Wybaczcie, że dość długo mnie tu
nie było! Zdarzyło mi się to, co innym twórcom – tzw. blokada.
Przez parę tygodni jedynie czytałem
zaległe lektury i oglądałem telewizję.
Ponadto znienacka dopadła mnie inna trauma. Po niedługiej, ale groźnej i wyniszczającej
chorobie zmarł mój przyjaciel i
długoletni aktorski partner – Jerzy Cnota.
Zagraliśmy razem w wielu filmach,
występowaliśmy w starym i zasłużonym, niestety, już nieistniejącym kabarecie SSAK (powstał
jeszcze w latach 70 ub. wieku!), wreszcie założyliśmy własny duet
estradowy.
Powyżej fotka z planu filmowego obrazu w reż. Janusza Kidawy p.t. "Komedianci z wczorajszej ulicy (1985)" Od lewej stoją Jerzy Cnota, Klater i Danuta Owczarek (siostra znanej aktorki Doroty Pomykały).
Tu możecie obejrzeć cały film:
Nieźle hulaliśmy przez parę dobrych
lat. Napisałem także teksty piosenek na jedyną płytę CD Jurka,
ponadto, dla naszych potrzeb skrobnąłem dla Niego parę monologów
i skeczy scenicznych. Oto jeden z nich:
Wracałem
kiedyś późnym wieczorem z męskiej wódeczki, oblewającej przez
grono zacne pewien świetny interes i zostałem zaczepiony przez
faceta o wyglądzie rasowego menela:
- Niech się pan nie boi, ja nie jestem ani bandytą, ani złodziejem… Mam tylko do pana jedną prośbę… Potrzebuję 20 zł!
- Żaden problem! Ale może sobie np. zapalimy na spokojnie – odetchnąłem z ulgą
- Nie, proszę pana, ja nie palę! Palenie powoduje nadciśnienie tętnicze, raka płuc, choroby serca, owrzodzenie żołądka i dwunastnicy, a nawet może doprowadzić do bezpłodności i impotencji!!!
- Tak… rozumiem… Ale nim panu dam te dwadzieścia złotych, to może się napijemy?! Tu, niedaleko, jest taka bardzo przytulna knajpka…
- Przepraszam, ale jestem zdecydowanym wrogiem alkoholu!!! Ilu ja przez ten zgubny nałóg pochowałem przyjaciół! Zdaje pan sobie sprawę, co robi alkohol nawet z najporządniejszych ludzi?!!! Chociaż na jeden kieliszek może dałbym się skusić, ale wtedy bardzo chce mi się palić. A palenie powoduje raka płuc, choroby serca, chorobę wrzodową układu pokarmowego, a nawet...
- Tak, dobrze, wystarczy, owszem, ma pan niewątpliwą rację! A moze grał pan w karty z kumplami i zaciągnął tzw. honorowy dług?!
- W żadnym wypadku!!! Wszelki hazard jest największym nieszczęściem ludzkości!!! Jakie fortuny przestały istnieć!!! Ile rodzin przez to popadło w najgorszą nędzę!!! Oczywiście zaden hazard nie obędzie się bez odrobiny alkoholu. A potem chce mi się okrutnie palić, a palenie...
- Dość! Zaczyna mnie pan przerażać!!! A jak pan sobie radzi z kobietami? Może potrzebuje pan parę groszy na bukiecik kwiatków lub drobny prezencik?! Chętnie panu pomogę…
- Dziękuję, ale nie skorzystam! Od paru dobrych lat jestem wdowcem i kobiety mnie raczej nie interesują!!! Raz byłem na randce u pewnej pani, poznanej przez internet. Rozmowa się nie kleiła, zatem wypiliśmy po szklaneczce dobrej whisky i nagle bardzo zachciało mi się zapalić. A przecież powszechnie wiadomo, że palenie...
