W
mojej ponad czterdziestoletniej twórczości literackiej skupiałem
się przede wszystkim na poezji lirycznej - tradycyjnej i białej –
na songach poetyckich, monologach scenicznych, skeczach czy krótkich
scenkach dialogowych, a także na przekładach z anglojęzycznej
klasyki rozrywkowej.
Mam
także napisane niedawno dziełko dramaturgiczne (monodram) oraz
jedyne, jak na razie opowiadanie. Nie można do końca tego tekstu
zakwalifikować do prozy poetyckiej, ale jakieś tam podwójne dno
chyba posiada:
Gdziekolwiek
w ogrodzie różanym…
Na
obrzeżach hałaśliwej i przeludnionej metropolii wiódł spokojny
żywot schludny i nobliwy staruszek, emerytowany profesor filozofii,
przyjazny wobec świata i ludzi dobrej woli. Na wszystko i wszystkich
spoglądał życzliwym okiem i z wielkim upodobaniem uprawiał
przydomowy, warzywny ogródek.
Nagle,
po pewnej dusznej czerwcowej nocy, nastąpił, w tym jakże
uregulowanym dotychczas żywocie, nieoczekiwany i szokujący przełom!
W
zaniedbanym i zachwaszczonym kącie obejścia jego uroczego domku, w
bezpośrednim sąsiedztwie śmietnika, zakwitł, w feerii barw i
zapachów, różany ogród.
Oniemieli z zachwytu sąsiedzi, a nawet
przypadkowi przechodnie, zaczęli nękać Profesora wizytami,
telefonami wśrodku nocy i zaproszeniami na brydża czy na rauty
dobroczynne. Profesor traktował to z naturalnym stoicyzmem, jednakże
nie odmawiał, bywał, brylował i zaczął bawić się jak nigdy
dotąd!
Tymczasem
Ogród Różany egzystował pokątnie swym tajemnym życiem.
Niesamowitej urody kwietne cudeńka pleniły się żywiołowo,
wdzierając się, z niepohamowaną agresją, między ukochane
profesorskie warzywa. Zniewalający zapach, we dnie i w nocy,
niepokoił, odurzał i upajał całą okolicę! Co najgorsze jednak
Istoty owe miały jeszcze jedną, w równym stopniu ekscentryczną
jak i ohydną przypadłość. Były… m i ę s o ż e r n e !!!
Profesor,
człowiek oczytany, obyty w świecie i niezmiernie spostrzegawczy,
zdał sobie wreszcie z tego sprawę!!! Nie poddał się, na
szczęście, jakiekolwiek frustracji. Był na to zbyt pragmatyczny,
toteż skutecznie podjął odpowiednie kroki, aby temu zaradzić!
Jak
każdy rasowy hodowca kwiatów, przemawiał czule do swych pupilek
najpiękniejszymi strofami poezji lirycznej, cytował co celniejsze
fragmenty traktatów filozoficznych, przekonywał sylogizmami i mamił
wizjami wytrawnego profety! Wszystko na nic! Skrapiał prześliczne
płatki najczystszą wodą źródlaną, użyźniał glebę
ekologicznym nawozem, podawał antybiotyki i silne leki
psychotropowe, a nawet sięgnął do muzykoterapii, serwując kwiatom
na okrągło najwybitniejsze dzieła klasyków wiedeńskich.
Wysiłek
Profesora nie poszedł, na szczęście, na marne. Po jakimś czasie Róże
stuliły swe płatki w szczelne pąki i zamarły w bezruchu.
Okazały
wreszcie skruchę! Profesor odetchnął z ulgą, mógł już wreszcie
spać spokojnie, powrócić do ulubionych lektur, a także przy okazji
nadrobić zaległe rewizyty.
Ogród
Różany trwał niezmiennie w pokucie, nieczuły na podszepty
figlarnej Bryzy, aż zdarzyła się kolejna zaskakująca volta. Owej
pamiętnej nocy Różany Sobór uchwalił jednogłośnie ostateczne
przejście na… WEGETARIANIZM!!!
