnąć zeznanie na temat sympatii, czy antypatii wobec "ludzi ze szkła" (czytaj z telewizorni).
Na blogu Leszka i jego kompana często gościmy. Piszą bardzo ciekawie. Tutaj u Ciebie, jak zwykle byliśmy już pierwszego dnia, ale nie zostawiliśmy komentarza;-)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiamy :-) Barbara & Sylen
Leszek niebawem prześle również Wam ukłony, co ja niniejszym czynię!
UsuńKolejny, świetny wywiad...Muszę wstąpić pod podany adres.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Niezwłocznie, naprawdę warto!
Usuńukłony
Lusiu - warto tam wstąpić, ręczę, że przypadnie Ci do gustu
UsuńZ Leszkiem /a także z Piotrem/ już się kiedy spotkałam.
OdpowiedzUsuńWywiad świetny zarówno od strony pytań jak i odpowiedzi
Pozdrowienia dla Panów :-)
Ukłony dla Damy (z lansadami)...
UsuńŚwietny wywiad koniecznie muszę zaspokoić moją ciekawość pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiekawość to pierwszy stopień do (niepotrzebne skreślić)...
UsuńNajbardziej nobilitował ten powszechny ludzki odruch Albert Einstein - uwazałby, ze gdyby nie jego ciekawośc, to pozostałby zupełnym... beztalenciem. Trochę w tym kokieterii, alechyba coś w tym jest!
serdeczności
Miło mi było się doczytać że jak ja to frezer i sprzedawca i co tam epizod bycia dyrektorem :):):)):): nasze zawody to jest coś ,pozdrawiam obu panów
OdpowiedzUsuńMoje najciekawsze zawody, to, niestety zawody...mi!łosne
UsuńAndrzeju - dlaczego niestety?
UsuńZnam kilku takich, którzy nie tylko miłości, ale i żadnego zawodu miłosnego nie przeżyli. I muszą z tym żyć do dzisiaj!
Tylko nie próbujcie ciągnąć mnie za język. Nie powiem, kogo mam na myśli!
A gdyby hipotetycznie przyjąć, że "sekta smoleńska" i PO grają w jednej drużynie i bawią się z narodem w złego i dobrego policjanta?
OdpowiedzUsuńWspólnota smoleńska bardziej przypomina mi tajnie słuzby niż policję, natomiast PO to bardziej asocjacja knajpianych bramkarzy!
UsuńAndrzeju - tak trafnie to określiłeś jak nikt inny dotąd.
UsuńPonadto stwierdziłem teraz, że mój wybór opcji politycznej nie był totalną pomyłką.
Knajpiany bramkarz, to jednak człowiek - bardziej niż coś przywiązanego paskiem do tępej pałki.
Dziękują za interesujące przedstawienie interesującej osoby. Wybaczam brak sympatii do moherów. Czekam na obiecany wpis.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Moher nawet w pierwotnym znaczeniu jako dzianiny też nie wzbudza, Dibeliusie, mej sympatii. Szczególnie w odcieniu odblaskowego fioletu!
UsuńFaktycznie Sztukmistrzu lepszy rozum bez wykształcenia niż wykształcenie bez rozumu. Ale co jest gdy nie ma ani jednego. Dobrze mi się czytało i pytania i odpowiedzi . Pozdrawiam obu Panów....
OdpowiedzUsuńOby tylko sublimujący sie rozum, Andante, nie zbudził uśpionych upiorów!
UsuńTo do kąta i wstydzić się!
UsuńDanka Ste, DD (awansem), Lotka, Sylen, Łucja-Maria, Stokrotka, PRZYSTAŃ, zagubiona (szczególnie).
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że odpowiadam hurtem. Ale odpowiedzieć każdemu z osobna i nie powtarzać się - to praca na miarę Heraklesa.
Cieszę się bardzo, naprawdę jestem wzruszony (kurczę, nie spodziewałem się, że kiedykolwiek publicznie wypowiem te słowa) Waszym poparciem i komplementowaniem.
Pisałem sobie spokojnie swego bloga, przedstawiając swój pogląd, bawiłem się limerykami, ciesząc si, że ktoś do mnie zagląda.nagle pojawił się advocatus diaboli i spowodował, że pierwszy raz nie wiem jak reagować.
