Coraz
bliżej do gościnnego postu, który Wam obiecałem. No cóż, mam
chyba dobrą rękę w wyborze mych blogowych ulubieńców i
ulubienic. Autorka gościnnego postu to Malina
M. Post
ten poprzedzam wywiadem z mym
Gościem,
aby przybliżyć nieco jego sylwetkę, a także uzasadnić mój
wybór. W mym przeszłym, lepszym życiu byłem także etatowym
dziennikarzem w jednej ze śląskich gazet codziennych, więc
przeprowadzanie wywiadów, to niemal już mój nawyk. Malina
M na
początku miała małe opory, co do tej „wiwisekcji”,
jednakże, gdy przeczytacie jej odpowiedzi na moje pytania, to chyba
stwierdzicie, że wybrałem cudownego gościa. Szczerość,
bezpośredniość, lekkość i niesamowity wdzięk płynących słów,
osobiście mnie powalają.
Sądzę,
że obecny tu Szanowny Komentariat
da się wpuścić w maliny, tak
jak to szczęśliwie zdarzyło się staremu Klaterowi.
Zatem
do
adremu:
1.
Mój nick Art Klater to fonetyczny zapis angielskiego wyrażenia
„art clutter”, co
można przetłumaczyć jako „artystyczny rozgardiasz” Jaka jest
geneza Twego – Malina M.?
Z
moim nickiem
sprawa nie jest tak prosta. Miałam aż trzy różne nicki. Pierwszy
nick, jakim posługiwałam się na forach i blogach, to – "wstrętny
liberał" .Taki prowokacyjnie przekorny nick. To były czasy, kiedy
zaczynały wykluwać się terminy: "prawdziwy Polak", "prawdziwy katolik". A ja to niby kto?!
Pierwszy
blog, na który w życiu trafiłam, to był blog Lecha Wałęsy, Nie
miałam pojęcia na czym blogowanie polega, naciskałam linki osób,
które tam mądrze komentowały i tak trafiłam na blogi Tomasza i
Krystyny, jak się potem okazało, dwójki polonistów. To oni
namówili mnie na założenie własnego bloga, zaprotestowali jednak
stanowczo przeciwko wstrętnemu liberałowi, Tomasz nadał mi nick
Miła Liberałka a Krystyna nick Biruta, z połączenia tych dwóch
stworzyłam sobie nick Biruta M Liberałka i pod tym nickiem pisałam
kilka lat.
Miałam
blog w Onecie. To był taki trochę nietypowy blog, refleksje na
temat życia pisane przez pryzmat historii fiołkowej świnki Violuni
(emoticon) i świerszcza Waldemara. Na tym blogu nie poruszałam
tematów politycznych. Pewnego razu trafiła do mnie miła starsza
Pani, starsza o kilka lat od mojej Mamy. Zaprzyjaźniłam się z
Panią, bo mam sentyment do starszych ludzi. I pewnie do dziś
byłabym Liberałką, gdyby Pani owa nie trafiła na polityczny blog
mojej koleżanki. Wtedy zaczęła się jazda. Pani wyczytała tam, że
lubię Premiera Tuska. Epitety na temat mojej inteligencji to mały
pikuś, Pani zaczęła mi pisać, że ją obrażam takimi wpisami, że
lubiąc premiera pluję ma jej przeszłość powstańczą , każda
moja, nawet najdrobniejsza, wzmianka o PO doprowadzała Panią do
pasji.
Przestraszyłam
się. Nerwy w tym wieku to zabójca a czy ja nie mam dość własnych
kłopotów, żeby brać na sumienie starszą osobę. Powoli
przestałam pisać u siebie. Komentowania politycznego, na znajomych
blogach, nie potrafiłam sobie jednak odmówić. Zmieniłam więc
nick i zaczęłam świadomie robić błędy ortograficzne. Żeby
trudniej było mnie rozpoznać wybrałam sobie najbardziej
badziewiasty nick, jaki mi przyszedł do głowy czyli Malina a że
Malin w blogosferze jak psów to dodałam sobie, do tego tortu,
jeszcze dwie wisienki, czyli M i gwiazdkę - tak powstała Malina M*.
Żeby uwiarygodnić postać po pewnym czasie stworzyłam nowy blog.
Tytuł sam mi się narzucił - „w malinach” Blog miał być
prowizorką. A że na świecie nic trwalszego od prowizorek to
przyzwyczaiłam się i do nowego miejsca, i do nieszczęsnej Maliny .
Po dłuższym czasie, jak już Pani zapomniała o moim istnieniu,
przyznałam się wszystkim znajomym do mistyfikacji. Na blogach
jestem więc teraz i Maliną i Hanią (to zdrobnienie od Anny, czyli
od mojego prawdziwego imienia). Nawet, muszę przyznać, Malinę
polubiłam.
2.
Wiele osób, niezależnie od wieku, stwierdza: polityka mnie nie
interesuje. Jak ty ustawiasz się do polityki jako społecznej
aktywności?
Polityka
to jest coś, co mnie pasjonuje i wciąga już od dosyć dawna.
Jestem, jak na kobietę, bardzo rozpolitykowana. Dyskutuję na forach
i na fejsie, ale bezpośrednio nie biorę udziału w politycznej
działalności. Uważam, że politykę musi się uprawiać z pasją,
a co za tym idzie trzeba się jej poświęcić.
