poniedziałek, 15 grudnia 2014

Różane posłanie

                                       


W mojej ponad czterdziestoletniej twórczości literackiej skupiałem się przede wszystkim na poezji lirycznej - tradycyjnej i białej – na songach poetyckich, monologach scenicznych, skeczach czy krótkich scenkach dialogowych, a także na przekładach z anglojęzycznej klasyki rozrywkowej.
Mam także napisane niedawno dziełko dramaturgiczne (monodram) oraz jedyne, jak na razie opowiadanie. Nie można do końca tego tekstu zakwalifikować do prozy poetyckiej, ale jakieś tam podwójne dno chyba posiada:



Gdziekolwiek w ogrodzie różanym…

                                                                          



Na obrzeżach hałaśliwej i przeludnionej metropolii wiódł spokojny żywot schludny i nobliwy staruszek, emerytowany profesor filozofii, przyjazny wobec świata i ludzi dobrej woli. Na wszystko i wszystkich spoglądał życzliwym okiem i z wielkim upodobaniem uprawiał przydomowy, warzywny ogródek.
Nagle, po pewnej dusznej czerwcowej nocy, nastąpił, w tym jakże uregulowanym dotychczas żywocie, nieoczekiwany i szokujący przełom!
W zaniedbanym i zachwaszczonym kącie obejścia jego uroczego domku, w bezpośrednim sąsiedztwie śmietnika, zakwitł, w feerii barw i zapachów, różany ogród. 
Oniemieli z zachwytu sąsiedzi, a nawet przypadkowi przechodnie, zaczęli nękać Profesora wizytami, telefonami wśrodku nocy i zaproszeniami na brydża czy na rauty dobroczynne. Profesor traktował to z naturalnym stoicyzmem, jednakże nie odmawiał, bywał, brylował i zaczął bawić się jak nigdy dotąd!
Tymczasem Ogród Różany egzystował pokątnie swym tajemnym życiem. Niesamowitej urody kwietne cudeńka pleniły się żywiołowo, wdzierając się, z niepohamowaną agresją, między ukochane profesorskie warzywa. Zniewalający zapach, we dnie i w nocy, niepokoił, odurzał i upajał całą okolicę! Co najgorsze jednak Istoty owe miały jeszcze jedną, w równym stopniu ekscentryczną jak i ohydną przypadłość. Były… m i ę s o ż e r n e !!!
Profesor, człowiek oczytany, obyty w świecie i niezmiernie spostrzegawczy, zdał sobie wreszcie z tego sprawę!!! Nie poddał się, na szczęście, jakiekolwiek frustracji. Był na to zbyt pragmatyczny, toteż skutecznie podjął odpowiednie kroki, aby temu zaradzić!
Jak każdy rasowy hodowca kwiatów, przemawiał czule do swych pupilek najpiękniejszymi strofami poezji lirycznej, cytował co celniejsze fragmenty traktatów filozoficznych, przekonywał sylogizmami i mamił wizjami wytrawnego profety! Wszystko na nic! Skrapiał prześliczne płatki najczystszą wodą źródlaną, użyźniał glebę ekologicznym nawozem, podawał antybiotyki i silne leki psychotropowe, a nawet sięgnął do muzykoterapii, serwując kwiatom na okrągło najwybitniejsze dzieła klasyków wiedeńskich.
Wysiłek Profesora nie poszedł, na szczęście, na marne. Po jakimś czasie Róże stuliły swe płatki w szczelne pąki i zamarły w bezruchu. 
Okazały wreszcie skruchę! Profesor odetchnął z ulgą, mógł już wreszcie spać spokojnie, powrócić do ulubionych lektur, a także przy okazji nadrobić zaległe rewizyty.
Ogród Różany trwał niezmiennie w pokucie, nieczuły na podszepty figlarnej Bryzy, aż zdarzyła się kolejna zaskakująca volta. Owej pamiętnej nocy Różany Sobór uchwalił jednogłośnie ostateczne przejście na… WEGETARIANIZM!!!
Od tej chwili, do czasów nam współczesnych, nawrócone róże pożerają się wzajemnie, topiąc w otchłani wiecznej niepamięci, swą jakże niechlubną i odrażającą przesłość!

