poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Moulin Rouge

     No cóż, odgrażałem się, że znowu pęknie mi baniak z poezją i... stało się. Zacznę jednak, tak jak Bóg przykazał, ab ovo.
     W przepięknym mieście Paryżu, à Paris quand un amour fleurit, lata, lata temu, powstał legendarny kabaret „Moulin Rouge”.
     
                                           



    Rezydował tam, a właściwie mieszkał i egzystował, genialny malarz i grafik, hrabia Henri de Toulouse – Lautrec. On uwieczniał śliczne i chyba seksownie wystrojone tancerki w pończoszkach „kabaretkach”, on także tworzył wyraziste, powalające swą urodą plakaty, które mogą być nadal niedościgłym wzorem dla współczesnych mistrzów tego gatunku.
     
                                       



    Hrabia Henri, kaleka, być może odrażający swą szpetotą, żył w ten sposób pełnią życia.

                                            



    Osobiście, zawsze dążyłem do tego, aby czerpać z życia to, co najbardziej urodziwe, wzruszające i ekscytujące, i to, co popychałoby mnie tam, gdzie sięgać można po skarby pozornie nieosiągalne, po wenę, nieskrępowaną niczym fantazję, po słowa niebanalne i finezyjne, które już Homer określał jako skrzydlate!
    Teraz, kiedy wypadałoby mi powoli przygotowywać się do godnej starości, zdałem sobie sprawę z tego, że od samego początku znajdowałem się między żarnami Czerwonego Młyna. Młyna napędzanego tym czerwonym żywiołem, który przynosi miłość i nienawiść, pogodę ducha i frustrację, euforię i rozpacz, początek i koniec, kołyskę i grób:

                                            




Kiedy zajeżdżą konia karego
W niebiańskiej umieszczą go stajni
I tam go osądzi z dobrego i złego
Bóg – Jeździec, arbiter ostatni.

Gdy utopili kota w kałuży,
Bo drogę przebiegał, biedactwo
I komu na strychu czyśćcowym ma służyć,
Gdy myszy ni na lekarstwo

Psa bezdomnego ukamienowali,
Tam piekło go też nie zachwyca,
Tam gryzie sumienia tych podłych krasnali,
Choć śni mu się wyć do księżyca.

Morowe powietrze jak topór wisi
Nad głową na szron posiwiałą.
Słuchaj dzieweczko, ona nie słyszy,
A późne me wnuki zaspały...

Miłość umyka, gdzie pieprz wyrośnie,
Toczą się żarna w górę i w dół,
Łąki uniesień w położną pościel
Statek pijany w sekcyjny stół.
Pozamykane drzwi, co na oścież
Dla tej miłości wiecznej jak Bóg.
Toczą się żarna, toczą bezgłośnie
We młynie, we młynie, co tchu, co tchu, co tchu...

Nim z nekrologu złe wrony wrzasną
Zbiegłej posoki starczy na młyn,
Na życia strugę niespieszną, przaśną,
Aż do wyzwania w objęciach szyn.
Pozamykane drzwi, co na oścież
Dla tej miłości wiecznej jak Bóg.
Toczą się żarna, toczą bezgłośnie
We młynie, we młynie, co tchu, co tchu, co tchu...

                                                

 
    Nie byłbym jednak sobą, aby na koniec nie dosypać tu szczypty przekory:

                                              




69 komentarzy:

  1. Podoba mi się końcowa definicja przeznaczenia. Nic dodać nic ująć i mam ochotę zadedykować to znajomej święcie wierzącej w przeznaczenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fatalizm, Erinti, to pogląd filozoficzny stary jak świat i człowiek. Może Twej znajomej z tym dobrze. Chociaż warto by ją przestrzec, aby nie odnalazła swego miejsca na ziemi dopiero na własnym pogrzebie!
      uściski

      Usuń
    2. genialne porównanie z tym miejsce w ziemi!

      Usuń
    3. Dziękuję Erinti! To nie moje, gdzieś ten bon - mot przeczytałem...

