piątek, 30 września 2016

Bluzg kinomaniakalny

                                                                             

     Na nasze ekrany wszedł epicki i wiekopomny obraz p.t. „Smoleńsk”.
Pewna część widowni, ba, nawet publicystów i krytyków, twierdzi, że film ten jest oparty na faktach.
      Istnieje uzasadnione podejrzenie, że to ci sami Polscy Obywatele, którzy prawie czterdzieści lat temu zorganizowali zbiórkę pieniędzy na wykupienie niewolnicy Isaury (wg Joe Monstera)!

                                                                                
Rubens de Falco(Leôncio Almeida)oraz Lucélia Santos(Isaura), odtwórcy głównych rół serialu "Niewolnica Isaura"(1976 - 1977)

     Jako puentę przytoczę wypowiedź, mniej więcej na temat, jednego ze szczególnie czczonych u nas Świętych: 

                                
                                   










                                                    

piątek, 16 września 2016

Na psa urok 2 - Dla Toli...

                                                                            
                                                                                       Pierwsza randka Toli i Lolka

     Wybaczcie jakość tego filmiku, ale przecież psiunie te są tak urocze, że warto im pokibicować!

     W poprzednim poście moja słodziutka Tolunia napisała niemal pean na moją cześć!
Jako, że jestem podobno praktykującym poetą (przypominam, że jest to profesja, a nie jakieś irracjonalne nawiedzenie!), to ułożyłem tekst w psim temacie, który, oczywiście, Toli dedykuję, a także tym wszystkim psiuniom, które przeszły przez moje ręce i serce:
Być może powstanie z tego piosenka:
                                                               



Śpij, piesku, śpij...
Pochrapuj tak sobie po psiemu,
Na łapkach, co podajesz dobremu
Temu Tacie swemu
Ułóż swą mordkę kochaną...
Śnij, piesku, śnij...
O kości, na którą się złościsz,
Bo gumowa, i gnie się nieznośnie,
I wszystko będzie prościej
Gdy spacer ucieszy cię rano.

Goń piesku, łap
Zapachy, co kuszą niezmiennie
I dźwięki, co mamią przyjemnie
Piosnką twych psich tajemnic
Nabrzmiałą i forte, i piano...
Warcz, piesku, warcz
Na hołotę i hałas na sieni
Po psiemu ten świat chciałbyś zmienić
Może też Bóg doceni
Bezgrzeszność twą niezrównaną.

Bądź, piesku, bądź
Mym druhem, cokolwiek się zdarzy
Siądź przy mnie, trąć noskiem po twarzy,
Bo razem cudnie marzyć
I forte, pieseczku, i piano.
Śpij, piesku, śpij,
Pochrapuj tak sobie po psiemu,
Na łapkach, co podajesz dobremu
Tacie kochanemu swemu,
Ułóż swą mordkę kochaną...



Po łąkach kudłatych, śmietnikach bogatych
Ty buszuj, na ile ochoty i sił,
Po chaszczach, zaroślach, na twoich tych włościach
Ty rządzisz, nie zbłądzisz, bo trzymasz psi styl.
Po parkach, zaułkach, psich twoich kościółkach,
Gdzie modlisz się chyląc swój łeb.
I szczęście twe pieskie w twych łapach się zmieści,
To psi tak powszedni twój chleb.



     Na koniec przesympatyczny psi dowcipas:
Spotykają się dwaj sąsiedzi i się chwalą, co ich psy potrafią.
- Moja Funia umie czytać! - chwali się pierwszy
- Wiem, wiem, moja Majda mi już o tym nieraz mówiła


                                                               
 

     Sądzę także, że nasze psiunie mogłyby uczestniczyć w teleturniejach. Jakiekolwiek nie zadać by im pytanie, to zawsze na ciebie tak mądrze patrzą!
 












poniedziałek, 12 września 2016

Na psa urok - TOLA



Bardziej kocham ciebie niż siebie samego,
Nic na to nie poradzę, takie pieskie ego,
A kiedy podkulę ogon do ostatniej podroży,
To płakał po mnie będziesz
I szczerzej, i dłużej.









      Patrzy na Was Fancy. Odeszła 7 marca tegoż roku. Była ze mną od parotygodniowego szczeniaczka do prawie piętnastoletniej, coraz bardziej schorowanej, staruszki. Nie mogąc patrzeć na jej cierpienia (prawdopodobnie udar mózgu), poddałem ją eutanazji.

    Znajomy psiarz, mój sąsiad, pocieszał mnie, że jej dusza powróci do mnie. Prawie urągało to mojemu racjonalnemu poczuciu rzeczywistości, ale zawsze były to jakieś słowa pociechy. Aż tu nagle pojawiła się u mnie Tola:

                                                               
        

      Hej, jestem Tola. Mam rok i siedem miesięcy. Poprzedni, za przeproszeniem, właściciele, wszczepili mi jakiegoś pieprzonego czipa, tak, że wszystko o mnie wiadomo. A gdzie moja prywatność?!