Tak naprawdę, spodziewałem się trochę więcej tzw, "konstruktywnej krytyki". Piszę "trochę więcej" gdyż niezbędnego minimum (potrzebnego by nie przewróciło mi się w głowie) dostarczyli ci nieliczni jak: kacper - szkoda tylko, że nie na temat. Chociaż .......? Bardzo ciekawy to wariant naszego życia politycznego.
Osobno muszę odpowiedzieć Dibeliusowi.
Twój komentarz jest wzorcem dyskusji. Chociaż jest niezbyt precyzyjny. Nie wyrażałem nigdy braku sympatii do moherów. Aby postawić mi taki zarzut, trzeba by sprecyzować pojęcie "moher". Dla mnie nie są to określeni lidzie, jest to określony ogląd świata. I to tylko w sferze politycznej. Podam wymyślony przykład - do tej kategorii zaliczam wyznawców teorii, że naszą gospodarkę uleczyć może tylko pielgrzymka na Jasną Górę. Ale gdy odrzucimy takie "klapki na oczach", to faktycznie możemy dostrzec wkoło wiele interesujących postaci.
Jest tylko jeden warunek - nie może żadna opcja ustalać kanonów np. patriotyzmu czy zwykłej uczciwości.
Wiesz Leszku - też byłam wzruszona , biegałam tu i nadziwić się nie mogłam, że komuś chce się czytać wywiad ze mną ... bałam się ten mój wywiad Klaterkowu przesłać ale oczy zamknęłam i poleciałoooo
UsuńTo dobry pomysł - poznajemy się i spotykamy ludzi, których pewnie byśmy nie spotkali ...
UŚMIECH WAM ZOSTAWIAM
Wiesz Malinko - masz rację. Po tym przeżyciu poznałem się trochę lepiej.
UsuńNiestety - w zachwyt nie wpadłem (patrz komentarze poniżej, oraz mój suplement na naszym blogu).
Ale poznanie swych "grzeszków" to pierwszy kro do doskonalenia. Może jeszcze zdążę trochę się poprawić, zanim ktoś zechce wystawić mi rachunek.
BARDZO MI MIŁO ,serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNam tez bardzo owszem i to w najlepszym gatunku!
UsuńJa zdaję się jestem moherem, więc widzę, że z goszczącym Leszkiem nie porozmawiam, ale korzystając z możliwości swoje trzy grosze napiszę. Nie ukrywam też, że naukowcy jak profesor Binieda czy Cieszewski są dla mnie bardziej przekonujący niż zespół Laska.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w kwestii oszołomstwa i brak wykształcenia. I że głupota jest odporna na tytuły naukowe, bo jak ktoś nie ma zdrowego chłopskiego rozumu nic mu nie pomoże. Dla mnie wielki ból polityki i publicznego dyskursu stanowi ubliżanie oponentom oraz to, ze większe znaczenie ma to kto mówi a nie co mówi
Porozmawiać, Erinti, zawsze można! Jak pewnie sie domyslasz, mam umiarkowane poglądy centrolewicowe, a jakoś się dogadujemy! Z leszkiem też porozmawiasz, chocby o pogodzie... ducha!!!
OdpowiedzUsuńukłony
Fuj,fatalny lapsus: z Leszkiem, ofkors, egzakli!
UsuńJa jestem centrum wbrew pozorom, bo wiele mi w prawicy przeszkadza.. nie mogę spokojnie słuchać rewelacji osób jak Terlikowski czy Cejrowski. Ja tylko za grosz nie ufam obecnie rządzącym, ale opozycji w sumie też.
UsuńNo cóż, Erinti, wszyscy mysśący obywatele Najjaśniejszej RP mają chyba ten sam dylemat, a może nawet koszmar nocny! Wg prawideł historii nadszedł czas na rządy lewicy. Tyle, że polska lewica,cwilowo rozkosznie lewituje...
UsuńErinti - masz rację. Dodam jeszcze, e głupota nie ma barw partyjnych. Zwyczajnie przykleja się jak goowno do okrętu.
UsuńCzęsto tez powtarzam, że lepiej mieć rozum bez dyplomu niż odwrotnie.
Jak widzisz naprawdę niewiele nas różni. Gdybyś jeszcze zechciał mi wyjaśnić z jakich to przyczyn zaliczasz się do "moherów", byłbym wdzięczny. Bo samodzielnie nie potrafię sobie wyobrazić Ciebie w tej grupie.