Mam
ważniejsze pasje, mój zawód pochłania mi wiele czasu i zapału a
na dodatek jestem bardzo przywiązana do życia rodzinnego, właściwie
to ono jest dla mnie najważniejsze. Nie da się pogodzić trzech
rzeczy. Pogodzenie dwóch jest już rzeczą trudną a nie chcę,
będąc do wszystkiego, być do niczego. Moja polityczna działalność
ogranicza się tylko do pisania na politycznym blogu krótkich
satyrycznych tekstów, ilustrowanych politycznym fotomontażem .
Te
fotomontaże to mój konik, przypadkowo, robiąc plakat, spróbowałam
zmontować coś sobie. Teraz bawi mnie kombinowanie osób, miejsc i
sytuacji i dobieranie do tego odpowiednich słów. Te moje polityczne
fotomontaże, puszczone w wirtualny obieg, żyją swoim życiem. To
mój wkład w politykę. Myślę, że żart i śmiech to mocna broń,
zwłaszcza teraz, kiedy wszelkie granice słowne zostały
przekroczone. Potwarz, obelga i oszczerstwo nie robią wrażenia, ale
wyśmianie chyba jeszcze tak, myślę, że im delikatniejsze tym
działa mocniej. Ale może się mylę.
3.
Jakie są twoje ulubione beletrystyczne lektury?
Ma
być zgodnie z prawdą więc odpowiem bez owijania w modne,
bawełniane ciuszki : książki do których często wracam i o
których myślę w najdziwniejszych sytuacjach życiowych to: „Ania
z Zielonego Wzgórza”, „Mały Książę”, "Trylogia" Henryka
Sienkiewicza, to te dobrze znane, z mniej znanych to „Rapsodia
Świdnicka” Władysława Jana Grabskiego i przejmująca powieść
Denise Legrix, „Taka się urodziłam”. Do tej książki wracam w
często, pomaga mi wziąć się w garść i bez marudzenia pójść
do przodu. Uwielbiam też kryminały Agathy Christie i Joanny
Chmielewskiej. A poza tym, to ja jestem pies na poezję. Mistrz
Gałczyński z jednej strony a Roman Brandstaetter z drugiej. O całym
środku nie powiem, bo opowieści nie skończę.
4.
Czy Twoje wykształcenie i wykonywany zawód rozwijają bezpośrednio
Twój niewątpliwy literacki talent?
Talent
to zbyt wielkie słowo, prędzej zamiłowanie do pisania. Od małego
uwielbiałam czytać, biegałam do biblioteki i znosiłam do domu, co
się dało. Rodzice trochę studzili ten mój dziki zapał, bo oczy
mam bardzo kiepskie … ale od czego spryt, latarka i kołdra.
W
szkole nie wybrałam jednak klasy humanistycznej, poszłam do
matematyczno-fizycznej, bo to matematyka była dla mnie królową
nauk, zresztą jest do dzisiaj. Teoretycznie powinnam nabawić się
rozdwojenia jaźni latając z kółka matematycznego, na kółko
polonistyczne, zahaczając po drodze o scenę i szkolny kabaret.
Chciałam zostać reżyserem teatralnym ale doszłam do wniosku, że
z czym do gościa, szans nie mam. Jedynym zawodem, jaki wtedy,
według mnie, łączył przedmiot humanistyczny ze ścisłym, czyli
polski z matematyką, to była architektura, a że rysować i
fantazjować lubiłam od dziecka to zostałam architektem. Potem
jeszcze trafiła się okazja urywania z pracy, kosztem wyjazdów na
uczelnię, więc dorobiłam sobie podyplomowe studium z konserwacji
zabytków.
Zafascynowanie
architekturą, a zwłaszcza zabytkami, przyszło dopiero kilka lat po
studiach, kiedy zaczęłam samodzielnie projektować. Czy ten zawód
rozwija moje zamiłowanie do pisania ? TAK - po trzykroć TAK.. Po
pierwsze zabytki, zwłaszcza obcowanie ze z ludźmi, którzy
konserwacją się zajmują. To zwykle pasjonaci o ogromnej wiedzy.
Wyobraźcie sobie jak, współpracując ze swoim dawnym profesorem,
chodzę po gotyckich piwnicach a on opowiada, opowiada, opowiada
pięknym językiem. Dotykam wilgotnej, wapiennej zaprawy i widzę
to, o czym mówi. Widzę ręce, które wyrabiają wielkie gotyckie,
porowate cegły, widzę dłuto, które delikatnie wchodzi w kamień.