Tutaj już naprawdę straciłem cierpliwość, nabrałem powietrza i wypaliłem z tzw. grubej rury:
- Szanowny panie!!! Dziś nieźle zarobiłem i jestem w stanie podarować panu całe 100 zł !!! Jednakże stawiam warunek: mimo późnej pory zapraszam pana do swego domu! Tam obudzimy moją żoneczkę i przedstawię pana! Niechaj ma żywy przykład, jak kończą takie łachmyty, co nie mają żadnych nałogów!!!
- Niech się pan nie boi, ja nie jestem ani bandytą, ani złodziejem… Mam tylko do pana jedną prośbę… Potrzebuję 20 zł!
- Żaden problem! Ale może sobie np. zapalimy na spokojnie – odetchnąłem z ulgą
- Nie, proszę pana, ja nie palę! Palenie powoduje nadciśnienie tętnicze, raka płuc, choroby serca, owrzodzenie żołądka i dwunastnicy, a nawet może doprowadzić do bezpłodności i impotencji!!!
- Tak… rozumiem… Ale nim panu dam te dwadzieścia złotych, to może się napijemy?! Tu, niedaleko, jest taka bardzo przytulna knajpka…
- Przepraszam, ale jestem zdecydowanym wrogiem alkoholu!!! Ilu ja przez ten zgubny nałóg pochowałem przyjaciół! Zdaje pan sobie sprawę, co robi alkohol nawet z najporządniejszych ludzi?!!! Chociaż na jeden kieliszek może dałbym się skusić, ale wtedy bardzo chce mi się palić. A palenie powoduje raka płuc, choroby serca, chorobę wrzodową układu pokarmowego, a nawet...
- Tak, dobrze, wystarczy, owszem, ma pan niewątpliwą rację! A moze grał pan w karty z kumplami i zaciągnął tzw. honorowy dług?!
- W żadnym wypadku!!! Wszelki hazard jest największym nieszczęściem ludzkości!!! Jakie fortuny przestały istnieć!!! Ile rodzin przez to popadło w najgorszą nędzę!!! Oczywiście zaden hazard nie obędzie się bez odrobiny alkoholu. A potem chce mi się okrutnie palić, a palenie...
- Dość! Zaczyna mnie pan przerażać!!! A jak pan sobie radzi z kobietami? Może potrzebuje pan parę groszy na bukiecik kwiatków lub drobny prezencik?! Chętnie panu pomogę…
- Dziękuję, ale nie skorzystam! Od paru dobrych lat jestem wdowcem i kobiety mnie raczej nie interesują!!! Raz byłem na randce u pewnej pani, poznanej przez internet. Rozmowa się nie kleiła, zatem wypiliśmy po szklaneczce dobrej whisky i nagle bardzo zachciało mi się zapalić. A przecież powszechnie wiadomo, że palenie...
Tutaj już naprawdę straciłem cierpliwość, nabrałem powietrza i wypaliłem z tzw. grubej rury:
- Szanowny panie!!! Dziś nieźle zarobiłem i jestem w stanie podarować panu całe 100 zł !!! Jednakże stawiam warunek: mimo późnej pory zapraszam pana do swego domu! Tam obudzimy moją żoneczkę i przedstawię pana! Niechaj ma żywy przykład, jak kończą takie łachmyty, co nie mają żadnych nałogów!!!
Oto jedyny film, zrealizowany w tzw. kinie offowym, który dość przejrzyście i obszernie przedstawia sylwetkę Jurka jako artysty i człowieka:
Tutaj zamieszczę obiecane w tytule epitafim dla Jurka Cnoty:
Zgasnąć
jak płomyk ogarka,
Tego
nie robi się psu ani kotu,
Na
szczyt ciemnogóry miotając się targać,
Uciec
od łez, krwi i potu.
Czmychnąć
do niby to schronu,
Gdzie
cisza wydzwania godziny niewiary,
Plecami
do słońca, przyjaciół i domu,
Marzyć
i chcieć nie do pary.
