poniedziałek, 20 stycznia 2014

Przyjaciół nikt nie będzie mi wybierał, wrogów poszukam sobie sam (Andrzej Garczarek); post gościnny Piotra - Pkanalii -

    W poprzednim poście opublikowałem wywiad z Piotrem, który wzbudził zasłużone zainteresowanie wśród Szanownych Komentatorów, którzy stale i wiernie towarzyszą blogom Piotra i Klatera. Ukłony i dzięki serdeczne!
    Obraz naszego kraju, za przyczyną naszych rodaków, staje się coraz mniej sielankowy. Może to i zasługa mediów, albowiem głupota, zbydlęcenie czy inne tego typu szkaradzieństwa znacznie podnoszą oglądalność!
    Dochodzi do głosu chamstwo, prostactwo, radość z cudzego nieszczęścia lub beziteresowna zawiść, czy wreszcie destrukcyjna nienawiść wobec wszystkiego i wszystkich!
    W sieci, na blogach i innych portalach społecznościowych nastąpił wysyp kretynów od żałosnych, mało szkodliwych (ale wkurzających) trolli do obrzydliwych hejterów (z ang. a hate: nienawiść).
    A przecież miłość bliźniego, to coś cudownego, szczególnie w postaci biezkarystnoj drużby mużskoj czyli męskiej przyjaźni non profit:
                                                                     


    Wszystkie przedstawione powyżej osobniki płci obojga, niestety, potrzebują jednego, żeby egzystować :
W R O G A !!! Ten temat porusza tu właśnie Piotr w swym gościnnym poście:

 

równać w dół czyli mój wróg
                                                                                


"Mam wrogów. Moi wrogowie to ci, którzy pomniejszają moje szczęście i zadowolenie w jakikolwiek sposób, jakimikolwiek metodami, dla jakichkolwiek przyczyn"...

    Tak się rozpoczyna znakomity esej Antona Szandora LaVey’a "Mój wróg". W dalszym tekście autor określa tego wroga, którym jest demon chciwości ludzkiej i analizuje jego naturę. A kto jest moim wrogiem? Chciwość? Owszem, ale ponieważ nie przywiązuję zbytniego znaczenia do dóbr materialnych, jest to wróg pomniejszy. Mam gorszego.

   Kto pamięta film "Easy Rider"? Starsze pokolenie powinno, młodszemu doradzałbym nadrobić ten ewentualny brak, bo warto. Przypomnę pewien epizod. Bohaterowie, dwóch motocyklistów i ich pasażer, przypadkowo zabrany po drodze autostopowicz /znakomita rola Jacka Nicholsona/ przemierzając Stany zatrzymują się na popas w małym miasteczku. Ot, takie Burakowo, "Ameryka powiatowa". Zajeżdżają pod bar, budząc żywe zainteresowanie miejscowych. Otacza ich grupka dziewczyn, spragnionychchociaż widoku nowych chłopaków, ktośzdaleka przygląda się motocyklom, taksując je fachowym okiem. Jeźdźcy wchodzą do baru, siadają przy stoliku, planują zjeść coś gorącego, wypić kawę. Nie dane jest im jednak zaznać posiłku. Sąsiednie stoliki aż kipią od niewybrednych żartów i kpin na temat "dziwnych" przybyszów, ich strojów, fryzur. Nasi bohaterowie nie wytrzymują ciśnienia sytuacji, wychodzą. Wyjeżdżają za miasto i urządzają sobie nocleg w zagajniku niedaleko drogi. Nie wyśpią się jednak porządnie. W nocy przychodzi ekipa autochtonów z kijami i spuszczają im ostry łomot. Dla jednego z nich kończy się to zgonem, ale to już detal, do potrzeb tego tekstu nieistotny. Pytanie brzmi, co powodowało bandą wieśniaków, co skłoniło ich do tego aktu przemocy? Być może ksenofobia, ale to już chyba odreagowali w barze. A więc, co jeszcze?

    Za trudne? Spróbujmy łatwiejszego przykładu. Pewien mój sąsiad kupił sobie nowy sportowy wóz. Nie jestem fanem i specem od motoryzacji, ale nawet na mnie, laiku fura zrobiła wrażenie. Sąsiad parkował auto zwykle pod domem, aż którego dnia wychodzę na miasto i widzę, jak stoi przy nim i widać wyraźnie, że ma kłopot. Podchodzę bliżej, patrzę i widzę na karoserii wyryty po chamsku, być może gwoździem, napis "złodziej". Prawdziwa to informacja, czy może też sąsiad się komuś naraził? Być może, nie wnikałem już w to, ale tak po mojemu, to maczał w tym palce mój wróg.