      Usuń
  2. Ta pierwsza kropla z baniaka bardzo mi się podoba. Aż mi się w głowie zakręciło od tego mielenia:))
    W przeznaczenie wierzę i już.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poez­ja, Bet, leczy ra­ny, ja­kie za­daje rozum.
      całuski

      Usuń
  3. A Ty w co wierzysz, Klaterze?
    W Boga, w przeznaczenie, czy może w nic nie wierzysz?
    No, oprócz miłości - rzecz jasna ;)
    Ukłony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. L'amour s'en va comme cette eau courante
      L'amour s'en va
      Comme la vie est lente
      Et comme l'Espérance est violente
      (miłość upływa jak bieżąca woda, miłość upływa, tak jak życie jest nudne, monotonne, a nadzieja gwałtowna)
      Wilhelm Apolinary Kostrowicki (Guillaume Appolinaire)

      Poza tym, Smurffie, nadwrażliwość rasowego artysty nie pozwala mu być ateistą czy agnostykiem!
      ukłony & serdeczności

      Usuń
  4. Podoba mi sie. Definicja przeznaczenia o wiele mniej natomiast portret przeznaczenia bardzo:)) Pierwsza kropla baniaka - przeciez Ty jestes satyrykiem slyszalam a tu takie zamyslone tony...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renatko Miła! Satyrycy często bywają finezyjnymi poetami lirycznymi i odwrotnie. To prawidłowość. Przykłady: Julian Tuwim (jako poeta liryczny - niezły, ale za to wyśmienity satyryk i genialny tłumacz z trzech języków), Konstanty Ildefons Gałczyński, a nawet Wisława Szymborska (doskonałe limeryki).
      buziule

      Usuń
  5. Powoli, powoli jak te młyny Boże ... Jednak ku nieskończoności . Pozdrawiam Sztukmistrzu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "[...] najbardziej poetyckie jest właśnie to, co nie może być spisane" - Virginia Woolf.
      Poeci jednak będą próbowali, Andante, właśnie aż do nieskończoności...
      ściskam, tulę

      Usuń
  6. Można sobie dążyć, można sobie chcieć...
    Jeszcze dzień, noc... wieczorna prośba, albo i nie, zależy kto i jak wyznaje.
    Szczęśliwy ten, po którym sztuka za świadectwo życia?

    Pięknie, Andrzeju.
    Za to też ślicznie pozdrawiam, bo wiesz... jeszcze jestem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Podzielam pogląd Schopenhauera, że jedynym z najsilniejszych motywów, jakie przywodzą ludzi do nauki i sztuki, jest chęć ucieczki od bolesnej brutalności codziennego życia i od beznadziejnej udręki codziennych pragnień. [...] Umysły bardziej subtelnie dążą do tego, by uciec z osobistego życia w świat obiektywnych doznań i myśli". - Albert Einstein

      Poezja, Alinko, to podobno swobodne szybowanie na najwyższych rejonach abstrakcji. Niestety, gwałtowne spadanie sprawia dokładnie to samo wrażenie. Tzw. natchnienie (bardzo nie lubie tego słowa!) może być chwilą zapomnienia. Tyle, ze nie dla siebie, a dla innych.
      buzineczki

      Usuń
  7. Właściwie wszystkie opisy Moulin Rouge (np. Wikipedia) sprowadzają MR do roli klubu nocnego z dziwkami. Zapomina się, że dziwki były na widowni, a na scenie grały artystki.
    Kankan, kadryl, czy El tango de Roxanne, wypromowane w MR - mimo tego, że zdominowanie przez ówczesną paryską bohemę - stanowiły swoisty przełom w sztuce tańca.
    Jeżeli dobrze się przyjrzeć to można stwierdzić, że wiele trendów jakie powstały w MR, pojawiły się nawet na światowych operach, np. kankan wykonany w "Orfeuszu w Piekle" Offenbacha.
    Tu zaczynały się wielkie kariery na scenach świata (Y. Guilbert, La Goulue, czy L. Weber), i tu eksponowano dzieła znanych, m.in. E. Degasa, i in.
    MR to było coś znacznie więcej niż teatr, i kabaret razem więte.
    Masz rację Andrzejku, to był deser, ale prawdziwe drugie dania pobierałem raczej stąd:

    http://www.youtube.com/watch?v=VvWrTFt31tE

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję Ci, Anzai. Już pomijając Ravela, uwielbiam balet i przemawia on do mnie o wiele bardziej niż najwspanialsze opery.
    Mam oczywiście swoje ulubione evergreeny z muzyki nazywanej poważną, jestem bowiem niereformowalnym melomanem (do tego obdarzonym jeszcze wrodzonym słuchem harmonicznym!), ale ten utwór, który Tobie tu polecam jest dla mnie i lekarstwem, i wykwintnym ciastkiem, i najlepszym stymulatorem, gdy dopadnie mnie twórcza niemoc...

