Ziemniak to roślina taka,
która wszystkim robi smaka.
Na ziemniaka sposób taki
zrobisz z niego w mig przysmaki.
Czipsy, frytki i paluszki
chętnie zjedzą też maluszki.
Ziemniak nigdy się nie znudzi,
chęć do życia w ludziach budzi.
Znany jest na całym świecie,
dzięki niemu rośnie dziecię.
Jaki morał z tego mamy?
Jedz kartofle, nie bądź chamem!
(anonimowe, znalezione w necie)
K L I K
Dziś proponuję odetchnąć nieco od przedwyborczej zadymy poświęcić się i sztuce kulinarnej. Odgrażałem się przecież w mej krótkiej blogowej wizytówce, że jestem także smakoszem!
Polecę Waszym podniebieniom specjał europejskiej kuchni kontynentalnej, bardziej popularny w środku i na wschodzie naszego kontynentu niż na dekadenckim Zachodzie… Ale i tam tym się, exactly, delektują!
Francuzi nazywają to danie „Les pommes de terre au sauvage”, Niemcy - „Die Suessenwildkartoffeln", a my po prostu „Kartofle po męsku” lub „Sałatkę ziemniaczaną na dziko”!
K L I K
Oto przepis:
"Bierzemy
wiadro ziemniaków, które to bulwy dokładnie płuczemy i starannie
obieramy.Teraz należałoby pokroić je w drobną kostkę, ale nam
się nie chce, zatem partiami wrzucamy to cuzamen do miksera i
dobrze, i z głowy!
Teraz dodajemy sól, ale soli… nie ma!
W
zamian wrzucamy do otrzymanej pulpy rodzynki, kandyzowaną skórkę
pomarańczową, garść suszu owocowego, wymoczone w białym winie
migdały, słodzimy obficie cukrem trzcinowym, ewentualnie zalewamy
to starym kompotem z agrestu i usilnie zastanawiamy się, co dalej?! Z kolei czeka nas najważniejszy etap – smażenie!!! Usilnie szukamy masła, smalcu, margaryny lub banalnego oleju z pierwszego tłoczenia…
Ale… nie ma!!!
Pod ręką znalazła się odrobina drożdży… Wrzucamy śmiało! Będzie ciasto!!! Prawdziwy i oryginalny wszechpolski i partriotyczny domowy wypiek!!! I kto nam podskoczy?!
Przerwa w dostawie gazu i nici, kurde, z pieczenia!!!
W stanie silnego wzburzenia emocjonalnego, aby oszczędzić sobie wstydu przed Rodziną, potajemnie zlewamy tę obrzydliwą breję do zapasowego tzw. baniaka i ukradkiem wynosimy to świństwo do piwnicy!!!
Po trzech tygodniach schodzimy, niby przypadkiem do tejże piwnicy, w towarzystwie sąsiada, rodem z Kielecczyzny, w celu rzeczowej i profesjonalnej debaty na temat „Co dalej?!”
Sąsiad, wyspecjalizowany dietetyk i dyplomowany specjalista od zdrowej żywności, na pewno doprowadzi sprawę do szczęśliwego końca!
Czysta kobieta i czysta konsumpcja czystej po zachodzie słońca...
K L I K
Wypada Wam życzyć powodzenia, udanej degustacji i…
NA ZDROWIE !!!
K L I K
Aż brzuszek rozbolał ze śmiechu! Lekarstwo? Oczywiście przedestylowany kartofelek!!!! Przepis wklejam do faworytów :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję, a miało być ku zdrowotności!
OdpowiedzUsuńściskam
I pomyśleć, że w chwili, gdy przeczytałam o wiadrze ziemniaków na sałatkę, od razu dostałam olśnienia :)))) Bo przecież co innego z j e ś ć wiadro ziemniaków, a co innego w y p i ć :) Genialne, pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńChyba się, Anulo, zarumieniłem...
OdpowiedzUsuńw Twoje rączki suplikuję
Pisałeś ten tekst przed albo po tej,, sałatce" hehe..
OdpowiedzUsuńByś niy miała mie za chapsa,
OdpowiedzUsuńCharknij, Uśka, sy mnóm sznapsa!
dziubeczki we pucele
No to stuknijmy się tą sałatką, na zdrowie!
OdpowiedzUsuńStuku puk i łup w ten dziób!
Usuńcałuski
.......hehehe !!!!.
OdpowiedzUsuńNichts nowego !!.
Aber gehst Du, Peter! Am West nicht neue und bei uns alles klar!!!