Architekci
często myślą obrazami a potem te obrazy opisują, z czasem coraz
łatwiej dobrać słowa a wtedy „odpowiednie dać rzeczy słowo”
sprawia przyjemność. Kiedy pracuję nad obiektem zabytkowym
zaczynam od źródeł, czyli od historii. W archiwach, u Konserwatora
Zabytków, można trafić na perełki. Po drodze wyczytuję więc i
odnajduję niewiarygodne materiały, które aż proszą się o
opisanie. Tak sobie czasem myślę, że taka, na przykład, mumia
kota, umieszczona w suficie, nad łożem pani hrabiny, godna jest
opisania. Czasem myślę sobie, że tyle ciekawych rzeczy w czasie
projektowania odkryło się w zabytkach, że warto komuś o tym
opowiedzieć, szkoda, żeby tak w niebyt pofrunęło. Warto
zainteresować ale do tego nie wystarczy zwykłe podanie faktu więc
staram się wprowadzić trochę humoru. Żeby ożywić nudne wywody ,
muszę też kombinować określenia, którymi da się obrazowo
zastąpić określenia fachowe, usiłuję, za pomocą słów, obrazek
techniczny, wektorowy, zamienić w plastyczną fotografię. Czasem
może się udaje. To by było po pierwsze. Po drugie, to oprócz
ratowania zabytków, tworzę projekty nowych, własnych obiektów, a
przy tych projektach nie tylko rysuję i liczę, również piszę i
to sporo. Opis techniczny liczy zwykle dwadzieścia do trzydziestu
stron. Jest pisany językiem suchym, technicznym, bardzo precyzyjnym,
ale jedna strona opisu jest odmienna. Jeden z punktów nosi tytuł
„opis rozwiązania projektowego” przekładając na normalny
język – „co poeta miał na myśli” W tym punkcie to muszę
rozwinąć wszystkie swoje umiejętności pisania, żeby przekonać
do rozwiązania, muszę często karkołomne słowne figury wyczyniać,
żeby pogodzić rzeczy teoretycznie nie do pogodzenia, muszę tak
opisać swoje „dzieło” by konserwator zabytków nie dostał
zawału, pożarnik nie miał ochoty mnie zamordować a inspektor
sanitarny, na wstępie, nie wyrzucił projektu do kosza i żeby
wszyscy jakoś dali się przekonać do wzajemnych ustępstw.
Uwierzcie
– takie słowne lawirowanie i kombinowanie rozwija zmysł
„pisarski” i z czasem „lanie wody” staje się coraz
łatwiejsze. I jeszcze coś – mój zawód wymaga umiejętności
sprzedania własnych koncepcji, bez tego nie da się w tym zawodzie
istnieć. Pomijam przetargi, ale konkursu bez słownego roztaczania
własnych wizji wygrać się nie da, innymi słowy bez „wprawek
literackich” cieniutko by było.
I
wreszcie po trzecie – mój zawód wymaga umiejętności
fotografowania. Robiąc zdjęcia techniczne czasem łapię w
obiektywie jakiś moment, który mnie zachwyci , potem mój zachwyt
ubieram w słowa. Ja jestem wzrokowcem często myślę obrazami, moje
notki zwykle są komentarzem do fotografii, rzadko zdjęcia bywają
ilustracją tekstu.
5.
Czym jest dla Ciebie blogowanie (np. pasją,, odmianą życia
towarzyskiego, po prostu zabawą itp.) i czego oczekujesz
od swych komentatorów?
Blogowanie
to, z jednej strony, odskocznia od pracy i codzienności,
przeniesienie w inny świat. Kiedy tak sobie popracuję nad opisem
technicznym do projektu, jak w głowie zalęgną się dziesiątki
terminów technicznych, jak zmęczy mnie uważanie na każde słowo i
oglądanie go dziesięć razy, ze wszystkich stron, to mam ochotę
wejść na blog i fruuuuuuu - odfrunąć w abstrakcję albo napisać
wierszyk o pijanym płocie, albo zamyślić się nad poetyckim
zdjęciem.
Z
drugiej strony - blog to świat, w którym spotykam przyjaciół,
takie dopełnienie przyjaźni z realnego świata. Cieszy mnie
poznawanie ciekawych ludzi, zaglądanie do ich świata przez dziurkę
od klucza. Czasem przyjaźń idzie dalej i sobie pomagamy. To jasna
strona wirtualnego świata. Poza tym – lubię zabawę słowem.
Lubię też opowiadać o swojej pasji i do świata zabytków
przyciągać, najbardziej opornych i najmniej do staroci
przekonanych.
A
czego oczekuję od odwiedzających? Że się uśmiechną, kiedy piszę
żartem, że przystaną na moment nad refleksją i podzielą się
swoją myślą, że napiszą, co myślą o tematach kontrowersyjnych,
pokłócą się ze mną, nawet, że mi nawtykają od naiwnych
pensjonarek ale nie przejdą obojętnie. Jeśli to, co piszę jest
obojętne to jaki sens pisania? Nie oczekuję, w żadnym wypadku,
potakiwania ani zgadzania się. Świat jest ciekawy jak oglądamy z
lotu ptaka i z żabiej perspektywy. Jest jeszcze ciekawszy kiedy te
perspektywy się nakładają, wtedy patrzenie wprost staje się chyba
i łatwiejsze i bardziej prawdziwe. Nie obrażam się za krytykę
chociaż, przyznaję, jak lwica walczę o swoje. Nie wzruszają mnie
wyznania typu „ty POwska mendo, żebyś zdechła” ale dotykają
drwiny z wiary. Chociaż czasami jadę po bandzie, zwłaszcza w
polityce, to nigdy nie robię pewnych rzeczy – nie drwię z wiary,
nadziei i miłości ani z braku wiary, braku nadziei czy braku
miłości.
Tyle
wywiad. Mam nadzieję, że obszerne wypowiedzi mego Gościa naładowały Was dobrą energią. Mam również propozycję, by już od
teraz, w komentarzach, zwracać się bezpośrednio do Maliny
M, bo
chyba warto!!!
Malinkę odkryłem (jako Anzai) kilka lat temu na jednym z Jej blogów, i jak to bywa podczas pierwszych kontaktów nie przypuszczałem, że po latach odnajdę Ją na kolejnych blogach. Mam nadzieję, że chociaż zupełnie skrajnie odbieramy politykę, to nasza znajomość przetrwa i tę przeszkodę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was oboje.