    http://andre82.wrzuta.pl/audio/8eU2rGTLWUx/aram_chaczaturian_-_walc_z_filmu_maskarada

    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  9. ... ach te klimaty. Moglibyśmy tak dłużej, ale czy z tego by nie wyszedł "Taniec z szablami"? Dzięki
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. A o co mielibyśmy się bić?! O alimenty za Jałtę?!!! Następny kawałek, jaki Ci dedykuję, będzie o naszej emigracji, powiedzmy, ekonomicznej , na Zachód (ten z najbardziej kretyńskim image to Klater):

    https://www.youtube.com/watch?v=Kl1BeSZ9kCg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja sobie sama wzięłam, bez dedykacji, o!

      Mmmmmmmmm...niam... ale uczta!

      Usuń
  11. Nooo .... super! Nie śmiem pytać, czy masz więcej. Niestety z kabaretem i teatrem niewiele miałem wspólnego (obsługa techniczna, reżyserka "światło, obraz, dźwięk"). Wprawdzie kiedyś nagrałem krótkiego clipa reklamowego, ale po otrzymaniu propozycji na stałe zrezygnowałem, a raczej ze mnie zrezygnowali, bo jestem nygus.
    Ściągnąłem sobie, ostatecznie 15 MB to nie majątek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mnie trochę w sieci... Wystarczy, Anzai, wpisać me imię i nazwisko (zamieszczone w adresie mailowym tu, na tym profilu)w Google lub Youtube i już mnie masz!
      powodzenia

      Usuń
  12. Wszytko jest pięknie, wszystko jest ładnie,
    aż po życia kres - chciałoby się rzec.
    Chociaż... pewna nie jestem,
    pośród tylu zawirowań młyna,
    życie dalej toczy się.

    Śliczne "poemat" jest Twój, tak mnie wciągnął
    i ciekawa jestem czy piekło jest?!

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nasze całe życie, JaGo, jest właśnie tym młynem! A czerwony żywioł, to, wiadomo - krew... Jeżeli tylko ten żywioł jest nadal zywiołem życie toczy się, wolniej szybciej, a nawet obok...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, słusznie prawisz Klaterku-Andrzejku.
      Żeby życie miało d..ę, to tak bym ją skopała!

      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  14. Ciekawi mnie, Andrzeju - Art Klaterze, dlaczego Moulin Rouge jest początkiem - "jajem", jako pierwszym na uczcie z baniakiem Twojej poezji podanym?

    Och, jakie to trudne odgadywać, co poeta miał namyśli :)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Na początku, Ello, mała dygresja. Od pół wieku obowiązuje w polonistyce, a dokładniej przy interpretacji utworów literackich, fenomenologiczne teoria dzieła literackiego prof. Romana Ingardena. Z grubsza teoria ta pozbawia sensu pytania typu: "co chciał przez to poeta powiedzieć?", co poeta miał na mysli?" Otóż istotne jest to, co odbiorca, czytelnik, słuchacz ma na mysli wobec wiersza. Standardowy utwór literacki, w tym poetycki, powinien posiadać tzw. miejsca niedookreślone czyli pola, które odbiorca wypełnia swą wyobrażnią, poglądami, wrażliwością, dotychczasowym doświadczeniem czytalniczym, życiowymi wspomnieniami itp. Toteż żadna poezja, a szczególnie liryczna, nie może być dosłowna, bo to ją od razu deprecjonuje, niemal zabija!
    Natomiast zacząłem od "Moulin Rouge", bo to mój najnowszy wiersz, przeznaczony do śpiewania, w nurcie tzw. Krainy Łagodności.
    całuski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co mi tam fenomenologiczna teoria dzieła literackiego prof. Romana Ingardena?
      ;)

      Mam przed sobą wiersz, jego Autora, który chce ze mną rozmawiać (gdyby nie chciał, zapewne wyłączyłby możliwość komentowania), to dlaczego mam nie wykorzystać takiej okazji, by nie zapytać, ha?