Sokoły
bitewne wzór tkają na niebie,
Kto
dojrzy, nie zbłądzi donikąd.
A
myśli twe przaśne jak dzwony pogrzebne
I
nic, na co gotów byś przysiąc.
A
na to promienne uśmiechy dzieciaków
Zderzają
się z tobą w dysonans,
Na
przekór harmonii i ludzi, i ptaków,
Śnisz
dalej banalny swój romans.
Nie
dojrzeć jasnego poranka,
Tego
nie robi się oknom i ścianom,
Nie
wspomną cię lalki w przykrótkich ubrankach,
Nieważny
też cmok na dobranoc.
Skoczyć
do mdłego bajora,
Gdzie
szlamu wystarczy na setki pamfletów,
Gdzie
bańki bulgoczą: „Ty, fora ze dwora,
Ty
won do krainy gadżetów.
Żegnaj Jureczku!!!
Rozumiem Cię. Dwa lata temu niespodziewanie odeszła moja najlepsza przyjaciółka, z która znałyśmy się od 1967 roku, a od 1973 mieszkałyśmy w sąsiadujących ze sobą blokach. I jakoś nadal łapię się na tym, że zastanawiam się czasem jakie ma Ona plany na dany dzień- zupełnie jakby nadal była tam, gdzie już Jej nie ma.
OdpowiedzUsuńA życie toczy się dalej....
Głowa do góry, Klaterku, trzeba być silnym;)
Diękuję, Anabell. Tyle, że moją intencją nie było napisanie nekrologu, ale przedstawienie sylwetki i dorobku tego wspaniałego artysty i człowieka.
Usuńściskam
Piękne eppitafium po śmierci przyjaciela. Przy okazji przypomniałam sobie gwaro ślonsko, ulice pełne ciekawych samochodów, sztuczki ucieszne, kominy, dawne melodie i stroje, czyli miniony świat. Zasłuchałam się o J. Cnocie na filmie K. Bromberga. A "Sokoły bitewne wzór tkają na niebie", bowiem póty żyjemy, póki pamięć trwa.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Ten piękny stary Śląsk przeszedł już do przeszłości. Zetknąć z nim możemy się już tylko w skansenach i na starych, pożółkłych fotografiach.
UsuńToteż literaci mają tu pole do popisu, aby ten stary Śląsk, wraz z jego specyficznym etosem, przypominać i pielęgnować!
buźki
Kto dojrzy, nie zbłądzi donikąd... Piękne pożegnanie. Taka jest nasza droga, najważniejsze to dostrzegać wszystko sercem. Obejrzałam pierwszy film - ależ byliście młodzi i piękni. Śląska gwara jest taka ciepła i swojska, miła dla ucha i zabawna. Drugi film obejrzę jutro. Smutno jest żegnać Przyjaciela na zawsze... Trzymaj się Klaterku:)
OdpowiedzUsuńNa początku, Mario, anegdotka. Kiedy w przerwie zdjęć filmowych, zaszedłem do knajpy i zamówiłem szybkiego sznapsa, to zażądano ode mnie okazania dowodu. A miałe już wtedy 33 lata!
UsuńTeraz małe sprostowanie co do mowy śląskiej. Potocznie mówi się o gwarze śląskiej, a właściwie mamy do czynienia z językiem regionalnym czyli etnolektem. Istnieje ponad sto gwar śląskich, które są składnikami dwóch śląskich dialektów: górnośląskiego i południowośląskiego (m. in. gwara cieszyńska). Śląszczyzna nie wyszła z języka ogólnopolskiego, wręcz przeciwnie, w głównej mierze go tworzyła. Słynne pierwsze zdanie zapisane po polsku w tzw. księdze henrykowskiej to dialekt dolnośląski, już wymarły, bardzo podobny do języka dolnołużyckiego.
Tyle wynurzeń językoznawcy.
