piątek, 31 maja 2013

à la Russe


                                                                          
        Dziś w godzinach umiarkowanie popołudniowych, w towarzystwie młodych Rosjan, napiłem się kazjonnej (legalnej) ruskiej kartoflanej gorzały. Śpiewaliśmy stare, przepiękne rosyjskie pieśni i gwarzyliśmy na różne, pozornie błahe tematy. Oto wierszowana relacja z tych z serca płynących pogwarek:


Człeka brak, choć ludzi tłum,
Choć jednego, dwóch i basta,.
Niewiele szans...
Na dwóch, na trzech podzielisz
A na sztuk raz?

Flaszeczkę zacną porozlewam, jak należy, na trzy,
Harmonia mi zanuci rzewnie na trzy pas,
Wychylimy w jeden łyk
I za zdrowie dam.

Zapalimy papieroska,
Choć ostatni to pet w kieszeni,
Na nas dwóch, to pryszcz, błahostka
I nie zmieni to nic.
To się z kumplem da podzielić,
Po połowie i już.
A jednemu tylko w mordę strzelić,
No, cóż, marny zysk.

Dla jednego żona wszak,
W domu jak i w sakramencie,.
W to święcie wierz.
Z nią łoże, stół masz dzielić,
Po życia kres..

A niechże zdradzi cię niecnota, z dnia na dzień, taki pech,
Namota ci kłopotów, dzieląc się na sto.
Wszystko runie jakbyś zdechł,
Pozostanie to:

Dla jednego tylko trumna,
Strój odświętny to i na miarę,
Dla jednego, sprawa główna,
Parę liter i R. I. P
Requiescat niech in pace
Pod nagrobkiem wśród lip,
Nic nie znaczy dlań i pet, i wóda,
I śni wielkie nic.

                                


.......................................................................................................................................................





60 komentarzy:

  1. Powiało atmosferą cyganerii... Ach, kto tak potrafi się bratać z innymi Narodami? Tylko artyści!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I w wielkiej części, Bet, rdzenni Ślązacy. Pamietam, że pewien Japończyk, który był u nas goszczony na urodzinach mego kumpla popłakał sie ze wzruszenia!
      ściskam

      Usuń
  2. Kurcze, też bym się napiła i pogawariła z ruskimi:):)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to mam - siedze i popijam urodzinowa wodeczke z rusycystka,milosniczka rosyjskiej kultury. Czuje sie podbnie jak Ty ze swoimi mlodymi rosjnami.Noo ,brakuje nam mlodych - niekoniecznie akurat rosjan ale mldoych chociaz duchem:)) wpadniesz moze do Gliwic?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, Renatko. Skontaktuj sie ze mną przez e-mail (podany w mym tutejszym profilu), A pocztą zwrotną podam Ci mój nr tel. kom. Przez telefon ustalimy szczegóły.
      uściski

      Usuń
  4. Klik dobry:)
    Ech... słowiańska dusza. Nigdy nie zapomnę uczty ze śpiewami w chutorze, kiedy pojechałam w Gorgony i Czarnohorę.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. A Ty ułybnułsa, Moj Gałubczik. Tekst ten pisałem dla znajomego rosyjskiego barda z Odessy, który koniecznie chce śpiewać po polsku. A ze jego muzyka pełna jest ruskiej harmonii, to w tekcie tez musiały się znaleźć rosyjskie motywy...
    całuski

    OdpowiedzUsuń
  6. Wprawdzie nie z Rosjanami, ale z Ukraińcami zamiaruję się bratać za tydzień. Się już doczekać nie mogę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo się ucieszą zapewne jak ich przywitasz "Dobroho Poranku", lecz nie daj się "pidmanyty a pidwełyty" (omamić i uwieść)! Całe szczęście, że nie uznają już swej starej narodowej zasady: "rizaty Lachiw, komunystiw a Żydiw". Może Ukraińcy wreszcie staną się naszymi nowymi bratankami?
    buziulki

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja wiele lat wstecz bratałam się , czy raczej "siostrzyłam"z Ukraincami. Nie mniej duszoszczypatielnyje. Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  9. Tyż mene pidmanuła, tyż mene pidweła, tyż mene mołodoho z uma, rozumu zweła!
    tulę Cię niezmiennie, Ty diwka z pyskom kak pampuch