      Usuń
  16. Ello, przecież na wszystko Ci odpowiedziałem... A wspomniałem o teorii Ingardena, nie dlatego, by się wymądrzać, a dlatego, bo wkurzają mnie pytania typu ""co miał poeta na myśli?!", bo są pozbawione sensu! Założę się, że niemiecki poeta Friedrich von Schiller, pisząc "Odę do radości" mógł mieć na myśli np. gołą babę!
    Ponieważ, Ello, przepadam za Tobą, streczczę Ci moje intencje co do songu "Czerwony Młyn". Ów młyn to cała nasza egzystencja, napędzana czerwonym żywiołem czyli krwią... Dalej to już będzie Twoja konkretyzacja czyli wypełnienie świadomych mych niedomówień Twoją wyobraźnią, fantazją itp.
    całuję najsłodziej jak tylko można

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... ale fajnie by było np. znaleźć list Friedricha von Schillera, w którym na prośbę takiej muchy - natręciuchy, jak ja, streszczałby swoje intencje.

      Wyobrażasz sobie, jaka sławna będę za stulecia, gdy znajdą ten blog i moje "naciski" na Klaterka? Wkurzał się, ale odpowiadał i jeszcze słodko całował...

      Kim była niejaka alElla? Już widzę takie pytania w analizach twórczości Klatera.
      :)

      Usuń
  17. I jak tu można, Ello, za Tobą nie przepadać?! W tym tygodniu czekają mnie jeszcze dwa recitale autorskie, jestem już po prześpiewaniu mego repertuaru, toteż znalazłem czas na mego i zaprzyjaźnione blogi. Poloniści, a do tego jeszcze zawodowi literaci, Ello, to upierdliwcy, przy których Ty jesteś przedszkolaczkiem! A złośliwi łóni, a wredni!!!
    O swojej egzegezie, słowo to pochodzi z wiersza Horacego - "Exegi monumentum aere perennius (pomnik stworzyłem trwalszy niźli w spiżu ryty), na razie jeszcze nie myślę, bo tylko taki sobie ze mnie satyryk, a w porywach to i nieźle pokopany poeta liryczny...
    Los jednak bywa przewrotny i...
    przijdóm juzaś

    OdpowiedzUsuń
  18. Witam po długiej przerwie, ale nie z mojej winy. Świetny , masz więcej. Bardzo ciepło pozdrawiam serdeczności zostawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Wewnątrz Moulin Rouge nie byłam, ale na zewnątrz owszem, bo spacerowałam wieczorem po całym Montmartre. Nawet mam ten przybytek rozpusty uwieczniony na kasecie video.
    Wieczorne pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  20. Przeznaczenie? A może to jedynie opaska, na oczy zsunięta, zatkany katarem noc, drętwienie i parestezja dłoni?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałeś, Brunciu, jeszcze dodać odciski na mózgu i wysypkę na intelekcie. Poza tym wszystko się zgadza!
      przidóm juzaś

      Usuń

  21. Witam!
    Jak ktoś powiedział ,,że nasze zycie jest młynem a żywiolem ogień i krew to nasze życie własnie tak się toczy'' ciekawy post pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak zwykle skupiłam się na wierszu, który zabrzmiał mi ciut pesymistycznie. Czyżby wiosna takie myśli wysyła? Niech słońce zaświeci jaśniej, abyś pięknym i optymistycznym słowem przemówił, bo i moja dusza "uciśniona" złym i chłodnym podmuchem, zaszyła się w domowych pieleszach i fruwać nie chce. Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zyczenie Twe, Lotko, rychło w czyn obrócę...
      buzineczki

      Usuń
  23. Klaterku:( Wiosna cudna jest, a ten wiersz, piękny wiersz, aż mi włosy na głowie podniósł i zrobiło mi się zimno. Jakiś cień na ekran padł i coś w duszy załkało:(
    A mimo to słoneczny cmok w sam czubek nosa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, Jaskólko, że mój najnowszy wiersz, trafił do Ciebie. Może miał rację niejaki Novalis:
      "Poezja leczy rany, jakie zadaje rozum".
      całuńki

      Usuń
  24. Przyszłam, patrzę ... a tu wszystkie dziewczyny Cię całują. Więc ja tylko żółwika pozostawiam.
    Wiersz bardzo dobry.