Dzięki, Andrzeju! Hania posiada powalający wdzięk i doskonałe poczucie humoru, o czym przekonamy się pod koniec tego tygodnia, gdy opublikuję jej goscinny post.
Usuńserdeczności
Ja już od dawna pozostaję powalonym i przekonanym doszczętnie. Tym bardziej czekam na więcej. ;) :)
UsuńDoczekasz się, ofkors egzakli!
Usuńoj Klaterku - kurcgalopkiem przybiegłam - witam pięknie, melduję się na posterunku czynić honory domu :o)
UsuńAnzai - możesz spokojnie, nie dostanę zawału chociaż ze mnie starsza pani
Starsza pani ? Akurat! To co ma powiedzieć notoryczny młodzieniec Klater (prawie 62)?!
UsuńW Malinie M* dostrzegłam bratnią duszę. Serdeczności dla Ciebie i Maliny M*
OdpowiedzUsuńKlater również, DD!
Usuńsrdeczności
DD - widzę, że i Ty czytujesz Anię z Zielonego Wzgórza ... bratnie dusze znajdą się nawet w korcu malu :-)
UsuńWszyscy czytają Anię
Usuńa ja Pollyannie serce oddałam :)
Do Pollyanny też, Atalio dotrzemy.
Usuńbuziulki
Też się przyłączam do miłośników rzeczonej literatury (oraz Malin i Innych ;-). Pozdrawiam :-)
UsuńPollyanna też ma w moim sercu specjalną zakładkę. ja jestem z tych co mają AŻ połowę a ćwierć by mi wystarczyło, żeby się cieszyć. A pamiętacie lektury z dzieciństwa ? Dzieci z Bullerbyn czytałam chyba z 7 razy ostatni raz jako stary koń. Nie przymierzając ww pracy, schowana za deską kreślarską, czytałam Pana Samochodzika. Ale o tym ciiii - bo wstyd
UsuńAno naładowały optymizmem i uśmiałam się nieco.
OdpowiedzUsuńCmok dla Ciebie i uśmiech dla Maliny :):):)
odwzajemniam uśmiech :-) zapraszam na wpis
UsuńKlater natomiast odwzajemnia cmok (bo bardzo to lubi!)...
Usuńno to poleciałam do Jaskółki - Klaterku - pomysł miałeś wyborny z tą wymianą, poznaję Twoich z wielką przyjemnością i linków w ulubionych ni przybywa
UsuńNa ty właśnie polega, Malinko, moja perfidia!
UsuńTam zaraz perfidia:):):) Chłop przewrotny jest i basta. Poczytałam sobie malinowe posty- fajnie się czyta i ubaw jest czasem nieziemski. Klaterku- masz wielkie Brackie:):)
UsuńŚwietne relacje na Twoich blogach ślę ukłony spod Cieszyna pozdrawiam
OdpowiedzUsuńkłaniam się pięknie koleżance cieszyniance .. witaj w klubie i róża i malina pachnące są i kłujące a konfitury - delicje ;o)
UsuńŚwietny wywiad Klaterku. Pozdrowienia i serdeczności dla Ciebie i oczywiście dla Maliny M.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia Hanno . Zaprosiłam "swoich" na ten blog a ja poznaję znajomych Klaterka ... nie da się ukryć będzie wymiana elektoratu
UsuńWpuściłem sie, Hanno, w maliny i wcale tego nie żałuję!
UsuńBardzo miło było poznać lepiej Malinkę. Nick bardzo przyjemny, smaczny i pachnący - teraz wiem jak dobrze pasuje do osoby. Nawet kolce ma! Bo w polityce bez kolca ani rusz!
OdpowiedzUsuńWywiad uroczy!
Urocza interlokutorka, to i uroczy wywiad...
Usuńbuziulki
Prawda!
Usuńoj - spiekłam taka niczym pensjonarka ;o)
UsuńWłaśnie dzisiaj zapytała mnie koleżanka. - Po co ci to blogowanie? -Poznaję ciekawych ludzi, odpowiedziałem. Pozdrawiam Malino M. i Andrzeju K.
OdpowiedzUsuńOczywiście, Kacprze. Natomiast moja koncepcja postów gościnnych sprzyja poszerzaniu się grona czytelników i komentatorów.
Usuńserdeczności
Domyśliłem się Andrzeju. Też to kiedyś robiłem. Na pewno wpadnę odwiedzić. Pozdrawiam.
Usuńzapraszam, zapraszam
UsuńWitam Hanię - Birutę- M. Liberałkę i Malinę M z gwiazdką,
OdpowiedzUsuńktóra niech nadal swym blaskiem oświeca...
Witam też Gospodarza tego miejsca.
Haniu, jest już ktoś od Ciebie, czyli ja w swej skromnej osobie...
Cała Ty ... w tym sympatycznym wywiadzie.
Mile wspominam początki naszej przyjaźni i moment, gdy nazwałaś mnie swą siostrą...
