poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Postulat Arystotelesa


                                                                




    Inteligencja, nawet w najbardziej potocznym pojęciu, może być postrzegana jako swoistego rodzaju perwersja, narzędzie gwałtu czy nawet choroba umysłowa...
    Na szczęście jest podobno dobrem mało atrakcyjnym, niekomercyjnym, toteż jest rzadko rozpowszechniana. 
    Można ją nawet precyzyjnie wymierzyć. Służą temu przeróżne testy na IQ (intelligence quotient - iloraz inteligencji).
    Niedawno wymyślono jej nowe oblicze, którą nazwano inteligencją emocjonalną. Jest to zdolność hamowania swych impulsów emocjonalnych, odczytywania najskrytszych uczuć innych osób i gładkiego układania sobie stosunków międzyludzkich.

    I znów nawiążę do starożytnego ojca nowożytnych nauk  - Arystotelesa.

Nazwał ową umiejętność złoszczeniem się! Dokładnie sprecyzował  na kogo i po co:

"Złoszczenie się na właściwą osobę, we właściwym czasie i właściwym momencie, we właściwym celu i we właściwy sposób. 

   Jestem do Waszej dyspozycji.



                                                           

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Flesz lewomyślny (bo jeśli nieprawomyślny, to jaki?)

                                                                



"With or without religion, good people can behave well and bad people can do evil; but for good people to do evil - that takes religion!"

(z religią czy bez niej ludzie dobrzy zachowują się dobrze, a ludzie źli - źle; ale żeby dobry człowiek czynił zło - do tego potrzeba religii)

                                                                                    Steven Weinberg
                                                    


                                                                

                                                                   

czwartek, 7 sierpnia 2014

Z humorem nie ma żartów...

                                       
 
    Dobry Bóg jednych stworzył, bo jest niezaprzeczalnym Estetą, a innych, ponieważ ma również poczucie humoru!
    Nie będę przykładał się do żadnej z tych opcji, bo chyba autentycznie się boję. W czasach mej chmurnej i durnej młodości zastanawiałem się nawet nad tym, czy nie zostać ateistą. Są jednak oni tak nudni i pozbawieni wszelkiej radości życia, że wolę - nie chcę!
A przecież nawet najpodlejszy humor jest BEZCENNY. Dzięki temu wiem, że tzw. dobry humor ma dla mnie zawsze dostępną CENĘ! Ponadto stanowi, mym zdaniem, uniwersalne panaceum na wszystkie dolegliwości tego świata.
Kwintesencją tegoż humoru jest dowcip. Dla przykładu zacytuję tu jedna z mych pierwszych ripost, kiedy to w szczenięcych latach próbowałem już sił w mych dziewiczych, nomen omen, utarczkach damsko - męskich:

- Wydaje ci się, że jesteś taki dowcipny?!
- Czasami bywam także... doustny!

Oj ta młodość, młodość...

                                   



    Zostało udowodnione, że najlepiej dowcipem posługują się intelektualiści. A cóż to za zwierz?!!! Sądzę, że to taki ekscentryk, który, po krótkim namyśle, potrafi wymienić przynajmniej trzy rzeczy o wiele bardziej interesujące od polityki, sportu i seksu!
Pora zatem wrócić do mego ulubionego "adremu" i przywołać intelektualnego olbrzyma. Hugo Dyonizy Steinhaus, genialny matematyk i cudowny aforysta kwituje to tak:

Idioci i geniusze są wolni od rozumienia dowcipów.

Dowcip, który jest tylko dowcipem, nie jest dowcipem.

Dowcipem nie należy celować, tylko trafiać.

Dowcip jest szyfrem, selekcjonuje automatycznie i bezbłędnie adresatów.

    Dalej może i kontrowersyjne, ale jakże trafne wnioski Arcymistrza:

Dzięki rozpowszechnianiu oświaty, można dziś czytać, pisać i publikować, nie przestając być analfabetą.

Kiedy nareszcie udało się mężczyznom przekonać kobiety, że miłość
jest grzechem, jedne poszły do klasztoru, drugie na ulicę.

Komputer to nic innego jak taki bardziej sprawny idiota.

                                   


    Na koniec Hugo Wspaniały, w starciu z gigantem starożytności i ojcem wszelkich nauk nowożytnych - Arystotelesem:

Arystoteles:
- Każde stworzenie odczuwa smutek po zbliżeniu cielesnym.
H. D. Steinhaus:
- Dlatego kobieta nie jest stworzeniem.

    Jakąż tu miarę przyłożyć do tegoż sofizmatu?! Spróbuję z uniwersalną maksymą wszystkich filozofów, tych uznanych i tych in spe:

Primum vivere, deinde philosophari.

    Nasza młódź, ta intelektualna, of course, nie mogła tu powstrzymać się od trawestacji:

Primum bibere, deinde philosophari.

    Co i Wam, Najdrożsi, gorąco polecam Ku zdrowotności, exactly...

                                                      

piątek, 1 sierpnia 2014

Przy nadziei...

 
                                                               


    Zawsze mnie drażnił obiegowy i wiecznie młody banał, że nadzieja jest matką głupich. Dla głupca ponoć nawet dostępna jest... nieśmiertelność. Pewnie wyssali to z mlekiem tejże matki!

    Czy marzyciele i fantaści powinni być wykluczeni poza nawias zdrowego społeczeństwa? Ich właśnie rodzi nadzieja.

                                                           


    Czy mądrze jest odrzucić pożyczkę, którą, bez procentów, oferuje nam... szczęście? To przecież nadzieja w najczystszej postaci.

    A co przekuwa nasze baśniowe prawie fantazje w namacalną rzeczywistość? Wyłącznie nadzieja.

                                                             


      Mało tego. Co chroni nas i przestrzega przed pęknięciem naszej duszy i odsuwa zniechęcenie do wszystkiego i wszystkich? To taki mały cudowny ptak. Przysiada pod naszym oknem i śpiewa nieustającą pieśń nad pieśniami, a słodkie jej dźwięki przebijają się przez najgorszą zawieruchę. Mały skrzydlaty największy nasz skarb.

    Szekspir postrzegał nadzieję, jako urocze zjawisko. wzbijające się na jaskółczych skrzydłach wprost do Nieba, aby z maluczkich czynić królów, a z królów bogów...

                                                             

    Wpadła do mnie niespodzianie, po dłuższej nieobecności. Od razu poczuła się jak u siebie, tak jakby tylko na chwilę zeszła do sklepiku po chleb i mleko.
                 
                  Mme Vena. 

    Przegadaliśmy ze sobą całe długie dnie i zawsze za krótkie noce jak to zwykły czynić dwie bratnie dusze.
Ostatniego ranka spojrzała na mnie niezwykle poważnie spod swych cudownych rzęs i oświadczyła:
- Jestem przy nadziei...