Od
tej chwili, do czasów nam współczesnych, nawrócone róże pożerają się
wzajemnie, topiąc w otchłani wiecznej niepamięci, swą jakże
niechlubną i odrażającą przesłość!
Ten staruszek jest zaskakująco podobny do Piotra Skrzyneckiego...
OdpowiedzUsuńMięsożerne róże...Zjadające się nawzajem... Hmmm... Czyżby aluzja do świata kobiet?
Okrutniku jeden!
Nie określałbym siebie jako mizogyna, Bet. Choć Twoja konkretyzacja daje mi do myslenia!
Usuńbuxki
buźki, ofkors egzakli!
UsuńPamietam to opowiadanie, Klaterku. :) (Pamietliwa ze mnie sztuka)
OdpowiedzUsuńI dawniej podobalo sie, i nadal sie podoba.
I dno podwojne - jak najbardziej, a moze i nawet wiecej tych warstw.
Serdecznie... :)
Chyba, Eluś, się starzeję! Być może spróbuję swych sił w następnych opowiadaniach.
Usuńkusiole
Andrzeju, zajrzyj na skrzynke pocztowa. Cos przeslalam, chyba wazne...
UsuńPozdrawiam
Zaglądnę, Eluś!
UsuńPowiem szybko za Elą, że też pamiętam, ale nie pomnę co wtedy, po przeczytaniu, powiedziałam :)
OdpowiedzUsuńDlatego, żeby samej sobie nie przeczyć też rzeknę, że morał mocny.
Możesz teraz w podobnym tonie o tulipanie, albo jakimś samotnym narcyzie :)?
bo wiesz, nie tylko Róże na tym padole.
Pozdrowienia, Art A.
na górze róże
Usuńna górze róże
mam alzheimera
na górze róże
całuski
O... to przepraszam, cofam...
Usuńznaczy... uchodzę...
Alinko, to tylko taki żarcik!
UsuńA czy mogło być inaczej :)
UsuńPrzecież po lekarstwo z uśmiechów tu zaglądam.
dobrych snów...
Alinko, przepadam za Tobą ustawicznie i niezmiennie!
UsuńRóża rodzaj żeński, kobiety wzajemnie się pożerające. No cóż i tak bywa w świecie róż i ludzi.
OdpowiedzUsuńDobre opowiadanie z podwójnym dnem.
Serdeczności zostawiam i cieplutko pozdrawiam.
Jestem, Alinko, beznadziejnym wielbicielem kobiecych cnót wszelakich! Być może umknął mi ten diabelski aspekt kobiecej natury!
Usuńściskam
A dlaczego Ty Klaterku tak żle oceniasz te kobiety????
OdpowiedzUsuńPrzecież Mały Książę nie był taki wobec nich okrutny. I kochał tę jedyną różę - mimo wszystko...
No i róże nie bez powodu mają kolce...
Pozdrawiam i teraz ja zapraszam do siebie.
Stokrotko, Kwiatuszku! Tak się składa, że nie miałem w tym opowiadaniu na myśli najgorszej strony kobiecej natury. Jeżeli tak wyszło, to też przejdę na wegetarianizm!
Usuńściskam oględnie z lekką nutą rozpasania
Andrzejku wybacz, ale jakoś nie mogę sobie wyobrazić Ciebie jako "wegetarianina"!
UsuńTy miałbyś już nie spojrzeć na żadną Różę? "Koniec świata", jak mawiał niezapomniany pan Popiołek!
Wegetarianinem, Leszku, nie jestem na pewno, chociaż lubię, dla odmiany, zrobić sobie dzień serowo - rybno - śledziowy. I to smacznie!
Usuńserdeczności
I ja odkryłam to "poddno" opowiadania :) . I uważam, ze bardzo trafne :). Sliczne opowiadanko. A świat "różny" bywa okrutny, może dlatego, że każda róża chciałaby być tą jedyną....?