    OdpowiedzUsuń
  25. Dzięki, Stokrotko i za żółwika... To mój najnowszy wiersz przeznaczony do śpiewania. Trzeba mi chyba znów po tylu latach wrócić do poezji...
    ściskam

    OdpowiedzUsuń
  26. A wiesz oczywiście, Andrzeju, że Hrabia zwan był przez panie określonego autoramentu - "dzbankiem"? Bowiem "tułów i dziubek..." :)
    Co do Twojej poezji - sam wiesz, że przednia i ja poproszę o jej wiosenny wysyp!

    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Blogowy reportaż o Moulin Rouge, wiersz o przeznaczeniu i aforyzm o braku przeznaczenia...
    Moje całe spotkanie ze sferą artystyczno-erotyczną Paryża to była ucieczka przed starą dziwką, która goniła mnie i przeklinała, bo nie chciałem z nią rozmawiać. Przeznaczenie to było, czy akt wolności woli?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prwdopodobnie jesteś przystojny i posiadasz dużo męskie3go wdzięku!
      ukłony

      Usuń
  28. Klaterze, zgadzam się z Tobą prawie we wszystkim ale za Chiny i inne Ameryki nie zgodzę się z tym demotywatorem "przeznaczenie". Czasami jest tak, że chociaż nie wiem co byś robił, jak bardzo byś się starał i język miał po kolana z wysiłku, to i tak nie wychodzi. To nazywam przeznaczeniem.
    Viola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarza się, Violo, ale nie powinno to być rtegułą!
      buzinki

      Usuń
  29. Moulin Rouge, byłam pod. A Toulouse – Lautrec szkice i obrazy bardzo lubię. Uściski po przerwie:))))))))

    OdpowiedzUsuń
  30. Witaj :)
    Jestem po przerwie i co widzę :)
    Strofki ciekawe :)
    Pozdrawiam serdecznie z pochmurnej Małopolski ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Życie...
    Nie wiem, czy można przygotować się do starości... Jakoś tak odsuwam tę myśl. Bardziej odpowiada mi wizja wiecznie młodej i zdrowej! Paryż.... ach... wspomnienia sprzed 12 lat... No i znowu wizja młodości...
    A Ty mnie brutalnie na ziemię sprowadzasz słowami:
    "Kiedy zajeżdżą konia karego
    W niebiańskiej umieszczą go stajni
    I tam go osądzi z dobrego i złego
    Bóg – Jeździec, arbiter ostatni."

    Piękny wiersz. Gdzieś tam zagrałeś na strunach maj duszy i obudziłeś to, co za wszelkącenę chciałabym w uśpieniu pozostawić.
    "Toczą się żarna, toczą bezgłośnie
    We młynie, we młynie, co tchu, co tchu, co tchu..."
    Biegnę wsłuchać się w ich rytm i obracać się zgodnie,żeby przypadkiem jeszcze nie zostać zmieloną.
    Serdeczności Andrzeju!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezduszny los mozna niekiedy oszukać, DD, przechytrzyć lub bezpiecznie ominąć...
      ściskam

      Usuń
  32. ten profil uzywa zdjecia ze starego bloga

    www.facebook.com/pages/Typowa-Babcia/294777690655887?fref=ts

    OdpowiedzUsuń
  33. Andrzeju - piękne to i straszne to. A na pewno smutne.
    Jednak chyba wolę Cię takiego, jaki zaprezentowałeś się na moim blogu. Szczególnie w moskalikach.
    A tak z ciekawości - co z klaterykami? Ja jakoś nie mogłem niczego w tym nowym gatunku spłodzić. Może dlatego, że nie za bardzo się starałem. Pocieszam się, że "najtrudniejszy pierwszy krok". Może więc i mnie się uda?

    OdpowiedzUsuń
  34. Uda się, Leszku, na pewno! Co do mnie, to niekiedy mam taką blokadę, kiedy nie umiem pisać. Oby mi to przeszło!
    serdeczności

    OdpowiedzUsuń