UsuńTschüß!
nie lubię wódki
OdpowiedzUsuńbo rozum krótki
ale ten jeden raz
namówić się dam
Twoje zdrowie Andrzejku
Art Klaterku
Rozum krótki u rozwódki,
UsuńMarne skutki nie od wódki,
Więc po sznapsie,
Oby nam się, Alinko!
buzinki
Kartoflanki samogonnej napilam sie dwa razy w zyciu: pierwszy i ostatni. O malo nie zeszlam... :)
OdpowiedzUsuńCaluski :***
Bo to, Anne Marie, trunek dla wybranców! Trunek to łacny a zacny - krew czyści, żyły prości, wygónio choroba z kości!
UsuńWyobraźnia ludzka nie zna granic. To o klipach, które poleciłeś:)) A bimber, czyściocha....jak dobrze przepuszczone, to nie ma nic lepszego. W każdym razie ja tam wolę takie niż te perfumowane od których łeb pęka i wzrok mętnieje. No, ostatecznie może jeszcze być cytrynówka. A z innej postaci kartofli to te ze skwareczkami, zielony,m szczypiorkiem i maślanką. Może być też kiszka do nich:):) ( kiszka- wiesz o co chodzi?)
OdpowiedzUsuńBuziole
Coca - cola to jest to,
Usuńa kiszka to blank co inkszego!
Banalną colę toleruję, Jaskółeczko, jedynie z jamajskim rumem ( Captain Morgan, zum Beispiel)!
kusiolki
Jaka Cola????? Rumu nie toleruję w żadnej postaci. Kiszka to jest banalny kefir, zsiadłe mleko:):):) Kartofle z kiszką, Klaterku :):):):)
UsuńCmoki :)
Doskonale wiem, Jaskóleczko, co to jest kiszka. Przez trzy lata mieszkałem w Cieszynie jako pierwszy (tj. słuchacz pierwszego, pionierskiego rocznika '71) student tamtejszej Alma Mater. przetrawestowałem jedynie nasze tj. w obrębie katowickiej aglomeracji powiedzonko, osmieszające ówczesny slogan reklamowy:
Usuń"Coca - Cola to jest to,
Ale maślónka to jest blank co inkszego."!
Wprawdzie maślanka to nie to samo, co zsiadłe mleko, ale sens dowcipu jest taki sam! Tyle mej uczonej eksplikacji.
I tak przepadam za Tobą, Jaskółeczko!
wartościowym naczyniem zbiorczym jest tradycyjna bańka na mleko... autorytety radzą zakopać po same uszy i obłożyć szerokim fartuchem z folii... tracimy zainteresowanie do czasu, aż sąsiad zacznie nabierać zainteresowania i podejrzanie zbyt często przystawać przy wejściu do piwnicy... to jest sygnał, by zaopatrzyć się w tęgi, długi kij i po odbyciu ekstraordynaryjnego pożycia intymnego z żoną /bo kolejnej okazji może nie być/ schodzimy na dół i otwieramy zachowując odpowiedni fizyczny dystans... pora dnia nieistotna, bo i tak mocno pieprznie, niemniej jednak polecany jest dzień... wtedy można zwalić na dzieciaki, że dupnęły z kaliflorku, albo z jakiegoś chińskiego wynalazku, a w nocy zleci się cała kamienica, bo to na pewno wybuch gazu... popatrzeć, powaniać, zebrać z foli to, co się rozbryzgło i zasadniczo dla niecierpliwych, mało wybrednych temat się kończy, a dla konesera dopiero zaczyna...
OdpowiedzUsuńbulba :)...
Świat męskiej przygody jest cudowny, Piotrze!
Usuń"Umyte zdrowe i dojrzałe owoce w miarę możliwości rozdrabniamy. Umieszczamy w beczce 200l dodajemy rozpuszczony w wodzie cukier. Uzupełniamy beczkę wodą tak by znalazło się jeszcze miejsce na matkę drożdżową (około 5l). Już po kilku godzinach obserwujemy intensywnie pracujący zacier (..) Mijają kolejne trzy tygodnie zacier powinien już wypracować. Odlewam około pół szklanki zacieru by spróbować czy nie jest słodki. To bardzo ważne żeby zacier był wytrawny (...) Zawartość beczki możemy przelewać do kotła i rozpocząć gotowanie. W moim przypadku są to cztery gotowania. Z każdej beczki 200l odlewam kolejno 50 litrów do kotła, z którego otrzymuję 10l. Bimbru o mocy 35-40%. Po przegotowaniu całej beczki 200l mam 45l 35-40 alkoholu (...) Pierwsze gotowanie zwiększyło moc i oczyściło alkohol. W smaku czuć charakterystyczny smak użytych owoców. Nie jest to jeszcze koniec naszej pracy. Prawdziwy bimber musi mieć MOC. I tu ważna wskazówka – dokładnie myjemy kocioł przed drugim gotowaniem(...) Na tym etapie kończymy gotowanie bimbru z owoców. Nie należy gotować po raz trzeci (...) Prawidłowo przeprowadzony proces pozwala na wyprodukowanie wysokiej jakości bimbru o mocy 70-75%. W smaku możemy wyczuć owoce oraz charakterystyczną dla młodego bimbru goryczkę. Bimber umieszczam w dokładnie umytym szklanym balonie na okres 2-3 tygodni. W tym czasie zmieni się smak charakterystyczna goryczka zanikania na korzyść smaku owoców. Możemy rozcieńczyć bimber do 50% dolewając przegotowaną wodę. Po upływie 2-3 dni możemy przystąpić do degustacji."(netmark.pl)
Czyż to nie poezja?!!! Dla wielbicieli patriotycznej prostoty sugeruję powtórkę z bitwy pod Grunwaldem: 10l wody, 4kg cukru, 10dag drożdży...
