Mam niezmierny zaszczyt przedstawić
mego kolejnego Gościa. Oto Piotr, który na blogach czy w
komentarzach sygnuje swoje wypowiedzi jako Ptr lub pkanalia.
Znajdziecie go tutaj.
Z wykształcenia jest matematykiem, ale
jako pierwszy rozwiązał moją perfidną, polonistyczną zagadkę:
Mieszka na warszawskim Ursynowie i
przyznaje się do dojrzałego wieku męskiego. Do blogowania został
namówiony przez pewną Damę, w 2006 r. Nie narzuca sobie żadnej
konkretnej tematyki, pisze impulsywnie, w formie luźnych impresji.
Nie stroni jednak od aktualnych wydarzeń, choćby na scenie
politycznej, waląc równo, gdzie należy i z lewa, i z prawa! Za to
go właśnie lubię!
Jego przeszłość zawodową można by
streścić słowami starej rajdowej piosenki:
Dwadzieścia dwa zawody, trzydzieści
parę lat
I ciągle czegoś szukam,
I ciągle czegoś mi brak...
Praca zawodowa Piotra była zróżnicowana
i bogata w doświadczenia wszelakie - terapeuta uzależnień,
kierownik budowy, prywatny przedsiębiorca, instruktor sportów
walki, właściciel baru oraz wiele innych zajęć legalnych, a także
w szarej i czarnej strefie, często związanych z licznymi podróżami
po Europie.
Obecnie pracuje w branży
elektronicznej, zajmując się dystrybucją jej produktów.
Jego życie osobiste też jest dość
skomplikowane – stan wolny, niepozbawiony jednak świadomego
ojcostwa (syn po ojcu fajkę dostał...). Chyba mu to na razie
wystarczy!
Ma wszechstronne zainteresowania,
uwielbia koty, z upodobaniem grywa w brydża, a dla relaksu
praktykuje zen. Jego przekonania górują nad tradycyjnymi podziałami
politycznymi, jest zdeklarowanym racjonalistą, z czego też wynika
jego zdecydowany , choć niewojujący antyklerykalizm.
Na jego półkach znajdziecie książki
St. Lema, St. Grzesiuka, a także pozycje poświęcone satanizmowi.
Nie oznacza to wcale, że jest fanem i zwolennikiem czarnych mszy, po
prostu traktuje ów przeklęty satanizm jako kulturowy fenomen
współczesnej cywilizacji. Wiedzy nigdy za mało!
Jest także szczególnym melomanem.
Pasjonuje się ostrym rockiem, sygnowanym jako „hard” lub „heavy”
Toteż na samym początku dedykuję mu najcudowniejszą, pierwotną
klasykę tego gatunku:
Przejdźmy zatem do rzeczy czyli do
wywiadu:
- Wybrałeś sobie nick o zdecydowanie negatywnym, powszechnym rozumieniu. Wynika to z Twej swoistej kokieterii, przekory czy, nie daj Boże, niskiej samooceny?Nick „pkanalia” ma swoją historię. Na początku mojego blogowania poznałem w blogosferze dwie Panie, które pisały powieść w odcinkach. Coś w rodzaju teleblogonoweli.Temat był horrorowy: czarna magia, diabły, czarownice, wampiry, tego typu klimaty. Dołączyłem do zespołu podsuwając pomysły, konsultując różne detale. Stworzyliśmy kilka postaci, jedną z nich był niejaki „Kanalia”. Syn Lucyfera, bezczelny, obdarzony piekielnym poczuciem humoru, śmiały aż do bólu, nie bojący się nawet ojca. Jednocześnie jednak dobre chłopisko w głębi serca. Miał magiczne moce, umiał się na przykład zamienić w kota.Stopniowo całą trójką zaczęliśmy utożsamiać się z naszymi bohaterami, zaś relacje łączące ich w powieści zaczęły się przenosić na życie realne i takie pozostały jeszcze długo po porzuceniu całego projektu.Jednocześnie założyłem drugiego bloga literackiego utrzymanego w tej samej konwencji i sygnowałem go nickiem „kanalia”. Potem z braku czasu dokonałem fuzji blogów, a do nicka dodałem literkę „p”, co by się odróżniało.Szczerze przyznaję się, że zdecydowanie była to przekora. Lubię przekraczać konwencje, łamać tabu, prowokować, taki jestem nie tylko na blogu, ale i w realu.
- Twoje wypowiedzi,
zarówno w postach, jak i w komentarzach wyróżniają się
niekwestionowaną erudycją. Ma to swoje źródła w Twym
wykształceniu, pracy zawodowej czy też bierze się ze szlachetnej
sztuki samokształcenia? Pochlebiasz mi. Zabawne jest to, że w szkole i na maturze z polskiego miałem zawsze naciąganą tróję, według starej skali.Nie czytałem lektur obowiązkowych, wolałem inne, ciekawsze. Czyli chyba chodzi o oczytanie plus mnogość różnych sytuacji w życiu, w których trzeba było umieć się zachować.Myślę, że wykształcenie też ma tu coś na rzeczy, bo matematyka to nie tylko cyferki i dziwaczne znaczki, ale twórcze myślenie, intuicja i wyobraźnia. Ale z tą erudycją to chyba jedna przesada. Jest całe mnóstwo tematów, o których istnieniu nie mam zielonego pojęcia.
- Jak rozwinąłbyś termin „kobiecość”? Czy stare francuskie powiedzenie: „Qu'est que c'est la femme? La femme c'est la femme” tłumaczy wszystko?
- Nie powstrzymały nas nawet znaki wodne zakazujące wpływania w ten rejon. Nagle dotarły do mnie krzyki innych i gdy się obejrzałem, zobaczyłem jak nas gwałtownie wzywają z powrotem. Coś mnie wtedy tknęło. Kolegę chyba też, bo zgodnie zawróciliśmy kajak i zaczęliśmy wracać. Jeny, jak myśmy spierdalali stamtąd!Do tej pory, gdy pomyślę o tych turbinach rozrywających nas na strzępy, robi mi się dziwnie. Niespełnienie? Tak. Nie dane mi było pokochać się z pewną Panią, bo za wcześnie poznałem inną Panią (z którą zresztą później się ożeniłem). Zabrakło dosłownie jednego dnia.Co do niesmaku, to zdarzają się rzeczy i sytuacje, które wzbudzają we mnie niesmak, ale szybko mi to przechodzi. Nie chce mi się tracić czasu na takie pierdoły jak niesmak.
- 5. W mej ulubionej powieści dzieciństwa „Szatan z siódmej klasy” Kornela Makuszyńskiego: główny bohater wypowiada się : „Matematyka to poezja” Rozwiń, proszę, jako matematyk i erudyta, ten finezyjny cytat.
- Korci mnie, by zrobić unik i zacytować wiersz Mistrza Lema z „Cyberiady” (vide opowiadanie „Elektrybałt Trurla”). Ale jest za długi. Dla przekory więc nie rozwinę tematu, lecz zwinę w zwięzłe haiku (trochę nawiązujące do pytania 3.):
Pojęcie
„kobiecość” pojmuję bardzo intuicyjnie. Każda próba jego
werbalizacji jest chybiona już na starcie. Poznałem w życiu sporo
wspaniałych kobiet, z niektórymi byłem związany życiowo i każda
z nich była stuprocentowo kobieca, a jednocześnie każda inna.
Podpisuję
się więc pod drugim zacytowanym zdaniem i każde słowo więcej na
ten temat jest błędem. Tu mi się przypomina pewien aforyzm zen w
stylu laveyańskim (od
nazwiska Antona SzandoraLaVeya:http://pl.wikipedia.org/wiki/Anton_Szandor_LaVey;
przyp. Klater ):
„Kot
nie mówi, że jest kotem. Kot po prostu jest. To samo jest z
kobietą. Kobieta też nie mówi, że jest kotem”.