   W pewnym liceum do klasy dołączyła nowa uczennica. Bardzo ładna dziewczyna od razu wzbudziła zainteresowanie koleżanek i kolegów. Okres wstępny bycia "nową" przeszła dość bezboleśnie, bez zbytnich sensacji, szybko zasymilowała się z resztą klasy, która przyjęła ją do swego grona nader życzliwie, jak na szkolne standardy. Jak wspomniałem, dziewczyna brzydka nie była, zaś jej charakterystyczną cechą były długie włosy uplecione w gruby warkocz. Któregoś dnia na dużej przerwie coś się zakotłowało w żeńskiej toalecie. Po chwili wyszło z niej kilka dziewczyn. Gdy zabrzmiał dzwonek obwieszczający koniec przerwy z toalety wychynęła nasza bohaterka. Jedną dłonią ocierała łzy, w drugiej trzymała obcięty warkocz. Znowu pojawia się pytanie, czy dziewczyna komuś podpadła osobiście, czy może mój wróg spowodował ten incydent?

    Mój wróg nie zawsze działa tak hardkorowo, tak otwarcie, wprost. Zwykle objawia się bardzo subtelnie. Wystarczy, że masz dobry humor, dystans do świata, nie przejmujesz się bzdetami, nie tworzysz sobie zbędnych problemów i nie ukrywasz tego stanu umysłu, mój wróg spowoduje, że zawsze znajdzie się ktoś, kto spojrzy na ciebie spode łba, przypieprzy się do czegoś, obgada na boku, narobi drobnego gnoju, by ci uprzykrzyć życie. Coś o tym wiem.

    Istnienie wroga LaVey’a można pojąć. Jest to dziecko Instynktu Samozachowawczego przerżniętego mocno i zapłodnionego przez Lęk /też niezła swołocz, tak swoją drogą/. Ale skąd się wziął ten mój wróg? Choć nie jestem dyletantem, jeśli chodzi o psychologię, to na to pytanie nie znam odpowiedzi, być może zna ją lepszy fachowiec ode mnie.

    Na koniec mały test. Sąsiad ma kurę, która znosi złote jajka. Co robisz?

a/ nie obchodzi cię to, co najwyżej życzysz mu powodzenia

b/ kombinujesz, jak zdobyć taką samą

c/ życzysz sąsiadowi, by mu ta kura zdechła

Jeśli wybrałeś c/ to znaczy, że mój wróg już cię dopadł.

    Z tego wszystkiego zapomniałem napisać jak mój wróg ma na imię. Ale czy muszę, czy jest to naprawdę konieczne?
   
                                     KLIK 

    Tyle Piotr. Tekst ten jest dla mnie osobiście bardzo ważki, trafiony i potrzebny. Mało tego, nosi w sobie duże pokłady empatii, a to najszlachetniejsze ze wszystkich ludzkich uczuć. Przepraszam równocześnie za błądy edytorskie (za bardzo rozstrzelony druk), ale system nie pozwoli tego nijak skorygować!

                                        













 

92 komentarze:

  1. Oj, to chyba nie tylko wróg Piotra, prawda? Ośmieliłbym się nawet stwierdzić, że każdy z nas ma takiego wroga, tylko u jednych żyje on pełnią życia, a u drugich jest ospały i niemrawy, że nawet trudno go zauważyć. Ale w każdej chwili może się obudzić...
    Może nie reagujemy od razu drapaniem karoserii samochodu sąsiada, ale czy czasem nie odczuwamy takiego niemiłego ukłucia pod piątym żebrem? Czy na pewno nikomu z nas nigdy nie przeszła przez głowę myśl, w stylu: "To niesprawiedliwe, ja zaiwaniam 12 godzin na dobę i stać mnie co najwyżej na 10-letniego rzęcha, a ten tutaj jakoś niespoecjalnie się przeprawcowuje!". Mnie się kilka razy zdarzyło tak pomyśleć - szczególnie wtedy, gdy mój rzęch odmawiał posłuszeństwa... Dopóki nad tym wrogiem panuję, nie mam głupich pomysłów, ale nie odważę się stwierdzić, że go w sobie nie noszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, Nitagerze, niektórych wrogów można oswoić, ale kiedy znajdzie się jakiś upierdliwy wariat, to niekoniecznie musi on być wg Gałczyńskiego, lepszym gościem! Chyba wręcz przeciwnie. W imieniu Gościa jak i swoim dziękuję za komentarz i bezterminowo zapraszam.
      ukłony