    OdpowiedzUsuń
  10. Niestety, renatko, nie doszedł! Powtarzam mój adres: andrzejskupinski@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już tak głupieję, że zapisałem Twe imię z małej litery! Pardon, sorry, enschuldigung

      Usuń
  11. ze znaczeniem słowa "kazjonnyj" /dawniej po warszawsku "kazionny", obecnie funkcjonuje jedynie w slangu kryminalnym w formie "kadzienny"/ to nie jest do końca tak... kazionne jest to, co otrzymujesz od systemu wewnątrz tego systemu... trochę to się zazębia ze słowem "przydziałowy" /w slangu wojskowym "fasowany"/... czyli można od biedy uznać, że kazionne = legalne, ale tylko tak kontrolnie, bo generalnie się to nie pokrywa...
    a Rosjan en bloc lubię... stop... podobno poprawnie politycznie mówi się "ruskie", ale ja na to kładę to, koło czego mi ta politpoprawność lata... miałem /jako wspólnik/ bar na Stadionie /zwanym "Jarmark Europa"/ i poznałem wspaniałych ludzi /zwłaszcza Rosjanki/...
    a to znasz?...
    "jes'li jest' w kar'manie pacz'ka...
    sigarjetov...
    znaczit eto nie tak płocha na siewodniawszyj d'ień"...
    zapuścił mi to kiedyś Sasza pod celą i bardzo ten mikrokawałek lubię...
    bulba :D...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. */ sjevod'njawszyj powinno być, ale Rosjanie mają mnóstwo dialektów... ci z Kaliningradu i okolic nawijają strasznie "szczekliwie", czasem nie wiem, o co im chodzi... nie ma tej melodyki, którą w języku rosyjskim lubię...

      Usuń
    2. Ten tekst, Ptr, napisałem dla rosyjskiego (faktycznie ma rodowód rosyjsko - ukraińsko - grecko - tatarski) barda z Odessy - Saszy Maceradiego. Jego wspaniała muzyka to wprost genialne połączenie rosyjskiej dumki ze swingiem... Stąd też tekst ten jest w wymowie i mentalności - rosyjski!
      Natomiast osobiście piłem ukraińską gorzałę "Kazionna", stąd moja interpretacja tego słowa.
      przidóm juzaś

      Usuń
    3. p.s. Sasza używa dialektu, który podobno tam, w Odessie, nazywa się juhorusskij.

      Usuń
  12. A co cie tak wzięło na tą kartolane ,hahahahha pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. U nas trudno, Bogusiu, nabyć wódkę kartoflaną. W latach 90 w bielskiej fabryce wódek, niejaki Nisselbaum rozpoczął produkcję wódek koszernych. Jedną znich była nissovka pure potato. Smak rewelacyjny! Do dzis też pamietam smak niesamowitego podlaskiego bimbru ziemniaczanego... Proponuję spróbować...
    kusiole

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to Klaterku ,jak mawiał mój ś.p. małżonek ,jestem nieszczęsliwa bo jestem nietrunkowa hahahahhahaaha

      Usuń
    2. Błynd... Brak nałogów najczęściej prowadzi do zguby!

      Usuń
    3. Pewnie już ten czas zguby przetrwałąm hahhahahahah dzięki Bogu nic mi nie dolega hahahhahaha

      Usuń
    4. Nie mów: hop, poki nie zamoczysz...

      Usuń
  14. Hmm - nie chce byc upierdliwa - czy teraz dostales jakiegos maila? Tak z ciekawosci

    OdpowiedzUsuń
  15. Nareszcie dotarło. Za chwilę pozwolę sobie do Ciebie przedzwonić...