pacisko, że aż hej
Czy to przepis Jakuba Wędrowycza? No i jemu też wybuchło, cała ziemianka wyleciała w powietrze:)
Usuń@Jaskółka...
Usuńprzepis majstra murarskiego pana Stasia...
Senks- idę kombinować bańkę:)
UsuńDogłębne i wielostronne badania nad stężeniem procentowym cukru w cukrze mają swą chwalebną przeszłość i świetlaną przyszłość. Przepis, który tu przytaczam jest autentyczny sprawdzony i autoryzowany - podałem adres strony, a jej autor doradza także w kulinariach ogólnych oraz w sferze gospodarstwa domowego. Polecam tę stronę.
UsuńMy zaś wsłuchajmy się w kojącą ciszę i może usłyszymy słodkie: bul... bul...
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńBędę musiała pokosztować takiej kartoflanej sałatki, żeby wyrobić sobie zdanie i błyszczeć wiedzą na ten temat w towarzystwie. :)
Pozdrawiam serdecznie.
Z tym błyszczeniem to niełatwa sprawa - chłopom łatwiej, szczególnie tym łysym, bo do tego jeszcze puszczają zajączki.
UsuńA sałatka zacna i bezmięsna!
buziulki
Pozdrawiam milutko.Miłego nowego tygodnia.
OdpowiedzUsuńNajmilsze i najsłodze buzinki, Agatuszko!
UsuńNie odważył bym się próbować, nawet po leżakowaniu i innych zabiegach uszlachetniających. Należało zacząć od ugotowania tych ziemniaków i dalej choćby według przepisu: http://alkohole-domowe.com/destylat/zaciery-zbozowe-i-ziemniaczane/zacier-z-ziemniakow.html
OdpowiedzUsuńSkrobia surowa nie poddaje się fermentacji, a wiec co tam mogło powstać?
Widziałem kiedyś produkcję tzw spirytusu gorzelanego w gorzelni pochodzącej jeszcze z XIX w.Najbardziej utkwiły mi w pamięci ogromne kadzie fermentacyjne oraz strumień spływającego do beczek spirytusu. Wszystko pod plombami i w obecności urzędnika akcyzy.
Podobno dobry fachowiec z wszystkiego może wyprodukować bimber więc nie zdziwię się, gdy ktoś podejmie się wdrożyć ten przepis i do tego zaprosi na degustacje. Będę śledził dyskusję.
Miłego
w czasie II wojny światowej żołnierze amerykańscy na upalnych wyspach Pacyfiku dostawali puszkowane owoce w syropie /puszka ok. 20 litrów/... nakłuwano obficie denko i wynoszono w dżunglę... po ok. min. tygodniu otwierano puszkę, wygarniano warstwę różnych stworków, które tak wlazły i się utopiły... nazywano to "gwóźdź"... porażająco mocne i smaczne to nie było, ale sponiewierać potrafiło...
Usuń@tatul
UsuńRosyjski pisarz, pochodzenia żydowskiego, Izaak Babel był piewcą tzw. radzieckiego NEPu (. Новая экономическая политика, Nowaja ekonomiczeskaja politika) w Odessie lat dwudziestych dwudziestego wieku. Bohaterem literackim był tu niejaki Benia Kszyk, odesski gagster, który podobno potrafił wypędzić bimber nawet ze... stołka!
serdeczności
@pkanalia
UsuńW czasie najgłupszej wojny polsko - jaruzelskiej miałem paru przyjaciół wśród internowanych opozycjonistów.. Rodzina masowo dostarczała im do więzienia / ośrodka internowania puszki "Dodoni" z sokiem grejfrutowym. Odpowiedni fachowcy wywiercali w denkach niewielkie dziurki, odciągalki strzykawka sok, a następnie ta samą strzykawką wtłaczali tęgi bimber. Pozostało tylko puszkę artystycznie potem zalutować!