Oby tak dalej , Siostrzyczko, rosła Twa sława i sympatia u innych,
tego życzę z głębi serca - Krystyna
o - to na Krysi blogu pisałam jedne z pierwszych komentarzy. Kiedy miewałam przerwy, z powodu pilnych projektów, wtedy, żeby było wiadomo, że byłam i czytałam zostawiałam podpis - emotikonę - fioletową świnkę, co oznaczało - świnia jestem, że nie komentuję ale nie tak do końca, bo przynajmniej czytam.Przeczytałam pewnego razu u Krysi o świerszczu, który zamieszkał w Jej domu. Natychmiast odpisałam, że moja świnkja zakochała się w jej świerszczu, ... nooo - nie tylko Krysia podchwyciła wątek. świnkę nazwałam violunią od koloru (violet) przez małe v (bo fikcyjna) świerszcza Krysia nazwała Waldemarem przez duże W bo prawdziwy. W końcu tak zamieszałam na Krysi blogu , że stworzyłam własny pod tytułem - "zwyczajne i niezwykłe przypadki panny violki i pana Waldemara Drugiego Mącidreszczańskiego" - prawda, że tytuł mucha nie siada , Mniszkówna wysiada
UsuńWywiad jak się patrzy Klaterku i już się w Malinie M - zakochałam...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Chyba mnie duma rozpiera, JaGo, sądzę, że z Maliną M* też nawiążecie blogową znajomość. Dojdzie moze nawet do wymiany zacnych przepisów kulinarnych?!
Usuńbuziulki
ze wzajemnością JaGo ... a co do przepisów to służę firmowym na pieczeń na dziko, faszerowaną kapustę i babeczki z palonymi migdałami. Najpierw jednak powędruję do Ciebie bo może masz już takie
UsuńOj Klaterku, pewnie, że z Maliną M zawiążemy bliższą znajomość - dzięki Tobie i bardzo mnie to cieszy. Może i nawet coś tam we dwie umyślimy... kiedyś.
UsuńPozdrowionka.
Malinko nie nie mam takowych specjałów - na razie :)
UsuńZaraz idę do Ciebie w odwiedziny... ochoczo.
Pozdrowionka.
Ja Go - u mnie znajdziesz tylko szarlotkę mojego pomysłu i przedwojenny tort mojej Babci Walerii , oba przepisy na drugim malinowym - pieczeń , kapustkę i inne takie zostawiam w kuchni Potra Opolskiego ... wyobrażam sobie co w Twojej kuchni pachnie ... ej - nosa mam dobrego a pis ze mnie na dobre jedzonko :-)
Usuńa jak my z JaGą umyślimy to drżyjcie chlopali
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńZaproszona do Klaterka na Malinową Ucztę, przybywam z chałwą, żeby Malina Chałwianka z sił nie opadła po tak długim wywiadzie.
Nie wiedziałam, co przynieść dla Gospodarza, więc sam niech się wyżywi :)
Pozdrowienia i uściski!
Gospodarzowi wystarczy pierzyna, Ello! Pod nią samo mu rośnie...
Usuńbuziulki
chałwianki tak mają, że jak się rozpędzą to trudno się im zatrzymać ... nooo - chyba że na mecie chałwa majaczy
UsuńNiegdyś uwielbiałem chałwę i sezamki. Niestety, to już delicje nie dla mnie, bo objawiło mi się silne uczulenie na sezam (na mak również, tudzież orzeszki pekano!)...
Usuńchciałabym uczulunie bo nic innego nie jest mnie w stanie powstrzymach ... eeech motylem byłam ale ....
UsuńKto "trawi" jednocześnie "Anię z Zielonego Wzgórza" i kryminały Joanny Chmielewskiej, musi mieć olbrzymią wyobraźnię i nieprzeciętne poczucie humoru.
OdpowiedzUsuńByłam blogerką o kilkuletnim stażu, gdy przypadkowo poznałam Malinkę. Serce się ucieszyło i dusza. Wiedziałam, że świetnie trafiłam. Dzięki niej poznałam i Ciebie, pozwolisz, że użyję określenia Malinki, Klaterku :)))
Świat Maliny to nie tylko jej projekty i rysunki, to także, pokazywana nam we wspaniały sposób, historia. Historia nie tylko od strony jej "zawodu wyuczonego", to również pięknie opisywana historia jej rodziny.
Staram się nie rozpisywać, ale w głowie kłębią mi się wspomnienia starszych postów Maliny, nawet tych o przygotowywaniu uczty "ad hoc".
Serdecznie pozdrawiam:)
Ewcia - Ty jesteś jak plaster miodu ja zawsze jestem szczęśliwa jak kogoś zainteresuje historia mojej rodziny. Puszę blog rodzinny dla dzieci z całej rodziny. Kiedyś przeniosę cały blog na papier, dodam nazwiska i każde dziecię z wielkiej rodziny dostanie ode mnie, żeby wiedziało, jakie ma korzenie. Mam ogromną ilość zdjęć w albumie a a historii rodzinnych w głowie. Szkoda, że WP zrobiła nam psikusa, mój blog nie będzie miał sensu w nowej szacie dlatego teraz pracowicie przenoszę na blogspot
UsuńPrzenoś, przenoś! Zawsze najlepiej schować u siebie.
UsuńUwielbiam Twoje poczucie humoru i Twoje wspomnienia.
Pozdrawiam:)
Ewa
a ja bardzo lubię odwiedzać Twój blog tak wspaniale opowiadasz o miejscach, których nie znam, o tych które znam zresztę też ... i pęknie piszesz wiersze
UsuńMoje korzenie są bardziej pokręcone: przodkowie po kądzieli byli pruskimi junkrami, a po mieczu starą szlachtą mazowiecką herbu Belina!
