piątek, 14 września 2012

Normalnie, to śledzi się nie jada, śledziami się... zagryza!


Mam tę skromną nadzieję, że moi Wspaniali Komentatorzy są amatorami, ba, smakoszami domowych trunków: swojskiego winka i akwawity.  Znane i lubiane są domowe nalewki, a dziś podam Wam najprostszy przepis na domową księżycówkę.
Przepis ten znany już był przed naszą erą, wśród barbarzyńskich ludów Północy, a surowcami były uprawiane naonczas zboża i zbierane owoce leśne.  Współcześnie mało się ów słodki sekret zmienił, choć środki techniczne o wiele bardziej dostępne i skuteczne. Wot, cywilizacja. Ergo: do dzieła:
Potrzebne będzie naczynie odporne na niskie temperatury o pojemności od 3 – 5 l, tu najlepiej się nada kamionka (po mojymu: bónclok) lub mała beczułka, najlepiej z tzw. dębu białego lub limuzynowego. Naczynie owo napełniamy mocnym, owocowym  domowym winem i wstawiamy do zamrażarki (lub na balkon, o ile D’jed Maroz pozwoli), którą nastawiamy na temperaturę poniżej -20 st. C, koniecznie pod przykryciem. Codziennie sprawdzamy zawartość pojemnika i zdejmujemy wierzchnią warstwę lodu. Kiedy lód przestanie się osadzać, to oznacza, że… fertig! Wyciągamy i ocieplamy przykryty pojemnik do temperatury pokojowej, po czym rozlewamy do butelek i odstawiamy do lodówki na parę dni. Nasz mozolnie sporządzony trunek będzie miał moc ok. 30% alk., ale przecież Polak potrafi, więc można go dopieścić odpowiednią dozą brandy lub legalnego spirytusu najlepiej aptecznego – spiritus vini ewentualnie naturalnymi dodatkami smakowymi. W przypadku niedostępności domowego winka pozostaje nam stare, sprawdzone i rdzennie polskie wino marki WINO, rocznik bieżący. To jednak ostateczna ostateczność!!!
Żeby jednak nie było, że zachęcam Was do prostackiego, prymitywnego i ohydnego opilstwa, to poniżej serwuję zacną zakąskę:

Sałatka śledziowa na zielono:

Składniki:

- 500 g śledzi łagodnie marynowanych np. typu „bismarck”
- koperek, szczypiorek, natka pietruszki
- dwa duże ogórki zielone, gruntowe lub szklarniowe
- 2 lub 3 ząbki czosnku
- parę krążków ananasa z puszki
- słoiczek zielonych oliwek
- słoiczek kaparów
- mały słoik majonezu
- mały kubek jogurtu naturalnego
- 100 g sera pleśniowego gorgonzola, roquefort lub podobnego np. „błękitny”
- przyprawy: pieprz biały, gałka muszkatołowa, świeże listki estragonu i rozgniecione owoce  kolendry

Przyrządzanie:

Pokroić śledzie i krążki ananasa w drobną kostkę, zetrzeć ogórki na tarce o większych oczkach, drobno pokroić zieleninę; oliwki przekroić na połówki, kapary w całości, ser rozgnieść na miazgę z odrobiną jogurtu.
Wymieszać krajankę i przyprawić, pozostawić na godzinę  pod przykryciem; przygotować sos z jogurtu, majonezu, rozgniecionego czosnku i sera, połączyć nim wszystkie składnik, odstawić do lodówki.

Uwaga:

Aby sos nie był zbyt wodnisty, należy odlać zbędną ilość płynu z utartych ogórków.

SMACZNEGO !!!



24 komentarze:

  1. Już mi Loteczka wytłumaczyła, jak masz usunąć te durne literki i cyferki, skopiowałam, co mi napisała i przytaczam jej słowa: Art Klaterowi napisz, aby wszedł w te ustawienia: Posty i komentarze i tam, gdzie jest napisane Włącz weryfikację obrzkową, dał NIE.
    Twój post przeczytam po obiedzie, bo dzisiaj mam ziemniaczki z sosem grzybowym. Grzybki rano jeszcze rosły w lesie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba udało mi się skasować tę durną, za przeproszeniem, weryfikację oraz udostępnić każdemu, nigdzie "niezrzeszonemu" mój blog!
      A może to były tylko me pobożne życzenia?1