OdpowiedzUsuńcałuski
"Idealista - to człowiek, który zauważywszy, że róża pachnie ładniej od kapusty, wnioskuje stąd, że będzie z niej także lepsza zupa".- Henry Louis MenckenI
UsuńSzkoda tylko, że nawet najwonniejsza róża pachnie mniej intensywnie niż różane mydło!
ściskam
No ładnie, nie dość, że pachnącą, to jeszcze namydloną by chciał.....:)
UsuńNo to polecę, Maradag, Sztaudyngerem:
Usuń"Myjcie się, dziewczyny,
Nie znacie dnia ani godziny."
moje:
UsuńMyjcie się chłopaki,
bo zapach nie taki. :))
I bez obrazy
Usuńmyjcie się razem
No i zrobiłam się głodna :) :) A tylko ktoś polecił mi ten wpis.
OdpowiedzUsuń"Na biurku leżał podręcznik dla ogrodników, otwarty na róży (...) kartka papieru rysunkowego, na którym jeszcze przed chwilą malowała różę, była zupełnie pusta (...) Szukaj rzeczy, których nie ma, zamiast rzeczy, które są"
Usuń- Graham Masterton
Polecam Ci tego pisarza. W jednej powieści potrafi poaczyc wątki horroru, fantasy, thlrillera oraz powieści obyczajowej
pozdrawiam i bezterminowo zapraszam
Dziękuję. Lubię wszelkie dopowiedziane niedopowiedzenia :)
UsuńHoduję jedynie powojniki, chociaż płatki tak samo rozpaczliwie im opadają jak różom, ale to one są moją miłością. Róże mnie tylko zachwycają. Pozdrawiam. Bezterminowość podoba mi się w każdej dziedzinie :)))
Tak zupełnie bez sensu. Swego czasu jeden z wziętych w moim mieście ginekologów - położników nosił nazwisko... Termin!
UsuńZawsze to lepiej niż Owulacja, chociaż w tym przypadku równie godnie by brzmiało :)))
UsuńMoglibyśmy te nazwiska wymyślać do woli: Menstruowicz, Wzwodecka,, Prąćko, Waginowski, Biustelnik, Sromeczko...
UsuńAle po co?!
Właśnie, dlatego więcej nie przyszło mi do głowy. Odpowiedziałam bez intencji. Pozdrawiam bezterminowo serdecznie :) :)
UsuńKłanam się nisko,
UsuńBom żaden ciemięga,
By sięgnąć tak blisko.
Choć wzrok tam nie sięga!
Spuszczam wzrok niewinnie
Usuńchoć dziewczę ze mnie stare
tak w sięganiu wzrokiem
utworzymy parę
Przepraszam, to tak "na gorąco" :)))
Czyżby to utworzona
Usuńpara nasycona?!
"(...) Kochani ludożercy
OdpowiedzUsuńnie zjadajmy się Dobrze
bo nie zmartwychwstaniemy
Naprawdę (...)"
Wspaniale, Frau Be, że zacytowałaś ostatnią strofę tego wspaniałego wiersza Tadeusza Rózewicza, który już w mej wczesnej młodości mnie zafascynował!
Usuńbuziule
...i wcale nie wspaniale ze zrobiłam to nieomal nieprzytomna ze zmęczenia, bo z powodu mojego odmóżdżenia wyszło, jakby to nie był koniec (ten nawias z wielokropkiem nie wiadomo, po co!).
UsuńToż to drobnostka...
UsuńNie! Mnie strasznie wkurzają takie niedoróbki!
UsuńRozumiem Cię, Frau Be. Moja pierwszą żonę dostałem chyba z... promocji!
UsuńCóż... bywa i tak. Być może była to ta sama promocja, na której wygrzebałam eksmęża. Tanio jak w szmateksie, to i jakość adekwatna...
UsuńVanitas vanitatum et erectio incomplete!