UsuńTo coś tak jak u mnie;)
UsuńPozdrawiam:)
Tylko , że odwrotnie. U mnie kądziel słowiańska.
Usuń:)
u mnie kądziel kresowa a miecz prawie kresowy
UsuńWywiad bombowy...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWybuchnie???!!!
Usuńgorzej jak grzmotnie i się rozpadnie ... a serio - gdybym była koreańczykiem to bym natychmiast skopiowała pomysł Klaterka u siebie . Raz w miesiącu feta dla przyjaciela
UsuńI jak Cię tu, Malinko nie kochać?!
UsuńUwielbiam ludzi rzucających humorem a nie drwiną , uważam że gościa wybrałeś najlepszego z najlepszych ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Wtorkowa
:)
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
Znowu udało mi się!
Usuńcałuńki
och Asiu - dwa razy próbowałam i nie otwiera mi się twój blog ale spróbuję zmienić przeglądarkę
UsuńWitam, fajny wywiad z Hanią, vel Malinką, Violką i coś tam jeszcze. To cała Hania, która poznałem dawno na blogu, ale nie pamiętam już na jakim. I tak już pozostało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Michał
Michale - ale numer ! jesteś tu podwójnym kolegą po fachu - Klaterka po dziennikarstwie i moim po zabytkach
UsuńJa nie trafiłam na blog Maliny, koleżanki po fachu, jak się okazuje ;-))
OdpowiedzUsuńZ wywiadu wnoszę, że mamy wiele wspólnego, chociażby miłość do Ani z Zielonego wzgórza. Niestety, wzrok mi chyba nie dopisuje, bo nie widzę linku do Maliny bloga, by móc ją poznać lepiej;-)) Kusiołki**
Link będzie, My Heaven Sweet & Lovely Blue, przy poście gościnnym Maliny, który ukaże sie pod koniec tego tygodnia.
Usuńtulę niezmiennie
jak miło spotkać koleżankę po fachu , może my się znamy ???
UsuńLink do Blue podałem Ci, Malinko, w poczcie e - mail.
Usuńod razu skorzystałam - oj - warto było !!!
UsuńSuper pomysł! Gratuluję Ci Andrzeju bardzo serdecznie.Pomysłu i realizacji tegoż, wszak zapowiada się bardzo interesująco.Powstanie z wywiadów bardzo interesująca rzecz i mam nadzieję,że trafi do szerokiej publisi, bo jest OK.Gratulacje dla Maliny i najserdeczniejsze pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Dobrochno za dobre słowo. Post gościnny Maliny M* ukaże sie w najbliższy piątek.
Usuńściskam
pozdrawiam Dobrochno i udaję się na zwiad w Twoje okolice :-) Twój nick jest mi znany tylko nie wiem skąd - może od Knezia okrutnika ... pewna nie jestem ale tropem Herkuleta Poirota rozwiążę zagadkę
UsuńWitam serdecznie Pana Andrzeja i Ciebie Haniu:):) Powtórzę to, co napisałam u Malinki...Pamiętam Cię z czasów Biruty - Liberałki...Wtedy mniej więcej Cię poznałam, za pośrednictwem Krysi i Tomka...Nie bardzo rozumiałam Twój nick i wydawało mi się,że trafię na kogoś bardzo sztywnego...zasadniczego..takiego typowego liberała , który będzie nieustannie nawiązywał do polityki...Pomyliłam się i to bardzo:):):) Zaglądnęłam i zostałam na dłuuuugieeee....dłuuuugieeee lata...bo to już sporo lat minęło, odkąd jesteśmy wszyscy razem...Ty , Krysia, Tomek i ja... Czasy Violuni i Waldemara też były cudne..a Ty pokazałaś nam wszystkim , jak wiele w Tobie drzemie ukrytych i tych odkrytych talentów...Nigdy nie rezygnuj z pisania, bo cechuje Cię wyjątkowa "lekkość pióra"...i myślę,że o tym wiesz:) Pozdrawiam ciepło i życzę zarówno Tobie , jak i Panu Andrzejowi nieustającej weny twórczej w każdej dziedzinie:):):) Bożena
OdpowiedzUsuńUkłony, Bożeno!
Usuńooo - Cioteczka mojej violuni ;o)
Usuńtak - czasy były cudne, czasem mnie kusi żeby założyć na blogspocie dom violuni ale czy da się dwa razy wejść do tej samej rzeki ? Pisanie wspólne historii to wspaniałe doświadczenie , nasza panna niewiarygodne sytuacje na swoim świnkowym koncie miała ... Bożenka zabieraa ją ze sobą w długą podróż do Austrii ... kiedyś nawet o mojej violuni pewna zaprzyjaźniona z nami wszystkimi studentka Aniołka Markomanka, wirtualna kuzynka violuni, napisała semestralną pracę z "kultury mediów" ... pracę dostałam na pamiątkę
Bardzo przyjemnie się czyta ten cały wywiad.
OdpowiedzUsuńDużo się dowiedziałam i mam wrażenie, że lepiej Cię teraz znam ;)
Pozdrawiam gorąco :)
Zapraszam na piątek do gościnnego postu Malinki... Bedzie sie działo!