Jurek dzięki swemu kryształowemu charakterowi i wniemal biblijnej dobroci na długo pozostanie w naszej pamięci.
buziule
A ja go pamiętam. Wprawdzie z czasów mojego dzieciństwa i pierwszej młodości, więc niedokładnie, ale pamiętam.
OdpowiedzUsuńŚmierć przyjaciela należy do najgorszych rodzajów osamotnienia. Mnie się tylko raz przyśniło, że stoję nad trumną przyjaciółki i to wystarczyło, aby się przekonać, jaką rozpacz można czuć. A to zaledwie sen... Nie potrafię sobie nawet wyobrazić (na razie i oby jak najdłużej), jak to jest, gdy przyjaciel odchodzi naprawdę.
Z każdą śmiercią bliskich, trzeba, Frau Be, oswoić się i pogodzić. Na pocieszenie przytoczę znaną łacińską sentencję:
Usuń"Absentes adsunt, mortui vivunt (nieobecni są obecni, zmarli żyją.)
Ci, którzy od nas odeszli, to tylko nieobecni inaczej.
uściski
Niekoniecznie... Wciąż, nawet po kilkunastu latach, brakuje mi moich bliskich, którzy poodchodzili. Nigdy nie pogodziłam się z ich śmiercią. Myśl, że już ich nie ma, że nigdy, przenigdy ich już nie zobaczę, niezmiennie wywołuje u mnie łzy - nawet w tej chwili.
UsuńMam podobne przeżycia: ojca straciłem, gdy byłem jeszcze na studiach, mamę siedem lat temu. Ojciec, gdy odszedł był ledwo po czterdziestce, mama przekroczyła osiemdziesiątkę.
UsuńPamięć o nich, o ich dobroci i szlachetności, koi nieznacznie ich stratę.
Łączę się w pamięci o Przyjacielu. Niech spoczywa w pokoju.
OdpowiedzUsuńSadzę, że Jurek z powodzeniem gra teraz w niebiańkiej kapeli!
OdpowiedzUsuńbuzineczki
Pięknie napisałeś, pamiętam Go z wielu filmów i chyba coś ze swej prawdziwej osobowości dawał swoim postaciom, więc na pewno był nieprzeciętnym człowiekiem.
OdpowiedzUsuńPewnie gdzieś tam gra i macha do Ciebie :-)
Pewnie szykuje mi miejsce w niebiańskiej kapeli. Mnie jednak aż tak się, Jotko, nie spieszy!
Usuńuściski
Najbardziej utkwiła mi w pamięci Jego rola Gąsiora w "Janosiku". Charakterystyczna sylwetka, i taki sam styl gry aktorskiej powoduje, że postać zapisze się na kartach historii polskiego aktorstwa.
OdpowiedzUsuńWskutek przeróżnych machinacji o mało nie zagrałby w "Janosiku". Koledzy jednak wzięli go w obronę i reż. J. Passendorfer jednak go obsadził. Jak zapewne zorientowałeś się w linku do nazwiska, zagrał mnóstwo epizodów i ani jednej, choćby drugpoplanowej roli, nie licząc, rzecz jasna, "Janosika". Dopiero paradokumentalny offowy film nadrobiła tę stratę (drugi KLIK)
Usuńserdeczności
To tylko chwilowe rozstanie. Spotkacie się kiedyś tam, na jakimś miękkim obłoczku i pożartujecie jak dawniej.
OdpowiedzUsuńZawsze tak się pocieszam po stracie kogoś bliskiego no i wierzę w takie spotkania.
Dzięki Ci, Bet, za słowa pociechy! Tylko, gdzie ja znajdę takiego rewelacyjnego partnera do pracy estradowej?!
Usuńbuziunie
przeciętny widz niewiele wie o artystach, jako o ludziach, tak w ogóle, tyle może, co z Wiki, więc Twój post jest szczególnie cenny...