4. Twoja dewiza życiowa, jak
mnie poinformowałeś, ogłasza: „Niczego się nie bać, niczego
się nie wstydzić, niczego nie żałować” Brzmi to dla mnie
kategorycznie i pryncypialnie. Czy zdarzyło się jednak coś w
Twym życiu, co wzbudziło u Ciebie strach, wywołało
niesmak, czy pozostawiło jakiś osad niespełnienia?
Kiedyś,
jako małolat brałem udział w spływie kajakowym Wisłą.
Dopływaliśmy do zapory we Włocławku. Odbiliśmy z kolegą od
grupy i nie wiem, naprawdę nie wiem dlaczego, zaczęliśmy się
kierować na środek zapory ubzdurawszy sobie, że tam się znajduje
śluza.
Różniczkowanie
osobliwości kobiecego ciała
Całkowanego
nieoznaczenie
Continuum
Tyle Piotr. Do zobaczenia za tydzień na jego poście gościnnym
(wybaczcie mi te bezsensowne cyferki obok tekstu wywiadu, lecz nie umiem się ich pozbyć)
Z natury jest drapieżnikiem zatem nie
bierzcie go w swych komentarzach ani pod włos, ani pod siusiu!
nie pamiętam dokładnie dlaczego bałam się, widząc nick p.kanalia. Ale tak było;))
OdpowiedzUsuńokoło 80% obiektów, których ludzie się boją, to twory ich umysłów... nigdy nie potrafiłem pojąć po co i dlaczego ci ludzie sobie to robią... to musi być chyba bardzo męczące?...
UsuńA ja saię nie boję Braci Rojek! Ci bracia tworzyli kiedyś ansaml "Kaczki z nowej paczki" Niestety, jeden z nich, Krzysiu zmarł niedawno po długiej ciężkiej chorobie ( na klipie, przy stole, ostatni z prawej)...
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=82Y27Mar3Gg
...
o ile dobrze pamiętam, to najpierw był "Trzeci oddech kaczuchy"?... potem były jakieś personalne zgrzyty i metamorfozy... detali nie znam, ale jakoś tak z grubsza było ponoć...
UsuńDetale znam Piotrze. Niejaki Andrzej Janeczko ściął się ze swoim imiennikiem Andrzejem Brzozowskim. Chodziło chyba o jakieś sprawy ambicjonalne, niekoniecznie o kasę! Stąd rozłam.
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=7l_jA_irBfc
Co za farmazony wypisujesz!!!
UsuńWejdź sobie na stronę: www.kaczkiznowejpaczki.pl i sobie poczytaj
UsuńAndrzej Janeczko wraz z Majką przeszli do Estrady Łódzkiej (mieszkanie itp.) a Zbyszek Rojek nie chciał opuszczać Olsztyna i razem z Andrzejem Brzozowskim, Wojtkiem Sobolem, Mateuszem Iwaszczyszynem i swoim bratem Andrzejem założyli Kaczki z Nowej Paczki. Więc nie dorabiaj ideologii.
UsuńJak widać "kanalia" nie taka straszna jak ją malują:)))
OdpowiedzUsuńKlik,klik, miło poznać miłośnika Mistrza Lema.
zawsze miałem pecha do malarzy...
Usuń... więc chodź, pomaluj mi świat...
Usuńmyśmy kiedyś śpiewaliśmy zawsze przy ognisku /+ gitara/ wersję: "więc chodź, pomalujmy sracz"...
UsuńMy natomiast, parodioliśmy hit "NoTo Co":
Usuń"(...) żołnierz zarzuci czołg na ramię,
Wróci i resztę zarzuci... (EKT Gdynia)..."
no to pech
Usuńbo ja zawsze miałam szczęście do matematyków
;-)
bo matematycy, to tak wiesz... matematycznie bardziej, ścisło i konkretnie, tu nie ma lipy...
UsuńMnie sie ten nick tu i owdzie rzucal w oczy i pod nogi, a ja przez caly czas myslalam, ze to... kobieta. Hmmm...
OdpowiedzUsuńten zabawny, pokręcony język polski, prawda?... na przykład "ta atleta", "ta poeta", etc...
UsuńI... bardzo przystojna mężczyzna!
Usuńa ja miałam nick "wstrętny liberał" i wyglądało na mężczyznę
Usuńa niech sobie wygląda, ważne byś Ty nie wyglądała...
UsuńOj, muszę szybko zrobić rachunek sumienia!
OdpowiedzUsuńCoś mi się zdaje, że gdzieś, kiedyś zadarłem z tym "drapieżnikiem".
Nie mniej witam u Klatera. Jego goście są i moimi gośćmi, jeżeli takowe życzenie wyrażą.
szczerze mówiąc, nie pamiętam żadnego incydentu... w sumie, to trzeba strasznie się starać, by ze mną zadrzeć, zwłaszcza że z biegiem lat coraz mniej zadarliwy się robię...
UsuńAleż nie było żadnego incydentu! Ze mnie też niespotykanie spokojny człowiek!
UsuńNo ...... chyba, że ktoś się uprze.
Przyklejam się na kielicha z okazji mego ulubionego happy - endu!
Usuńa ze mnie hi, hi, nieco nerwowa niewiasta :-)
Usuńdramatyzujesz... po prostu wrażliwa i tyle...
UsuńParę razy nadepnęliśmy sobie na odcisk /jak zwykle chodziło o kobietę ;) /, ale miło było ... Nie wiedziałem dlaczego zawsze udawało nam się dość szybko porozumieć, teraz wiem: matematyka i elektronika. A poza tym: szachy, brydż, sport, prowokacje
OdpowiedzUsuńo szachach nic nie było, gram beznadziejnie, więc nie grywam, a brydż to już historia /Andrzejek trochę przeinaczył pozyskane dane/...
Usuńten odcisk to mam od chińskich trampek, ale pracuję nad nim...
Najgorsze są te moje odciski... na mózgu. Kiedyś nawet w Sejmie powołano specjalną komisję ds. odcisków.
UsuńPiotrze to była tylko tylko prowokacja, bo trudno nazwać czymś innym nieco dłuższą wymianę komentarzy na blogu Kiry ...
Usuńno, i sprowokowałeś... dowiedziałeś się dzięki temu, jak to jest z tymi szachami u mnie...
UsuńSzachuje.- ciszej, Panowie!
UsuńAndrzeju, szachamy się, szachamy ...
UsuńPartia szachów ma trzy fazy:
UsuńW pierwszej ma się nadzieję, że stoi się lepiej, w drugiej wierzy się, że pozycja jest lepsza, w trzeciej widzi się, że pozycja jest przegrana. - Ksawery Tartakower
nawet jak najlepiej stoi, to bez względu na ewentualne zmiany pozycji, w końcu stać przestanie...
UsuńKoń jaki jest każdy widzi, a w życiu, tak jak i w szachach często najważniejsza jest końcówka. I tej końcówki Ci Piotrze życzę.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńpracuję nad tym... "coup de diable" to się nazywa... w ostateczności ustawi się "wielką paradę"... a międzyczasie szara rutyna: "forsowanie do końcówki" i "impasowanie damy pod siebie"...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńSorki, ucięło mi hetmana, powinno być:
UsuńImpasowanie damy pod siebie wychodzi tylko wtedy jak dama leży po dobrej stronie. Dlatego wolę szachy, bo tu nawet pionek może zerżnąć damę, a potem "zagenderować" do ostatniej linii i przerobić siebie na damę, albo na hetmana ;)
w sumie co racja, to racja... nieważne, czy bierzemy damę pod siebie, ważne by ją trafić... a najlepiej zagrać na eliminację, wpuścić i sama się trafia...
