wtorek, 30 grudnia 2014

Noworocznie...

                                                             


    Za niecałe dwie doby zegary i dzwony uderzą 12 razy… Umęczony i sterany weteran A.D.’14 schodzi ze sceny…
Strzelały będą szampańskie korki, petardy, kaskady fajerwerków… Życzenia, „misie”, „karpie”, tańce, hulanki, swawole… Nowe przyjaźnie, miłości stare, a prawie jak nowe… Nowe kreacje na starych kłopotach, o których słusznie na tę jedyną chwilę zapominamy…
 
                                                   


                         ***
Panie, połóż zbytkowi granice
i pozwól granicom być zbytecznymi.

Nie pozwalaj ludziom fałszować pieniędzy,
ale i pieniądzom fałszować ludzi.

Zabierz żonom ostatnie słowo
i przypomnij mężom ich pierwsze.

Daruj naszym przyjaciołom więcej prawdy,
a prawdzie więcej przyjaciół.

Polepszaj urzędników,
przedsiębiorców i robotników,
którzy są czynni, ale nie dobroczynni.

Daj rządzącym lepszą polszczyznę,
a Polsce lepszy rząd.

Panie, spraw,
abyśmy wszyscy dostali się do nieba,
Ale nie zaraz!

Życzenia Noworoczne
z 1883 roku

     Gdyby się jednak okazało, że Nowicjusz A.D.’15 zapowiada się, od samego poranka, zdecydowanie do dupy , to niechaj to będzie krągła, gładziutka, ponętna, dziewczęca pupunia do zacałowania na śmierć!!!

                                                                          



Chciałem ja sanną do Was zajechać,
Lecz konie srebrne nie chciały czekać,
Do wrót niebiańskich pomknęły chyżo,
Próżno je wołam – one nie słyszą…
A ja, samotny, życzenia złożę
W gwiazdach, co spadną dla Was z obłoków:
Moc pomyślności w tym Nowym Roku!!!
(anonim)

                                                                           
                                                                                                                                               
      Z okazji nadchodzącego A. D. 2015 życzę Wam ziszczenia się najskrytszych marzeń i realizacji najśmielszych planów i niechaj wiecznie Wam towarzyszą - Niebiańska Radość, Końskie Zdrowie, Pełnia Szczęścia i Zaraźliwa Pogoda Ducha!!!

                                       K L I K 


                                                                            

wtorek, 23 grudnia 2014

Czas się dzielić opłatkiem...

                                                                          

    Jest taki cudowny wieczór w roku, gdy wszyscy z powagą, lecz radośnie,  gromadzą się przy wspólnym stole. W ten wieczór, gdy gasną spory, odchodzą na bok wszelkie troski i kłopoty, znikają też wszelka zapiekła złość i nienawiść. 
    W ten Wieczór, gdy skubiemy sianko pod obrusem i łamiemy się opłatkiem, zapominamy o wszelkich wzajemnych niesnaskach, składamy sobie życzenia.
To noc wyjątkowa, jedyna - niepowtarzalna w swej magii i urodzie - noc Bożego Narodzenia.
    Wielu uduchowionych i wytrawnych poetów ochoczo schodziło z obłoków na ziemię, aby zając swe miejsce przy stole wraz ze swymi bliskimi lub przynajmniej o tym pomarzyć:

                    ***
A podana jest gdzieś ulica
(lecz jak tam dojść? którędy?),
ulica zdradzonego dzieciństwa,
ulica Wielkiej Kolędy.


Na ulicy tej taki znajomy
w kurzu z węgla, nie w rajskim ogrodzie,
stoi dom jak inne domy,
dom, w którym żeś się urodził.


Ten sam stróż stoi przy bramie.
Przed bramą ten sam kamień.
Pyta stróż: "Gdzieś pan był tyle lat?"

"Wędrowałem przez głupi świat ".

Więc na górę szybko po schodach.
Wchodzisz. Matka wciąż taka młoda.
Przy niej ojciec z czarnymi wąsami.
I dziadkowie. Wszyscy ci sami.


I brat, co miał okarynę.
Potem umarł na szkarlatynę.
Właśnie ojciec kiwa na matkę,
Że czas się dzielić opłatkiem,
więc wszyscy podchodzą do siebie
i serca drżą uroczyście
jak na drzewie przy liściach liście.