Przedtem przebywałam w domu, gdzie chyba, nie było mi za dobrze. Skończyło się na tym, że te świrusy wyrzucili mnie z auta prosto na jezdnię!

     W jednej chwili cały mój pieski świat się zawalił! Było to w pięknym miesiącu maju.

Na szczęście pojawił się mój obecny Tata i mnie przygarnął. Od razu go pokochałam. Tata jest debest!

                                                   

 
 
     Kocham także moją Mamę Jadzię i Kubę, ich syna, bo to teraz chyba mój Braciszek, a jak?!!!

Tata pichci dla mnie pyszną wątróbkę, częstuje mnie wędzoną rybą, a to takie pyszne!

     W ogóle Tata świetnie gotuje i uwielbiam jego kuchnię, a jak coś w tej kuchni podjada, to zawsze dostaję od niego łapówę.

     Kupuje mi zabawki, rzuca piłkę albo oponkę, ja mu ją aportuję i tak możemy się bawić wiecznie. Mój Tata ma zdrowie, cierpliwość i jest taki cudny, gdy mnie tuli i głaszcze.

                                                      




     Wychodzi ze mną na długie spacerki i tam poznaję mych nowych kumpli, samych przystojniaków: wilczura, amstaffa i husky'ego.

Mówią mi ogonem i ślepkami, że niezła ze mnie laska!

                                                      


     Koniecznie muszę Wam przedstawić Lolka. Lolek to mój facet. Jest mniej więcej moim rówieśnikiem (starszy o niecałe dwa lata), ale spójrzcie na niego – C I A C H O !!!

                                                     


     Z Lolkiem, przede wszystkim, wariujemy i robimy z każdego pokoju sajgon!

Tata lub Mama potem po nas solidnie sprzątają, bo chyba nie mają innego wyjścia.

     Lolka też bardzo kocham (z wzajemnością, he, he!) i pozwalam mu jeść i pić z moich misek. 
O faceta trzeba dbać, nieprawdaż, Dziewczyny?!

Tylko późnym wieczorem jest problem – kto będzie spał z Tatą?!!! Jakoś to z Lolkiem rozwiązaliśmy: ja śpię przy jego policzku (no, bo to mój Tata!), a on w jego nogach.

     Zawsze mi smutno (jemu chyba też), gdy Tata go potem odprowadza do jego domku, trochę kwilę i wyję, lecz szybko mi przechodzi.

Kiedy będzie tylko okazja znów spotkam sie z moim Kochanym Loleczkiem i będzie się działo, oj działo!!!

                                                       


     To na razie tyle. Słyszałam, że wielu z Was ma pieski i bardzo je kocha, więc Tata na pewno znów mnie tu, na swego bloga, wpuści.
Hau, hau, hau, a pisiorom taaaki wał!!!

                                                    


      Podobno żadna miłość nie trwa wiecznie. Mam jednak przeczucie z Tolą razem się zestarzejemy: ona do piętnastki, ja do osiemdziesiątki.
     W lutym obchodzić będziemy razem swoje Urodziny. Tola skończy wtedy dwa latka, a ja, niestety, trochę więcej. 
I jeszcze kumpel Toli, w jakże doborowym towarzystwie:

                                                     


W imieniu Toli rzecz całą zakończę aforyzmem:

"Świadectwem mądrości człowieka są muzea, biblioteki i wiedza osób wykształconych. Psy mają swą mądrość we krwi" - DonaldMcCaig


                                


piątek, 2 września 2016

Dowcipasy na zakwasy


                                                                              


     Przyznaję od razu, tytuł tego posta jest mniej więcej kretyński. Zawartość również. Tak, że wszelkie zasady kompozycji zostały tu zachowane!

     Opowiadanie dowcipów jest naszym transparentnym i eksportowym, narodowym hobby. Samo ich opowiadanie nie jest szkodliwe dla osobników płci obojga i środowiska naturalnego.

     Problemy natomiast może sprawiać miejsce akcji, obsada, a przed wszystkim zaś rekwizyty! Nie wspominam o wznowieniach, bo to chyba może być źródłem najbardziej niebezpiecznych powikłań i precedensów.

     Jedyny pożytek z poniższych tekstów, to taki, że mogą posłużyć za ściągę czy, nie daj, Boże, inspirację.

Dowcipasy podzieliłem na krótkie najpopularniejsze serie tematyczne, bo porządek musi być!

                                           

 I. O blondynkach

                                                


Dzwoni blondynka do blondynki:
- Słuchaj, mój mąż wziął stówę i powiedział, że idzie na dziwki. Nie ma go czasem u ciebie?

Blondynka wjechała pod prąd w ulicę jednokierunkową. Zatrzymuje ją patrol, sprawdziwszy dokumenty, starszy stopniem policjant rzecze:
- Wjechała pani w ulicę jednokierunkową. Teraz wypiszemy pani mandat oraz ukarzemy punktami...
-   Bardzo przepraszam! Spieszyłam się na imprezę, ale chyba już się nie załapię, bo wszyscy... wracają!