      Usuń
    2. @Anzai...
      u mnie to tak nie działa... owszem, czasem życzę komuś, by go pokręciło, czasem nawet jestem gotów przyłożyć do tego ręki, ale nigdy z powodu, że ktoś ma lepiej /w jakimkolwiek tego 'lepiej" znaczeniu/...

      Usuń
    3. Wziąłem pod uwagę, że nie każdy tak ma, dlatego posłużyłem się swoim przykładem. Miałem może jedynie nadzieję, że nie jestem sam, co może samooceny by mi nie podreperowało, ale przynajmniej nie rzuciłoby mnie w otchłań pesymizmu ;)

      Usuń
  2. Zidentyfikować wroga to trudna sprawa, ale czasami udaje się jeżeli czyny i warunki są porównywalne. Przykład z samochodem nadaje się do tego dość dobrze, bo wystarczy wyobrazić sobie, że samochód porysował:
    a/ pijak, który następnego dnia nawet nie pamięta, że to zrobił, i po co,
    b/ zawistny i zazdrosny sąsiad,
    c/ ktoś, kto ma do nas uzasadnione pretensje, albo
    d/ przypadkowy idiota chcący się popisać tym czynem.
    Ustalenie "Kto jest moim wrogiem" nie będzie już wtedy takie łatwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porównywalne mogą tu być, Andrzeju pewne obrzydliwe napisy na murach itp. Tu wredność autora również pozostaje bezwstydnie anonimowa!
      serdeczności

      Usuń
    2. Słuszna uwaga, ale konia z rzędem temu kto odgadnie motywy gnojka, który na elewacji budynku nabazgrał np. gwiazdę na szubienicy. Bo nie wiemy, czy: a/ chciał narazić właściciela budynku na koszty, b/ wyrażał swoje uczucie do innej nacji, c/ "unarodowił" mieszkańców budynku, d/ chciał komuś zaszpanować, e/ zrobił to z nudów, itd., ... Najgorsze, że często taki gnojek sam nie wie po co to zrobił. I jak tu wrogów szukać? Może rację ma alElla, że wrogów nie ma?

      Usuń
    3. Sądzę,z e po prostu jeden gnojek naśladuje innych gnojków!

      Usuń
  3. Tekst świetny. Ustosunkowałam się jego treści u Piotra. czyż nie byłoby pięknie, zęby zamiast wyimaginowanym wrogiem jakim zrobiono teraz Gender, zajęto się właśnie takimi wrogami ludzkiej psychiki oraz wyuczeniem umiejętności tłumienia go w sobie?
    Buziole

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To oczywista oczywistość, Jaskółko! Przypuszczxa, że Piotr wyraża podobny pogląd.
      całuski

      Usuń
    2. @Jaskółka...
      ta nagonka na "gender" mnie i śmieszy, i smuci... zwłaszcza że stoi za tym brak elementarnej wiedzy i rozumienia tego pojęcia /co zresztą nieraz towarzyszy różnym nagonkom/... tak swoją drogą, zawiść też macza palce podkręcając tą nagonkę...
      całować /na kilku blogach sam padłem ofiarą nagonki z powodu tego "całować", na szczęście u Andy'ego mi to nie grozi/...

      Usuń
    3. Brak elementarnej wiedzy o rodzajach całusków:):):)A fe.... wstydziliby się... wszędzie węszyć podteksty:):)
      Cmok w ucha bok- obu panom, oczywiście:):):)

      Usuń
  4. Z kurą byłby kłopot na siódmym piętrze,
    ale dołączę mój aforyzm:
    Pogodni ludzie żyją dwa razy dłużej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwzajemniam się, JanToni, również aforyzmem ad hoc:
      Śmieję się przez łzy, chociaż żrą mnie lwy!
      serdeczności

      Usuń
    2. Chińczycy twierdzą, że gdy raz na jakiś czas kobieta chwyci chłopa tak porządnie/!!!/ za "juwenalia" to bardziej mu wiek to przedłuża, niż subtelne pieszczoty... czyli przenosząc to na poziom emocji, bądźmy pogodni na co dzień, ale czasem się porządnie wkurwmy, tak "dla zdrowotności"...