Usuńa ewentualny spór "szachy vs. brydż" ma swoje rozstrzygnięcie, rozwiązanie ostateczne, nazywa się "go"... tu nie ma dam, tu wszystkie "pchełki" równe...
Każda gra ma swój urok: Szachy są romantyczne, bo uwzględniają psychikę partnera, brydż to bardziej rozrywka i hazard, a go to czysta matematyka. Dlatego wolę te gry, gdzie dama gra sama, i niekoniecznie w brydża ... ;)
Usuńhazard?... trochę coś innego rozumiem pod tym słowem /i nie chodzi bynajmniej o grę z "odpowiedzialnością", czyli obecność w niej pieniędzy/... uprawiać hazard można i w szachy... hazard do gry ma się tak, jak picie dla upicia się do picia dla napicia się... a brydż?... gra strategiczno - losowa z ograniczoną informacją... w wersji sportowej element losu sprowadzony jest do minimum takim trickiem, że de facto nie walczymy z przeciwnikiem przy stole, lecz z innymi, którzy grają tymi samymi kartami, a w wersji towarzyskiej element losu minimalizuje się wydłużeniem dystansu gry, bo wtedy Prawo Wielkich Liczb wyrównuje szanse...
Usuńco do go, to zabawne jest to, że w terminologii tej gry nie mówi się o "dobrej" pozycji, czy "korzystnej", ale o estetyce układu pchełek... np. "ten kształt jest ładny"... mistrzowie go nie kalkulują, kierują się intuicją /doświadczeniem zwaną/... czyli jest to matematyka, ale wyższego rzędu, niż prozaiczne rachunki...
Nawet w brydżu sportowym (gdzie rozdaje się te same układy kart) nie zawsze można "wyciągnąć" maksimum korzyści z licytacji i rozgrywki. A jak jeszcze zdarzy się ktoś, kto blefuje, gra zaporowo, albo czegoś się nie dolicza, to i wyniki są różne.
UsuńNatomiast matematyka i intuicja, niezbędne w grze w go, zabijają wszelką przyjemność z gry, może dlatego nawet komputery nie dają sobie z tym rady?
Pozostają szachy, szczególnie w wersji, gdy zamiast figur stawiamy kieliszki ... wtedy może być różnie. ;) :)
odnoszę wrażenie, że wkręcamy się w głupawą dyskusję "o wyższości Xmas nad Wielkanocą" /i odwrotnie/, nie bawi mnie to, więc mówię "pas" i proponuję partyjkę chińczyka kapslami po piwie, które na potrzeby gry otworzymy...
Usuń... no to kości zostały rzucone (wiadomo: bez pół litra nie razbieriosz).
UsuńDziękuję, wreszcie
OdpowiedzUsuńtu męskie grono,
a już wśród Pań
stałem się... żoną.
LW
musi gender rulez...
Usuń/tak swoją drogą, to co to jest to całe "gender"?/...
Zachowałem
Usuńcnotę,
dalej jestem...
chłopem.
Ja mam cnotę w dupie,
UsuńBędę chciał, to kupię!
cnota to potęga
Usuńdziewica to całka
pierwiastek zachęta
logarytm zapałka
szukanie miejsca zerowego
Usuńzbioru wypukłego
na dywaniku Sierpińskiego
nieliniowo i wykładniczo
dokładnie
jednokładnie
dziewica już nie dziewicą
zależy od Dziedziny
Usuńi humoru dziewczyny
Przychodzę jakem obiecała :))) Ja i bohater wywiadu chadzamy po zupełnie innych ścieżkach, a tę blogową zasypaliśmy lata temu i uklepaliśmy ziemię jedną łopatą. Nawet nie pamiętam czy to jeszcze Onety były, czy już Blogspoty. Wspólną mamy niewątpliwie miłość do kotów.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji powiem, że sprzedaję dalej zagadko-pytanie z poprzedniej notki ;))) Pozdrawiam serdecznie!
na Blogspot'cie jestem niezmiennie od samego początku... nigdy nie lubiłem Onetu, zwłaszcza w czasach, gdy zamiast "dupa" w komentarzach trzeba było kombinować, czy napisać "dó.pa", czy "doop.a" żeby system przepuścił cały tekst... ileż to czasu i nerwów kosztowało, naprawdę nie bawił mnie ten sport...
UsuńPrzy naszym rządzie powstaje nowa agenda - D.U.P.A. Departament Utylizacji Pierdolonych Antychrystów...
UsuńAndy, to wcale nie jest żart, choćby ta sejmowa komisja do spraw przeciwdziałania ateizacji kraju, jeszcze chwila, a dokooptują Nowaka /tego od mitycznych sekt/ i Behemotha już w tym świeckim, neutralnym światopoglądowo kraju nie posłuchamy, Romek Kostrzewski wyemigruje, a co więcej, Rolling Stones'i i Madonna na pewno już się tu nie pojawią, a ich płyty trafią na indeks...
UsuńChyba za bardzo to Piotrze, czarno widzisz. Niczym pewien ogólnie znany generał pamiętnej grudniowej nocy...
Usuńa ja kota nie mam
Usuńto znaczy, chyba mam ;-)
"mam kota na blaszanym dachu mojej głowy"...
Usuń/cytat nie mój, ale też ładnie powiedziane/...
P. urzekł mnie swoim umiłowaniem do hard rocka, heavymetalu, maryśki i fajnych fotek z gołymi babkami. A jego teksty to matematyczna poezja, czyli zwięźle, krótko i na temat:):) no i ta wyrachowana przekora:):):) cudo!
OdpowiedzUsuńTylko nie popadnij w samouwielbienie- trochę szpilek by się znalazło:):)
Pozdro!
Klaterku- kolejną fają osobę prezentujesz:):)
Buziaczek jak ślimaczek:) (bynajmniej nie oślizły)
szpilki są niezdrowe na kręgosłup /Doda coś o tym wie/ i mają wybitnie niekorzystny wpływ na podsufitkę samochodu... mimo to nie mam nic przeciwko, zwłaszcza gdy kobitka umie w nich chodzić...
UsuńNo i masz, jak zawsze odwrócił kota ogonem do przodu:):)
UsuńNie odwracaj ogona kotem, lataj LOT-em!
Usuńkota ogonem do podsufitki - ratunkuuuuu
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńA osobliwości męskiego ciała, to całkować, różniczkować, czy potęgować?
Pozdrawiam serdecznie.
proponuję wyciągać z nich pierwiastek...
UsuńZ... pierwiastką (kobieta, która rodzi po raz pierwszy)?!!!
Usuńa może podnosić do potęgi ???
Usuńbyle z wyczuciem, nie za potężnie, bo można nieoczekiwanie dokonać redukcji i zminimalizować funkcję celu...
Usuńa znam skądś,znam ...P
OdpowiedzUsuńzgadzam się całkowicie z tytułem posta,wypisz,wymaluj...haha
znamy sie blogowo dobre parę lat,jesteśmy całkowicie z innych światów,komentujemy czasem u siebie,spokojnie ,bo...kiedyś bywało na ostrzu noża,ale...wraz z upływem lat sztormy uciszyły się i jest w miarę spoko...P
plusem większości postów pkanalii jest możliwość otwartej dyskusji, bywa...nie powiem,ciekawie i nieraz inspirująco...a nieraz wkurzająco i wtedy staram sie omijać dany post szerokim łukiem,tak po prostu zdrowiej dla obu stron...P
a więc matematyka...umysł ścisły,zgadzam sie,że z matematyką to nie tak prosto,tu nie da sie lać wody,ani kombinować...tu trzeba myśleć...tak nam kiedyś tłumaczyła nauczycielka,kiedy staraliśmy się jej zarzucić,że za dużo od nas wymaga,w porównaniu z polonistką...P
pozdrawiam Gościa i Gospodarza
a właśnie, skoro o myśleniu mowa... 1+1=10... prawda to, czy nieprawda?...