OdpowiedzUsuńja ostatnio miałem przyjemność oglądać Czcigodnego Zmarłego w akcji na ekranie parę dni temu, już po smutnym fakcie, gdy w ramach misji specjalnej dziarsko śledził jadąc na meleksie niejaką Jolasię Pupcię uprawiającą jogging w parku w serialu o rodzinie Kiepskich /wcale nie taki stary odcinek zresztą/...
bulba [*]...
Do udziału w serialach takich jak "Kiepscy" cz "M jak miłośc zaprosili Jurka jego sprawdzeni kumple: Andrzej Grabowski (kolega z dobrych krakowskich czasów) oraz Witold Pyrkosz.
UsuńZapewne, aby wypić po pracy męską gorzałkę i powspominać po robocie stare, dobre czasy...
pacisko
Pan Jerzy był świetnym aktorem. Pięknie Go pożegnałeś, jak prawdziwy, szczery przyjaciel....
OdpowiedzUsuńSerdeczności zostawiam :))
Pożyliśmy, oj, pożyliśmy i zawodowo i towarzysko! A Jureczek był naprawdę świetnym kompanem!
UsuńMiał też swoje ulubione powiedzonka:
"Jesteś szybszy niż myśl bolszewicka!".
A to już perełka (tłumaczę ze śląskiego):
"Miałem trzy młodsze siostry i szybko wydałem je za mąż! Bo byłby to wielki wstyd, gdyby Ślazaczka nazywała się CNOTA!".
całuski
Dowcipy świetne, dzięki :-)
UsuńTaki właśnie był Jurek!
UsuńSmierć przyjaciela to ogromna strata dobrze że wspomnienia zostają wciąż żywe.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia zostawiam ciepłe:)
Dzięki, Elu! Miłe wspomnienia zawsze nieco łagodzą traumę.
Usuńuściski
tylko przeczytałam ... jutro wrócę
OdpowiedzUsuńNie ma pośpiechu, Haniu.
UsuńOkropnie to smutne że odchodzą ludzie, którzy byli naszymi przyjaciółmi...
OdpowiedzUsuńW ogóle całe to życie jest ... nie powiem do czego...
Ale trzymać się musimy.
Nie mamy innego wyjścia.
:-)
Let it be, let it be...
Usuńcałuski
Powiem tyle Andrzeju taka kolej losu musze powiedzieć że jak odchodzi prawdziwy przyjaciel pozostają w pamieci tylko te wspaniale chwile ,bardzo lubilam filmowe role J.Cnoty może dlatego że gadal po śąsku i bardzo mu to wychodzilo szczególnie w humorystycznych scenach smutek i żal pozostanie pieknie pożegnałeś przyjaciela serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJurek był, Wandeczko, rdzennym Ślązakiem, toteż posługiwanie się przez niego mową śląską było naturalne jak w każdym przypadku mowy ojców.
UsuńDo tego dochodziła jeszcze jego bardzo silna tożsamość regionalna, której nie przeszkadały jego wszechstronne wykształenie i rozległa wiedza.
Aktorem zaś, dzięki swym talentowi, prqacy i doświadczenie, był wybitnym.
buziulki
Znam kilka ról pana Cnoty, więc tym bardziej mi przykro, że straciłeś przyjaciela, z którym byłeś związany wspólną pracą i na pewno innymi przyjemnościami.
OdpowiedzUsuńJednak nie martw się, bo On teraz już nie cierpi.
Serdeczności.
Jurek kochał życie, świat i ludzsi, toteż pamięć o nim to niemal egzegeza (exegi monumentum aere perrenius).
Usuńserdeczności
Najserdeczniej dziękuję Wam za okazane zainteresowanie i empatię.
OdpowiedzUsuńNie oznacza to jednak, bym zamykał komentowanie tego posta.
Jeżeli coś Wam tylko przyjdzie jeszcze na myśl, to walcie śmiało!
Piękne wspomnienie, dzięki Tobie poznałam lepiej i na dłużej zapamiętam, bo człowiek żyje tak długo jak długo trwa pamięć o nim.
OdpowiedzUsuń