      Usuń
  5. Z przykroscia musze stwierdzic, ze Polska jest bardziej zaludniona moimi (Twoimi) wrogami, to chyba jakis narodowy rys charakteru. Tu, gdzie zyje, tez sie zdarza, ale bardzo sporadycznie, czesciej czlowiek spotyka sie z checia bezinteresownej pomocy i przyjaznymi gestami. Szkoda, wielka szkoda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakieś tego, Anno Mario, muszą być źródła. Kazimierz Kutz nazwał to erudycyjnie "Ponurym cieniem Bizancjum. Klater określa to prościej - morowe powietrze z Najbliższego Wschodu, gdzie car Putin mozolnie stawia sobie zachodnią postkomunistyczną ścianę.
      ściskam

      Usuń
  6. Z tego co wiem, tacy wrogowie są nie tylko w Polsce. Gdy się zorientuję, że taki czai się koło mnie, omijam go szerokim (bardzo szerokim) łukiem, żeby tylko go nie drażnić.
    Pozdrawiamy B&S

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wroga, Sylenie, trzeba zdecydowanie traktować wrogo!
      serdeczności

      Usuń
    2. @Sylen...
      nie ukryjesz /np./ nowego Porsche, fajnej dupencji u boku, lub po prostu chociaż dobrego stanu zdrowia, zawsze ktoś to wypatrzy, a tak poza tym, to dlaczego miałbym się bunkrować z dobrym humorem?... a niech zawistnik się skręca ze złości... lepsze ryzyko, że /trzymając się już tych przykładów/ może opony przebić, dziewuchę kwasem oblać lub nogę złamać, niż nieustanne napięcię wynikłe z wypatrywana go i nieustannego omijania lub ukrywania przed nim...

      Usuń
  7. Klik dobry:)
    Żadnych wrogów nie ma! i o! I już! ;)

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nieraz, Ello, to mi się śniło... Rzeczywistość jednak po swojemu skrzeczy!
      buźki

      Usuń
    2. Skrzeczy, bo sami wrogości szukamy i ją w ludziach wyzwalamy, zamiast wyzwalać niezmierzone pokłady dobroci i miłości tkwiące w człowieku.

      Usuń
    3. Bezterminowo ego te absolvo, Ello!

      Usuń
  8. Jak widzę u sąsiada nową furę, to się ciesze razem z nim, bo im więcej bogatych ludzi wokół mnie, tym lepiej mnie się żyje. Bogaty kupi moje produkty, moje usługi, będę miała u kogo zarobić. To takie proste, a takie trudne do zrozumienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy, Różo, jeszcze, jak widać smarkatą demokrację. I wbrew piosence sp. Grześkowiaka - chłop czasami powinien przepuścić, a juści!
      ściskam

      Usuń
    2. exactly... tak samo, gdy widzę w autobusie miziająca się parę, to mam do nich życzliwy stosunek i nie patrzę ze zgorszeniem, bo im więcej orgazmów na świecie, tym sympatyczniej jest dookoła, a sam na tym też nie stracę... po prostu czysty, zdrowy egoizm mną kieruje...

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. No wlasnie, oby wszyscy ludzie tak potrafili:) Bo zazdrosc, zawisc, podlosc...to jak zaraza ( energetyczna zaraza) przenoszona poprzez powietrze (?). ktorym oddychamy :) Jakby tak czlowiekowi panienke ( panienka) kwasem oblali to nie watpie, ze dobry humor poszedlby sie pasc na dlugo:)

      Usuń
    5. Istnieje też, Aniu, zgrzebne i swojskie poczucie humoru:

      Odlotowo jest przez przypadek kopnąć w zadek
      Kogoś i na bis jeszcze mu przywalić w pysk!
      Potem, ale super, napluć komuś w zupę
      I chałupę też podpalić jemu, Ale cyrk!