Usuńpozdrawiać :D...
aleś Ty jest...prawda,ale...ja nigdy nie byłam orłem z matematyki ...P
UsuńA:
Usuń10+10=100
@_Leszek...
Usuńto akurat ta sama bajka, ciekawsze jest 2+2=1...
Jeszcze do dziś pokutuje przesąd o typowych ścisłowcach i urodzonych humanistach! Nic bardziej mylnego! Są umysły otwarte na świat i ludzi albo rycerskie zakute łby!!!
UsuńTertium non datur. Exemplum: właśnie Piotr- Pkanakia.
jak to szło?:
Usuń- bo, my humaniści...
- a pan kto z zawodu?...
- księgowy...
Najmilej wspominam, Piotrze, moje zawody... miłosne!
Usuńplus nieskończoność + plus nieskończoność to dla mnie nieskończoność skomplikowana
Usuń2+2 może być:
Usuń2+2=11
lub
2+2=10
lub
2+2=4
"Apropo" humanistów.
UsuńKiedyś byłem świadkiem rozmowy oficera policji i młodego inżyniera po studiach. Chodziło o załatwienie pracy w policji.
- A kim pan właściwie jest?
- Jestem magistrem inżynierem mechanikiem.
- A taki inżynier, to co właściwie robi? Bo wie pan, ja jestem humanistą, to nie bardzo się w tym wyznaję.
Autentyczne. Ten oficer to był mąż mojej znajomej.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuńw sumie to sam też zaraz po studiach matematycznych poszedłem robić w służbie zdrowia, centralnie zaś w psychiatrii... ciągnie się to teraz za mną do tej pory, całe życie z wariatami...
Usuńa huma... /homa? humo?, homo?/, to ja nie jestem, ja tylko z dziewczynami...
UsuńObu Was spotkałem w podobnym okresie lata temu. Pamiętam, że wtedy łapałem się na tym, że piszemy podobne komentarze i musiałem sprawdzać czy Piotr już komentował dany post, by nie napisać tego samego. Ale mimo, że sporo czasu się znamy tutaj wyszły nowe zdarzenia, o których nie miałem pojęcia. Jak choćby ta ze spływu kajakowego. Chyba sporo mamy wspólnego :-)
OdpowiedzUsuńna komentarze Andrzeja trafiłem na innym blogu, chyba nawet jakieś próby dialogu były, potem się urwało... co do Ciebie, to /o ile dobrze pamiętam/ pierwszy kontakt mieliśmy u mnie i rzeczywiście sporo zbieżności poglądów dało się wyraźnie zauważyć... o spływie nigdy nie pisałem, jakoś nie było okazji...
UsuńNo na pewno u Ciebie. Ja przez pierwsze półrocze byłem "bezdomny" Blog założyłem pod koniec maja 2007r. Pamiętam, że w młodości miałem takie pomysły, które do dzisiaj jak je wspomnę to ciarki mi po plecach przechodzą. Jak się to stało, że nic sobie nie uszkodziłem, przeżyłem, nie mam pojęcia.
UsuńDo obu Was mam jakąś dziwną słabość (nie genderuję tu, bynajmniej!). Też we wszesnej młodości miałem niezłe pomysły. Umawiałem sie z moją szesnastoletnią koleżanką klasową na randkę, używając najwysmienitezgo bajeru. Okazało sie, że uwodzę jej mamusię, kobietę
Usuńok lat 40, która nosiła to samo imię!
No i warto było Andrzeju?
Usuńejże Panowie, to ja miałem trochę podobnie... kiedyś kręciłem z pewną panienką, minął chyba z tydzień, miało już nastąpić to, co powinno się stać, a że u niej akurat były warunki, to miałem podjechać... dzwonię, umawiam się, przyjeżdżam, a tu otwiera mi mamuśka i wita czule od progu... okazało się, że ostatni telefon odebrała ona, a że głos miała podobny, to mnie wkręciła po całości...
Usuń@Kacper
Usuńdaj spokój miałem wtedy (1968) 16 lat i byłem w pierwszej klasie liceum!
@Piotr
UsuńNieporozumienie oczywiście wyjaśniliśmy, a ja zostałem uznany przez mamusię, za najlepszego kolegę jej córki! Mało tego, wywrózyła mi niezłą przyszłość w tym temacie...
a ja nie opowiem, co było dalej...
UsuńTo moje dalej, Piotrze trwa do dziś, zmieniają się tylko aktorki i dekoracje!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńbljad'! słowo zjadłem... once more:
Usuńrozumiem... osobiście nie widzę nic złego w posuwaniu mamuśki swojej panienki od czasu do czasu, tak dla dla odmiany /rzecz jasna pod warunkiem, że mamuśka spełnia pewne kryteria/ i w ramach nagrody za wyprodukowanie dorodnej latorośli...
No fajnie. Kiedy po pierwszym roku nauki wróciłem na wakacje do domu, właściwie wpadałem do niego tylko wyspać się (częściej w dzień) a pozostały czas spędzałem na różnych imprezach. A, że miałem zwyczaj tańczyć z wszystkim co się rusza, poprosiłem do tegoż pewną panią, która ,jak się później okazało przyjechała po męża, by go zabrać do domu, który grał w zespole bawiącym nas.
UsuńPoem kilka razy rozmawialiśmy, jakoś jakby częściej ją widywałem, ale że był koniec wakacji odwiozła mnie na przystanek i odprawiła do szkoły :-) Podczas roku szkolnego zapomniałem po sprawie. Jednak kiedy ponownie wróciłem na wakacje do domu, spotkałem ją pierwszego dnia. Tych wakacji nie zapomniałem do dzisiaj. Nie, nie miała córki jej pierwszy syn urodził się kilka lat później. Przypadek sprawił, że z moją córką chodził do szkoły średniej. A my do dzisiaj jesteśmy dobrymi znajomymi.
świat jest mały, Kacprze... kiedyś spotkałem kolesia, który był z córką dziewczyny z którą ja kiedyś byłem... takie "piętrowe szwagry" się okazaliśmy...
UsuńDlatego też, Piotrze, postuluję aby uchwalić kolejne państwowe święto - DZIEŃ SZWAGRA !!!
UsuńCzytając powyższe komentarze dochodzę do wniosku, że tego rodzaju przypadki są - nie wiem przez kogo - na stałe wpisane w scenariusz studenckiego życia.
UsuńNa pierwszym roku zaangażowałem się bardzo w tworzenie pierwszego w Bydgoszczy klubu studenckiego. Zaangażowanie było raczej techniczno- fizyczne niż kulturalne. Nie mniej na premierę dysponowałem z tego tytułu pewną ilością wejściówek. Na wydz. chemicznym pracowała jako laborantka piękna dziewczyna. Nieraz miała z nami laborki. Tak jakoś się stało, że udało mi się z nią umówić. Byłem już w jej mieszkaniu ......
Nie wiadomo co by się stało dalej gdyby rozmowa nie zeszła na ten nieszczęsny klub studencki. Wspomniała, że bardzo by chciała pójść na premierę, ale bilety były już wysprzedane. Na to ja z kawalerska fantazją - nie ma sprawy! Możesz śmiało przyjść. Przy wejściu powołaj się tylko na mnie. Powiesz, że jesteś od Kowalikowskiego i sprawa załatwiona!!
Ona na to - Kowalikowski? Czy przypadkiem twój ojciec nie urodził się w Świeciu?
....????...... I tak to się skończyło.