Widocznie moją częstą krytykę zachowań i wypowiedzi aktywu pisowskiego potraktowałeś jako mój manifest politycznego "antymohera".
Jak przyznał się Klater - jest centro lewicowcem, ty się sytuujesz w centrum, ja - nie wiem jak się nazwać, może demokratycznym liberałem lub liberalnym demokratą?
Zresztą to nie ma najmniejszego znaczenia, szczególnie w dzisiejszej Polsce. Dzisiaj ludzie dzielą się na "antykaczorów", "antytusków", "antypedałów" i "antykomuchów". W zależności od potrzeb każdy oponent czy adwersarz może zostać zaliczony do dowolnej z wymienionych grup.
Bowiem ludziom o wiele łatwiej jest określić co im się nie podoba niż zbudować jakiś program rozwojowy. Sam się nieraz łapię, że postępuję właśnie tak.
Ale jednak próbuję się poprawić. Próbuję dostrzegać w inności jakieś pożytki.
Na jedno, no - może i dwie rzeczy - w moich komentarzach politycznych nigdy nie dam zgody - na państwo wyznaniowe i na powrót socjalizmu. A niestety te dwie plagi, według mnie mamy zapewnione pod rządami PiS-u.
Co do PiS-u zresztą, to nie wybaczę im podzielenia społeczeństwa na dwa wrogie obozy.
I to cały mój program polityczny.
Czy na tej płaszczyźnie można ze mna rozmawiać - oceń sam.
Moim zdaniem jestem moherem jako osoba sceptyczna wobec obecnej władzy i uznająca istotną rolę KrK w historii Polski i sceptycyzm wobec ideologii gender.
UsuńGłupota jest wszędzie, Moim zdaniem i państwo wyznaniowe jest szkodliwe, bo prawo winno być dla wszystkich. Sądzę, że PO bardzo dzieli ludzi, zresztą.. to czyni wielu polityków, bo łatwiej ludzi podzielić by przypadkiem nie pogonili tego towarzystwa. Ja jestem centrum lekko w prawo, ale nie ma partii centrowej. Sądzę, że prawdziwa lewica jest potrzebna polskiej scenie dla równowagi. Ale lewica prawdiwa a nie malowana.
@Andrzej
UsuńJa już myślałam by zastosować wyliczankę i tak wybrać.
Wyliczanką, Erinti, może być także każda lista proskrypcyjna, którą każda partia, szczególnie neoendecka, skrupulatnie sobie sporządziła, konkretnie jeleni do ostrzału! Roli KR-K w odzyskaniu niezależnego bytu państwowego nie wolno nie doceniać, lecz niedawne , niestety, kompromitujące wypowiedzi hierarchów, posważają autorytet Kościoła i odstręczja od tej insttucji, szczególnie młodych ludzi!
UsuńBawi mnie to, że Leszek wziął Cię za mężczyznę. Widocznie, na szczęście, jesteś pozbawiona tego tradycyjnego atutu kobiecości jak maciczny sposób myślenia...
Ufff!
UsuńChyba się już nie pozbieram!
Nie będę miał żadnych pretensji, jeżeli droga Erinti wytkniesz mi, że żaden ze mnie demokratyczny liberał (lub odwrotnie) - tylko jestem po prostu męską szowinistyczną ..... powiedzmy zwierzyną.
Ale te moje lapsusy biorą się stąd, że zawsze zwracam uwagę na sens wypowiedzi, a wszelkie tło uchodzi mojej uwadze.
Najlepiej wie o tym moja żona. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się zauważyć, że przefarbowała włosy. Chociaż o dacie ślubu nie zapominam!
Czy przeprosiny zostaną przyjęte?
Czekający w trwodze - Leszek.
P.S.
UsuńZmieniłem nawet zdjęcie profilowe, gdyż moja wnuczka potrafi zmiękczyć każde, najbardziej nawet okrutne serce!
Jednak muszę jeszcze powiedzieć parę słów o KR-K.
Nie ma mowy o pomijaniu, czy pomniejszaniu jego roli w odzyskaniu niepodległości. Pamiętam ten dreszcz dziwny, to niewytłumaczalny stan ducha, gdy śpiewało sie w kościele - "Ojczyznę wolną, racz nam wrócić Panie!"
Sam pierwszy będę wznosił barykady, gdyby komuś wpadła do głowy myśl wyrugowania kościoła z życia społecznego.