                                           
 


                                          K L I K

62 komentarze:

  1. Ten staruszek jest zaskakująco podobny do Piotra Skrzyneckiego...
    Mięsożerne róże...Zjadające się nawzajem... Hmmm... Czyżby aluzja do świata kobiet?
    Okrutniku jeden!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie określałbym siebie jako mizogyna, Bet. Choć Twoja konkretyzacja daje mi do myslenia!
      buxki

      Usuń
  2. Pamietam to opowiadanie, Klaterku. :) (Pamietliwa ze mnie sztuka)
    I dawniej podobalo sie, i nadal sie podoba.
    I dno podwojne - jak najbardziej, a moze i nawet wiecej tych warstw.

    Serdecznie... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba, Eluś, się starzeję! Być może spróbuję swych sił w następnych opowiadaniach.
      kusiole

      Usuń
    2. Andrzeju, zajrzyj na skrzynke pocztowa. Cos przeslalam, chyba wazne...

      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Powiem szybko za Elą, że też pamiętam, ale nie pomnę co wtedy, po przeczytaniu, powiedziałam :)
    Dlatego, żeby samej sobie nie przeczyć też rzeknę, że morał mocny.
    Możesz teraz w podobnym tonie o tulipanie, albo jakimś samotnym narcyzie :)?
    bo wiesz, nie tylko Róże na tym padole.
    Pozdrowienia, Art A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na górze róże
      na górze róże
      mam alzheimera
      na górze róże

      całuski

      Usuń
    2. O... to przepraszam, cofam...
      znaczy... uchodzę...

      Usuń
    3. A czy mogło być inaczej :)
      Przecież po lekarstwo z uśmiechów tu zaglądam.
      dobrych snów...

      Usuń
    4. Alinko, przepadam za Tobą ustawicznie i niezmiennie!

      Usuń
  4. Róża rodzaj żeński, kobiety wzajemnie się pożerające. No cóż i tak bywa w świecie róż i ludzi.
    Dobre opowiadanie z podwójnym dnem.
    Serdeczności zostawiam i cieplutko pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem, Alinko, beznadziejnym wielbicielem kobiecych cnót wszelakich! Być może umknął mi ten diabelski aspekt kobiecej natury!
      ściskam

      Usuń
  5. A dlaczego Ty Klaterku tak żle oceniasz te kobiety????
    Przecież Mały Książę nie był taki wobec nich okrutny. I kochał tę jedyną różę - mimo wszystko...
    No i róże nie bez powodu mają kolce...

    Pozdrawiam i teraz ja zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko, Kwiatuszku! Tak się składa, że nie miałem w tym opowiadaniu na myśli najgorszej strony kobiecej natury. Jeżeli tak wyszło, to też przejdę na wegetarianizm!
      ściskam oględnie z lekką nutą rozpasania

      Usuń
    2. Andrzejku wybacz, ale jakoś nie mogę sobie wyobrazić Ciebie jako "wegetarianina"!
      Ty miałbyś już nie spojrzeć na żadną Różę? "Koniec świata", jak mawiał niezapomniany pan Popiołek!

      Usuń
    3. Wegetarianinem, Leszku, nie jestem na pewno, chociaż lubię, dla odmiany, zrobić sobie dzień serowo - rybno - śledziowy. I to smacznie!
      serdeczności

      Usuń
  6. I ja odkryłam to "poddno" opowiadania :) . I uważam, ze bardzo trafne :). Sliczne opowiadanko. A świat "różny" bywa okrutny, może dlatego, że każda róża chciałaby być tą jedyną....?
    całuski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Idealis­ta - to człowiek, który zauważyw­szy, że róża pachnie ład­niej od ka­pus­ty, wnios­ku­je stąd, że będzie z niej także lep­sza zupa".- Henry Louis MenckenI
      Szkoda tylko, że nawet najwonniejsza róża pachnie mniej intensywnie niż różane mydło!
      ściskam

      Usuń
    2. No ładnie, nie dość, że pachnącą, to jeszcze namydloną by chciał.....:)

      Usuń
    3. No to polecę, Maradag, Sztaudyngerem:

      "Myjcie się, dziewczyny,
      Nie znacie dnia ani godziny."