Usuńoczywiście i ja zapraszam
UsuńMam ten wielki zaszczyt ,być znajomą na blogu Maliny M a dla mnie po prostu Anią.Wywiad bardzo interesujący-szczegolnie słowa opisujące działalnośc zawodową Ani.Zresztą wszystko co Ania pisze jest dla mnie bardzo ważne,jej życzliwość i zrozumienie dla moich brakow w pisowni bardzo sobie cenię.........
OdpowiedzUsuńMam ten wielki zaszczyt ,być znajomą na blogu Maliny M a dla mnie po prostu Anią.Wywiad bardzo interesujący-szczegolnie słowa opisujące działalnośc zawodową Ani.Zresztą wszystko co Ania pisze jest dla mnie bardzo ważne,jej życzliwość i zrozumienie dla moich brakow w pisowni bardzo sobie cenię.........
OdpowiedzUsuńHalinko - piszesz pięknym językiem i to ja od Ciebie się uczę
UsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńBywałam kiedyś na wymienionych blogach :)
Ciekawy pomysł z tymi wywiadami ;)
Pozdrawiam mile :)
Pamiętam Twój blog , taki wszechstronny , tyle w nim było wspaniałych porad, ciekawym rzeczy ale pewnego dnia zamiast blogu Morgany znalazłam tam jakieś reklamy i opisy dziwnych sprzętów ... może masz inny blog zaraz link nacisnę i może dawną Morganę znajdę
UsuńPo prostu, Malinko, kliknij w nick "Morgana" powyżej Twej odpowiedzi.
Usuńtak jesyt panie generale - kliknęłam :-)
UsuńObecną Malinę razem z jej świnką Violą poznałam na blogu Onetu, potem nasze drogi się rozeszły, widocznie Biruta miała ważniejsze sprawy na głowie niż odwiedzanie znajomych blogów, o co nie mam do niej pretensji.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
to mi zabiłaś ćwieka ??????????
Usuńw całym tym zamieszaniu z moim blogiem i zmianą na inny najpierw unikałam znajomych świadomie, żeby mnie nie rozpoznano a potem wizyty w Onecie sprawiały mi wielką przykrość, tak bardzo mi było szkoda mojej świnki . Takim to sposobem pogubiłam część znajomych i na prawdziwą świnię wyszłam a na dokładkę świnię sklerotyczkę - ale życie przed nami świnka uśmiechnąć się zawsze może, pokutny worek na ryjek nałożyć i z przyjemnością wrócić tam, gdzie bywała :-)
UsuńMalino, nie przejmuj się, to normalne, że na blogach pojawiają się nowi ludzie, inni zaś znikają. Po prawie ośmiu latach blogowania przywykłam do tego. Mój blog na Onecie to "Życie Anny".
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
Piękne i mądre i zdolne te Maliny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Piekielnie zdolne, Joanno, aż do bólu w lędźwiach!
Usuńłączę pozdrowienia
ojjj - bo się zaczerwienię i zwiędnę ;-)
UsuńWysokie loty! Lećcie i nie obniżajcie pułapu! Powodzenia!
OdpowiedzUsuńWysokie loty! Lećcie i nie obniżajcie pułapu! Powodzenia!
OdpowiedzUsuńI to loty niekiedy w najwyższych rejonach abstrakcji...
UsuńWaszku - nawet sine mgły i ciemne tumany nas nie powstrzymają ;-)
UsuńZnam blog Maliny bardzo dobrze, bo często na nim bywam. Zostawiłam też kilka komentarzy. Jestem pełna uznania dla Ciebie Malino M.
OdpowiedzUsuńTy też chyba u mnie kiedyś byłaś- bo pamiętam komentarz związany z moim tekstem o Leopolis.
Serdecznie pozdrawiam.Malinę M i Art-Klatera.
Pozdrowienia odwzajemniam, Stokrotko, jak zwykle: na słodko!
UsuńDziękuję najserdeczniej za zaproszenie. Warto było zajrzeć. Takie postacie, jak Malina fantastycznie uatrakcyjniają blogowisko. Niestety trafić do tych najciekawszych wcale nie jest łatwo. Tym bardziej cenię Twoje zaproszenie i już ustawiam się wśród oczekujących na piątkowy wpis. Pozdrawiam dwie ciekawe i bliskie mi osobowości, Malinę M i Art-Klatera
OdpowiedzUsuńŚrodowisko blogowiczów jest specyficzne i bardziej zwarte, lojalne, i serdeczne niż jakakolwiek partia polityczna! A posty gościnne własnie temu mają służyć!
Usuńserdeczności multum
wow ,
OdpowiedzUsuńjestem tu po raz pierwszy ,
świetny blog,świetny pomysł ,
pani Malince nalezą się gratulacje za piękne odpowiedzi -czasem tam bywam :-)
pozdrawiam
Mam nadzieję, że pomysł z postami gościnnymi chwyci i pojawi się tu wielu znakomitych blogowiczów. Post gościnny Malinki w najbliższy piątek!
Usuńukłony
Ciekawy wywiad, chętnie zajrzę na bloga Maliny M., bo chyba do tej pory nie udało mi się tam trafić. Czekam też na przyobiecany, gościnny post ww. Autorki.
OdpowiedzUsuńKłaniam się
Zajzrzyj, Smurffie, koniecznie. Malinka prowadzi teraz dwa blogi. W piątek ukaże sie obiecany post i podam do jej blogów linki.
Usuńserdeczności
Tyle wiedzy i wspaniałości.
