Oto zapowiedziany Ciąg dalszy cesarkiej spowiedzi. W pierwszej scenie poznalismy bohatera w zaciszu domowym, w całej jego prywatności.
W Scenie II będziemy go śledzilć w trakcie tzw. briefingu czyli mniej więcej konferencji prasowej. Podejrzewam, że Dioklecjan sprawia tu wrażenie autentycznego zawodowego polityka, przez co chyba staje się jeszcze bardziej wredny:
Scena II
(środek
sceny: D., ubrany w trzyczęściowy garnitur z muszką, za biurkiem,
na biurku przybory do pisania i laptop; obok duża roślina
doniczkowa np. fikus, z tyłu, w tle, parawan ustawiony w półkole,
zakryty ciemnym materiałem np. obrusem konferencyjnym, światła)
Już, gotowe?
Chwilka, spojrzę jeszcze w notatki (uruchamia
laptop), I'm ready...
(głos
z offu)
Cisza w
studio! Nagranie!
(D.
bierze głęboki oddech, poprawia się w fotelu, przybiera marsowy
wyraz twarzy)
Nie rokowano
mi losu Imperatora, Tak przynajmniej wynikało z pozorów. Mogłem
zostać hodowcą warzyw, kastrowaczem świń, agentem
ubezpieczeniowym lub, co najbardziej prawdopodobne, bohaterem
wojennym czyli żołnierzem poległym za Ojczyznę na polu chwały.
Nie miałem
ojca lobbysty ani dziadka senatora, wujka w Opus Dei (to byłoby już
czyste sci - f),
teścia w Cosa Nostra, ani też skorej do miłostek matki. Słowem
wszystkich tych danych, które tak bardzo pomagają w karierze.
Jednakże
przeróżne przepowiednie, krążące wśród plebsu, potwierdzone i
wzbogacone tyradami naszych dyżurnych profetów, wskazywały właśnie
na mnie, już od wczesnej młodości,
że to właśnie
w moich rękach wykiełkuje zbawienie Rzymu!
Nie mówiąc
już o cudownych znakach na niebie i na ziemi. Pewnej upalnej
czerwcowej nocy, woda w Tybrze przemieniła się w mleko z miodem,
następnie rozległo się wieszcze gęganie kapitolińskich gęsi, z
kolei upiorne wycie wiadomej wilczycy, wreszcie sam Jowisz, mój
oficjalny papa, objawił mi się we śnie pod postacią barana o
złotym runie, bekającego donośnie w świetle błyskawic!
Na samym
początku mej spektakularnej kariery zostałem zawodowym żołnierzem,
ot, z braku lepszego zajęcia jak i luk w podstawowym wykształceniu.
Po przyspieszonych zaocznych kursach starałem się rozumować w
kategoriach naszych wziętych i uznanych filozofów, nierzadko
potykając się o wyboje najczystszej abstrakcji.
Niestety,
prawdziwymi moimi skłonnościami było kibicowanie ulubionym
niewielkim sportowym centuriom, biesiadowanie pod gołym niebem w
cieniu Coloseum oraz wypowiadanie wiadomych słów w domach
publicznych.
Następnie
stałem się blagierem, dworakiem i pieczeniarzem. Ochoczo brałem w
łapę, rozsądnie inwestowałem na rynku finansów publicznych, nie
szczędziłem grosza na proszone kolacje, a dla mediów byłem
niezmiennie przyjazny, lecz zarazem bezkompromisowy i pryncypialny.
Mimo wstrętu,
jaki budził we mnie zawód policjanta, uzyskałem dowództwo straży
pretoriańskiej. Tłumiłem rozruchy z profesjonalną perfekcją i
zadziwiającą skutecznością. Utworzyłem sieć zawodowych
delatorów, tzn. dyspozycyjnych i pazernych kapusiów, tudzież
specjalistów od podsłuchów, a także ekipę hakerów, którzy
precyzyjnie i metodycznie siali dezinformację oraz profilaktyczny
defetyzm.