Polak potrafi!
ob y nam się...
Ubawić się ubawiłam . I znowu jestem w opozycji... bez ziemniaków mogę żyć a już na pewno bez sałatki kartoflanej...
OdpowiedzUsuńJakoś żyto wolę.....
Zasiałaś z góralami jak w słynnym śląskim trojoku ("Zasiali górale...") ?!
UsuńDe gustibus...
buxki
Tak,to tylko dobra zabawa.Pozdrawiam.Ewa
OdpowiedzUsuńTak,to tylko dobra zabawa.Pozdrawiam.Ewa
OdpowiedzUsuńW samej rzeczy, Ewo!
UsuńPozdrawiam i zapraszam na zaś
Przepraszam Szanowny Komentariat za wszystkie literówki, które coraz częściej mi się zdarzają! Nie mam pojęcia, dlaczego?!
UsuńA ja żrem ziemniaki na potęgę..A co mi tam..
OdpowiedzUsuńJa jestem Eating Sting Potato King!
OdpowiedzUsuńhi
O, takie salatki lubie:)) Maja moc i dodaja skrzydel :))
OdpowiedzUsuńProszę, chodźmy gdzieś na stronę,
OdpowiedzUsuńRzekł spłoszony korniszonek,
Mam dylemat niepojęty,
Przecież jestem abstynentem!
całuski jak z makiem kluski
Klaterku - mnie już chyba nic nie pomoże, bo na wymarciu jestem.
OdpowiedzUsuńA kartofelki to tylko z masełkiem lubię.
Pozdróweńki:-)
Stokrotna Jadzienko! Na wymarciu to są ci, co pali(li) kota! Pożyj jeszcze i długo z... tym, którego jeszcze pragniesz!
Usuńściskam niemożebnie
Klaterku, wspomniałeś wojnę polsko-jaruzelską.
OdpowiedzUsuńMam z tym historycznym epizodem wiele wspomnień, w tym również "kulinarnych".
Kiedyś amatorsko robiłem wino porzeczkowe. Wychodziło całkiem nieźle.
Ale "kartkowa ekonomia socjalizmu" zmusiły mnie do rozszerzenia asortymentu.
Niestety, w moim ogródku za nic nie chciały rosnąć ziemniaki. Może dlatego, że nigdy nikt ich tam nie sadził?
Za to jabłek, śliwek i gruszek miałem zatrzęsienie.
Ale proces fermentacji wina wydawał się za długi. pozostawało więc skorzystanie z przepisu na "sałatkę ziemniaczaną na dziko".
Perypetie z organizowaniem odpowiedniej aparatury to temat na osobne opowiadanie.
Przygody z transportem pod czujnym okiem patroli milicyjno-wojskowo-robotniczych - gdy wybrałem opcję powierzenie swego "kompociku" fachowcowi - to prawie thriller. Ryzykowałem trzy razy bardziej, niż Jarosław K. w swej opozycyjnej działalności. Ale za to potem ten SMAAAK!!!!!!
Akurat, Leszku, w najgorszej zimie najgłupszej wojny ('82) obchodziłem swoją trzydziestkę i to w doborowym towarzystwie opozycyjnych dysydentów, którzy jeszcze nie trafili do "internatu". Obchodziłem ją przez okrągły tydzień w nastroju beznadziei i wściekłości! Gdy się ocknąłem, to byłem trochę zdezorientowany tym, że piłem gorzałę, a odbija mi się... pączkami!
OdpowiedzUsuńNagle zabrakło cukru, a nie da się przecież bez cukru określić zawartości cukru w cukrze. Okazało się, że nawet taniej wychodzi pędzenie z jaboli, trzeba było tylko uważać na temperaturę. Efekt był nieoczekiwany: SO2 wyparował, a alkoholomierz wykazał prawie 90%.
Odstało przez godzinkę, schłodziło się, a następnie, wymieszane z sokiem "dodoni" spłynęło do zaschniętych gardziołek naszych!
Masz rację, Leszku, miło powspominać!
No widzisz Klaterku z jakim opóźnieniem do Ciebie przyszłam, kurcze blade! Przyznaję, jeszcze batatów w swoim życiu nie jadłami dokładnie nie wiem jakie są w smaku. Wiem tylko, że są słodkawe no i od Ciebie, że "gotowane są mdławe". Muszę je wypróbować według Twojego przepisu, bo co ze mnie za kucharka by była, jakby nie spróbowała :)
OdpowiedzUsuńBuziole.
Spróbuj, JaGo! Placki batatowe na słodko to jest to!!!
OdpowiedzUsuńściskam