Jednak dyskusja o stopniu z religii na świadectwie maturalnym nie jest na pewno ograniczaniem wolności wyznania i praktyk religijnych.
Niestety, hierarchowie kościelni jak i cały moherowy lud (definicję tegoż podawałem wyżej) tak mnie traktuje, gdy wyrażam pogląd, że nie ma miejsca na świadectwie maturalnym na stopień z religii. Przynajmniej w szkołach działających pod egidą MEN-u.
@Leszek
UsuńJa też nie pamiętam dat, więc znam ten ból. Kiedy kto ma urodziny to dla mnie tajemnica. nie mam zwyczaju nikogo nazywać męskim szowinistycznym wieprzem czyli MSW (świnia ma rodzaj żeński więc nie pasuje), tylko dlatego, że myśli inaczej.
Uważam, że ocena z religii nie powinna być wliczana do średniej ocen czy matury bo nie można egzaminować z wiary. Ja akurat wierzę w Boga, ale nie uważam, żeby należało obniżać komuś ocenę bo myśli i czuje inaczej.
@Andrzej
UsuńDla mnie to komplement jak ktoś bierze mnie w dyskusji za mężczyznę. Co do wyliczanek to chyba jedyna opcja bo najgorsze jest, że nawet jak partia A mnie przekona to partia A decyduje kto z jej ramienia idzie do Sejmu. Inna sprawa, że wątpię czy JOWy to rozwiązanie bo wtedy byśmy mieli nalot cwaniaczków.
Wiem całe życie jak żyć uczciwie, ale jak zaczynają przemowy politycy obojętnie której opcji, okazuje się że ja nie z tego świata! Jestem zbyt głupia, aby zajmować się polityką. Wywiad podobał mi się bo i pytający i pytany na wysokim poziomie. Przyjemność wielka była w poznaniu kolejnego ciekawego człowieka. Pozdrówka dla obu panów!
OdpowiedzUsuńPolityką, Joanno, nie trzeba się koniecznie zajmować. Nie ma takiego przymusu. Jednakże trzeba na nią zważać! Wdziera się w nasze życie bezkarnie, ignorując nasze przyzwyczajenia, marzenia czy oczekiwania na lepszą przyszłość, a także, zaplanowane jeszcze w młodości, życiowe priorytety. Na koniec przytoczę wypowiedź Ronalda Reagana;
Usuń"Politykę uważa się za drugi najstarszy zawód świata. Doszedłem do wniosku, że jest bardzo podobny do pierwszego."
serdeczności
Andrzeju - kto wie, czy to nie "pierwszy najstarszy zawód"? Czy uprawiający ten drugi nie brali przykładu z pierwszych?
UsuńJoanno - politycy w większości to są ludzie, którzy nagle odkryli, że mówią prozą! Ta wiedza tak ich zaskoczyła, tak wbiła w dumę, że nabrali przekonania iż mają teraz niezbywalne prawo uczyć nas "mówienia prozą"!
Więc wymyślają zasady, reguły przepisy - oczywiście dla naszego dobra!
I tak będzie zawsze dopóki nie wzrośnie świadomość i co najważniejsze, aktywność "szarego człowieka".
Wiedzą o tym "politycy" i dlatego tak bardzo starają sie tą świadomość zastąpić polaryzacją.
Aby nie zepsuć smaku polityką, dziękuje Ci - Joanno - w osobnym komentarzu za uznanie mnie za ciekawego człowieka.
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
Zauważyłam, że w wielu sprawach mam podobne poglądy jak pan Leszek, tylko że nie piję alkoholu, więc żaden wyznawca katastrofy smoleńskiej oraz moher nie namówiłby mnie na nawet 25-letnią whisky.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Witam pani Aniu. Miło usłyszeć, że nie jestem sam ze swymi poglądami.
UsuńCo do whisky - w kręgu moich znajomych byłem uznawany za dziwaka. Wszyscy oni bowiem, za żadne skarby nie wzięliby do ust tej "rudej wódki", tej "nalewki na myszach". Jednak nic nie mówiłem, tylko usilnie prowadziłem "tajną akcję indoktrynacyjną". Po kilku latach efekty są widoczne. 90% z nich spożywa tylko whisky - reszta niestety już nie żyje.
Każdy, Anno, ma swoje hobby! Toleruję i cenię alkoholową abstynencję, o ile jest jedynie składnikiem diety, a nie zastępczą religią!
Usuńserdeczności