Rodzina mojego ojca była tak liczna, że do dzisiaj nie poznałem wszystkich kuzynów i kuzynek. Tą kuzynkę będę pamiętał jedna chyba do końca życia.
Co tu dużo gadać - haiku mnie kompletnie oszołomiło!
OdpowiedzUsuńI w takim to właśnie stanie oszołomienia przyło mi kłaniac nisko Obu Panom.
Pozdrowienia :)
errata: * przyszło oczywiście :))
Usuńreturnowe rei /ukłon - jap./...
Usuń...czapką do ziemi, po polsku!
UsuńWywiad ma charakter landrynkowy, ale ja zadam brutalne pytanie teologiczne:
OdpowiedzUsuńJak Piekło może pogodzić konieczność utrzymywania ognia piekielnego z koniecznością walki z globalnym ociepleniem?
to byłoby zbyt proste, gdyby Piekło składało się tylko z pieca, jest też i lodówka, tylko jest mniej medialna, więc nie wszyscy o tym wiedzą... nad całym procesem czuwa Demon Maxwella, który zbyt energiczne cząsteczki z owej chłodni transmituje do, że tak się wyrażę eufemistycznie, podgrzewarki... tym samym Piekło jest zupełnie niezależne od dostaw energii z zewnątrz i tak przyziemnymi sprawami jak globalne ocieplenie zajmować się nie musi...
UsuńZgadza się, Dibeliusie, landrynkowy, aż do bólu! Ladrynki te mają smak wybornej szkockiej whisky single malt z zachowaniem pełnego procentażu!
Usuńwhisky to ja tylko używam na kaca w roli klina /bo wtedy jest wszystko jedno, byle woltaż miało/... tylko pytanie brzmi, kiedy ja ostatnio miałem kaca?...
UsuńA szkoda, Piotrze! Whisky, bo to najzacniejszy trunek na świecie. Ze szkockich typu blended ( malt & grain, mieszana słodowo - żytnia) Tu preferuję "Johny Walker Black Label", "Chivas Regal" oraz "Ballantine's" natomiast ze słodowych- pure malt ( z wielu beczek, co najwyżej z sześciu róznych destylarni,, conajmniej siedmioletnia np. Johny Walker Green Label), a szczególnie single malt (z jednej konkretnej destylarni) , tu mym przysmakiem jest zdecydowanie "Glenmorangie.".
UsuńWysoko sobie cenię irish pure malt whiskey "Jameson". Nie prrzepadam za amerykańskim burbonem (produkowanym w okręgu Burbon, Kentucky) np. "Wild Turkey" czy "Jim Beam", tu wyjątkiem jest jednak grain whiskey" z Tennessee - Jack Daniel's.
Tu masz okazję do przeżycia nowej miłosci...
no, nie smakuje mi i już, a zapach odrzuca... Grant, Ballantines, Jasio Wędrownik /czarny i czerwony/, coś tam jeszcze, wszystko to testowałem i nie dało się mnie przekonać... pamiętam tego "Jacka Danielsa", i w wersji oryginalnej, i rosyjską podróbę... ponoć "rockmański" trunek, sam Slash pędzluje 2 flaszki dziennie i jaką muzykę gra... stwierdziłem wtedy, że niech już będzie, że nie jestem rockman... ja tam jestem Słowianin /w sumie mieszaniec półkrwi Skan/ i dla mnie jak już ćpać alkohol, to miodek /najchętniej zacny półtoraczek/, piwsko /ciężkie, mocne, zawiesiste odmiany typu porter lub stout/, a jak już bardziej hardkorowo, to prozaiczna gorzałka, a jeszcze lepiej bimberek, a najchętniej Śliwowica Podbeskidzka /72 volt, szlachetne kwanty energii spływają powoli przez gardło do wnętrza trzewi i MOC JEST Z NAMI/...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMo serdeczny kumpel, inżynier technolog chemik, finezyjnie pędzi takie oto trunki; szarlotkę (calvados, normandzkie brandy jabłkowe) oraz placek ze śliwkami (rewelacyjna śliwowica, o niebo nawet lepsza od łąckiej). Wszystkie te maja właściwą moc czyli stosownie do naszego wieku (jego i mego) - 60+ gradusow.
Usuńkiedyś chciałem zostać gothem, ale okazało się, że prawdziwy goth pija tylko "Black & White" /i wypija rzecz jasna tylko pół butelki/, więc nie spełniłem warunków wstępnych... to się zapisałem do satanusów, oni przynajmniej jadą uczciwą naftę "Black Death" i nie zatrzymują się w połowie...
UsuńSatanusy nie za bardzo mi paszą, to już bardziej rasta...
Usuńz rasta sympatyzuję jak najbardziej, zwłaszcza za ich liturgią...
UsuńJa z ich muzyką...
Usuń@pkanalia
UsuńNo i teraz to może dojść do poważnego "incydentu towarzyskiego"!
Po prostu nie mogę spokojnie słuchać, jak poniewiera się takie zacne trunki jak "Ballantine's". Dobrze, że nie naruszono dobrego imienia "Chivas Regal".
@Klater
A tak na marginesie - jakoś nie spotkałem jeszcze na swej drodze Jacka Danielsa. Inne amerykańskie gatunki były tak niedobre, że postanowiłem zapomnieć ich nazwy.
Irlandzka whisky też owszem, owszem. Jednak moje gardło chyba najlepiej przystosowane jest do "Chivas Regal", tak od 8 lat w górę. Z tym, że to w górę to na razie tylko teoria.
oj tam, oj tam Leszku... wystarczy, gdy nikt nie pcha nosa nikomu do szklanki /czy kieliszka/ i o żadnym "incydencie" mowy już nie ma...
UsuńZawsze wiedziałam, że jesteś niebanalnym człowiekiem, Piotrze. :)
OdpowiedzUsuńale ja chyba wiedziałem o tym pierwszy...
UsuńSzczególnie, Piotrze, gdy rozwijasz dowolny, acz niebanalny wątek erotyczny!
Usuń@Andy...
Usuńjeśli z Kirą, to już przestaje być dowolny, jest jedynie niebanalny...
@Kira...
czy Ty to czytasz?... normalnie świntuch jeden nas podglądał i podsłuchiwał...
@ Piotr
UsuńNie wiem czy Kira mnie dostatecznie lubi?! Kilka razy wdepnąłem na jej blog i nie doczekałem się rewizyty. A przecież sympatyczny i przystojny ze mnie facio!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń@ Andrzej - Art Klater
UsuńZa wysokie progi na moje Kirze nogi. Jam jeno prosty rzemieślnik słowa, Ty zaś - poeta pełną gębą, Andrzeju. ;)
@ PKanalia
Niebanalnie, acz po przyjacielsku - ściskam. ;)
@ Kira
UsuńPoetą, Kiro, jedynie się bywa i to w chwilach regularnego szleństwa! Ja na codzień moje tekściarstwo uważam za rzemiosło, ostatecznie artystyczne, stosując się do twardych reguł (niektórzy nazywają to warsztatem) ars poetica, który pozostały prawie niezmienne od czasów Arystotelesa.
Toteż, Kiro, siądź pod mem liściem,
A odpoczyń sobie
całuski testowe
pkanalia?
OdpowiedzUsuńChyba kiedyś coś mi się obiło o uszy... ;)
ale nie bolało, I hope?...
UsuńSmurff nosi przecież czapeczkę zaczepno - obronną!
Usuńa tak sie tu podepnę,bo właśnie u Smurffa w komentarzach,jeszcze na onecie wtedy byliśmy ja i Smurff,zaczeła sie rozmowa moja i pkanalii na tematy muzyczne,a nadmienię,że mamy zupełnie inne gusta...kurcze,sama sie teraz dziwię,że przetrwałam...hahahaha
Usuńno nie było tak źle...do odważnych świat należy,to moje hasło,gdy zaczełam bywać na blogu Gościa,zresztą sam zaprosił mnie,nie miałam wyjścia......P
pozdrówki dalsze...
no, to teraz czas Crackie, byśmy się razem wybrali na koncert i pokrzyczeli: NAPIERDALAĆ! NAPIERDALAĆ!...