    OdpowiedzUsuń
  16. z rosjanami nie ale z Białorusinami i Ukraincami piłam wódke jak jeżdziłam do Śzwecji na zbiór truskawek.oj działo sie tam działo:))) Tęskniłam za toba kawalerze drogi!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem, Elu cały Twój... Na razie wirtualnie!
      ściskam i tulę w każdym szczególe

      Usuń
  17. nie piłam kartoflanki, raczej jadłam. mój znajomy wrócił właśnie z włoch ledwo żywy, bo z tamtejszymi chłopakami pił. podobno włosi uczyli się pić od rosjan, stąd byle jaki stan znajomego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mają ci Italiance, Ewuniu, wspaniałą gorzałę o nazwie grappa! To destylat z gronowych wytłoczyn winnych i w smaku przypomina bałkańską rakiję...
      całuski

      Usuń
  18. to na pewno było wspaniałe spotkanie,jak wspaniałe są stare rosyjskie pieśni,może w tle bałałajka Wam grała...ech...
    pozdrawiam miło:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śpiewaliśmy a capella, ale za to na cztery głosy:
      "Iz za ostrowa na strjeża.
      Na prastor riecznoj wałny,
      Wypływali razpisnyje
      Stienki Razina cziełny
      (...)
      Wołga, Wołga, mat' radnaja,
      Wołga russkaja rjeka, Nie widjeła ty padarka
      Od danskobo Kazaka..."
      buziulki

      Usuń
    2. o...a to znam,znam,Wołga,Wołga...no pięknie...woow...
      nie znam tylko tej kartoflanki,ja raczej od czasu do czasu wole winko...P

      Usuń
    3. a potem tańczyliście słynną Kalinkę..
      .Kalinka,Kalinka,Kalinka maja...
      bo na wesoło i skocznie tez trzeba...
      a jak...
      pozdrowionka dalsze ślę...

      Usuń
    4. Ech zaguljał, zaguljał, zaguljał
      Parjeń maładoj, maładoj,
      W krasnoj rubaszonoczkie,
      Haroszeńkij takoj!

      Usuń
  19. Pozdrowienia przez uprzejmosc odwzajemniam, natomiast ściskam od serca!

    OdpowiedzUsuń
  20. Pełna świadomość to wielkie nic? To my chyba nie mamy o czym pogadać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Mantis, brakuje mi łopaty, aby ci to wszystko wytłumaczyć, uzywając takich głupich terminów jak metafora, kontekst, hiperbola itp. Faktycznie chwilowo nie mamy o czym pogadać, chyba, ,że, tradycyjnie, o dupie Maryni...

      Usuń
  21. no to jeszcze dodam, bo oczień ljublju :

    http://www.youtube.com/watch?v=UATufLGBYaY


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Smoczko, za jeden z najpiękniejszych songów Wołodii W.!
      Rewanżuję się recitalem Saszy Maceradiego, dla którego napisałem tekst zawarty w poście, zreszta do jego muzyki.

      http://www.youtube.com/watch?v=QEZ6mn2B9mM

      Usuń
  22. Po pierwsze to bardzo się cieszę, że znowu jesteś.
    Po drugie nie mogę Cię rozpoznać na tej fotografii :-)
    Po trzecie - to twórczość jak zwykle udana !!!
    No i dziękuję za wizytę na moim blogu!
    Pozdrówenki najserdeczniejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tej fotografii, Stokrotko, po prostu mnie nie ma, znalazłem ja w sieci, bo wydawała mi się na temat! Tekst ten napisałem dla rosyjskiego barda Saszy Maceradiego, który zapragnął śpiwewać po polsku. A oto sam Sasza:

      http://www.youtube.com/watch?v=zZqLjkzg4JE

      ściskan

      Usuń
  23. O, jak mi brakuje kontaktu z rosyjskim... Kiedy tylko odgrzebię się z pracy, wrócę choć do rosyjskojęzycznych blogów - ostre postanowienie :)))

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Należę, Ken G., do takiego pokolenia, gdzie rosyjskiego uczono mnie przez 9 lat, zatem szczątkowa znajomość tego języka jeszcze mi pozostała! Szczególnie utkwiło mi w pamięci parę cudownych rosyjskich pieśni, które przy każdej nadarzającej sie okazji z przyjemnością śpiewam!
      serdeczności

      Usuń
    2. Ja miałam to szczęście, że w podstawówce uczyłam się 2 języków: rosyjskiego i niemieckiego. Niemiecki ostro się od tego czasu przykurzył, ale rosyjski praktykowałam dalej w liceum, a potem na studiach (filologia). Brakuje mi tych intensywnych zajęć, kiedy wychodziło się i wciąż myślało w tym języku. Pieśni, przyznam, znam malutko (tyle co na wykładach z muzyki rosyjskiej się słuchało), ale za to pokochałam rosyjskie bezkresy, hektary przestrzeni i Michałkowa.