(wychodzi
zza biurka , staje przy fikusie, podnosi ścierkię z doniczki,
dokładnie, z autentyczną czułością, wyciera liście rośliny)
Moja wrażliwość, empatia
i niemal ewangeliczna dobroć uleciała hen, w mroki zaświatów.
Jeszcze niedawno nie umiałem, bez skurczu serca, patrzeć na ranną
przepiórkę, dla umorusanych dzieciaków ulicy zawsze miałem w
zanadrzu garść słodyczy i zwyczajnie, bez jakielkolwiek
demonstracji, wrzucałem parę miedziaków do puszek, okupujących
okolice Kapitolu, żebraków.
A tu nagle z całą
bezwzględnością zatopiłem miecz w Prefekcie Imperium i już nic
mi nie przeszkadzało, aby zasiąść na cesarskim stolcu.
.
(powraca za biurko)
No i tak się sprawy
miały... Koniec nagrania ?! Dziekuję, było super!
(zamyka laptop,
porządkuje rzeczy na biurku)!
I jak myślicie, cóż
takiego zastałem i z czym przyszło mi się zmierzyć? Znalazłem
się w samym centrum ogromnego
śmietnika historii. Przypadly mi w udziale żałosne resztki
wspaniałego Imperium Oktawiana i Marka Aureliusza. Beznadziejna
republika rogaczy i sodomitów, gdzie już
nikt, nikt rozumny, exactly, nie przejawiał, nawet w nocnych
koszmarach, zachcianki zasiadania na tronie.
Ta niegdyś sławna rzymska
armia, teraz słabo wyszkolona i zdeprawowana bezrozumnymi
posunięciami mych poprzedników, w trybie natychmiastowym wymagała
reorganizacji
i kompletnej odnowy.
Skarb państwa
świecił pustkami, a okazjonalne, sporadyczne kontrybucje nie
załatwiały problemu. Budżet był zatem dziurawy niczym cnota
Królewny Śnieżki i jakiekolwiek prowizoryczne łatanie tej
sparciałej szmaty zupełnie mijało się z celem.
Gdyby tak dokładnie
prześledzić wydarzenia sprzed ostatniego półwiecza, co wam też
później zrelacjonuję, to szczytne zajęcie w sprawdzonym stylu
„divide et impera”, stawało się,
z tej perspektywy, bardziej
ryzykowne niż wychylenie duszkiem filiżanki cykuty!
(muzyka, wygaszenie
świateł)
Diokluś się rozkręca, a będzie jeszcze straszniej...
No wiem, że mi się znowu dostanie od Ciebie, pewnie i słusznie, ale cóż począć na to, żem ja taki zbączony jest na politykę. Wg mnie aż się prosi dać na początku "nie miałem dziadka z Wehrmachtu", zamiast (albo obok) dziadka senatora ... Jest też sporo literówek, ale jak wrzucisz na pełnego Worda to on to sam wyłapie.
OdpowiedzUsuńSkoryguję, oczywiście!
Usuńserdeczności
Takich Imperatorów u nas dostatek. Doskonale oddałeś klimat wielkich salonów naszej współczesności. Od "koryta do koryta", jednym słowem. Brawo!!!
OdpowiedzUsuńUkłony & buźki!
UsuńDziadek z Wehrmachtu i mnie na myśl przyszedł, że o polskiej armii nie wspomnę.
OdpowiedzUsuńNie ma co, jak na razie, udało Ci się zainteresować i mnie.
:)))
Dziwdek z Wehrmachtu, Ewo, byłby tu grepsem, może i śmiesznym. Zburzyłoby mi to jednak niepotrzebnie cesarską kreację.
OdpowiedzUsuńściskam
Bardzo dobre Klaterku!
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapytam czy Ty się z tym monodramem do mojej wsi czyli stolicy nie wybierasz?????
Pozdróweńki i gratulejszyny!
Na razie, Stokrotko, poszukuję potwierdzenia od aktora, czy przyjmuje ten tekst. Sądzę, że z gotowym spektaklem zajrzę i w Twoje strony!
OdpowiedzUsuńściskam
Thank you, but I wanna see here polish answers. Try it, please. My english isn't better.
OdpowiedzUsuńyou welcome
Znakomity tekst!