UsuńJa pierdolę, marynary w ruch jak drzewiej bywało?!
Usuńale dżadża...jak to sie kiedyś mówiło...hahaha,wszak jesteśmy młodzi ...jeszcze...P
Usuńja w każdym razie tak...hahaha
dżadża póki jeszcze ogień się tli, bo potem w końcu będzie dziadzia i rozdepczą podczas pogo...
UsuńSwing i tango bardziej wolę,
UsuńA to pogo też...
Kolejny interesujący wywiad, nie bywałam na blogu Piotra-Pkanalii. Teraz zapewnia zajrzę Pozdrawiam, serdeczności zostawiam.
OdpowiedzUsuńzapraszam, równie serdecznie...
UsuńAlinka, Piotrze, pisze świetne,, finezyjne i subtelne wiersze, zatem warto do Niej zajrzeć!
Usuńwiem...
UsuńWidzę co najmniej dwa punkty wspólne...matematyka i muzyka:-) Więc choć dotąd nie miałam przyjemności...to bardzo miło mi poznać Cię Pkanalio:))) Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego u progu nowego roku:-)
OdpowiedzUsuńno, to już masz... przyjemnie jest?...
Usuńpozdrawiać i życzyć...
"Nigdy nie odkładaj do jutra przyjemności, którą możesz mieć dzisiaj." - Aldous Huxley
UsuńCzasem największą przyjemnością jest samo oczekiwanie na przyjemność...
Usuń@Genevie...
Usuńzgadzam się, są takie sytuacje i owszem...
Ooo jesteś matematykiem, to pokrewna dusza kurcze! Ja zawsze kochałam matematykę, prawdziwa z niej królowa nauk.
OdpowiedzUsuńpowiedziałbym, caryca, cesarzowa /a raczej cesarczyni/...
UsuńTak się w mym życiu ułożyło, ze mymi najlepszymi kumplami byli zawsze matematycy. Z matematyczką to raczej nie związałbym się, bo by mnie regularnie rozliczała, zarówno z kasy jak i... z doznanych orgazmów!
Usuń@pkanalia,
UsuńCesarczyni proszę... wolę carycę to nie kaleczy języka!
@Andrzej
Jeszcze bardziej rozliczałaby Cię księgowa!
księgowa zrobi to fachowo i bezboleśnie, Erinti!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńI znów te literówki, nie z głupoty, jeno ze ślepoty! Cesarczyni... Jestem otwarty na neologizmy, zależy jednak, co cesar czyni...
UsuńCesar to akurat /Millan zresztą/ psiaki szkoli, a w zasadzie nie psiaki, tylko ludzi, jak mają psiaki porządnie traktować...
Usuń@Pkanalia
UsuńUwielbiam program Cesara, naprawdę facet ma rękę do psów i wie jak z futrzakami gadać
@Andrzej
No cóż pewnie masz doświadczenie i czuję, że ona też to zrobi dokładnie
@Eri...
Usuńkoci odpowiednik, Jackson Galaxy też jest super...
zauważ /co zawsze podkreślam na każdym kroku/, że obaj zajmują się zwierzakami, ale tak naprawdę zaczynają od ludzi i okazuje się, że gdy ludzie się ogarną, zwierzak przestaje być tak naprawdę problemem, wystarczy kilka ruchów natury korekcyjnej... zwierzak jest jak dzieciak, za którego pokręcenie odpowiadają głównie rodzice... mowy nie ma o "wyprostowaniu" zwierzaka lub dzieciaka, zanim się nie wyprostuje relacji w domu, między ludźmi... socjalizacja zwierzaka to proces holistyczny, obejmuje nie tylko jego, ale środowisko, w którym się porusza... są rzecz jasna pewne zmiany w psychice, których już odkręcić nie można, ale bez współpracy opiekunów żadnych zmian się nie odkręci, nawet tych do odkręcenia...
pamiętam odcinek o paniusi, która miała dwa psiaki i trzy papugi /był jeszcze kot, ale on miał dystans do całej sprawy/... z jednym psiakiem był problem... Cesar tylko wszedł do mieszkania i już po minucie widział, co się w tym domu dzieje, jakie są relacje pomiędzy wszystkimi, a paniusia pojęcia zielonego nie miała... okazało się, że to jedna z papug jest "alfa" i ustawiała wszystko jak chciała, włącznie paniusią... strasznie się uśmiałem przy tym odcinku...
Z zaciekawieniem przeczytałam post oraz odpowiedzi w komentarzach muszę stwierdzić ze taka blogowa przyjaźń jest fantastyczna i w dodatku jak się ma takich świetnych kumpli serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńprzyjaźnie to tylko przyjaźnie, ale nawet nie wiesz, jakie fajne Dziewczyny można wyhaczyć w blogosferze...
UsuńZ Piotrem, Różo, mamy parę punktów stycznych. Obaj mamy alergię na głupotę w odcieniach wszelakich, kochamy zwierzęta, jesteśmy otwarci na świat i ludzi. Różnią nas może jedynie gusty muzyczne, lektury w młodości czy inne drobnostki. Mamy też pewną wspólną wadę: mimo dojrzałego wieku metrykalnego z upodobaniem pozostajemy notorycznymi młodzieńcani!
UsuńNa pewno zajrzę na blog Twojego przyjaciela. Tak ciekawie go przedstawiasz, że grzechem byłoby nie poznać z bliska. Niech no ja tylko wyzdrowieję, to poniesie mnie tam, gdzie zachęcasz swoim postem. Serdeczności dla Was obu. Fajny masz pomysł z przedstawianiem blogujących ludzi.
OdpowiedzUsuńzapraszam, zwłaszcza na te posty, w których świntuszę, podobno nieźle mi to wychodzi...
UsuńNo to może aby przerwać ten landrynkowy festiwal lizania po narządach, coś z mrocznej strony pkanalii:
OdpowiedzUsuń"pkanalia29/10/13 05:03
mam ta kurwę na widelcu... kilka przystanków metra, ogarniam temat w pół godziny... tylko mi się po prostu nie chce... nie zrobił aż takiego realnego chujostwa, by go likwidować... ale jestem Twoim rycerzem, więc skasuję tą szmatę od ręki, gdy to sobie tylko zażyczysz /sensownie mnie przekonując/ :D...
Odpowiedz
Odpowiedzi
1.
Kira29/10/13 12:14
PKanalio, żebyś mi czegoś takiego nigdy nie zrobił. Niech się obleśny staruch wyżywa w Necie. Obraża jedynie swoją mamusię, która nie umiała go wychować na porządnego człowieka.
2.
pkanalia29/10/13 17:04
życzenie mojej Damy jest dla mnie rozkazem... ale jak nie będziesz patrzeć, to chyba mogę strzelić z glana w ten obleśny ryj?... tak kontrolnie, gdy zaistnieje sytuacja :D...
buziol :*...
• pkanalia22 grudnia 2013 14:55
@jajcarz...
nie ma takiej opcji, by w necie za czyjegoś goryla robić... tu moja Julka musi sobie radzić sama i świetnie to Jej wychodzi... a w realu byś się frajerze spuścił i zesrał na nasz widok... po prostu jebać takie twoje gadki, "wojowniku klawiatury" pierdolony... chcesz się ustawić?... to jest do ogarnięcia... najpierw Julka ci wyjebie z obcasa, a Ja tylko splunę na zwłoki... chcesz tego, kurwa twoja mać?... przyjąłeś wiąchę?... to teraz spierdalaj i jak wrócisz, gadaj po ludzku...