      Usuń
  2. Jeszcze ziemniaki się muszą dogotować, więc śpiesznie przeczytałam Twój post. W mojej kuchni w 15-litrowej butli robi się wino z darów naszej działki. Kiedy będzie gotowe, nie wiem, bo się na tym nie znam. Tylko skąd wezmę tak duży zamrażalnik?! A z balkonu może mi ktoś ściągnąć! Kradną z balkonów rowery, to dlaczego miałby się ostać alkohol i to jeszcze taki przedni?
    Co do śledzi, to nie mówi się "zagryzać", tylko "zakąszać", ewentualnie "zakanszać".
    Śledzie jadam tylko przy wigilijnym lub wielkanocnym stole, choć bardzo je lubię, ale jestem zbyt leniwa, aby je częściej przyrządzać.
    Pozdrawiam apetycznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale z Ciebie, purystka, Anno! Zagryzać od zagrychy, zakąszać od zakąski... Oba te czasowniki trzeba chyba traktować jako kolokwializmy, bo z elegancką, salonową (tylko, gdzie te salony?!) polszczyzną mało mają wspólnego! Zakąska i zakąszać może i uzyskały obywatelstwo w literalnej polszczyźnie, gorzej z czasownikiem "zakanszać" Czasowniki wyrażające tzw. czynność dokonaną wielokrotną są coraz rzadziej używane we współczesnej polszczyźnie, a te dawne poprawne formy z tej szufladki, dziś uznawane są za błędne!
    Co do zamrażalnika, to prawdziwy kłopot, ale w zamrażarkach o pojemności porównywalnej do standardowej lodówki , to chyba Pan Pikuś!
    Kłaniam się, frontalnie egzakli ofkors, równie apetycznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Andrzeju, wydaje mi się, że Polacy zakąszają podczas picia, ale nie będę się czepiać, bo ani nie piję, ani nie zagryzam, ani nie zakąszam, ani tym bardziej nie "zakanszam".
    Co do "zakanszam" wydawało mi się, że potraktujesz ten wyraz tak jak na to zasługuje, czyli żart. Nie ma takiego słowa w języku polskim, a ja nawiązałam do słów też Andrzeja, ale już świętej pamięci, który z mównicy sejmowej mówił: "Niech pan się nie wymandrza". Wczoraj pewien sędzia okręgowy powiedział, że coś się "przełancza", czyli że wymawianie samogłoski nosowej "ą" jako tzw. "ą" zapisane fonetycznie jest u nas dość popularne. Dodam, że fonetycznie zwykłe "ą" zapisuje się jako "o" z ogonkiem na dole. Szkoda, że nie można na klawiaturze podać transkrypcji fonetycznej, bo może moje wytłumaczenie byłoby jaśniejsze.
    Ale się "nawymandrzałam".
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój ulubiony satyryk - klasyk Marian Załucki pisał

      "(...) w Polsce dziecko tylko je
      dorosły... z a k a n s z a"

      Pozostawmy zatem nasze przekomarzanki w bezpiecznej i miłej strefie żartu, w y -
      ł a n c z a j o n c te o charakterze skatologiczno - obscenicznym, he,he!

      Usuń
  5. Śledzik i "krzakówka" z zamrażarki. Musimy wypróbować. Ty masz pomysły na poprawienie mi humoru. Nad morzem wieje, więc mam chandrę.Pozdrawiam serdecznie. Jeżeli nie będzie drugiego "komcia", to znaczy, że wszystko gra i kodów nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chandra, Lotko, to cholernie upierdliwe babsko,wszędzie wtyka swój kinol i mendzi!!! daj jej porządnie po pysku i niech się wynosi w...
      Ściskam

      Usuń
    2. Dałam i nie pomogło. Pada deszcz i ta cholera się z nim do mnie przywlokła. Nic to, za tydzień mam spotkanie naszej klasy, na pewno ze mną się tam nie zabierze. Zrobiłam porterówkę, Twoja propozycja musi poczekać, ale będę robić z wina, w Niemczech kupię. Miłego dnia Ci życzę.

      Usuń
    3. „Spacer w deszczu,
      Takie mokre miłowanie…
      Miłość w deszczu,
      Drobnych kropel rachowanie,
      Spacer w deszczu,
      Mokre włosy, mokre sny
      Miłość w deszczu,
      Ja i ty…”
      To tekst przepięknej piosenki mego wspaniałego kumpla , przedwcześnie zmarłego (51)w kwietniu tego roku, śpiewającego barda z nurtu „Krainy Łagodności” – Mańka Limańskiego. Może to Ci, Lotko, tę chandrę przegoni, daleko poza tęczę…
      Co do mego przepisu na domowy trunek, to temperatura musi być bardzo niska między
      –20 a -30 st. C.
      Ściskam kompulsywnie i empatycznie

      Usuń
  6. Andrzeju super tutaj gościsz i wcale to nie jest taka zwykła herbatka, jak napisałeś u mnie :)) Ja tam nie pogardzę ani jednym ani drugim, bo przecież życie tak krótko trwa i "może jutro mnie nie będzie" ...
    Dziękuję Ci także za przepis na te śledziki na moim blogu - buźka!
    Pozdrawiam i życzę miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Obrzydliwe opilstwo to dokładnie to, co mi przepisał lekarz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba się, Brunciu, od czasu do czasu przyłączę, a wtedy zbudujemy sobie yellow submarine i... pełne zanurzenie!!!
      ahooooj

      Usuń
  8. kurde, no! lubię i jedno i drugie i mi nie wolno! to znaczy śledzie wolno, ale tego lepszego to nie. a to jest takie mnnnnniam... ale bym się napiła naleweczki. smaczku mi narobiłeś tylko, hlip, hlip....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwagi, do dzieła!!! No bo od czego Ty jesteś bakteria?!
      buzinki

      Usuń
  9. No widzisz sąsiedzie jak by to było akurat na ta ziąbica ,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytam, że weryfikacji u Ciebie już nie ma, więc się pojawię. Ufam.
    Za robienie wina pewnie się sama nie wezmę, ale zawsze przepis mogę podrzucić znajomemu, który takimi czynnościami lubi się parać, a potem nas rezultatami obdarowuje. Tymczasem w tej chwili rzeczywiście wino piję, sklepowe. Dobre jednak, cierpkie jak lubię.

    OdpowiedzUsuń
  11. In vino veritas et spiritus movens, Tanyu! Ponadto do tego winka zestaw serów, oliwki i żurawinka...
    pozdrawiam smakowicie

    OdpowiedzUsuń