      Usuń
    6. Dokladnie :) I tak u ludzi bywa:)

      Usuń
  9. A jakby się do sąsiada ładnie uśmiechnąć, kurkę podkarmić, to może by dał jedno takie złote jajeczko... Tej możliwości test nie przewidział. Czasem udaje się wroga oswoić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym bardzie, Bet, że takie złote jajeczko może być mądrzejsze od tej kury!
      buziule

      Usuń
    2. rzeczywiście, tego punktu nie było /może z mojego gapiostwa?/, a przecież to bardzo racjonalna strategia...

      Usuń
  10. Rozumiem, że ten "wróg" to taki bardziej symboliczny w tym wypadku, a może lepiej powiedzieć "charakterologiczny". Ponieważ jednak lubię czasem być przekorny, więc nieśmiało zapytam - w sprawie historyjki nr:
    1. może wcześniej grupa przyjezdnych na motocyklach spuściła podobny łomot tym wieśniakom?
    2.może faktycznie był złodziejem i kupił ten wóz za kradzione pieniądze?
    3.może ta dziewczyna to było takie "gumowe ucho" i to była zemsta z ich strony?

    I tak już poza numeracją - jesteś pewien, że to Ty masz rację, a ja się pytam tylko dlatego, że lubię czasem być przekorny? ;)
    A kura niech sobie żyje - abstrahując od tego, że nie wierzę w takie kury ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przekora, Smurffie, to pożyteczna cecha, bo bardzo często coś buduje. Dla mnie, zawodowego satyryka, jest szczególnie ważna.
      ukłony

      Usuń
  11. ojej, przecież zawsze tak było. Kain zabił Abla , a za co ?? Ano właśnie!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywało, bywało - ot np. rubaszny król Hal (Henryk VIII)! Ale, Uleczko, dzięki ludziom dobrej woli nie zawsze tak było i niech się dzieje jak najrzadziej i tu nie należy wierzyć mediom.
      kusiolki

      Usuń
    2. a może Abel był "wegerastą"?... tak nazywam wegetarian "nawracających", strasznie upierdliwe typy i rzeczywiście czasem proszą się o uciszenie ich np. bejsbolem...

      Usuń
  12. tak się porobiło, że tym razem mało się udzielam w dyskusji, odpowiem na razie wybiórczo:

    @Anna Maria P.
    uważam, że zawiść występuje w każdym kraju, autor scenariusza filmu z sufitu tego epizodu nie wziął, ale czy w Polsce jest szczególnie spotykana, tego już niestety nie wiem...

    @Anzai...
    myślę, że pijakiem, który w stanie naćpania porysował auto, również mogła kierować zawiść, choć przyznam że nie tylko, bo mogła to być np. chęć popisania się przed kumplami, by podbić sobie niskie poczucie własnej wartości...

    @Smurff...
    jeśli uważnie czytałeś, to chyba zauważyłeś, że wspomniałem o możliwości innych powodów opisanych zachowań...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj popraw się, Szanowny Gościu, popraw. Wybiórczość sprawdza się najbardziej w doborze towarzystwa, a tu przecież towarzystwo zacne i mentalnie arystokratyczne!

      Usuń
    2. @Andy...
      lepiej niech się net poprawi, bo mi się wciąż rwie, oraz moje chwilowe uwarunkowania w realu, które pozwalają na udział w dyskusji jedynie z doskoku... na pewno mój skromniejszy tym razem udział w niej nie wynika z braku szacunku dla Gości, co to, to nie...

      Usuń
    3. Ani by mi to, Piotrze, przez myśl nie przeszło!

      Usuń
  13. Zazdrość dla mnie jest uczuciem obcym, pozdrawiam Andrzeja bardzo cieplutko zostawiając serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie, Alinko, zazdrość jest uczuciem zdecydowanie wrednym. Podobnie też nie byłem i nie jestem kibicem. Usilnie jednak pracuję nad tym, a by to mnie kibicowano!
      czułości w wymiarze bezmiar

      Usuń
    2. zazdrość jeszcze może obleci, bo może wywołać konstruktywną reakcję /vide punkt b. testu/, ale faktem jest, że łatwo się może w zawiść przepoczwarzyć...

      Usuń
  14. Tekst rewelacyjny! Oto człowiek...
    Ten cytat sobie wkleiłam do księgi cytatów ""Mam wrogów. Moi wrogowie to ci, którzy pomniejszają moje szczęście i zadowolenie w jakikolwiek sposób, jakimikolwiek metodami, dla jakichkolwiek przyczyn"...
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cytat, DD, rzeczywiście mocny i trafiony!
      całuski

      Usuń
    2. cały esej jest tu:
      http://www.satan.pl/publikacje.php?id=1133
      a tego autora lubię cytować, bo skoro ktoś coś trafnie ujął, to po co mam być na siłę oryginalny i to poprawiać?..