•
pkanalia22 grudnia 2013 16:31
@jajcarz...
skoro jesteś taki ostry to ustawmy się... stary misio się swojego czasu obsrał... dziadek pojebany, można mu odpuścić... skoro nie chcesz realnej konfrontacji, to spadaj pecie jebany i ani słowa pod adresem Julki i moim... zrozumiała osoba?...
chuj ci w dupę...
pkanalia22 grudnia 2013 18:48
@jajcarz...
bardzo dobrze się kurwo prujesz niczym dzielnicowy... rozwal się jeszcze bardziej... będziemy mieli na co sikać... na propozycję ustawki złamasie nie zareagowałeś... weź i spierdalaj szmato...
~pkanalia
06.04.2013 o 09:49
natomiast przelecenie własnej siostry nikomu krzywdy nie czyni /pod warunkiem, że siostra też tego chce/, niemniej jednak są w większości z nas pewne blokady natury genetycznej /wzmacniane kulturowo/ przed taką akcją… ale ponieważ niczyjej krzywdy w tym nie ma, prawo stanowione nie powinno się tym zajmować… seks spełnia wiele innych ról, nie tylko prokreacyjne, a ewentualną ciążę można zawsze usunąć…
Uważny Czytelnik.
to było by zbyt piękne, gdyby jakiś stworek się za Mną nie przywlókł...
Usuńpowiedz stworku, jak to zrobiłeś, że nie nałgałeś? /pominę już kwestię cytowania zdań wyrwanych z kontekstu rozmowy i całokształtu sytuacji, co też ma znamiona łgarstwa/... stworki przeważnie łżą zaiste artystycznie, czasem bardzo sprytnie i subtelnie, przeinaczając, przekręcając sens cudzych wypowiedzi, na ten przykład... brawo stworku, w nagrodę poświecę Ci wyjątkowo nieco czasu...
powiedz Mi teraz stworku, co chciałeś osiągnąć swoim wpisem?... "dowalić" Mi, "obciachu nastrzelać"?... a może Mnie samego zawstydzić?... no, i popatrz co się porobiło, nie wyszło, nie udało się... bo każdy normalny człowiek wie, że są osobnicy, którzy na pewne /być może wysoce niemiłe/, nie inne słowa zasługują i gdyby przewinąć taśmę czasu, puścić ją jeszcze raz, to zareagowałbym identycznie w tamtych sytuacjach... a poglądów swoich /vide ostatnie cytowana wypowiedź/ też nie mam powodu się wstydzić... i co teraz?...
jedyne, co niewątpliwie osiągnąłeś, to rozładowałeś sobie napięcie, złość, którą masz do Mnie /której powody Mnie nie obchodzą bynajmniej/, skompensowałeś /nie za trudne słowo?/ agresję, której nie masz możliwości inaczej zrealizować, a gdyby była, to strach by cię paraliżował...
nie znam zwyczajów Gospodarza, jeśli chodzi o stworki i inne trolle, nie wiem, czy ich wypowiedzi toleruje i do jakiego stopnia... ale na wywołanie tu blogowej zadymy nie licz... wracaj lepiej do swoich, do innych stworków i tam, we własnym gronie pomstujcie sobie piskliwie na lepszych od siebie...
...
no i git, twój czas upłynął, a Ja nagadałem się już dosyć, aż za dużo...
No własnie, mądrzy ludzie wyrobią sobie zdanie, a tworzenie Ci tutaj lukrowanej laurki było jak okazywanie jednej strony medalu, a ja pokazałem maleńki fragmencik tej drugiej, której tu nie uświadczysz. Celowo posłużyłem sie cytatami, abyś nie mógł się wyłgać, a chrzanienie o kontekstach zostaw swoim klakierom, aby piskliwie składali Ci hołdy.
UsuńUważny Czytelnik
jaki ty jesteś niewyobrażalnie głupi i ograniczony... niby z czego miałbym się wyłgiwać?... po co miałbym to robić i dlaczego?... łganie to specjalność stworków... na przykład teraz... jakoś nie widzę żadnych hołdów w okolicy /o klakierach nie wspomnę/... czy nie widzisz, że w ogóle tu nie pasujesz do grona ludzi na poziomie?... ups... teraz Ja głupio napisałem... no, pewnie że nie widzisz, bo gdybyś widział, to byś się w ogóle nie odzywał...
UsuńNareszcie, Piotrze, jakiś żałosny troll, bo już powoli zacząłem się nudzić!!!
UsuńI tu Andrzeju masz rację. Na każdym blogu potrzebny jest jakiś troll.
UsuńKiedyś na moim, walczyłem z nimi. Gdy zauważyłem (bloger też dojrzewa stopniowo), że dolewam paliwa do ich baku, zmieniłem nastawienie. Zacząłem ich głaskać.
No i przedobrzyłem. Chyba wszystkie "osobiste trolle" zagłaskałem na śmierć. Teraz czasami nawet przez chwilkę "zatęsknię". Ale tylko teoretycznie.
Chociaż - trawersując Hitchcocka - nikt tak nie pobudza bloga jak troll.
Sorry!
UsuńSkąd u mnie ten alpinistyczny wtręt?
Przecież każdy wie, że powinno być "trawestując". Dałem plamę, nie ma co mówić. Klater będzie mógł się wyżywać do upojenia!
niech nawet będzie, że transwestytujesz... w końcu to, co nosisz pod spodniami /stringi czy badeje/ interesuje żywotnie tylko trolle...
UsuńGdyby poziom komentatorów na tym blogu był tylko odrobinę wyższy, to ktoś zauważyłby, że w zacytowanych fragmentach padła groźba pozbawienia życia, a to już jest paragraf. Wychodzi na to, że mamy tu ludzi, dla których ewidentne łamanie prawa to chleb powszedni, albo takich, którzy nawet tego nie zauważyli. Ja stawiam na mieszankę tłuków i moralnych bezkręgowców.
UsuńUważny Czytelnik.
obawiam się perło uważnej lektury, że tym komentarzem nagrabiłeś sobie u wszystkich, nawet u tych zachowujących rezerwę, dystans do twych poczynań, do całej sytuacji i z roli wsiowego "głupiego jasia" zdegradowałeś się do rangi "syfa"...
Usuńto o to chodziło, to tak miało być? :D...
Po co to robisz Anonimowy? Z powodu twojej działalności nikt nie przestanie lubić pkanali ani on się nie zmieni , nie zmieni też i swoich poglądów. Daremny twój trud.
UsuńTe trolle jak wy je nazywacie to są osoby chore psychicznie, które nie rozumieją, ze swoimi komentarzami niczego nie zmienią. Normalny człowiek czasami wda się w jakiś konflikt ideologiczny, wymieni się kilka różnych zdań czasami rzuci się mięsem. Konflikt trwa jakiś czas, ale normalny człowiek nie lata po blogach kopiując i wklejając komentarze gdzie się da.
Takie komentarze powinno się bezwzględnie kasować. U mnie żaden tzw. Troll dnia by nie przetrwał. Szkoda mi czasu na szajs!
pkanalio a nie mówiłam?
Julianne, jak zwykle celnie i nienagannie technicznie spuentowałaś temat, zamykając ten wątek ostatecznie...
Usuńzapolemizuję tylko w kwestii tego kasowania, bo mam nieco inną filozofię w tym temacie... kasowanie komentarzy, choćby nie wiem jak idiotyczne nam się wydawały, uważam za przejaw lęku przed treścią w nich zawartą oraz fałszuje obraz świata stwarzając iluzję, że stworki, trolle i inne dziwolągi nie istnieją...