Jest cicho. Choinka płonie.
Na szczycie cherubin fruwa.
Na oknach pelargonie
blask świeczek złotem zasnuwa,
a z kąta, z ust brata, płynie
kolęda na okarynie:


Lulajże, Jezuniu,
moja perełko,
Lulajże, Jezuniu,
me pieścidełko.

Konstanty Ildefons Gałczyński 

                                                                          





"Wiersz staroświecki"

Pomódlmy się w Noc Betlejemską,
W Noc Szczęśliwego Rozwiązania,
By wszystko się nam rozplątało,
Węzły, konflikty, powikłania.
Oby się wszystkie trudne sprawy
Porozkręcały jak supełki,
Własne ambicje i urazy
Zaczęły śmieszyć jak kukiełki.
Oby w nas paskudne jędze
Pozamieniały się w owieczki,
A w oczach mądre łzy stanęły
Jak na choince barwnej świeczki.
Niech anioł podrze każdy dramat
Aż do rozdziału ostatniego,
I niech nastraszy każdy smutek,
Tak jak goryla niemądrego.
Aby wątpiący się rozpłakał
Na cud czekając w swej kolejce,
A Matka Boska - cichych, ufnych -
Na zawsze wzięła w swoje ręce.
 


Ks. Jan Twardowski
 

                                                                           


 Modlitwa Wigilijna

Maryjo czysta, błogosław tej,
Co w miłosierdzie nie wierzy.
Niech jasna twoja strudzona dłoń
Smutki jej wszystkie uśmierzy.
Pod twoją ręką niechaj płacze lżej.
 

Na wigilijny ześlij jej stół
Zielone drzewko magiczne,
Niech, gdy go dotknie, słyszy gwar pszczół,
Niech jabłka sypią się śliczne.
A zamiast świec daj gwiazdę mroźnych pól.
 

Przyprowadź blisko pochód białych gór,
Niechaj w jej okno świecą.
Astrologowie z Chaldei, z Ur,
Pamięć złych lat niech uleczą.
Zmarli poeci niechaj dotkną strun
Samotnej zanucą kolędę.
 


Czesław Miłosz

                                                                                                                                                                       


     Po kolacji, kiedy już pod choinką, każdy odnajdzie i rozpakuje z kolorowego papieru swój jakże oczekiwany przezent, zazwyczaj śpiewamy wspólnie kolędy. Dla mnie to najpiękniejszy moment całej Wigilii, zaintonujcie wraz zemna te perełki pieśni polskiej, podziwiając przy tym dzieła Wielkich Mistrzów:

                                                                             
                                                               Pieter Bruegel

                                                                     K L I K


                                                                          
                                                         Michelangelo Caravaggio


                                                                  K L I K


                                                                          
                                                          Sandro Botticelli

                                                                 K L I K



                                                                         
                                                             Peter Paul Rubens

WESOŁYCH ŚWIĄT!!!

                                            K L I K

piątek, 19 grudnia 2014

Nihil novi...

                                                                   



    Bloguję już od ponad dziewięciu lat. Zaczynałem na onet blogach, teraz już na dobre zadomowiłem się na blogspocie.
    Wygrzebałem z archiwum tekst z owych początków mego blogowania. Zdębiałem, a jednocześnie ogarnęła mnie zgroza. Tekst ten mółby być napisany przed chwilą, bo chyba niewiele stracił na swej aktualności. Opatrzyłem go w nieco strawestowane przeze mnie motto austriackiego mędrca Karla Krausa:
 
Istnieją w państwie osobistości, których sens istnienia, racja bytu i prestiż polegają wyłącznie na tym, że nie wolno ich obrażać!

                                                                          

11 grudnia 2005
     Nie pociąga mnie wcale aktywność polityczna… Odnajduję inne sfery życia, gdzie mogę się dowartościować i posmakować różnych namiastek tzw. kariery!
    Jako wyrobnik słowa obserwuję z zawodową ciekawością wystąpienia z trybuny sejmowej – różnorodne popisy elokwencji, językową niechlujność, bezprzykładną arogancję, nieuzasadnioną werbalną agresję…
Sprawia to, że na moich oczach szacowny zwrot
„wyrażać się parlamentarnie” konsekwetnie zmienia swą jakość znaczeniową.

Wszelkie nowinki, że się wyrażę, socjolingwistyczne, zawsze mnie frapowały i dawały materiał do ćwiczeń…
Dla chcącego nic trudnego, a zatem:


                                                                             


                             Proszę mi nie przerywać, ja pani też nie przerywałem!