      Usuń
  15. @Andy...
    Wodzu, zadanie wykonane, kto był pominięty, został ogarnięty... ale nie moja to zasługa w pełni, lecz sumarycznej uprzejmości providera neta, mojej firmy, oraz pewnej Pani /detali już nie będę rozwijał, bo zapeszę i któraś z tych uprzejmości zaraz się skończy/...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki najserdeczniejsze i szacuneczek, Piotrze. Ponieważ z przyczyn ode mnie niezależnych, odłączono mi net,to będę się tu i ówdzie szlajał, aby przynajmniej obsłużyć swoje blogowisko. Sądzę, że przynajmniej jeszcze do końca tego tygodnia (niedziela) będziesz tu mógł gospodarzyć! za miesiąc szykuje się kolejny post gościnny, zatem mój pomysł juzaś chyciół!

      Usuń
  16. Witaj :)
    Bardzo ciekawy post, dziękuję :)
    Pozdrawiam cieplutko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przyda się to "cieplutko", bo mrozek na dworze, a gaz drogi...
      dziękować i pozdrawiać równie cieplutko /zdążyłem się ogrzać, mam z czego udzielać/ :)...

      Usuń
    2. W gaz można sobie dać, Piotrze, nie włączając palnika! Wystarczy osobisty, byle mocny "czajnik".

      Usuń
  17. Porsche nie zazdroszczę, bo mnie nie stać na jego utrzymanie; do kur i innej podwórkowej gadziny nigdy nie miałam zamiłowania, choćby i platynowe jaja znosiła, choć może skusiłaby mnie kasa za ich sprzedaż na utrzymanie porszaka, hmm... Ale i tu problem: prawa jazdy nie mam, potrzebny byłby kierowca i tak dalej :)
    Zupełnie nie rozumiem bezmyślnej mściwości, które przeradza się w fizyczne akty. Tym bardziej, że mściwość ta w gros przypadków nie ma żadnego uzasadnienia (uzasadnienie też mnie jednak nie przekonuje w sumie), a jest wynikiem jedynie tego, że nam się wydaje, iż u sąsiada trawa zieleńsza. Tak mamy chyba, że wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Trochę już widziałam i chyba jednak mi lepiej tu, gdzie jestem. Mimo wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kierowca ze mnie słaby, a Porsche mi zbędne, bo mam lepszy patent na kobiety i co więcej, wartościowsze sztuki nim "łowię", niż właściciele Porsche'ów......
      a do ludzi baaardzo bogatych zawiści nie czuję, co najwyżej pewną nieśmiałą dozę współczucia... bo sami tego nie upilnują, komuś muszą zaufać, by to robił za nich i tylko ból głowy z tego mają...

      Usuń
    2. Patent na kobiety... Rzecz to bezcenna, choć też stresogenna! O tak zwanym bogactwie wewnętrznym też nie wspomnę, bo od tego również boli głowa... Innych.

      Usuń
  18. Nie potrafię zrozumieć ludzi, którymi kieruje tzw. bezinteresowna zawiść. Dla mnie "inność" w zachowaniu czy wyglądzie jest ciekawa i inspirująca. Jeśli ktoś odniósł sukces, to warto przyjrzeć się, jaką drogę przeszła ta osoba i co spowodowało ten sukces. Może zamiast "opluwać", lepiej jest czerpać pozytywne wzorce. Niestety, często jest tak, że ludzie mający z jakichś tam względów lepiej od nas(albo tak nam się wydaje) są dla innych szalenie wkurzający i trzeba im po prostu "dokopać". Póki ta mentalność się nie zmieni, będzie tak, jak jest. Pozdrawiam gorąco:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeszcze długo się uchowa w naszym kraju i przy tak źle wykształconym społeczeństwie.
      "Ciemność widzę, ciemność" ;)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  19. Genevieve jak zawsze strzał w dziesiątkę i pod Twoim komentarzem jeszcze raz tu się wpisuję. Buziaczki serdeczne dla Ciebie Irenko-;))

    OdpowiedzUsuń
  20. Mądry tekst, ale nie nadaje się dla chrześcijan, bo chrześcijanie kochają nawet swoich wrogów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaak kochają używając wszelkich wulgaryzmów rodem z rynsztoka ...Znam już tą Waszą chrześcijańską miłość ....