      Usuń
    4. moje:
      Myjcie się chłopaki,
      bo zapach nie taki. :))

      Usuń
  7. No i zrobiłam się głodna :) :) A tylko ktoś polecił mi ten wpis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Na biurku leżał podręcznik dla ogrodników, otwarty na róży (...) kartka papieru rysunkowego, na którym jeszcze przed chwilą malowała różę, była zupełnie pusta (...) Szukaj rzeczy, których nie ma, zamiast rzeczy, które są"
      - Graham Masterton
      Polecam Ci tego pisarza. W jednej powieści potrafi poaczyc wątki horroru, fantasy, thlrillera oraz powieści obyczajowej
      pozdrawiam i bezterminowo zapraszam

      Usuń
    2. Dziękuję. Lubię wszelkie dopowiedziane niedopowiedzenia :)

      Hoduję jedynie powojniki, chociaż płatki tak samo rozpaczliwie im opadają jak różom, ale to one są moją miłością. Róże mnie tylko zachwycają. Pozdrawiam. Bezterminowość podoba mi się w każdej dziedzinie :)))

      Usuń
    3. Tak zupełnie bez sensu. Swego czasu jeden z wziętych w moim mieście ginekologów - położników nosił nazwisko... Termin!

      Usuń
    4. Zawsze to lepiej niż Owulacja, chociaż w tym przypadku równie godnie by brzmiało :)))

      Usuń
    5. Moglibyśmy te nazwiska wymyślać do woli: Menstruowicz, Wzwodecka,, Prąćko, Waginowski, Biustelnik, Sromeczko...
      Ale po co?!

      Usuń
    6. Właśnie, dlatego więcej nie przyszło mi do głowy. Odpowiedziałam bez intencji. Pozdrawiam bezterminowo serdecznie :) :)

      Usuń
    7. Kłanam się nisko,
      Bom żaden ciemięga,
      By sięgnąć tak blisko.
      Choć wzrok tam nie sięga!

      Usuń
    8. Spuszczam wzrok niewinnie
      choć dziewczę ze mnie stare

      tak w sięganiu wzrokiem
      utworzymy parę

      Przepraszam, to tak "na gorąco" :)))

      Usuń
    9. Czyżby to utworzona
      para nasycona?!

      Usuń
  8. "(...) Kochani ludożercy
    nie zjadajmy się Dobrze
    bo nie zmartwychwstaniemy
    Naprawdę (...)"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniale, Frau Be, że zacytowałaś ostatnią strofę tego wspaniałego wiersza Tadeusza Rózewicza, który już w mej wczesnej młodości mnie zafascynował!
      buziule

      Usuń
    2. ...i wcale nie wspaniale ze zrobiłam to nieomal nieprzytomna ze zmęczenia, bo z powodu mojego odmóżdżenia wyszło, jakby to nie był koniec (ten nawias z wielokropkiem nie wiadomo, po co!).

      Usuń
    3. Nie! Mnie strasznie wkurzają takie niedoróbki!

      Usuń
    4. Rozumiem Cię, Frau Be. Moja pierwszą żonę dostałem chyba z... promocji!

      Usuń
    5. Cóż... bywa i tak. Być może była to ta sama promocja, na której wygrzebałam eksmęża. Tanio jak w szmateksie, to i jakość adekwatna...

      Usuń
    6. Vanitas vanitatum et erectio incomplete!

      Usuń
    7. P. S. Dura sex, sed sex...