Szanowna Izbo! Ala ma kota… Ale ma kaca (tata)… Sierotka ma Rysia… Bogaty pan ma gnat… Deus ex ma China…
RADIO MA RYJA !!!”


Wasz niezależny liberalno-demokratyczny i lewitujący
Art Klater

    Jako należny Wam tu bonus, prezentuję najnowszy odcinek poskiej edycji serialu "A Star Is Born". Nasza telewizyjna Mega Gwiazda jest młoda, zdrowa i apetyczna niczym prasłowiański kebab !

                                          K L I K



            

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Różane posłanie

                                       


W mojej ponad czterdziestoletniej twórczości literackiej skupiałem się przede wszystkim na poezji lirycznej - tradycyjnej i białej – na songach poetyckich, monologach scenicznych, skeczach czy krótkich scenkach dialogowych, a także na przekładach z anglojęzycznej klasyki rozrywkowej.
Mam także napisane niedawno dziełko dramaturgiczne (monodram) oraz jedyne, jak na razie opowiadanie. Nie można do końca tego tekstu zakwalifikować do prozy poetyckiej, ale jakieś tam podwójne dno chyba posiada:



Gdziekolwiek w ogrodzie różanym…

                                                                          



Na obrzeżach hałaśliwej i przeludnionej metropolii wiódł spokojny żywot schludny i nobliwy staruszek, emerytowany profesor filozofii, przyjazny wobec świata i ludzi dobrej woli. Na wszystko i wszystkich spoglądał życzliwym okiem i z wielkim upodobaniem uprawiał przydomowy, warzywny ogródek.
Nagle, po pewnej dusznej czerwcowej nocy, nastąpił, w tym jakże uregulowanym dotychczas żywocie, nieoczekiwany i szokujący przełom!
W zaniedbanym i zachwaszczonym kącie obejścia jego uroczego domku, w bezpośrednim sąsiedztwie śmietnika, zakwitł, w feerii barw i zapachów, różany ogród. 
Oniemieli z zachwytu sąsiedzi, a nawet przypadkowi przechodnie, zaczęli nękać Profesora wizytami, telefonami wśrodku nocy i zaproszeniami na brydża czy na rauty dobroczynne. Profesor traktował to z naturalnym stoicyzmem, jednakże nie odmawiał, bywał, brylował i zaczął bawić się jak nigdy dotąd!
Tymczasem Ogród Różany egzystował pokątnie swym tajemnym życiem. Niesamowitej urody kwietne cudeńka pleniły się żywiołowo, wdzierając się, z niepohamowaną agresją, między ukochane profesorskie warzywa. Zniewalający zapach, we dnie i w nocy, niepokoił, odurzał i upajał całą okolicę! Co najgorsze jednak Istoty owe miały jeszcze jedną, w równym stopniu ekscentryczną jak i ohydną przypadłość. Były… m i ę s o ż e r n e !!!
Profesor, człowiek oczytany, obyty w świecie i niezmiernie spostrzegawczy, zdał sobie wreszcie z tego sprawę!!! Nie poddał się, na szczęście, jakiekolwiek frustracji. Był na to zbyt pragmatyczny, toteż skutecznie podjął odpowiednie kroki, aby temu zaradzić!
Jak każdy rasowy hodowca kwiatów, przemawiał czule do swych pupilek najpiękniejszymi strofami poezji lirycznej, cytował co celniejsze fragmenty traktatów filozoficznych, przekonywał sylogizmami i mamił wizjami wytrawnego profety! Wszystko na nic! Skrapiał prześliczne płatki najczystszą wodą źródlaną, użyźniał glebę ekologicznym nawozem, podawał antybiotyki i silne leki psychotropowe, a nawet sięgnął do muzykoterapii, serwując kwiatom na okrągło najwybitniejsze dzieła klasyków wiedeńskich.
Wysiłek Profesora nie poszedł, na szczęście, na marne. Po jakimś czasie Róże stuliły swe płatki w szczelne pąki i zamarły w bezruchu. 
Okazały wreszcie skruchę! Profesor odetchnął z ulgą, mógł już wreszcie spać spokojnie, powrócić do ulubionych lektur, a także przy okazji nadrobić zaległe rewizyty.
Ogród Różany trwał niezmiennie w pokucie, nieczuły na podszepty figlarnej Bryzy, aż zdarzyła się kolejna zaskakująca volta. Owej pamiętnej nocy Różany Sobór uchwalił jednogłośnie ostateczne przejście na… WEGETARIANIZM!!!
Od tej chwili, do czasów nam współczesnych, nawrócone róże pożerają się wzajemnie, topiąc w otchłani wiecznej niepamięci, swą jakże niechlubną i odrażającą przesłość!