      Usuń
    2. ...to nie chrzescijanie, to chrzescijanie powierzchowni...

      Usuń
    3. Czasami konieczne jest użycie ostrzejszych słów, aby osiągnąć z kimś psychologiczny kontakt, aby próbować ratować czyjąś duszę.

      Usuń
    4. @Dibi

      Jeśli tak ratujecie ludzkie duszę to ja chyba do piekła sobie miejscówkę wykupie ;-) Nie chciałabym być w niebie z takimi chrześcijanami . Podobno człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga .Jeżeli ten Bóg jest takim samym skurczybykiem lub gorszym niż te jego owieczki to czym prędzej z Luckiem cyrograf podpisze .;-)

      Usuń
    5. @Julianne,
      My nie mamy wyboru, realizujemy wolę Bożą.

      Usuń
    6. Dibi chyba wolę szatańską bo Jesus Wasz nie używał wulgaryzmów ,nie obrażał wrogów i miłował bliźnich nawet nieprzyjaciół . Pomyliłeś wiarę .

      Usuń
    7. "Czasami konieczne jest użycie ostrzejszych słów, aby osiągnąć z kimś psychologiczny kontakt, aby próbować ratować czyjąś duszę."
      Dibi padlam......hahahahahahhahahahahah. Ale nie powiem, to tez jest jakas tam metoda:))))))))

      Usuń
  21. @Aniu,
    chrześcijanie powierzchowni kochają nawet wrogów, czy chrześcijanie powierzchowni używają wulgaryzmów. Tak hasasz, że nie nadążam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Dibi

      To może ja odpowiem na twoje pytanie . Ania miała na myśli ,że Chrześcijanie powierzchowni to są twoi przyjaciele z bloga, którzy nienawidzą każdej osoby, która nie zgadza się z ich tokiem myślenia .używają wulgaryzmów i starają się obrażać wszystkich wokół są nawet zdolni do pobicia kogoś -Takie agresywne rottweilery...;-) .

      Natomiast chrześcijanie lub też po prostu dobrzy ludzie nie zachowują się tak jak twoi przyjaciele .

      Usuń
    2. Jest zalecenie kochania nawet wrogow, ale jak to w praktyce wychodzi? Roznie bywa:)) Co Wy z tym hasaniem? Ty mi tuaj cos insynuujesz (p)...Julianne u siebie ...:))))))) Slowko odwrocilo sie przeciwko mnie?

      Usuń
    3. Aniu Kto mieczem wojuję od miecza ginie ;-)

      Usuń
    4. oficjalnie ogłaszam, że "hasać" się przyjęło i zostaje włączone do blogowej gwary...

      Usuń
    5. @ Dibelius
      Twoje kategoryczne sądy, Dibeliusie, na pewno stanowią dla Ciebie dobra osobiste, jednak daleko im do prawd objawionych! Bo np. teksty Piotra tak samo mogą uwłaczać wegetarianom, bo niekiedy w nich rzuca mięsem, mogą też godzić w entomologów, bo obraża wszelkie muchy w niektórych nosach itp.
      Teraz poważnie: wszystkie teksty n a d a j ą się do czytania, chociaż do akceptacji ich lub negacji każdy ma niezbywalne prawo.
      W kontekście Twego komentarza czai mi się straszak "obrazy uczuć religijnych". Otóż prawdziwe uczucia są odporne na obrażanie, bo ta czynność ich nie dotyczy! Można je tylko odwzajemniać albo odrzucać!
      make love not war

      Usuń
    6. @ Julianne:)
      Ja nie wojuje? Ja strachliwa jestem...miecza bym do reki nie wziela (p):)) Pax, pax ....i takie tam inne faux pas :))

      Usuń
    7. Słowo, Aniu, bywa często bardziej ostre i skuteczne od miecza, a nawet od pancerfausta!