Blondynka w nocnym barze. Barman jest tak niesamowicie przystojny, że pani Blondie aż mowę odjęło...
- Co podać?
- ... whisky
- ... szkocką?1
- Tak... Szkocką...
- Z lodem?
- NIE ! BEZ LODA !!!
  
II. O policjantach:
                                            
                                            

 
Policjant zamknął się w garażu i przez kilka dni rozbierał na części swój nowo kupiony samochód. Żona się pyta:
- Po co to robisz?
- Poprzedni właściciel powiedział mi, że musiał w niego włożyć prawie 10 tysięcy!

Synek do ojca policjanta:
- Tato, gdzie leży Afryka?!
- Afryka... Afryka?! Chyba niedaleko. U nas na komisariacie robi jeden czarny i do roboty... przyjeżdża na rowerze!

Kierowca usiłuje przejechać na czerwonym świetle. Tuż przy pasach dla pieszych zatrzymuje go czujny policjant:
- Usiłował pan przejechać na czerwonym świetlę. Proszę wysiąść z auta i okazać mi...
- Panie sierżancie, jestem daltonistą i...
- Teraz panu daruję i udzielam jedynie upomnienia. Na drugi raz proszę uważać!
Po powrocie na komendę:
- Słuchajcie, zatrzymałem prawdziwego Daltonistę. Byłem zaskoczony, że tak świetnie...mówi po polsku!!!

III. O teściowych:
                                          
                                             

Żona mówi do męża.
- Kochanie, co kupimy matce na urodziny?
- Wiem, że chciała co coś elektrycznego. Może krzesło?


- Słyszałem, że twoja Teściowa miała wypadek.
- Tak, szła do piwnicy po ziemniaki na obiad, na schodach potknęła się upadła i skręciła kark.
- I co zrobiliście??
- Spaghetti.

W sobotni ranek zięciu zdycha po piątkowym „brydżu”. Teściowa go budzi:
- Stachu, nie skoczyłbyś mi do kiosku po fajki?
- Mamo, jaka ty jesteś niesamowicie inteligentna! Jak na to wpadłaś, że NIE!!!

IV. O Ruskich:
                                             


Dyskoteka, siedzi panienka pod ścianą. Podchodzi przystojny chłopak i pyta:
- Девушкɑ , можно Вɑ с ?!
- Можно, только рɑньше немножко nотɑнцуем !!!
(Można panią prosić? Można, ale wcześniej trochę potańczymy)

Rosja, pomieszczenie kuchenne. Przy stole mąż, na stole parę flaszek gorzały, Naprzeciwko jego żona...
 - Taniuszka.! Napoczynam już trzecią flaszkę, a ty nadal... brzydka i brzydka...

Na Placu Czerwonym w Moskwie jakiś desperat biega jak szalony i rozrzuca ulotki. Oczywiście od razu zwinęła go milicja, na komendzie, na dzień dobry, obowiązkowy wpie*dol, następnie przesłuchanie. 
Śledczy ze zdumieniem zauważa,, że ulotki, to niezapisane, puste kartki: 
- А где буквы ?! 
- А nо хуй буквы?! Всё ясно!!! 
(Gdzie są litery? Po co litery, wszystko oczywiste!)

V. Różne:
                                          
                                         


Jeden z dziennikarzy w artykule o Sejmie i Senacie napisał, że przynajmniej połowa naszych parlamentarzystów to kompletni kretyni.

Po protestach urażonych posłów i senatorów, na żądanie Kancelarii Sejmu i Senatu zamieścił sprostowanie, a także wypowiedział się w telewizyjnym wywiadzie::

- Przynajmniej połowa naszych parlamentarzystów nie jest kompletnymi kretynami!!!

Język polski dla obcokrajowców:

Mom cheyenne tho
Schotch me...
SPA day who you
Push wow V peace do
It's up Cher rough how


- Jak to dobrze, że akurat teraz poznaliśmy się! Masz chyba niebawem urodziny... Na przełomie września i października?
- Tak, a skąd to wiesz?!
- Bo tacy jak ty są robieni albo przypadkiem w Sylwestra albo z litości w Walentynki!


                                             



Na koniec nieco prywaty czyli standardowy anons:

 "Dojrzały, z bagażem doświadczeń i przebytych chorób, poszukuje towarzyszki na złotą jesień swojego życia. 
Wzrost i tusza nie grają roli. 
Wykształcenie mniej więcej średnie.
Gotować nie musi, bo tu radzi sobie znakomicie. 
Charakter i osobowość - kobieta rodzaju kobiecego. 
Wszelkie nałogi mile widziane!"...

                       


A nuż...
p.s. cieszyłbym się niezmiernie, gdyby w Waszych ewentualnych komentarzach też pojawiły sie dowcipaski!