                                           
 


                                          K L I K

środa, 10 grudnia 2014

Flesz oświatowy


                                                                           



     W jednej ze szkól pewnego prowincjonalnego miasteczka wybuchł niesamowity skandal. Otóż okazało się, że z – ca dyr. do spraw pedagogicznych, nauczyciel wiedzy o społeczeństwie, konserwator, woźny i ochroniarz – to jedna i ta sama osoba.
     W zależności od stanu upojenia alkoholowego!

                                            

                                       
                                        K L I K

sobota, 6 grudnia 2014

Święty Mikołaju...


                                                                        



    Święty Mikołaj z Miry lub z Bari to nie tylko legenda, ale 
i ważny element tradycji w kulturze chrześcijańskiej, tak katolickiej, jak i prawosławnej.  
    Άγιος Νικόλαος czy Sanctus Nicolaus czynił cuda, które wsławiły go na wieki, a także stał się umiłowaną postacią dla dzieci na całym świecie. Jest patronem wielu państw, miast, także środowisk zawodowych:  Albanii, Grecji, Rosji, szkockiego Aberdeen, holenderskiej Antwerpii, włoskiego Bari, niemieckiego Berlina, polskich miast Bydgoszczy, Głogowa. 
    Ponadto patronuje bednarzom, wytwórcom guzików, cukienikom i piekarzom, gorzelnikom i piwowarom, kierowcom, kupcom, młynarzom, pielgrzymom i podróznym, jednocześnie sędziom i więźniom,sprzedacom perfum, wina, zboża i nasion, notariuszom, a także zwolennikom pojednania Wschodu z Zachodem. Kompetencje godne sekretarza generalnego ONZ lub cara Wszechrosji!

                                                                     




   Najbardziej rozpowszechnionym wśród dzieci zwyczajem są listy do św. Mikołaja:

Kochany Mikołaju! Byłam grzeczną dziewczynką przez cały rok i wszystko czego pragnę na gwiazdkę to pokój i radość dla wszystkich ludzi na świecie. Twoja Kunegunda

- Twoi rodzice chyba palili trawkę, jak cię poczynali!

Koffany Mikusiu! Bardzo loffciam justinka biberka mógłbyś mi kupić jego płytke???? Lofciająca cię Milenia <3 :*
- Droga Mileno! Kupię ci pralkę, żebyś sobie wyprała w niej mózg (może troszkę zmądrzejesz), a Justinowi dam pod choinkę pistolet!

  Kochany Mikołaju! Zostawiłam dla Ciebie mleko i ciasteczka pod choinką, a dla Twoich reniferów - marchewkę pod tylnymi drzwiami. Kochająca Maryla
- Po mleku mam biegunkę, a renifery po marchewce pierdzą prosto na mnie, jak jedziemy saniami. Chcesz mi zrobić przysługę? Zostaw mi butelkę czystej, może być Absolut...

Kochany Mikołaju! Co robisz przez pozostałe 364 dni w roku? Produkujesz zabawki? Twój przyjaciel, Maciek
- Wszystkie zabawki są przecież made in China. Robią je takie bachory jak ty, tylko miały mniej szczęścia i tyrają za 2 dolary dziennie - góra, żebyś ty miał czas na zabawę i zadawanie durnych pytań. A poza tym mam przytulną garsonierę w Vegas, w której spędzam większość czasu, kręcąc niskobudżetowe filmy porno. Relaksuję się też puszczając kasę przy stołach ruletki. No cóż, sam chciałeś wiedzieć.