      Usuń
    8. De biustibus non disputantum...

      Usuń
  9. Errata: "nie wspaniale, że"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Errare humanum...et caetera, etcaetera...

      Usuń
    2. Powiedz to mojej klawiaturze :) W zeszłym tygodniu byłam uprzejma wylać na nią sok z kiwi i chyba smak jej nie podszedł, bo od tamtej pory stroi fochy, reaguje na wciśnięcie klawisza albo i nie.

      Usuń
    3. Olej tę bzdurę, zmień klawiaturę!

      Usuń
    4. Nie mogę - jesteśmy związane ze sobą emocjonalnie :)

      Usuń
    5. Też, Frau Be, kocham mą szczoteczkę do zębów, ale nie jestem pewien jej wzajemności!

      Usuń
  10. W ogrodzie różanym....parno i duszno od zapachu....kwiat całuję za kwiatem
    językiem rozchylam płatki jedwabne....poddają się....wabią nozdrza
    wargi aż drżą pod ich aksamit
    i nabieram krople wody....co osiadłe....spijam z ust zaschniętych...oblizuje wargi
    a róża rozchyla....kielich przed oczyma...otworzyła swe podwoje
    wchodzę… wnikam....ogród różany czarem mnie dziś trzyma

    by te kolce ciut stępić :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Róża ma kol­ce, a za­razem wielką za­letę z tego,
      iż kłując nieroz­ważne­go, czy­ni zeń mądrego... (anonimowe, z sieci)
      POZDRAWIAM I ZARASZAM NA ZAŚ

      Usuń
  11. a skąd Profesor wiedział, że róże są mięsożerne?... okoliczne koty sąsiadów znikały bezpowrotnie, gdy zapuściły się do Rosarium?... to jeszcze satanistki do tego?...
    ...
    no dobra, poczytali, pośmiali się, skomentowali, czas na kolacyjnego kotleta... będzie to kotlet "neutralny światopoglądowo po katolicku", czyli ani z kota, ani z soi, jeno z prosiaka, jak bozia przykazała...
    bulba :D...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Bliźnich tolerować od dawna żeśmy zwykły
      i nikt z nas się nie będzie w awantury wdawał
      o to, że prócz buraczków, kapustki czy ćwikły
      towarzysz na talerzu nasz to zwykłej świni kawał!"

      Jacek Zwoźniak (1952 - 1989)

      Usuń
    2. Z zadowoleniem powiadamiam, że w mych papierzyskach odnalazłem szkic opowiadania. Nawet tekdt ten gdzieś opublikowałem, wymaga jednakże kolejnych redakcji. Wkrótce zamieszczę go tutaj.

      Usuń
  12. Czytam "TO" z góry do dołu, z prawa do lewa, i ciągle mam przed oczami Wielką Historię Polski. Mistrzu jesteś Wielki!
    Pozdrawiam
    Andrzej Rawicz (Anzai)

    PS. Tylko czy nasz naród też potrafi przejść na wegetarianizm?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Część naszego narodu chyba już przeszła, Andrzeju! With a little help of PiS!!!
      pozdrawiam i niezmiennie zapraszam
      p.s. zaraz tam "wielki", choć, owszem jeszcze rosnę!

      Usuń
  13. "I włóż mi na głowę wieniec
    z wczorajszej uczty
    jeszcze rosisty od olejku
    wonny wspomnieniem o niej
    Spójrz - płacze róża
    przyjaciółka zakochanych
    że odeszła moja dziewczyna,
    że nie ma jej w moich ramionach"

    Meleager - II-I w.p.n.e.

    Polskie Towarzystwo Miłośników Róż wydało kiedyś w niewielkim nakładzie zbiór wierszy o różach. Egzemplarz z którego przepisałam dla Ciebie jeden z wierszy ma numer 640.
    Prawda, że piękny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudowny Stokrotko i bardziej budujący od mego opowiadania!
      buziule

      Usuń