OdpowiedzUsuńPozdrawia m bardzo cieplutko:-)
Dzięki, Jolanto, za dobre słowo! To jednak tylko tekst. Dojdzie do tego fachowo dobrana muzyka, gra świateł i, co najstotniejsze, perfekcyjna oraz finezyjna gra aktorska. podobno pod tym względem to tekst trudny...
Usuńserdeczności
Wtedy to już będzie arcydzieło...:-)
UsuńBędzie po prostu dobry spektakl...
UsuńHmmm, roślina doniczkowa jako tło dla konferencji prasowej jest wspomnieniem dawnej epoki. Obecnie tło stanowią "ścianki" w okolicznościowy deseń. Chyba, że to odniesienie do przeszłości ma znaczenie, którego nie zrozumiałam?
OdpowiedzUsuńNieustannie podziwiam lekkość i dowcip:)))
Fragment z fikusem, Bet, ma ważne znaczenie dramaturgiczne, aby wprowadzić choć odrobinę liryzmu do tego drapieżnego tekstu. W życiu realnym zdarza się, że właściciele, pielegnując roślinę, przemawiają do niej, toteż taki motyw tu wykorzystałem.
Usuńuściski
No tak, do "ścianki" raczej trudno przemawiać:)))
UsuńBył raz cud pewnego razu...
UsuńŚwietne połączenie czasów Imperium Rzymskiego z czasami współczesnymi oraz z dawką humoru, który u Ciebie... zawsze (prawie) gości. A wyobraźnia moja, zaczyna działać :)
OdpowiedzUsuńBuziole.
Lejesz miód, JaGo na moja twórczą wenę!
Usuńcałuski, przytulki
upieram się, że wspomniane wcześniej tortury są bardzo merytoryczne...
OdpowiedzUsuńzaręczam Ci Andrzeju, że czytam z wypiekami na twarzy, świetnie się bawię i nie mogę się doczekać epilogu...
jak twierdzi Ciocia Wiki, Diokluś spędził emeryturę w Splicie uprawiając warzywa... czyli w epilogu, jak rozumiem, będzie jego dialog z nacią marchewki?... mam tylko pytanie natury formalnej, czy to nadal będzie monolog?... i kto w inscenizacji zagra wspomnianą Nać?... Kot Alik /ten, co jego dziadka zamordowano w Katyniu/, czy Gała Haratana?...
bulba :)...
Wprawdzie będę tu, Piotrze, publikował kolejne sceny (jest ich w całości 6), ale Tobie jako potencjalnemu przyszłemu widzowi przeslę całość mailem. Bardzo zależy mi na Twych uwagach i wskazówkach własnie z pozycji widza.
UsuńWybrałem już aktora, najlepszy śląski fachowiec pisze do tego spektaklu muzykę i opracowuje efekty dźwiękowe. Oczywiście, zachowuję formę sceniczną monodramu.
pacisko
Obawiam się, że Twój monodram namiesza w głowie tym, którzy nie znają historii, geografii i wszystko biorą na serio. Jednak wierzę, że publiczność będzie wykształcona i zrozumie Twój dowcip.
OdpowiedzUsuńŻyczę miłej niedzieli i owocnego pisania.
Jak już wcześniej tu wspomniałem, Anno, to, na razie, tylko tekst. Cieszę się, że uważasz ten mój dramatyczny drobiazg za godny uwagi i nieobojętny dla potencjalnego widza. Próbuję go sprzedać do pewnego renomowanego teatru, gdzie przy wyborze odpowiedniego aktora i finezyjnej reżyserii zrobią z tego perełkę. Ponadto mój znajomy wybitny sląski muzyk, komponuje do niego muzyczna ilustrację i dobiera efekty dźwiękowe.
OdpowiedzUsuńRzecz jasna będzie to spektakl dla normalnej teatralnej publiczności czyli wyrobionej, oczytanej i wrazliwej.
Ta właśnie publicznośc komentuje tu na mym blogu, co sobie bardzo cenię!
serdeczności
fajne inspiracje i ciekawie prowadzony blog tak trzymac ! :)
OdpowiedzUsuń