      Pozdrawiam!

      Usuń
    3. Wybrałem studia polonistyczne, które przez długi czas były w cenie, a teraz zakrawają na ekscentrykę. Szkoda, bo po ukończeniu matury mówiłem biegle w trzech językach i powinienem sobie wybrać którąś z filologii obcych, np. romańską. Ale wtedy sobie kombinowałem, że polonistyka umożliwi mi zostać profesjonalnym literatem. I tak sę stało.
      Rosyjski chyba utrwaliłem sobie w największym stopniu, bo uczyłem się go w miarę intensywnie w latach 1963 - 1974.
      Z literatury rosyjskiej uwielbiałem prozę Tołstoja (Tołstowo), Michaiła Szołochowa, Walentina Katajewa, a nawet socrealistyczną twórczość Aleksandra Fadiejewa. Z poetów - Puszkina, Lermontowa, a ze współczesnych Majakowskiego i Osipa Mandelsztama. Oczywiście nie pominę śpiewających bardów: Wysockiego i Okudżawy.
      Mimo, że mam dość skomplikowane korzenie; śląsko - niemiecko - mazowieckie, to jednak ta słowiańska dusza czasem zawyje...

      Usuń
  24. Lepiej z Ruskimi pić, niż walczyć. A jeśli przy okazji pojawią się głębokie refleksje o życiu i śmierci, to jeszcze lepiej. Bo my Polacy sami w sobie jesteśmy za bardzo pragmatyczni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem, Dibeliusie, zwplennikiem obiegowych opinii o wszelkich narodach. W przypadku jednak Rosjan, wódka to chyba panaceum na wszystko. Wied' biez wodki niczewo nie rabieriosz!
      ukłony

      Usuń
  25. Za moich czasów (80' ub.w.) piło się wódki typu "Stolicznaja", albo "Pszenicznaja", na "Miedwiedia" już się oblizuję. Wtedy, czyli ponad 30 lat temu też się zetknąłem z określeniem: "kazjonnyje", ale lokowałem to pomiędzy rosyjskim "dozwolone", a polskim "kartkowe" (jak psu micha). Świat się zmienia, ale my pozostajemy tacy sami, nawet po wypiciu kazionnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sztuka, Anzai, polega wtedy na tym, aby perfekcyjnie udawać trzeźwego. A to wymaga wielu lat treningu!
      pozdrowienia & serdeczności

      Usuń
  26. Ty to Klaterku masz zdrowie w takim razie! z Ruskimi pić nie każdy ... podoła ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Oj, wiem, jacy towarzyscy potrafią być Rosjanie, mój mąż kiedyś to odchorował.
    Uwielbiam rosyjskie piosenki i żałuję, że nie mam ich z kim śpiewać.
    Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pośpiewajmy sobie, Anno, wirtualnie i telepatycznie: "Bjotsa w tiesnoj pieczurkie agoń...".
      serdeczności

      Usuń
  28. Mam ruską stację w TV. mamy z tym trochę zabawy. Kiedy włączamy, ciekawi jesteśmy czy piją. Rzadko kiedy trafiamy na inne sceny. Rosjanin śpiewa gdy jest smutny i gdy jest wesoły, tylko nuty dopiera do sytuacji. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  29. Już j. W. von Goethe rzekł: "Szukaj przyjaciół tam, gdzie peśni śpiewają, bowiem źli ludzie pieśni nie znają". Kiedy u nas na Śląsku była jeszcze kultywowana tradycja śpiewania na imprezach rodzinnych (np. urodziny), to stać nas było w mym rodzinnym kręgu stworzyć ad hoc chór czterogłosowy: mamusia i siostra śpiewały altem, siostra mamy wysokim bogatym w skalę sopranem, wujek tenorem, a Klater barytonem. Głosy były improwizowane, trafione i czyste... Sama radość!
    ściskam

    OdpowiedzUsuń
  30. Naszym rodzinnym, popisowym numerem była właśnie ta pieśń:
    https://www.youtube.com/watch?v=BhQtrHM8y5o

    OdpowiedzUsuń
  31. ciekawy artykuł i fajne pomysły

    OdpowiedzUsuń