OdpowiedzUsuńW takim razie coś jako wyróżnienie za wkład pracy w ten wywiad, z ciepłymi pozdrowieniami i gratulacjami :)
Malino, Andrzeju - czas na spacer. Nie tylko tam, gdzie liście spadają...
https://www.youtube.com/watch?v=Zm2csqUjIbI&list=RD02eEp9mZqLLcw
Uwielbiam, Alinko, evergreen J. Kosmy "Autumn Leaves (Jesienne liście)...
Usuńa wspaniałości dopiero nadchodzą!
tulę ochoczo
uwielbiam spacery, szczególnie te z niespodzianką :-) bardzo serdecznie dziękuję i zostawiam słoneczny, spacerowy uśmiech
UsuńZnakomity wywiad!
OdpowiedzUsuńNie wiem co to jest z tymi wiązanymi zainteresowaniami, ale ja jestem matematykiem z ogromnym zamiłowaniem do architektury. Wpisy 'architektoniczne' czytałam nieraz po kilka razy.
Pozdrawiam bardzo cieplutko Malinkę i Andrzeja:)))
Mnie, poloniście, zazwyczaj zdfarzały sie przyjaźnie z matematykami, - czkami. Nie można mi przypiąc łatki "typowergo humanisty", bo podobno mam umysł zdysplinowany i precyzyjny. Na szczęście zdarzają mi się,chwile szaleństwa, kiedy to jestem lirycznie nieprzwidywalny!
Usuńukłony
ale wyszła nam Jolu symetria ... piękny barokowy układ, ciekawe swoją drogą, czy lubisz barok , ja w baroku po uszy siedzę ale gotyk mnie też zachwyca, asymetria też bywa piętna - no życie jest opiękne :-) Andrzejku - zdyscyplinowana i uporządkowana to ja jestem w projektach - reszta to romantyczny chaos
UsuńZ dużym zainteresowaniem czytaliśmy z żoną ten wywiad z Maliną M. Tak się składa, że moja żonka (Basia) jest matematykiem i również ma drugie zainteresowanie, lecz muzyką.
OdpowiedzUsuńParę dni temu słuchaliśmy w radiu wywiad prowadzony z Maliną M. Ma bardzo miły i sympatyczny głos.
Serdecznie pozdrawiamy Malinkę i Ciebie Andrzeju. B&S
Dziękuję najserdeczniej i bezterminowo zapraszam.
Usuńupsss - Sylen - to nie byłam ja , nikt ze mną nie przeprowadzał radiowego wywiadu, ja jestem całkiem zwyczajną Maliną, niezbyt medialną . Serdecznie pozdrawiam i Ciebie i Basię :-)
UsuńSylen - przed chwilką byłam na Twoim blogu wypisałam komentarz i fruuuu - coś komentarz zeżarło , ale zapromowałam w liiil póżniej spróbuję jeszcze raz
UsuńJeżeli to nie byłaś Ty, to dlaczego ten "Ktoś" powiedział, że prowadzi bloga jako Malina M??? Ktoś się pod Ciebie podszył. Niemniej jednak całkiem przyjemnie się słuchało tego wywiadu:-)
UsuńJeżeli wpisywałaś się u mnie na Onecie, to pierwszy Twój kom musi być zatwierdzony.
Bardzo dziękuję za promocję:-) Moja Basia też Ciebie promuje, bo ona jest na promocji zalogowana.
Serdecznie ściskamy Ciebie i Andrzeja. B&S
Wow... cóż za wywiad rzeka z naszą Hanią alias Malina. A jaki ciekawy! Przeczytałam z wielkim zainteresowaniem. Wiele pasji Hani znam, o wielu innych się dowiedziałam. Podobnie z Jej przeżyciami na blogowisku. Wiem też kto zacz, ta starsza Pani. Mnie też dała "popalić";)
OdpowiedzUsuńJestem pełna uznania dla Was Obojga. Pozdrawiam serdecznie! Halszka
Buzinki, Halszko!
Usuńooo - nie wiedziałam, że się znacie !!! jednak św3uiat blogów , chociaż ogromny, bywa bardzo mały ... fajnie :-)
Usuńno to znalazłeś się jakby...w "malinowym chruśniaku" Klaterze,haha...to jużeś stracony...
OdpowiedzUsuńnie znam bloga Maliny,ale...to nie znaczy,ze nie poznam,bedzie mi miło...
zatem pozdrawiam Twojego Gościa Malinę i Ciebie:)
W piątek przy okazji publikacji postu Maliny, przkażę linki do jej blogów
UsuńToteż Dam,y , choćby ta droga będą miały okazje sie poznać!
buziulki
witaj KRAKOWIANKO - w malinowym chruśniaku raz pachnąco, raz kłująco - zapraszam serdecznie
UsuńUśmiech szeroki dla Maliny, która lubi podobne książki i matematykę! :-)
OdpowiedzUsuńI buziak zostawiam dla Klaterka wpuszczonego w maliny:-)
krysia
Wiesz, Krysiu, cudnie w tych malinach!
Usuńcałuski
Miłego i spontanicznego masz gościa ,uściski dla niej i dla ciebie :)
OdpowiedzUsuńPost gościnny opublikowany! Zapraszam serdecznie!
OdpowiedzUsuńPrzejrzałam pobieżnie. Cy-me-si-ki!!!
OdpowiedzUsuńDzięki za życzliwe słowo!
OdpowiedzUsuń