Drogi Mikołaju, Musisz być zaskoczony, że piszę do Ciebie dziś, 26 grudnia. No cóż bardzo pragnąłbym wyjaśnić pewne sprawy, które miały miejsce na początku miesiąca, kiedy, pełen złudzeń, napisałem do Ciebie list. Prosiłem o rower, kolejkę elektryczną, parę rolek oraz strój do piłki nożnej. Zniszczyłem sobie umysł ucząc się przez cały rok. Nie tylko byłem pierwszy w klasie, ale miałem też najlepsze oceny w całej szkole. I nie skłamię, jak powiem, że nie było nikogo w całej okolicy, kto zachowywałby się lepiej ode mnie wobec rodziców, braci, przyjaciół i sąsiadów. Byłem posłuszny i nawet pomagałem starszym przechodzić przez ulicę. Faktycznie nie było niczego możliwego dla mnie do zrobienia, czego bym nie zrobił dla ludzkości. I gdzie Ty ku a masz jaja, żeby dać mi jakieś pie lone jo-jo, chu wy gwizdek i parę wstrętnych skarpetek? Co Ty sobie, ku a, wyobrażasz ty stary, tłusty ku ie, że robisz ze mnie frajera przez cały rok, żeby na koniec pod choinkę puścić mi takie gówno? I na dodatek, jakbyś jeszcze mnie za mało wydymał, to Kowalskiemu z naprzeciwka dałeś tyle zabawek, że ledwo do domu wszedł. Żebym Cię k wa nie widział, jak próbujesz zmieścić to swoje wielkie tłuste dupsko w moim kominie w przyszłym roku. Wypi dolę Cię i obrzucam kamieniami te Twoje je e renifery! Wypłoszę je, i będziesz musiał zapie lać na ten swój biegun północny na piechotę, tak jak ja muszę zapi alać, skoro nie przywiozłeś mi tego zasr ego roweru. PIE L SIĘ! W przyszłym roku przekonasz się, jaki mogę być wstrętny! TY GRUBY OBCIĄGACZU! Bez poważania, Jasiu Klasa 4 B.
Życzę ci wesołych świąt Ho Ho Ho (hahaha hihihi)
(z Nonsensopedii)
Św. Mikołaj:
- Jestem tylko skromnym świętym, a nie weterynarzem czy psychatrą. Na małpach i świrach, niestety, się nie znam. W niczym zatem nie mogę ci pomóc!

                                                                          



    Zacny Święty stał się także  obiektem dowcipów, lepszych czy gorszych, śmiesznych lub budzących konsternację:

 

Do Pinokia przyszedł Mikołaj.
Rozdał wszystkim w domu prezenty i rozmawia z Pinokiem:
- O! ...widzę, że nie cieszysz się z tego zwierzątka, które ci podarowałem.
- Bo ja chciałem pieska albo kotka!
- Niestety zabrakło! ...inne dzieci też nie dostały.
- Ale ja się boję tego bobra!



Święty Mikołaj czyta listy od dzieci. Otwiera jeden:
"Mikołaju, Mikołaju, czyś ty z lasu, czyś ty z..."
- Eeee, to czytałem, myśli Mikołaj i wyrzuca list do kosza. Otwiera
następny:
"Mikołaju nasz, dużo paczek masz, jak Cię ładnie..."
- Eeee, to już znam. Otwiera następny:
"Witaj Święty Mikołaju. Pisze do ciebie Zosia Kowalska, lat 5. Proszę,
Mikołaju, nie wyrzucaj tego listu i doczytaj go do końca. A najlepiej... przeczytaj dwa razy. Mikołaju, to nie spam, to realny sposób na zarobienie pieniędzy...".

- Wilkuuuu hyyppp... a dlaczeeeoggo... tyyy masz... rooogiii?!
- Jak rany wstań już, proszę!
- Wilkuuu a czemuuu masz taaakie długieeee uszy?!!
- No nie mogę z tobą! Człowieku wytrzeźwiej!
- Wiiiilkuuu a dlaczego masz taaki czerwonyyy nooosss?!!!
- Jezu wstawaj już zachlana stara pijacka mordo w głupiej czerwonej czapce!! Sanie czekają!!! To ja Rudolf, twój bygadzista reniferów !!!


                                                          


    Jedno zawsze musimy wiedzieć, że św. Mikołaj jest zawsze wyluzowany i uśmiechnięty. W jego skrzynce adresowej figurują nie tylko grzeczne dzieci, ale i bardzo niegrzeczne dziewczynki!

                                                                             

 


                                                                     K L I K






                                                                           













                                                                         

wtorek, 2 grudnia 2014

Głupawka forever...