UsuńP. S. Dura sex, sed sex...
UsuńDe biustibus non disputantum...
UsuńErrata: "nie wspaniale, że"!
OdpowiedzUsuńErrare humanum...et caetera, etcaetera...
UsuńPowiedz to mojej klawiaturze :) W zeszłym tygodniu byłam uprzejma wylać na nią sok z kiwi i chyba smak jej nie podszedł, bo od tamtej pory stroi fochy, reaguje na wciśnięcie klawisza albo i nie.
UsuńOlej tę bzdurę, zmień klawiaturę!
UsuńNie mogę - jesteśmy związane ze sobą emocjonalnie :)
UsuńTeż, Frau Be, kocham mą szczoteczkę do zębów, ale nie jestem pewien jej wzajemności!
UsuńTo masz zagwozdkę!
UsuńMaaasssakraaa!!!
UsuńW ogrodzie różanym....parno i duszno od zapachu....kwiat całuję za kwiatem
OdpowiedzUsuńjęzykiem rozchylam płatki jedwabne....poddają się....wabią nozdrza
wargi aż drżą pod ich aksamit
i nabieram krople wody....co osiadłe....spijam z ust zaschniętych...oblizuje wargi
a róża rozchyla....kielich przed oczyma...otworzyła swe podwoje
wchodzę… wnikam....ogród różany czarem mnie dziś trzyma
by te kolce ciut stępić :)
pozdrawiam
Róża ma kolce, a zarazem wielką zaletę z tego,
Usuńiż kłując nierozważnego, czyni zeń mądrego... (anonimowe, z sieci)
POZDRAWIAM I ZARASZAM NA ZAŚ
a skąd Profesor wiedział, że róże są mięsożerne?... okoliczne koty sąsiadów znikały bezpowrotnie, gdy zapuściły się do Rosarium?... to jeszcze satanistki do tego?...
OdpowiedzUsuń...
no dobra, poczytali, pośmiali się, skomentowali, czas na kolacyjnego kotleta... będzie to kotlet "neutralny światopoglądowo po katolicku", czyli ani z kota, ani z soi, jeno z prosiaka, jak bozia przykazała...
bulba :D...
"Bliźnich tolerować od dawna żeśmy zwykły
Usuńi nikt z nas się nie będzie w awantury wdawał
o to, że prócz buraczków, kapustki czy ćwikły
towarzysz na talerzu nasz to zwykłej świni kawał!"
Jacek Zwoźniak (1952 - 1989)
Z zadowoleniem powiadamiam, że w mych papierzyskach odnalazłem szkic opowiadania. Nawet tekdt ten gdzieś opublikowałem, wymaga jednakże kolejnych redakcji. Wkrótce zamieszczę go tutaj.
UsuńCzytam "TO" z góry do dołu, z prawa do lewa, i ciągle mam przed oczami Wielką Historię Polski. Mistrzu jesteś Wielki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Andrzej Rawicz (Anzai)
PS. Tylko czy nasz naród też potrafi przejść na wegetarianizm?
Część naszego narodu chyba już przeszła, Andrzeju! With a little help of PiS!!!
Usuńpozdrawiam i niezmiennie zapraszam
p.s. zaraz tam "wielki", choć, owszem jeszcze rosnę!
"I włóż mi na głowę wieniec
OdpowiedzUsuńz wczorajszej uczty
jeszcze rosisty od olejku
wonny wspomnieniem o niej
Spójrz - płacze róża
przyjaciółka zakochanych
że odeszła moja dziewczyna,
że nie ma jej w moich ramionach"
Meleager - II-I w.p.n.e.
Polskie Towarzystwo Miłośników Róż wydało kiedyś w niewielkim nakładzie zbiór wierszy o różach. Egzemplarz z którego przepisałam dla Ciebie jeden z wierszy ma numer 640.
Prawda, że piękny?
Cudowny Stokrotko i bardziej budujący od mego opowiadania!
Usuńbuziule