      Usuń
  22. Obawiam się, że Polacy jeszcze przez wiele lat będą podzieleni i każdy w każdym będzie szukał wroga. A pamiętam jeszcze czasy przedinternetowe i przedsmoleńskie.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podział Polaków, Anno, jest dziełem opcji politycznych i wszelkiego rodzaju ksenofobii - nacjonalizmu, szowinizmu i podobnych mniemanologii, które z reguły uprawiają wiadome partie czy ugrupowania polityczne, które zawłaszczyły sobie Boga i Ojczyznę, zapominając o Honorze, który formalnie również znajduje się w dobrodziejstwie ich inwentarza.

      Usuń
  23. Jest taka modlitwa: "Boże chroń mnie od moich przyjaciół. Z wrogami poradzę sobie sam".
    I to dopiero jest beznadzieja albo rozpacz w kratkę. Bo wychodziłoby na to że przyjaciele to też wrogowie.
    Pozdrawiam obydwóch Panów :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie tyle modlitwa, Stokrotko, co słynne powiedzenie równie słynnego francuskiego kardynała, którego uwiecznił w swych powieściach A. Dumas - Armand Jean Richelieu. A jego wredny charakter i kontrowersyjna działalność na łonie Francji i Kościoła zacierały granice między przyjaźnią i wrogością. Dlatego Twoja teza, na szczęście, chyba się nie sprawdzi!

      Usuń
    2. No proszę, nie wiedziałam że to on powiedział.
      Jak to jednak dobrze zaglądać na blogi mądrych ludzi :-) - zawsze się człowiek czegoś dowie. A jak mu się uda to może i nawet zapamięta.:-)

      Usuń
  24. Pamiętam, że dawniej bywałam tu często i zgłębiałam wszystkie Twoje posty. Ale nie pamiętam, czy był wówczas Piotr. Był, czy nie był, to nieistotne. I oto dzisiaj z ogromną ciekawością poczytałam u Ciebie. A co do mojego wroga, to do jakiegoś czasu żyłam w przekonaniu, że go nie mam. Bo myślałam sobie, że jakiegoż mogę mieć wroga, skoro nikomu krzywdy nie czynię? Od kilku lat już wiem, że go mam i od czasu do czasu pojawia się, ale co wyprawia, to już nie będę tu pisać. Dziś wiem, że przyjaciele moich wrogów i wrogowie moich przyjaciół nie są moimi przyjaciółmi. Na moje szczęście tych i tych mam niewielu.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, swego czasu, Insiero, gdy harcowałem jeszcze na onecie, dość często się odwiedzaliśmy i sądzę, że trzeba to wznowić. Piotra odwiedzam i rewizytuję od pewnego czasu (w wywiadzie z poprzedniego postu podałem adres jego bloga) i obu nam to chyba wychodzi na dobre.

      Usuń
    2. Czytałam wywiad z Piotrem i już nie pamiętam, czy wczoraj byłam na Jego blogu... Pewnie tak, bo otwierałam wszystkie "kilki". Za kilka minut pospaceruję u Piotra. Co do naszego odwiedzania się, to jest mi bardzo miło, że wznowimy. Na starym blogu byłam bardziej aktywna. Miałam poważne problemy życiowe i go usunęłam. Teraz, to już nie to samo co kiedyś. Mnóstwo ludzi odeszło z Onetu.

      Usuń
  25. Wredne typy omijam wielkim łukiem, czyli unikam ludzi, którzy mogą stwarzać mi problemy. Staram się otaczać ludźmi życzliwymi, nie lubię problemów, zazdrości, nienawiści. Te uczucia są mi obce, dlatego post Twój przypomina mi o tym, że na świecie bywa różnie. Nie pracuję już zawodowo, dlatego mój świat jest piękniejszy i spokojny. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się staram, aby mój świat, Lotko, był taki sam! Zmory i upiory jednak dają znać o sobie, gdy ogarnia mnie smuga cienia...

      Usuń
  26. @Insiera
    Mnóstwo ludzi odeszło z onetu, bo przestał być blogerom przyjazny! Tu jest prościej i przyjemniej...

    OdpowiedzUsuń
  27. Zazdrość, zawiść.... zzzzzzzzz... - nie cierpię, łukiem omijam tych wrogów Twoich / moich / naszych. A skądże się biorą? A z kompleksów chyba, niedowartościowań, albo braku wartości.
    Przednia publikacja.
    Pozdrawiam Autora i Gospodarza. :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Prawdopodobnie, Eluś, oni rozmnażają się przez pączkowanie!
    kusiolki

    OdpowiedzUsuń