/znam też inne uzasadnienie postulatu niekasowania, a mianowicie takie, że istnieje pewna, choć bardzo znikoma szansa, że stworek ochłonie, przeczyta bzdury, które napisał, przeprosi i obieca poprawę, ale w taki wariant, pomimo swojego optymizmu, uwierzyć nie potrafię, zresztą jak kiedyś wspominałem, nie chcę by stworki zniknęły z neta lub się poprawiły, bo mi to zuboży zabawę/...
@pkanalia
UsuńI męczyć się z takimi śmieciami przez lata.Czytać te obelgi, wyzwiska, pretensje?.Nie ja tam wolę pozytywne emocje i przyjazne dusze w blogowym świecie a nie świrów, którzy urwali się z zakładów psychiatrycznych.
Nigdy nie pretendowałam ani nie miałam zadatków na terapeutę lub jakiegoś psychologa.
Jak też Ci się chcę tracić czas na te trolle?
@Julianne...
Usuńcałe życie człowiek traci mnóstwo czasu na idiotów, bo w populacji ludzkiej jest ich 80% i jest to /mniej więcej/ stały procent od początku istnienia ludzkości... nasza zdolność selekcji pozwala nam większość tych idiotów omijać, ale wszystkich ominąć się nie da, nawet zamykając się w leśnej samotni... co można w takim razie zrobić, by się niepotrzebnie nie wkurzać, gdy się na takiego trafi?... trzeba nauczyć się nim bawić, to nam daje dystans do sprawy... w necie mamy większy komfort, bo tu do kontaktu z idiotą nie jesteśmy zmuszeni, ale to tylko teoria, bo skąd mogę wiedzieć, czy ktoś jest idiotą, jeśli nie przeczytam jego pierwszych wypowiedzi? /tu zauważ, że idioci bardzo często zmieniają nicki, co oznacza, że jakiś pierwotny spryt jednak w nich jest/... zauważ, że nawet jeśli jakieś grono składa się z samych normalnych ludzi, to zaczyna być to nudne /vide wypowiedź Andrzeja nieco wyżej/ i pojawienie się nagle w nim idioty dostarcza rozrywki, która tą nudę kasuje... czyli można by rzec, że idioci są pewną wartością, są potrzebni, pod warunkiem, że człowiek umie się nimi bawić, bo jeśli traktuje ich zbyt poważnie, to sam może zidiocieć... czaisz już, o co chodzi?... no pewnie, że tak, bo przecież nie jesteś idiotką...
@pkanalia
UsuńFakt traci się czasami dużo czasu, ale po pewnym czasie nabiera się doświadczenia i już po paru linijkach czytanego komentarza można stwierdzić, z kim ma się do czynienia. A wtedy, aby nie tracić czasu i energii kasuję się dany komentarz i osoba wylatuję z bloga. Zmiana a Nicków nie ma znaczenia.
Raz czy dwa można się pobawić takim trollem, ale nie można tej zabawy ciągnąć w nieskończoność.
Jest też niebezpieczeństwo, ze z kim się człowiek zadaję takim się staję. Jak wiadomo psychiatrzy i psychologowie po pewnym czasie świrują przebywając wciąż z ludźmi chorymi i sam lekarz potrzebuję pomocy.
Dlatego moja metoda jest odmienna od twojej dzięki niej mniej tracę czasu.
Mie usuwam żadnych komentarzy nawet tych chamskich i złośliwych i tu, piotrze nastepny nasz punkt styczny.. Wolę takich blogowych głupków z upodobaniem spuszczać po brzytwie. Pisałem kiedyś o tym na salonach:
Usuńhttp://juvenilius.salon24.pl/321731,troll-a-sprawa-polska
Zapraszam do lektury, bo tu akurat zebrałem jakoś syntetycznie to, co tu się dzieje.
I tak oto, po wymianie zdań piętro wyżej, człowiek ma jeszcze większą ochotę obejrzeć, co to za kanalia z tego Pkanalii :)
OdpowiedzUsuńniewątpliwie jest grzeczny dla grzecznych i kanalią dla kanalii... temu się zaprzeczyć nie da...
UsuńNo, no - dzięki za wywiad. Coś więcej o Tobie wiem :))
OdpowiedzUsuńjak by nie było, poszerzanie takiej wiedzy jest wpisane w rozwój dalszych wzajemnych owocnych kontaktów...
UsuńA to sie naczytałam ,szczególnie komentarzy ,brrrrrrrrrrrrrr że też takim sie nie znudzi ,bo ja się nie nudziłam ,pozdrawiam serdecznie obu panów
OdpowiedzUsuństworki i trolle są zabawne, ale z drugiej strony nudne... tak sobie pomyślałem, dlaczego czasem im odpowiadam, a nawet czasem ostro pojadę po bandzie... być może powoduje mną frustracja spowodowana tym znudzeniem nimi?... usiadłby taki, zabawił nas, poopowiadał jakieś ciekawe anegdotki... ale z drugiej strony, gdyby tak było, przestałby być trollem...
Usuńpozdrawiać jak najserdeczniej...
Witaj :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, te Twoje wywiady :)
Pozdrawiam obu Panów- bardzo serdecznie ;)
odpozdrawiać równie serdecznie :)...
Usuńpkanalio żebyś czasem przez ten twój matematyczny umysł nie mierzył proporcji kobiecego ciała ….;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam kanaliowo . ;-)
ponoć teoria mówi, że wartość oczekiwana to proporcja 90/60/90, ale praktyka dopuszcza pewną wariancję i okazuje się wtedy, że inne proporcje również można w liczbę naturalną o wartości 69 przekształcić...
UsuńA ja zawsze chyle czoła przed umysłami ścisłymi..Pozdrawiam obu Panów...
OdpowiedzUsuńzalecałbym jednak ostrożność, bo gdy umysł ścisły kurtuazyjnie odpowie tym samym, to można sobie wzajemnie guza nabić...
UsuńZa matematyką niezbyt przepadam,
OdpowiedzUsuńhorrorów nie znoszę, ale miło mi Cię poznać - Pkanalio.
Pozdrowienia dla obu panów przesyłam.
A ja, Marylko, jak już kiedyś wspomniałem, barzdzo szanuję matematykę, natomiast matematycy, poza swymi wykształceniem i zawodem, mają niezliczone pasje, do tego pzejawiają szekoko pojęty talent artystyczny.
UsuńVide: Hugo Dionizy Steinhaus.
Nieważne czy kanalia, czy pkanalia... strach i tyle... bo gdy brak słów, wyobraźnia się panoszy. Wywiad rozwiał wątpliwości, świetnie się czytało, tudzież miło było poznać bohatera wywiadu.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla wszystkich
Dziś opublikuję post gościnny Piotra, Aqua Marinae. Zapraszam
UsuńU Mistrzów nawet komentarze trollów wnoszą coś ciekawego. Ile stracili klasycy nie znając Internetu! Cenię barwne postacie, a Ty jesteś dużo bardziej kolorowy niż przeciętne ubarwienie. Nic więc dziwnego, że pojawiają się tak zacietrzewione ataki!
OdpowiedzUsuńNa temat matematyki, muzyki, polityki, szachów i brydża nie powiem nic, to nie moje specjalności, ale jak skończę malować Pokerzystów, to wystawię ich na licytację. Pozdrawiam obu Mistrzów a nawet cmokuję.
Te cmoki odwzajemniam ochoczo i to z lekką nutą... lubieżności!
UsuńWprawdzie dziś ukaże się post gościnny Piotra - Pkanalii, ale to nie znaczy, że kończę komentowanie wywiadu. Proszę nadal.
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad. Muszę przyznać, że jest to bardzo miła lektura w przerwie w wypełnianiu pit-37. Będę częściej zaglądać :D
OdpowiedzUsuń