                                                                                 


    Kontynuuję tu temat, który parę postów temu poruszyłem. Do głupoty mamy rózne podejście, może nas irytować, nudzić czy bawić. Dziś znajdziemy tutaj dziwne powiedzonka, odjechane dowcipasy czy podobno autentyczne sytuacje. Na początek popaprane aforyzmy, do których zaden z unanych mędrców by się nie przyznał:

                                                                        



Robota jak się patrzy; jeden robi, drugi patrzy.

Lepiej być zawodowcem niż sprawiać zawód.

Wszystko co jest dobre jest albo nielegalne albo niemoralne.

Tylko prostak nie odróżnia prostoty od prostaty.

.Kościół z narodem, naród z torbami.

 Najlepsze w dzieciach jest to, że trzeba je zrobić.

 Lepszy wróbel w garści niż skrzypek na dachu. 

Lepiej być znanym i popularnym pijakiem, niż anonimowym alkoholikiem

Co trzeźwy ma na myśli, to pijany ma już w sobie.

Lubię, gdy nie ma nic do roboty. Można robić, co się chce.

                                                                  
                                                                   K L I K


    Pora na dowcipasy. Ostrzegam jednak, że są one przeznaczone dla wytrawnych koneserów, obdarzonym alternatywnym poczuciem humoru:


Dzwoni telefon, odbiera kobieta...
- Halo. Tu Bank Dominet...
- Do czego???!!!

Marek skarży się tacie:
- Tato, kolega z klasy mówi, że jestem pedałem.
- Uderz go, to przestanie!
- Ale on jest taki słodki!

  Po długim niewidzeniu się, ciotka spotyka Marysię.:
-Co słychac, Marysiu?
-Mamusia urodziła siostrzyczkę.
-Ale przecież wasz tatuś jest już od trzech lat za granicą!
-Tak, ale często pisze... 

 Mąż siedzi nocą w Internecie i ogląda porno strony myśląc, że jego żona śpi. Żona jednak się przebudziła, wstała, stanęła za nim i również ogląda. Nagle gościu słyszy:
- Stop! Pokaż poprzednie zdjęcie! Nie! Jeszcze wcześniejsze!
Przewija ekran na poprzednie zdjęcie i słyszy:
- O! Takie zasłony chcę do kuchni! 

Podczas igraszek w łóżku żona mówi do męża:
- Kochanie, w ł ó ż od tyłu.
Mąż na to:
- Ż ó ł w !

                                                                     K L I K 


    Wreszcie autentyczne sytuacje, które każdemu z nas mogły się wydarzyć. Znów się sprawdza obiegowy pogląd, że najdziwniejsze sytuacje pisze nam samo życie.

                                                                          


 
Dzisiaj kiedy się kąpałam do łazienki przyszedł mój trzyletni synek i wymalował się moimi kosmetykami. Wyglądał tak słodko, że zrobiłam mu parę fot i rozesłałam do wszystkich znajomych i rodziny. Dopiero chwilę po wysłaniu zauważyłam, że na każdej focie odbijam się cała naga w lustrze

                                       *

Dzisiaj moja 4-letnia córeczka przebrała się w moje stare ciuchy i paradowała po mieszkaniu. Na moje pełne zachwytu pytanie "A cóż to za piękna dama"odpowiedziała "Nie jestem damą, jestem dziwką".

                                       *

Robiliśmy z mężem zakupy w hipermarkecie. Dostrzegliśmy bardzo korzystną promocję papieru toaletowego, którego zawsze używamy. Kupiliśmy dwie zgrzewki (każda po 8 rolek), przy kasie wzięłam je pod pachę. Odchodząc od kasy zauważyłam aptekę. Przypomniało mi się że mam uzupełnić apteczkę więc niewiele myśląc weszłam do apteki i trzymając dwie paki papieru poprosiłam o skuteczny środek na biegunkę. Mina ludzi w aptece bezcenna.(z www.yahud.pl)

                                           



    Na koniec jako clou przekorna piosenka z wrocławskiego festiwalu śpiewających aktorów:

                                       K L I K 

Aneks specjalny.

Dziś dzień św. Barbary. Jest zatem okazja, aby wszystkie Basie , które tu zaglądają, ucałować, uściskać i przytulić! Bywajcie zatem wciąż piękne i zdrowe, Basie, Baśki, Basiunie i Basice!!!
Jako rdzenny hanys z krwi, kości i miłości, nie mogę zapomnieć o górnikach, których patronką jest właśnie Barbórka.
Szczęść Boże, Kamraci!

https://www.youtube.com/watch?v=7sV34pH_Cc